Rozdział dziewiąty. Błędne pojęcia o życiu pozagrobowym, cz. 2

Na terenie starożytnej Hellady naukę o wędrówce dusz udoskonalił dopiero Platon, którego Kant nazywa „najwybitniejszym filozofem intelektu” i „głową noologistów” (1). Jego filozofia pełna poezji aż po dziś dzień czaruje i urzeka umysły zgłębiające mądrość „łabędzia Akademii”, jak to Platona nazwał Sokrates. W starożytności mówiono, że pszczoły – te „boskie melissy” złożyły miód na wargach Platona śpiącego na górze Himettus (2). Miało to być szczęśliwą zapowiedzią niepospolitych zdolności i niebywałej wielkości „boskiego Apollinowego męża” (3). Platon istotnie był genialnym filozofem. Gdy umarł w rocznicę swoich urodzin w wieku osiemdziesięciu jeden lat, uczniowie uroczyście obchodzili rocznicę jego urodzin i śmierci, czcząc „dzień, w którym bogowie dali ludziom Platona – ἤματι τᾡδε Πλάτωνα ϑεοὶ δόσαν ἀνϑρώποισιν” (4).

Filozoficzny język Platona jest pełen wdzięku, poetyckiego namaszczenia i artyzmu przy równocześnie potężnym rytmie myśli i trzymaniu się zasad ścisłej logiki. „Można rzec śmiało, że nigdy przedtem filozofia nie występowała w tak świetnych szatach, a na pewno nie uczyniła ona tego nigdy później. Nawet w przekładach jeszcze błyszczy, skrzy się i tańczy ten styl wzbierający jak potok” (5). Dlatego Panecjusz słusznie nazwał Platona „Homerem filozofów” (6).

Platon pierwszy utrwalił na piśmie naukę o metempsychozie, a nadając jej formę naukową, zyskiwał dla niej w przyszłości nowych adeptów, przynajmniej wśród zwolenników swojej filozofii. Za podstawę swej psychologii idealistycznej przyjął istnienie idei. Te idee pojmował on skrajnie realistycznie jako byty samoistne, wieczne i niezmienne pierwowzory rzeczy (παραδείγματα). Byty materialne są tylko podobieństwem tych pierwowzorów (ὁμοιώματα). Oto, co mówi Platon: „Te postacie stoją w naturze jakby pierwowzory, a inne przedmioty są ich odwzorowaniami i są do nich najbardziej podobne. I to uczestniczenie innych przedmiotów w postaciach nie polega na niczym innym, jak tylko na ich odwzorowywaniu” (7).

Drugim podstawowym założeniem psychologii platońskiej jest preegzystencja dusz. Każda dusza, zanim otrzymała ciało ludzkie, istniała już przedtem w krainie idei. W Fedonie i Menonie dowodzi Platon preegzystencji dusz z faktu tworzenia pojęć. „Nasze uczenie się – mówi Platon – niczym innym nie jest, jak tylko przypominaniem sobie; wedle tego koniecznie, chyba, musieliśmy się w jakimś poprzednim czasie wyuczyć tego, co sobie teraz przypominamy. A to byłoby niemożliwe, gdyby nie była istniała gdzieś nasza dusza, zanim w tej ludzkiej postaci na świat przyszła” (8). Wiedza według Platona nie jest właściwie niczym innym, jak tylko reminiscencją, czyli przypominaniem sobie tego wszystkiego, co dusza poznawała w świecie idei. I skąd się dusza nagle znalazła na ziemi w ciele materialnym? Ażeby być logicznym, Platon twierdzi, że dusza w świecie idei popełniła jakieś przestępstwo i za karę została zamknięta w ciele jak gdyby w więzieniu w celu złożenia ekspiacji za winy. Ponieważ w świetle metempsychozy ciało jest więzieniem czy też grobem duszy (σῶμα – σῆμα), dlatego zwolennicy tej teorii zapatrywali się na życie doczesne pesymistycznie. Np. Porfiriusz tak pisał o Plotynie: „Plotyn, filozof naszych czasów, czuł jakby wstyd, że jest w ciele. Z powodu takiego nastawienia nie chciał opowiadać ani o swym pochodzeniu, ani o rodzicach, ani o ojczyźnie. O malarzu lub rzeźbiarzu nie chciał w ogóle słyszeć, do tego stopnia, iż nawet powiedział raz Ameliuszowi, kiedy ten go prosił, ażeby polecił zrobić swój portret: „Oczywiście! Nie dość znosić to widmo, jakim nas przyoblekła natura, lecz powinienem jeszcze sam z własnej woli pozostawić widmo widma, znacznie trwalsze, niby coś naprawdę godnego widzenia!” (9). Połączenie duszy z ciałem według zdania Platona jest dla duszy czymś złym. Celem tego połączenia jest odpuszczenie winy, ekspiacja za popełnione przestępstwo w krainie idei. Dusza wyzwoli się z ciała dopiero wtedy, gdy najbardziej upodobni się do idei Dobra, czyli do Boga; to zaś upodobnienie się do idei Dobra osiąga ona przez cnotę, a przede wszystkim przez mądrość, która jest największą z cnót.

