Rozdział dziewiąty. Król cierpi i umiera

Żołnierze wraz z całą gromadą ludzi, którzy przyszli pojmać Jezusa, pochwycili Go i zaprowadzili do arcykapłana. Byli z nim wszyscy wrogowie Jezusa, kapłani, uczeni w Piśmie i wszyscy ci bogaci i zawzięci ludzie, o których Jezus mówił nie tak, jak do tego byli przyzwyczajeni, lecz tak, jak na to zasługiwali.

Z dwunastu apostołów tylko Piotr ośmielił się zawrócić, zabrakło mu jednak odwagi by przyłączyć się do Naszego Pana, lecz szedł za tłumem, który Go aresztował. Kiedy dotarli do pałacu arcykapłana i weszli do środka, Piotr również wślizgnął się na dziedziniec.

Było tam rozpalone wielkie ognisko, gdyż noc była chłodna. Piotr stanął przy nim, aby się ogrzać. Zaczęła mu się uważnie przyglądać jedna ze służących w domu arcykapłana. Piotr nie zauważył tego, dopóki nie odezwała się:

– Ty też byłeś z Jezusem z Nazaretu.

Piotr przeraził się i szybko odpowiedział:

– Nie znam Go, kobieto.

Wstał i podszedł do drzwi dziedzińca. Dostrzegła go inna służąca i też powiedziała:

– Ten człowiek był razem z Jezusem z Nazaretu.

Piotr odrzekł:

– Nigdy Go nie spotkałem.

Jakąś godzinę później, kiedy Piotr wciąż jeszcze stał i czekał by zobaczyć co się stanie z Naszym Panem, jeden z ludzi obok niego stwierdził:

– Na pewno byłeś razem z Jezusem z Nazaretu, jesteś przecież Galilejczykiem, mówisz jak oni.

Piotr tak się przestraszył, że zaczął zaklinać się i przysięgać, że nie zna Jezusa. Kiedy jeszcze to mówił, zapiał kogut, a Jezus obrócił się i spojrzał na Piotra. Wtedy Piotr przypomniał sobie słowa Pana, że zanim zapieje kogut, trzy razy się Go wyprze. Piotr wyszedł z dziedzińca i gorzko zapłakał. Był naprawdę najodważniejszym z apostołów, prawda? Jednak nie tak odważnym jak o sobie myślał.

Kiedy się to działo, najwyższy kapłan przesłuchiwał Jezusa. Spytał Naszego Pana o uczniów i o Jego naukę. Jezus odpowiedział:

– Przemawiałem jawnie przed światem, uczyłem zawsze w synagodze i Świątyni gdzie się gromadzą wszyscy Żydzi. Potajemnie zaś nie uczyłem niczego. Dlaczego mnie pytasz? Zapytaj tych, co słyszeli co im mówiłem. Oni wiedzą, co powiedziałem.

Po tych słowach Jezusa jeden ze sług stojących obok spoliczkował Go i rzekł:

– Tak odpowiadasz arcykapłanowi?

Jezus odparł:

– Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego mnie bijesz?

Wówczas wszyscy żołnierze i słudzy, którzy tam byli, zaczęli drwić z Jezusa i bić go po twarzy. Zawiązali Mu oczy – Jemu, który tak wielu niewidomym przywrócił wzrok – bili Go i mówili:

– Prorokuj kto Cię uderzył!

Następnego dnia wczesnym rankiem najwyżsi kapłani i uczeni w Piśmie spotkali się by uradzić co uczynić z Naszym Panem. Chcieli skazać Go na śmierć, lecz nie byli jeszcze pewni jak to zrobią.

Najpierw wezwali świadków by składali zeznania przeciw Jezusowi, lecz ci nie mieli nic do powiedzenia z wyjątkiem kłamstw i przeczyli jedni drugim, więc do niczego to nie prowadziło. W końcu powstał arcykapłan i zwrócił się do Jezusa mówiąc:

– Nic nie mówisz? Czy nie słyszysz co świadkowie mówią o Tobie?

