Rozdział dziesiąty. Święty Augustyn. Jak używać tego, co stworzone?

O przyjaźń jakich ludzi powinienem zabiegać?

Moi bracia, czy nie tak długo zachwycacie się głośno, nie posiadacie z radości, kochacie, dopóki iskra miłości Bożej jest w tym, co budzi wasz zachwyt? Pytam was: czego pragniecie? Czy można to ujrzeć oczyma? Czy można tego dotknąć? Czyżby była to jakaś sprawiedliwość, która raduje oczy? Czy nie dlatego tak bardzo miłujemy Chrystusowych męczenników? I gdy ich wspominamy – czyż nie płoniemy miłością? Co w nich kochamy, bracia? Ciało rozdarte przez dzikie bestie? Co bardziej budzi odrazę, gdy zapytacie oczu waszego ciała? Co piękne i prawe, jeśli zapytacie oczu waszej duszy? Być może spotkaliście osobę, której piękno karnacji, symetryczne rysy twarzy i kształty ciała przyciągały wasze oczy. Lecz gdy dowiedzieliście się, że ta osoba jest złodziejem, stwierdziliście, że nie chcecie mieć z nią nic do czynienia. Z drugiej zaś strony, możecie zetknąć się z osobą w podeszłym wieku, wspartą na lasce, która porusza się z trudem, pokrytą zmarszczkami. Ale jeśli odkryjecie, że jest to osoba sprawiedliwa, zechcecie ją na przyjaciela.

Takie są też, bracia, dane nam obietnice: tak kochajcie, wzdychajcie tęsknie za Królestwem, tej Ojczyzny pragnijcie, jeśli chcecie mieć udział w tym, co przyniósł na ziemię Chrystus, w łasce i prawdzie.

Traktaty o Ewangelii św. Jana 3, 21.

W jaki sposób życie religijne może przyczynić się do wspólnego szczęścia ludzi?

By ominąć wielkie fale oceanu, by osiągnąć spokojne wody, na których da się opuścić kotwicę, statki wpływają do portu. Jednak, skoro istnieje wejście do portu, silny wiatr może dotrzeć do przystani i rzucać jedną łodzią o drugą, tak długo, aż ich nie pogruchocze.

By ominąć zgiełk motłochu i fale żywota, by wieść w ciszy spokojne życie, wolne od mrowiących się tłumów, niektórzy mogą skryć się za murami klasztoru. Tam jest radość, pełne duchowej rozkoszy i słusznej dumy zadowolenie, o ile mnisi kochają się wzajemnie. Przełożony takiej wspólnoty musi być rozważny, by nie wpuścić za próg wspólnoty nikogo złego. Są jednak ludzie, którzy zobowiązują się do prowadzenia świątobliwego życia wewnątrz wspólnoty religijnej, lecz rozbijają jej pokój przez samolubne zachowanie.

Czy istnieje miejsce, które daje pewność życia w pokoju? Nie na tym świecie. Pełny pokój osiągalny jest dla nas tylko po przekroczeniu progów Nieba, a i wtedy bramy zatrzasną się za śmiertelnymi. Lecz my rozradujemy się wielką radością i pełnią duchowej rozkoszy i chwały.

Komentarz do Psalmu 100, 8.

W jaki sposób człowiek powinien używać doczesnych stworzeń?