Po śmierci następuje odpłata za czyny. Platon dzieli wszystkich umarłych na kilka kategorii, stosownie do ich moralnej wartości; odpowiednio do tego każdej kategorii umarłych przypadają nagrody lub kary. Do pierwszej kategorii należą ludzie ani dobrzy ani źli. Do drugiej należą nieuleczalni przestępcy, do trzeciej uleczalni grzesznicy, do czwartej ludzie sprawiedliwi, i wreszcie do piątej kategorii należą filozofowie. Po śmierci wszyscy otrzymują odpłatę, zależnie od swoich czynów. Swój pogląd na pośmiertną dystrybucję nagród i kar w ten sposób przedstawia Platon: „Skoro przybędą umarli na miejsce, do którego duch opiekuńczy każdego odprowadza, naprzód sąd się nad nimi odbywa: którzy też życie pięknie i zbożnie spędzili, a którzy nie. I których życie wyda się ani zanadto złe, ani nazbyt dobre, ci idą nad Acheron, wsiadają do łodzi, które tu dla nich są, i przypływają w nich do jeziora. Tu mieszkają i oczyszczają się, a odbywszy pokutę za popełnione winy wychodzą stamtąd, jeżeli który popełnił coś złego; i za dobre uczynki nagrody tam odbierają – każdy tak, jak zasłużył.

A których stan wyda się nieuleczalny dla mnogości grzechów… tych los im należny miota do Tartaru, skąd nie wychodzą nigdy.

A których grzechy wydadzą się wielkie, ale uleczalne, jak na przykład gwałt jakiś dokonany w gniewie na ojcu lub matce, którego potem żałowali i odmienili życie, albo się zabójcami stali w inny jakiś choć podobny sposób, ci muszą wprawdzie spaść do Tartaru i zostawać tam przez rok, ale ich po roku fala wyrzuca i mężobójców do Kokytosu niesie, a ojcobójców i matkobójców do Pyriflegetonu. A kiedy płynąc z nurtem znajdą się w jeziorze Acheruzja, wtedy krzyczą głośno i wołają: jedni tych, których byli zabili, drudzy tych, którym wyrządzili krzywdę; wołają ich, zaklinają i proszą, żeby im pozwolili wyjść na brzeg jeziora i chcieli przyjąć do siebie; jeżeli zostaną wysłuchani, wychodzą na brzeg i przestają cierpieć, a jeśli nie, fala ich znowu do Tartaru niesie, a stamtąd na powrót do rzek wrzuca i to cierpienie nie kończy się prędzej, aż im się uda nakłonić i pozyskać tych, których pokrzywdzili.

A których życie wyda się osobliwie zbożne, ci będą wyzwoleni z tych czeluści podziemnych i wyjdą stamtąd, jak z więzienia, w górę i pójdą mieszkać w czystych stronach, na szczytach ziemi. Do nich należą ci, którzy się umiłowaniem mądrości dostatecznie od zmazy grzechu oczyścili; ci będą później żyli w ogóle bez ciała i pójdą do mieszkań jeszcze piękniejszych niż te, które i opisać nie łatwo i w tej chwili czas nie po temu…

Trzeba robić wszystko, co można, żeby zdobyć w życiu dzielność i rozum. Bo nagroda piękna, a nadzieja wielka” (10).

Środkiem, dzięki któremu dokonuje się oczyszczenie dusz z grzechu, jest pośmiertna wędrówka dusz – metempsychoza, którą Platon przyjął do swojej eschatologii z pitagoreizmu.