Lecz Jezus milczał. Wówczas arcykapłan przeszedł do sedna sprawy. Spytał:

– Czy Ty jesteś Mesjaszem, Synem Bożym?

Pan odpowiedział:

– Tak, ja nim jestem. Powiadam wam: ujrzycie Syna Człowieczego siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich.

Wtedy arcykapłan krzyknął:

– Zbluźnił! Na co nam jeszcze potrzeba świadków? Słyszeliście bluźnierstwo. Jak wam się zdaje?

A wszyscy odpowiedzieli, że Jezus powinien zostać zabity za to, że uważa się za prawdziwego Syna Bożego, co – jak dobrze rozumieli – było tym samym, jakby się uważał za Boga. Jeśli bowiem jesteśmy czyimś synem lub córką, musimy być podobni do naszego rodzica, prawda? Synowie ludzi są ludźmi, a Syn Boży jest Bogiem.

Kiedy Judasz ujrzał co się stało z Naszym Panem, przyniósł z powrotem trzydzieści srebrników kapłanom i rzekł:

– Zgrzeszyłem wydając niewinnego.

Oni jednak odpowiedzieli:

– Co nas to obchodzi? To twoja sprawa.

Wówczas Judasz rzucił te pieniądze na podłogę Świątyni, poszedł i powiesił się.

Kapłani nie wiedzieli co począć z pieniędzmi. Nie mogli ich wrzucić do skarbca świątyni, gdyż były zapłatą za krew. Nie mogli ich też oddać. W końcu postanowili, że kupią za nie pole, na którym będzie się grzebać cudzoziemców, którzy umarli w Jerozolimie. Tak też zrobili.

Wrogowie Jezusa uznali, że teraz mają dobry powód by skazać Go na śmierć. Jednak nie mogli tego zrobić bez zgody Rzymian, którzy także musieli osądzić skazańca i uznać go winnym śmierci. Dlatego też kapłani zaprowadzili Jezusa do rzymskiego namiestnika Judei, Piłata, i oskarżyli Jezusa. Powiedzieli:

– Pochwyciliśmy tego Człowieka, gdyż podburza lud. Każe im by nie płacili cezarowi podatków i mówi, że jest Mesjaszem, Królem.

Oczywiście nie była to przyczyna, dla której kapłani pragnęli śmierci Jezusa. Uznali jednak, że trudno będzie wytłumaczyć Rzymianinowi, poganinowi, że chcą Jezusa skazać na śmierć za uznawanie się za Boga. Dlatego podali inne powody.

Piłat spytał ich:

– Jaką skargę wnosicie przeciw temu człowiekowi?

Oni odpowiedzieli:

– Gdyby nie był złoczyńcą, nie wydalibyśmy Go tobie.

Gdyż tak naprawdę nie wiedzieli o co oskarżyć Naszego Pana!

Piłat odparł:

– Weźcie Go wy i osądźcie według swojego prawa!

Oni jednak rzekli:

– Nam nie wolno nikogo zabić.

Kiedy Piłat zrozumiał, że kapłani chcą skazać Naszego Pana na śmierć, wrócił do sali gdzie był Jezus i spytał Go:

– Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?

Jezus odpowiedział:

– Czy to mówisz od siebie, czy inni powiedzieli ci o mnie?

Piłat odparł:

– Czy ja jestem Żydem? Naród twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?

Jezus odpowiedział:

– Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby Królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Królestwo moje nie jest stąd.

Piłat zapytał:

– A więc jesteś Królem?

Zaś Pan odrzekł:

– Tak, jestem Królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mego głosu.

Piłat zaczął się niecierpliwić. Wydawało mu się, że nie ma powodu by obawiać się tego rodzaju Króla, który mówi, że Jego słudzy nie będą o Niego walczyć i wspomina o prawdzie. Piłat więc spytał:

– Cóż to jest prawda?

Po czym wrócił do tłumu czekającego na zewnątrz na decyzję. Powiedział:

– Ja nie znajduję w nim żadnej winy.

