Rozdział dziewiąty. Mężczyzna pro-life

Media polskojęzyczne jakiś czas temu z przerażeniem odnotowały fakt odnalezienia kilkorga martwych dzieci w zamrażarce. I co z tego?

Te same media informowały również o tym, że znaleziono na śmietniku zwłoki niemowląt, uduszonych lub pozostawionych samych sobie. I co z tego?

Co z tego, skoro te same media nie mają nic przeciwko temu, by w zamrażarce przechowywać zarodki ludzkie w procedurze in vitro, a także by mordować dzieci w ich prenatalnej fazie rozwoju? W podanych przez mnie wyżej przykładach mówimy o kilkorgu dzieciach, w tych ostatnich o kilkuset tysiącach, jeśli nie większej liczbie.

Od czasu II wojny światowej zamordowano ponad miliard istnień ludzkich w łonach matek. Znaczna część z tych aborcji dokonała się w majestacie obowiązującego w danym państwie prawa. Również prawa w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej oraz III Rzeczpospolitej. Obecna ustawa regulująca tę kwestię pozwala na aborcję w trzech sytuacjach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia matki, gdy istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia poważnych wad w rozwoju dziecka oraz gdy istnieje podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku gwałtu. W efekcie tego zbrodniczego prawa – przyznajmy jednak, że jednego z najbardziej konserwatywnych w Europie – morduje się co roku około pięciuset, sześciuset istnień ludzkich.

Żaden katolik nie może pozostać obojętnym na taki stan rzeczy. Obowiązkiem każdego człowieka wierzącego, a nawet każdego, kto ma w sobie choćby pierwiastek dobra, jest przeciwstawić się medialnej propagandzie i chwycić za oręż argumentów w walce z diabolicznym procederem.

Nie oszukujmy się – za każdą aborcją stoi szatan. To jemu właśnie zależy na tym, by ziemię zbrukać krwią niewinnych istot, które nie miały nawet możliwości zobaczenia świata, zaznania dobra i zła. Otrzymały od bezwzględnego człowieka, który określa samego siebie zaszczytnym mianem lekarza, szczypce, które rozszarpały ich ciała, lub w najlepszym wypadku środki farmakologiczne, które doprowadziły do śmierci w męczarniach.

Gdy dowiedziałem się, że w Szpitalu Specjalistycznym im. Ludwika Rydygiera w Krakowie „w ciągu 3-4 miesięcy było więcej terminacji niż w całym 2010 czy 2011 roku” oraz że jeden z lekarzy anestezjologów odmawia udziału w mordowaniu dzieci, zwróciłem się do rzecznika prasowego tej placówki, a zarazem dyrektor ds. lecznictwa, lek. med. Bożeny Kozaneckiej z prośbą o udzielenie odpowiedzi na kilka pytań. Gdy je otrzymałem, najbardziej zaskoczyła mnie odpowiedź na ostatnie pytanie:

– Jak Pani Dyrektor, we własnym sumieniu, rozstrzyga kwestię dopuszczenia również przez Panią do tego, że w szpitalu zabija się nienarodzone dzieci?

– Zgodnie z ustawą o zawodzie lekarza i lekarza dentysty.

Jeśli ktoś zamienia sumienie na ustawę, to zachowuje się podobnie jak zbrodniarze hitlerowscy w nazistowskich Niemczech. Nie, nie jest to za mocne porównanie. Oni również działali „zgodnie z ustawą”, w świetle obowiązującego wówczas prawa byli bez zarzutu. A jednak nikt o zdrowych zmysłach nie będzie ich dziś usprawiedliwiał.

Pan Bóg nie wybaczy nam grzechu zaniedbania, jeśli nie uczynimy wszystkiego, co tylko możemy, by nie dopuścić do kolejnych morderstw, a wynagrodzić za popełnione do tej pory.

Na całym świecie znana jest św. Joanna Beretta Molla, która ofiarowała własne życie za życie swego nienarodzonego dziecka. Nie o niej jednak chciałbym tu wspomnieć, a o jej mężu Piotrze, który kilka lat temu spotkał się ze swą świętą małżonką w niebie. Piotr pozostawał zawsze w cieniu Joanny, choć był osobą wyjątkowo pobożną i pracowitą. Wspierał swą żonę, pomagał jej w kobiecych obowiązkach, wyręczał w pracy. Był przy niej, gdy Joanna decydowała się na złożenie swego życia w ofierze. Pomyślmy, ile miłości musiało być w nim wobec mającego się narodzić dziecka, choć na pewno serce krajało się w nim na myśl o utracie ukochanej żony!

Choć kobiety – nie oszukujmy się – są bardziej wrażliwe na ludzką krzywdę, to jednak większość działaczy pro-life to mężczyźni. Być może wynika to z faktu wychowania ich przez świątobliwe kobiety, być może przyczyna tkwi w większych umiejętnościach organizacyjnych u mężczyzn. Wśród nich wybija się dwóch Polaków – dr inż. Antoni Zięba oraz Mariusz Dzierżawski.