Lecz my „nie miłujmy świata, ani tego, co jest na świecie. Albowiem to wszystko, co jest na świecie: pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pycha żywota” (por. 1 J 2, 15–16). Te oto trzy rzeczy są tu, w świecie, by żaden człowiek nie mówił: „Oto rzeczy, które stworzył Bóg na świecie: niebo i ziemię, morze, słońce, księżyc, gwiazdy, wszystko, w co przystroił niebiosa. Co zdobi morze? Istoty w nim żyjące. Co ziemię? Zwierzęta, drzewa, stworzenia latające. Oto, co jest w świecie. Bóg to uczynił. Dlaczego mam tego nie kochać?”. Niech Duch Boży będzie w Tobie, byś zobaczył, że wszystkie te rzeczy są dobre. Lecz biada ci, jeśli ukochasz to, co stworzone, a wzgardzisz Stwórcą! Stworzenia wydają ci się piękne i sprawiedliwe, lecz o wiele bardziej jest takim On, który je stworzył! Zważ to dobrze, ukochany bracie. Bo przez podobieństwo możesz być pouczony: by nie zakradł się do tej duszy szatan, mówiąc co zechce: „czerp radość ze stworzeń Bożych, czy nie po to Bóg stworzył wszystkie te rzeczy, byś się nimi cieszył?”. I ludzie piją aż do oszołomienia, giną i zapominają o swym Stwórcy – bo gdy bez umiaru używają tego, co stworzone, gardzą Stworzycielem. O tym właśnie mówi Apostoł: „oddali chwałę i służbę stworzeniu raczej, niż Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki” (por. Rz 1, 25). Bóg nie zakazuje ci kochać stworzeń, lecz nie pozwala byś przedkładał uczucia wobec nich nad błogosławieństwo, ale uznał je i czcił ze względu na cel, w jakim powstały – byś mógł kochać Twego Stwórcę. I podobnie: niewykluczone, że dobrze znający się na swym fachu jubiler wykona złoty pierścień ślubny i wręczy go swej wybrance, pannie młodej, podczas ślubnej ceremonii. Przypuśćmy, że przez lata żyją ze sobą jako małżeństwo. Lecz co byś pomyślał o żonie, która stopniowo bardziej kochałaby obrączkę niż męża?

Oto Bóg stworzył niebo, morze, księżyc, gwiazdy i piękne istoty ludzkie. Jakakolwiek osoba kochająca bardziej stworzenia uczynione przez Boga, niźli Jego jako Stwórcę, byłaby podobna do żony kochającej bardziej ślubny pierścień własnoręcznie wykonany przez męża, niźli jego samego.

Bo słowo „świat” nie odnosi się jedynie do tego świata, który Bóg uczynił niebem i ziemią, morzem, rzeczami widzialnymi i niewidzialnymi, lecz i żyjący w świecie nazywani są „światem”, tak jak i my nazywamy domem zarówno mury, tworzące jego szkielet, jak i tych, którzy w nim mieszkają. I czasem podoba się nam jakiś dom, lecz widzimy grzech jego mieszkańców. I mówimy: „piękny dom”, bo pełno w nim marmuru i pięknych ozdób. A czasem mówimy: to jest dobry dom – bo żaden człowiek nie cierpi w nim krzywdy, nie doznaje grabieży, ani ucisku. A w takim przypadku chwalimy nie budowlę, lecz tych, którzy w nim mieszkają. A przecież w obu tych sytuacjach posługujemy się terminem „dom”. A wszyscy miłośnicy świata żyją miłością do niego. Podobnie niebo zamieszkują ci, których serca są w górze, a ciałami chodzą po ziemi. A zatem wszystko, co ma w sobie miłość świata, nazywane jest światem. I mają w sobie jedynie te trzy rzeczy: „pożądliwość ciała i pożądliwość oczu i pychę żywota”. Pożądają jedzenia, picia, współżycia – by odczuwać odpowiednie im przyjemności. Rzecz nie w tym, że nie można osiągnąć właściwej miary w tych rzeczach, a także – skoro powiedziano wyżej by nie kochać tych rzeczy – aby nie jeść, nie pić i nie mieć potomstwa. Nic takiego nie jest tu powiedziane. Powiedziano jedynie: niech będzie zachowany umiar, ze względu na Stwórcę, by te rzeczy nie wiązały cię ze sobą przez twą miłość do nich.

Kazania na podstawie Pierwszego Listu świętego Jana 2, 11–12.

W jaki sposób możemy korzystać ze stworzeń dla miłości Boga?