Na to wrogowie Pana zawołali, że Jezus podburzał lud w całej Judei i Galilei, by zbuntowali się przeciw władzy rzymskiej. Piłat podchwycił słowo „Galilea” i spytał czy Jezus stamtąd pochodzi. Kiedy dowiedział się, że Pan mieszkał w tej części kraju, ucieszył się, że nie musi się kłopotać tą sprawą, gdyż przecież nie był namiestnikiem Galilei. Jezusa powinien osądzić Król Herod! Akurat on!

Herod właśnie przebywał w Jerozolimie z okazji święta, Piłat wysłał więc Jezusa i Jego oskarżycieli do jego pałacu. Herod, jak wiecie, bardzo interesował się Jezusem i lękał się Go, gdyż sądził, że to Jan Chrzciciel powstał z martwych. Uradował się więc dowiedziawszy się o uwięzieniu Jezusa i o tym, że przyprowadzą Pana do niego na sąd. Herod pomyślał, że człowiek, którego tak łatwo dało się schwytać, nie może być naprawdę niebezpieczny, i że może Jezus uczyni dla niego jakiś cud – co już dawno chciał zobaczyć.

Kiedy przyprowadzono mu Jezusa, Herod zaczął zasypywać Go pytaniami – lecz Jezus milczał. Kiedy Herod i jego słudzy zobaczyli, że Jezus nic im nie powie, już nie wspominając o cudzie, zaczęli naigrawać się z niego. Ubrali go w białą szatę i wysłali z powrotem do Piłata. Herod uczynił tak, gdyż istniał zwyczaj by w białą szatę odziewać szaleńców. Zapomniał jednak, że białe szaty nosili też królowie. Herod był tak zadowolony, że Piłat przysłał do niego Jezusa na sąd, że poszedł do namiestnika i od tego dnia zostali przyjaciółmi, chociaż przedtem nie żyli ze sobą dobrze.

Piłat powtórzył oskarżycielom Jezusa, że nie znajduje w Nim żadnej winy – zresztą Herod też nie znalazł, gdyż po prostu odesłał Jezusa. Kiedy Piłat zobaczył, że Żydzi mimo to wciąż pragnęli śmierci Pana, pomyślał: „Ubiczuję Go i w ten sposób zadowolę tych zażartych ludzi, a potem puszczę Go wolno”.

Było to tym łatwiejsze do wykonania, że w święto Piłat mógł uwolnić jednego więźnia, a miał jeszcze tylko jednego – Barabasza, który był rabusiem i naprawdę nieprzyjemną osobą. Piłat pomyślał, że jeśli da kapłanom i tłumowi wybór między Jezusem a Barabaszem, na pewno będą chcieli wypuścić Jezusa.

Wyszedł więc na balkon swego pałacu i zawołał do tłumu stojącego na dole na ulicy:

– Czy mam uwolnić Barabasza czy Jezusa?

Gdyby ludzie z tłumu mieli wybierać sami, na pewno wybraliby Pana, ale arcykapłani i faryzeusze wmieszali się między nich i namawiali, by stanęli po stronie Barabasza.

Zebrani zaczęli wołać, że chcą Barabasza. Piłat spytał:

– Co więc mam uczynić z waszym Królem?

Tłum krzyknął:

– Ukrzyżuj Go!

Ukrzyżować – wystarczy, że spojrzycie na swój krzyżyk – to znaczy przybić człowieka do krzyża i zostawić go by umarł. Był to straszny rodzaj śmierci, ale Rzymianie karali nią wszystkich skazanych na śmierć. Zwykle przywiązywali ludzi do krzyża – to już i tak było wystarczającą męką. Zazwyczaj nie przybijali skazańców gwoździami – obawiam się, że nie z litości, tylko dlatego, że to wymagało więcej zabiegów.

Piłat wciąż nie mógł zrozumieć o co w tym chodzi, dlaczego ludzie należący do tego samego narodu co Jezus chcą skazać Go na śmierć. Spytał więc:

– Cóż złego uczynił?