Inżynier Antoni Zięba jest wiceprezesem Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia. Od kilkudziesięciu lat bezwzględnie walczy o zaprzestanie dokonywania legalnych morderstw na dzieciach nienarodzonych w naszej Ojczyźnie. Jest jednym z inicjatorów znanej obecnie w całej Polsce Krucjaty Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci. Jest wydawcą czasopism religijnych, między innymi Tygodnika Rodzin Katolickich „Źródło”, Dwutygodnika Młodzieży Katolickiej „Droga”, miesięcznika „Wychowawca”, a także czasopisma „Służba Życiu”, które jest rozdawany bezpłatnie w ramach prelekcji na temat obrony życia poczętego. Dr inż. Antoni Zięba, emerytowany pracownik naukowy Politechniki Krakowskiej, odwiedza również szkoły czy parafie z wykładami na temat ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Organizuje również odczyty o charakterze naukowym, m.in. na temat tzw. seksedukacji.

Mariusz Dzierżawski prowadzi działalność innego typu. Zajmuje się przede wszystkim organizacją demonstracji pod szpitalami, gdzie dokonuje się aborcji. Przynosi ze sobą transparenty, na których widnieją zdjęcia dziecięcych szczątków rozszarpanych przez szczypce. Mocne? Tak, ale na współczesnego człowieka, w dobie wszechobecnej telewizji i kolorowej prasy, często bardziej działa obraz niż argument w postaci drukowanego słowa.

W Stanach Zjednoczonych istnieje tajna organizacja o nazwie „Armia Boga”, która składa się z katolików i protestantów. Jej głównym celem jest zbrojne przeciwstawienie się mordowaniu dzieci nienarodzonych. W USA od czterdziestu lat funkcjonuje bowiem prawo, które zezwala na tzw. aborcję na żądanie, w wyniku której zamordowano od 1973 roku siedemdziesiąt milionów dzieci. Żołnierze „Armii Boga” strzelają do lekarzy, którzy dokonują znacznej ilości aborcji, wysadzają w powietrze kliniki aborcyjne. Czy jest to postawa, którą należy pochwalić? Oddajmy głos Katechizmowi Kościoła Katolickiego: „Zbrojny opór przeciw uciskowi stosowanemu przez władzę polityczną jest uzasadniony jedynie wtedy, gdy występują równocześnie następujące warunki: 1) w przypadku pewnych, poważnych i długotrwałych naruszeń podstawowych praw; 2) po wyczerpaniu wszystkich innych środków; 3) jeśli nie spowoduje to większego zamętu; 4) jeśli istnieje uzasadniona nadzieja powodzenia; 5) jeśli nie można rozumnie przewidzieć lepszych rozwiązań” (KKK 2243). Czy sytuacja w Stanach Zjednoczonych spełnia wszystkie powyższe warunki? Jak byśmy ocenili postawę „Armii Boga”, gdyby jej członkowie zabijali morderców dzieci już narodzonych powstrzymując ich w ten sposób przed kolejnymi zbrodniami bezkarnymi w oczach prawa?

Mężczyzna pro-life to nie tylko taka osoba, która występuje przeciw aborcji, in vitro czy eutanazji. Wszystkie te sprawy oczywiście stanowią zagrożenie dla chrześcijaństwa i dla istnienia ludzkiego, ale jest to działalność ukierunkowana „przeciw czemuś”. Dlatego katolicki mężczyzna nie tylko działa przeciw mordowaniu ludzi, lecz jest także „za” rodziną wielodzietną.

Św. Katarzyna Sieneńska urodziła się w rodzinie, w której było dwadzieścioro pięcioro dzieci. Bóg błogosławił rodzicom świętej poprzez kolejne dzieci, a oni ten dar Boży z radością przyjmowali.

Dziecko należy przede wszystkim do samego Boga. Wpierw jest własnością Stwórcy, a dopiero później rodziców. Dlatego też czyn, który sprzeciwia się narodzinom zaplanowanego przez Boga dziecka, jest grzechem śmiertelnym.

Kościół dopuszcza możliwość stosowania naturalnych metod regulacji poczęć, jeśli małżonków zmuszają do tego bardzo ważne przyczyny. Charakterystyczne jest, że chociażby dwie grupy wewnątrzkościelne – neokatechumenat i wspólnoty przywiązane do tzw. Mszy trydenckiej – które wiele dzieli w kwestiach liturgicznych, organizacyjnych i dyscyplinarnych, łączy wyjątkowo pozytywny stosunek wobec daru życia. Rodziny, które kształtują swoje życie w powyższych grupach, są zazwyczaj wielodzietne, gdzie każde kolejne dziecko przyjmuje się jako przejaw Bożej woli – z miłością i szacunkiem. Warto, by wszyscy katolicy brali z nich przykład i podobnie otwierali się na życie poczęte. Nie stanie się to jednak, jeżeli rządzący nadal nie będą wspierać rodzin – jeżeli nie poprzez bezpośrednią, finansową pomoc, to chociaż poprzez nieprzeszkadzanie w spokojnym rozwoju. Wielodzietność potrzebna jest nie tylko ze względów ekonomicznych (a tymi się kierują politycy w kwestii prorodzinnej), ale też cywilizacyjnych. Europa wymiera, a wraz z nią chrześcijaństwo. W siłę wzrasta natomiast islam, który odkrywa nowe możliwości podboju kontynentu europejskiego – poprzez jego zaludnienie.

Mężczyźni muszą dołożyć wszelkich starań, by zło, które popełniane jest w imię wolności, a jest zwykłym zniewoleniem, zostało zażegnane, a rodziny cieszyły się dobrobytem, spokojem i bezpieczeństwem.

Kajetan Rajski

***

Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną (Iz 49, 15–16).

Powyższy tekst jest fragmentem książki Kajetana Rajskiego Prawdziwy mężczyzna… czyli kto?