W Fedonie Platon przez usta Sokratesa powiada, że dusze po odłączeniu się od ciał „wchodzą w takie charaktery, jakie im najbliższe były za życia… Na przykład ci, którzy się obżarstwu oddawali i szelmostwom i pijaństwom, a nie unikali tego, w potomstwo osłów wejść powinni i tym podobnych zwierząt… A ci, którzy lubili krzywdzić i tyranizować, i rabować, w pokolenie wilków i jastrzębi, i sępów. Bo w cóż by innego, powiemy, miały takie dusze wstąpić?… Najszczęśliwsi z nich będą ci i na najlepsze miejsca pójdą, którzy się dzielnością obywatelską odznaczali i oddawali pracy społecznej, rozsądnie panujący nad sobą i sprawiedliwi, chociaż ta tak zwana dzielność ich tylko z przyzwyczajenia i z pracy nad sobą wyrosła, a nie z umiłowania mądrości i z rozumu?… Tacy powinni wejść znowu w jakiś podobny gatunek: uspołeczniony i łagodny; więc może w pszczoły, w osy czy w mrówki, albo z powrotem w ród ludzki i powinni z nich być przeciętni porządni ludzie… A pomiędzy bogi wstąpić nie godzi się temu, który mądrości nie ukochał i nie odszedł całkowicie czysty; tam wejdzie tylko przyjaciel nauki” (11).

Przez ile wcieleń musi przejść dusza, Platon różnie stara się tłumaczyć. Np. w Timaiosie i Fedonie powiada, że dusze nieskalane bezpośrednio po śmierci człowieka wracają do świata idei, inne zaś muszą odbywać dalsze wędrówki oczyszczające dopóty, aż zdobędą ostateczną doskonałość. W Fajdrosie znowu twierdzi, że każda dusza musi podlegać dziesięciokrotnym wędrówkom, z wyjątkiem dusz filozofów, które podlegają tylko trzem kolejnym reinkarnacjom (12). W każdym razie te reinkarnacyjne transmigracje tak długo się powtarzają, aż dusza się udoskonali. Wówczas dopiero dokonuje się apokatastaza, czyli przywrócenie dusz do pierwotnej doskonałości.

„Na to samo miejsce – pisze Platon – skąd przychodzi dusza każda, nie wróci żadna, nim dziesięć tysięcy lat minie. Bo nie odrosną jej pióra prędzej, chyba że się ktoś filozofii bez kruczków oddawał albo kochał młodych ludzi jak filozof.

Takie dusze po trzecim okresie tysiącletnim, jeśli trzy razy z kolei taki żywot wybrały, dostają pióra na nowo i w trzytysięcznym roku odlatują. A inne, kiedy pierwszy żywot ukończą, idą na sąd. A po sądzie jedne do więzień podziemnych idą karę odbywać, a inne, lżejsze po wyroku, odchodzą w jakieś miejsce wszechświata, gdzie pędzą żywot taki, na jaki w ludzkiej postaci zasłużyły. A po tysiącu lat przychodzą jedne i drugie ciągnąć losy i wybierać nowe życie. A wybiera każda takie, jakie chce. Tam i w zwierzęce ciało dusza człowieka przechodzi, a ze zwierzęcia, które kiedyś było człowiekiem, znowu w człowieka wstępuje” (13).

Reinkarnacyjne transmigracje dusz poprzez różne ciała trwają tak długo, aż dusze się udoskonalą i wrócą do stanu pierwotnego w krainie idei. Razem z tym powrotem dusz do pierwotnego stanu (αποϰατάστασιςπάντων) kończy się jeden okres świata i zaczyna się nowy.

Naukę o wędrówce dusz wyznawali starożytni Germanie i Celtowie, dawne ludy Ameryki Północnej, Brazylii i Australii. Przyjęli ją do swego systemu również gnostycy. W IV wieku po Chrystusie, kiedy w filozofii odżyła myśl Platona, głosili metempsychozę neoplatończycy, jak: Plotyn, Porfiriusz, Proklus. Idee reinkarnacyjne spotykamy również u Filona, a także u niektórych talmudystów i w filozofii kabalistycznej oraz u albigensów. W czasach nowożytnych sympatyzowali z metempsychozą: Giordano Bruno, Tomasz Campanella, Henryk Moore, Lessing, Dawid Hume, Karol Renouvier. U nas w Polsce zwolennikiem palingenezy był Andrzej Towiański. W świetle jego nauki, którą można nazwać spirytualizmem kolektywnym i ewolucyjnym, świat jest zespołem nieśmiertelnych duchów, które podlegają ewolucji w seriach cielesnych i bezcielesnych żywotów. Zwolennikiem metempsychozy był również filozof – Wincenty Lutosławski.