Oni jednak wzmogli tylko okrzyki:

– Ukrzyżuj Go!

Piłat posłał więc Jezusa na biczowanie. Nie mógł postąpić bardziej niesprawiedliwie – wiedział przecież i sam to przyznał, że Pan nie zrobił nic złego.

Biczowanie polegało na biciu człowieka tak mocno i tak długo, że ludzie często tego nie przeżywali. Jezus nie umarł. Myślicie może jednak, że po tak okropnej karze wszyscy, nawet sami żołnierze, okazali mu trochę współczucia?

Nie, nie okazali. Pomyśleli, że to dobra okazja do żartu: ubrali Jezusa w szkarłatny płaszcz, taki, jaki zwykł nosić cezar, włożyli w Jego rękę trzcinę, a na głowę koronę z cierni, klękali przed Nim i mówili:

– Witaj, Królu Żydowski!

I pluli na Niego, wyjęli Mu też trzcinę z ręki i bili Go nią po głowie.

Tymczasem Piłat siedział na swoim krześle sędziowskim czekając na koniec kary. Wtedy to przyszła do niego wiadomość od żony:

– Nie czyń nic złego temu Sprawiedliwemu, gdyż we śnie cierpiałam wiele z Jego powodu.

Szkoda, że nie wiemy co się stało później z żoną Piłata i czy została chrześcijanką.

Piłat posłał po wodę, wyszedł na balkon i umył ręce na oczach wszystkich, mówiąc:

– Nie jestem winien krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz.

A tłum wykrzyknął:

– Krew jego na nas i na dzieci nasze!

Piłat jeszcze raz podjął próbę ocalenia Jezusa. Wyprowadził Jezusa na balkon – ubranego w purpurę, z koroną cierniową na głowie – i powiedział:

– Oto Człowiek.

Gdy zgromadzeni ujrzeli Jezusa, podniosła się wrzawa – ale nie ze współczucia, jak może pomyśleliście, ale z zawziętości i gniewu:

– Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go!

Piłat rzekł:

– Weźcie Go więc i ukrzyżujcie. Ja jednak nie znajduję w Nim żadnej winy.

Najwyższy kapłan wykrzyknął:

– My mamy Prawo, a według Prawa powinien On umrzeć, bo sam siebie uczynił Synem Bożym.

Gdy Piłat usłyszał te słowa zląkł się. Zabrał Jezusa na bok i spytał Go:

– Skąd Ty jesteś?

Nasz Pan jednak milczał. Wtedy Piłat zapytał:

– Nie chcesz mówić ze mną? Czy nie wiesz, że mam władzę uwolnić Ciebie i mam władzę Ciebie ukrzyżować?

Jezus odpowiedział:

– Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci jej nie dano z góry. Dlatego większy grzech ma ten, kto mnie tobie wydał.

Odtąd Piłat usiłował uwolnić Jezusa, ale bez skutku. Gdy oznajmił Żydom co ma zamiar zrobić, oni zawołali:

– Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem cezara. Każdy, kto czyni się królem, sprzeciwia się cezarowi.

To było zręczne posunięcie z ich strony, prawda? Gdyby Piłat uwolnił Jezusa, Żydzi posłaliby do cezara wiadomość, że oddali pod sąd Piłata Człowieka mieniącego się Królem Żydowskim, próbującego wszcząć rewolucję, zaś Piłat Go uwolnił. Co by o tym pomyślał cezar? Zwłaszcza, że Piłat nie był dobrym namiestnikiem i już miał kłopoty związane z zarządzaniem prowincją.

Piłat czuł się teraz przestraszony. Sam nie wiedział czy bardziej bał się Jezusa i tego, kim On mógł być, czy też cezara i tego, co ten mógł zrobić. Wyprowadził więc Jezusa znowu na balkon, usiadł na swym krześle sędziowskim i powiedział do Żydów:

– Oto wasz Król.

Ci znów zawołali:

– Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go!

Piłat rzekł:

– Króla waszego mam ukrzyżować?

Lecz najwyższy kapłan zakrzyknął:

– Nie mamy króla, tylko cezara!

I tak Królestwo stało się nasze, a własny lud Jezusa do Niego nie należy. To bardzo smutne, że Żydzi, przygotowywani tak długo i starannie przez Boga, nie rozpoznali wielkiego Króla gdy przyszedł, odrzucili Go i woleli raczej mieć króla, który wiele znaczy na tym świecie.

Oczywiście, wielu Żydów dołączyło od tamtej pory do Królestwa, ale nie udał się plan by Królestwo Naszego Pana wyrosło z królestwa Żydów.

Kiedy Żydzi zawołali: „Nie mamy króla, tylko Cezara!”, Piłat nie potrafił już nic wymyślić, a nie miał odwagi uczynić tego, co było sprawiedliwe – czyli powiedzieć: „Jezus nie zrobił niczego złego, a więc nie pozwolę Go ukarać tak, jak tego chcecie”. Zamiast tego wydał rozkazy, by z więzienia wypuszczono Barabasza, po czym oddał Jezusa gniewnemu tłumowi i żołnierzom, a ci zaprowadzili Pana na ukrzyżowanie.

Jakby tego wszystkiego było mało, żołnierze kazali Jezusowi dźwigać wielki, drewniany krzyż, na którym miał umrzeć. Zobaczyli jednak, że Jezus nie da rady dojść bez pomocy z tym ciężarem na miejsce ukrzyżowania.

Zawołali więc przechodzącego człowieka i kazali mu nieść krzyż razem z Naszym Panem. W tłumie, który szedł za Jezusem, było wielu ludzi, którzy nie chcieli by Jezusa ukrzyżowano. Były tam też i kobiety, być może te, które Jezus uleczył – lub uzdrowił ich dzieci. Kobiety płakały z żalu nad Panem.

Jezus, przechodząc obok nich, zwrócił się do nich i rzekł:

– Nie płaczcie nade mną, płaczcie raczej nad sobą i nad dziećmi waszymi. Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: szczęśliwe te, które nie rodziły.

W tym czasie kiedy Nasz Pan został wydany na śmierć, w więzieniu było już dwóch ludzi czekających na ukrzyżowanie. Żołnierze również ich poprowadzili na górę. Po przyjściu na miejsce, gdzie dokonywano wyroków śmierci na skazańcach, żołnierze mieli ukrzyżować Jezusa i dwóch złoczyńców tak, by Pan zawisł w środku, a dwaj skazańcy po Jego lewej i prawej stronie.

Ukrzyżowani dostawali wino ze środkami uśmierzającymi, by czuć mniej bólu. Kiedy jednak podano Jezusowi ten napój, On spróbował, ale nie chciał pić.

Wtedy żołnierze zdarli z Niego szaty i położyli Go na krzyżu. Piłat kazał sporządzić napis, który miano przybić na górze krzyża, nad głową Jezusa. Napis został przygotowany w trzech językach: po hebrajsku – by mogli go zrozumieć Żydzi, oraz po grecku i po łacinie, by mogli go też odczytać inni przechodnie. Napis głosił: „Jezus z Nazaretu, Król Żydowski”.

Gdy zobaczyli to wrogowie Jezusa, bardzo się oburzyli, pospieszyli z powrotem do Piłata i powiedzieli:

– Nie powinieneś pisać „Król Żydowski”, ale że to On mówił, że jest Królem Żydowskim – zmień to, prosimy.

Lecz Piłat odparł:

– Com napisał, napisałem.

I nie zmienił ani słowa.

Jezus, przybijany do krzyża (gdyż żołnierze przybili Go gwoździami), mówił:

– Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą co czynią.