Jak Kościół katolicki zapatruje się na reinkarnację? Odpowiedź na to pytanie jest jasna. „Postanowiono ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (14). Kościół zawsze wierzył i nauczał, że jeden raz tylko człowiek żyje na ziemi i jeden raz tylko umiera; bezpośrednio zaś po śmierci następuje sąd szczegółowy i równocześnie nieodwołalna decyzja najwyższego Sędziego; dusza natychmiast po wyroku idzie na miejsce swego przeznaczenia: albo do nieba, albo do piekła czy też do czyśćca; nie ma więc tu miejsca na reinkarnację. Katolicka eschatologia głosi, że przy końcu świata na Sąd Ostateczny „wszyscy zmartwychwstaną ze swoimi własnymi ciałami, które teraz noszą, aby otrzymali według uczynków swoich, czy to one były dobre, czy też złe” (15). Czyż mógłby Kościół ludziom głosić taki dogmat wówczas, gdyby dusza każdego człowieka musiała transmigrować poprzez inne ciała, jedne ze siebie zrzucać, a przyoblekać się w drugie? Niemożliwością byłoby wtedy mówić o jednym zmartwychwstaniu i o jednym sądzie (16). Dlatego reinkarnacjonizmu nie można traktować poważnie.

Oto, co sądzi Laktancjusz o wędrówce dusz. „Nieznajomość rzeczy – mówi on – sprawiła, że niektórzy nie wstydzą się mówić, iż dlategośmy się narodzili, by odpokutować kary za występki… Gdzie bowiem, albo jakich występków mogliśmy się dopuścić – my, którzyśmy w ogóle nie istnieli? Chyba że przypadkiem damy wiarę temu nierozsądnemu starcowi (17), który zmyślał, że w poprzednim życiu był Euforbem. On, wierzę; ponieważ pochodził z lichego rodu, przybrał sobie rodzinę z pieśni Homera. O dziwna i szczególna pamięci Pitagorasa! O nędzna pamięci nas wszystkich, którzy nie możemy wiedzieć, kim byliśmy przedtem! Ale może przypadkiem albo z powodu jakiegoś błędu, czy też z łaski stało się, że on sam tylko nie zetknął się ze śmiertelną rzeką i nie zakosztował wody zapomnienia: a mianowicie niedorzeczny starzec (jak to bezczynne staruszki mają zwyczaj) zmyślił bajki tak, jak dla naiwnych dzieci. Gdyby dobrze mniemał o tych, którym to powiedział, gdyby ich uważał za ludzi, nigdy by tak bezczelnie nie pozwolił sobie na kłamanie” (18).

Ks. Marcin Ziółkowski

(1) Krytyka czystego rozumu, tłum. Roman Ingarden, 1957, t. II, s. 597–598.

(2) Olimpiodorus, Vita Plationis, par. 1, Apul. de dogm. Plat., 1.

(3) Olimpiodorus, Prolegomena philosoph. Platonis, c. 1.

(4) Anonym. vit. Plat.

(5) Will Durant, Życie i twórczość wielkich filozofów, tłum. L. Belmont, Warszawa, s. 34.

(6) Cicero, Tusculanae disputationes 1, 31.

(7) Parmenides, 6, tłum. Wł. Witwicki, Warszawa 1961, s. 30.

(8) Fedon, 18, tłum. Wł. Witwicki, Warszawa 1958, s. 62.

(9) Plotyn, Enneady, t. I, tłum. A. Krokiewicz, Warszawa 1959, s. 3, Porfiriusz, O życiu Plotyna i układzie jego ksiąg.

(10) Fedon, 2, tłum. Wł. Witwicki, Warszawa 1958, s. 141–143.

(11) Platon, Fedon, tłum. Wł. Witwicki, Warszawa 1958, s. 82–83.

(12) Ks. S. Pawlicki, Historia filozofii greckiej, t. II, cz. I, Kraków 1903, s. 444 n.

(13) Platon, Fajdros, tłum. Wł. Witwicki, Warszawa 1958, s. 75–76.

(14) Hbr 9, 27.

(15) Denz. 429.

(16) Por. ks. dr W. Kwiatkowski, Palingeneza, 1927.

(17) Tj. Pitagorasowi.

(18) Div. Inst., l. 3, De falsa sap. philosoph., c. 18, PL 6, 409–410; por. A. Bukowski, La réincarnation selon les Pè’es, „Gregorianum” 9, 1928, s. 65–91, i tenże, L’opinion de Saint Augustin sur la réincarnation des âmes, „Gregorianum” 12, 1931, s. 57–85.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był ks. Marcina Ziółkowskiego Śmierć i sąd. Eschatologia, t. 1.