Kiedy krzyż już stanął w ziemi, żołnierze obejrzeli ubrania skazańców by sprawdzić ile są warte, gdyż odzienie ukrzyżowanego należało do tych, którzy wykonali wyrok śmierci. Każdy coś sobie zabrał, nie mogli tylko pogodzić się, który ma wziąć piękną szatę Jezusa. Przypuszczam, że zrobiła ją sama Maryja: szata była utkana z jednego materiału, bez żadnych szwów. W końcu żołnierze postanowili rzucać o nią losy: usiedli na ziemi i tak uczynili.

Pod krzyżem Pana stała Jego Matka oraz Jej siostra, Maria Kleofasowa, a także Maria Magdalena i święty Jan, umiłowany uczeń Jezusa.

Jezus spojrzał na nich z krzyża i powiedział do Maryi:

– Oto Twój syn.

A do świętego Jana:

– Oto Matka twoja.

Od tej pory Maryja traktowała świętego Jana jak syna, a on Ją jak matkę, i opiekował się Nią aż do Jej śmierci. To dlatego święty Jan napisał tak piękną Ewangelię. Jezus kochał go najbardziej ze wszystkich apostołów i zapewne od początku zamierzał powierzyć Maryję jego opiece.

Wśród ludzi stojących i patrzących na śmierć Pana było wielu Jego wrogów. Naśmiewali się z Niego nawet teraz, gdy był na krzyżu i mówili:

– Ty, który potrafisz zburzyć Świątynię i odbudować ją w trzy dni! Czemu nie zejdziesz z krzyża? Innych wybawiałeś, sam siebie nie możesz wybawić!

A inni wołali:

– Jeśli Ty jesteś Królem Żydowskim, zejdź z krzyża, a uwierzymy w Ciebie!

Mówili też:

– Zaufał Bogu, niechże Go Bóg wybawi!

Jeden ze złoczyńców, ukrzyżowanych obok Jezusa, przyłączył się do szydzących i powiedział:

– Jeżeli jesteś Mesjaszem, wybaw siebie i nas!

Lecz drugi łotr rzekł:

– Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież sprawiedliwie cierpimy, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił.

Zwrócił głowę do Jezusa i poprosił:

– Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego Królestwa.

A Jezus mu odpowiedział:

– Dziś ze mną będziesz w raju.

Niedługo po ukrzyżowaniu Jezusa ściemniło się i wkrótce zapadła taka ciemność, że wszyscy się przelękli. Było przecież dopiero popołudnie i jeszcze daleko do zmierzchu.

O godzinie trzeciej Jezus zawołał donośnym głosem:

– Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił!

Są to pierwsze słowa psalmu, który śpiewano w Świątyni w Jerozolimie. Czy wiecie, że właśnie w tym psalmie Król Dawid przepowiada jak ma umrzeć Nasz Pan? Oto niektóre wersety tego psalmu:

Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą…
Przebodli ręce i nogi moje,
Policzyć mogę wszystkie moje kości.
A oni wpatrują się, sycą mym widokiem;
Moje szaty dzielą między siebie
I los rzucają o moją suknię.

Tak właśnie postąpili żołnierze, prawda? Psalm kończy się tak:

A moja dusza będzie żyła dla Boga,
Potomstwo moje Jemu będzie służyć,
Opowie o Panu pokoleniu przyszłemu,
A sprawiedliwość Jego ogłoszą ludowi, który się narodzi:
„Pan to uczynił”.
(por. Ps 22)

Ta część psalmu mówi o nas!

Żołnierze rzymscy, którzy stali wokół, nic o tym psalmie oczywiście nie wiedzieli. Myśleli, że Pan wzywa Eliasza, gdyż w języku, którym mówił Jezus, słowo „Bóg” i imię „Eliasz” brzmią bardzo podobnie. Żołnierze wpatrywali się w Jezusa, dziwiąc się, że człowiek bliski śmierci potrafi tak głośno zakrzyknąć. Nasz Pan zaś odezwał się:

– Pragnę.

Jeden z żołnierzy włożył gąbkę do stojącego obok dzbana napełnionego słabym, kwaśnym winem, podobnym w smaku do octu, nabił gąbkę na trzcinę i podał Jezusowi do ust. Inni żołnierze mówili:

– Czekaj, zobaczmy, może przyjdzie Eliasz i Go wybawi.

Gdy Jezus skosztował octu, powiedział:

– Dokonało się.

Po czym zawołał donośnym głosem:

– Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego!

Skłonił głowę i skonał.

W tym momencie zasłona w Świątyni, która oddzielała najświętsze miejsce, rozerwała się na pół. Ziemia zatrzęsła się, skały pękały, groby się otworzyły, a leżący w nich zmarli ludzie powstali z martwych i pojawili się w Jerozolimie. Oficer rzymski, setnik, który dowodził żołnierzami pod krzyżem, widząc ciemności i trzęsienie ziemi, i słysząc co Jezus wołał przed śmiercią, rzekł:

– Prawdziwie ten człowiek był Synem Bożym.

Ludzie z tłumu, naśmiewający się z Jezusa i przyglądający się Jego śmierci, przerazili się i wrócili do domu bijąc się w piersi. Przyjaciele Jezusa, ci spod krzyża i ci co stali w tłumie, zostali sami. Wśród nich był i Józef z Arymatei, członek Wysokiej Rady żydowskiej, który nie miał nic wspólnego ze skazaniem Jezusa na śmierć. Wieczorem udał się on do Piłata i odważnie poprosił o wydanie mu ciała Jezusa, tak by mógł sprawić mu odpowiedni pogrzeb.

Piłat spytał:

– Czy On już umarł?

I wysłał żołnierzy by to sprawdzili.

Żydzi prosili by żadne z ciał nie pozostało na krzyżu do następnego dnia, gdyż, jak mówili, nie powinno się zostawiać zmarłych wiszących na krzyżach w dzień święta.

Jeśli ukrzyżowani ludzie długo nie umierali, żołnierze zwykle łamali im nogi, a wówczas szybko nadchodziła śmierć. Dlatego setnik i kilku żołnierzy podeszło do trzech krzyży: połamali nogi dwóm złoczyńcom, kiedy jednak zobaczyli, że Jezus już umarł, nie łamali mu kości. Aby się upewnić o śmierci Pana, jeden z żołnierzy wbił Mu włócznię w bok. Z rany wypłynęła krew i woda.

Piłat, usłyszawszy od żołnierzy, że Jezus już nie żyje, wydał rozkaz, by oddano Jego ciało Józefowi z Arymatei, tak jak o to prosił. Wówczas Józef wraz z innymi zdjęli ciało Jezusa z krzyża i zanieśli je do znajdującego się niedaleko grobowca wydrążonego w skale. Józef z Arymatei, który był bogaty, przygotował ten grób dla siebie. Nie wiem czemu wybrał sobie na pochówek miejsce tuż obok wzgórza, gdzie dokonywano wyroków śmierci na skazańcach; może o tym nie wiedział. My jednak wiemy, że grób znajdował się w ogrodzie, a Jezus zapewne umarł na skraju tego ogrodu lub w nim. Przecież umarł po to, by naprawić wszystko to, co kiedyś się zepsuło w ogrodzie, prawda? Gdyż to w Ogrodzie Edenu Adam i Ewa po raz pierwszy popełnili grzech.

Żydzi grzebiąc zmarłych mieli zwyczaj namaszczać ich ciała olejkami i pachnidłami i owijać je w lniane płótna – nie wkładali ciał do trumien jak my. Nikodem, ten, który kiedyś, nie chcąc być widziany, odwiedził Jezusa w środku nocy, usłyszał co się stało. Przybył do grobowca niosąc mieszankę mirry i aloesu. Namaścili ciało Jezusa tymi pachnidłami i owinęli je w lniane płótna.

Pomogła przy tym Maryja, a także Maria Magdalena i Maria Kleofasowa. Potem przyjaciele Pana włożyli ciało Jezusa do grobu i zatoczyli wielki kamień by zamknąć otwór grobowca, po czym wrócili do domu.

Marigold Hunt

Powyższy tekst jest fragmentem książki Marigold Hunt Życie Chrystusa.