Co powiedzieć odnośnie tego, co tyczy się waszej miłości? To, że nasze serca są w jakiejś mierze odbiciem niewymawialnej chwały! Że pielgrzymujemy wzdychając; nie zatracając się w miłości doczesnego świata; idąc wciąż do przodu, z duszą nabożnie zwróconą ku Temu, który nas powołał. Bo tęsknota jest sercem serca. Osiągniemy cel, jeśli całą swoją siłę oddamy tej tęsknocie. A dla naszego dobra dane jest nam Boskie Pismo, wspólnota ludu Bożego, sprawowanie sakramentów, chrzest święty, pieśni chwalące Pana i nasze własne dzieła – tak, że ta tęsknota jest nie tylko zaczepiona, kiełkująca, lecz może wzrastać w zdolność, która pozwoli nam otrzymać to, czego oczy nie widzą, ani uszy nie słyszą, ani nie może pomieścić się w ludzkim sercu. Tym jest miłość we mnie. Ci, którzy kochają Boga, nie są dłużej we władzy miłości pieniądza. Jeśli miłość Boga jest dla nas najwartościowsza, nie przedłożymy nad nią miłości do pieniądza. Będzie on tylko środkiem w podróży, nie pobudzi nas zaś do chciwości, czymś, co używa się z konieczności, a nie najwyższą radością służącym rozkoszy. Kochaj Boga, skoro On złożył w tobie tę zdolność – tęsknotę, o której usłyszałeś i wychwalasz. Miej świat na swój użytek, lecz niech nie weźmie cię w niewolę.

Gdy jesteśmy w podróży spędzamy nocy w gospodzie. Korzystamy z pieniędzy by kupić obiad i zapłacić za pokój. Naszym celem nie jest pozostanie w gospodzie, zamierzamy opuścić ją następnego dnia by kontynuować naszą podróż. Jeśli poprosimy o pomoc Boga, pomoże nam używać pieniędzy i doczesnych dóbr nie po to, by się w nich zapamiętać, lecz po to, byśmy używali ich jako wyjątkowych środków wiodących nas do miłości Boga.

Nie jest to ponad nasze siły, bo silna jest ręka Tego, który nas wezwał. Bo to On nas wezwał. Wzywajcie Go, mówcie do Niego: „Ty wezwałeś nas, my wzywamy Ciebie. Spójrz, słyszymy, że nas wzywasz, i Ty usłysz nas. Prowadź nas tam, gdzie obiecałeś, uczyń doskonałym to, co stworzyłeś. Nie porzucaj tych, którzy są Twym dziełem. Nie opuszczaj Twych stad. Niech Twe łagodne ponaglenia zgromadzą nas w Twej owczarni”. W świecie plenią się pokusy, lecz większy jest ten, kto stworzył świat. Plenią się pokusy, lecz On nie zawiedzie tych, którzy nadzieję złożyli w Nim, w którym nie ma żadnego braku.

Traktaty o Ewangelii św. Jana 3, 21.

Jak możemy zastąpić miłość do świata ukochaniem Boga?

Oto czym jest ćwiczenie się w prawości: dźwiganiem doczesnego życia i postem, bo nim właśnie jest życie. Nie mówię o poście cielesnym, który praktykujemy od czasu do czasu, lecz postem od miłości świata, który winniśmy zawsze praktykować. Ten zatem wypełnia prawo, kto wyrzeka się tego świata. Bo nie może kochać tego świata ten, w kim nie wygaśnie wcześniej miłość tego, co doczesne. Rozważcie, czym jest ludzka miłość, pomyślcie o niej, powiedzmy, jak o ręce duszy. Jeśli moja ręka dźwiga ciężką księgę, nie jest w stanie w tym samym czasie utrzymać innego ciężkiego przedmiotu. Muszę najpierw odłożyć księgę na bok, by chwycić ofiarowaną mi inną rzecz wielkiej wagi. Tak oto moja miłość jest ręką mej duszy. Nie mogę równocześnie miłować Boga i świata. Miłość świata musi zaniknąć ze względu na miłość Boga.

Czy znaczy to, że człowiek nie może niczego posiadać? Jeśli jest do tego zdolny, jeśli wymaga tego doskonałość, niechże nie posiada niczego. Jeśli ze względu na jakąś konieczność nie jest do tego zdolny, niechże posiada, lecz nie będzie posiadany, niech trzyma, lecz niech nie będzie trzymany, niech będzie panem własności, nie jej niewolnikiem, jak mówił Apostoł: „To tedy mówię, bracia, czas jest krótki, nic innego nie zostaje, tylko żeby i ci, co żony mają, byli jakoby nie mieli; a ci, co płaczą, jakoby nie płakali; a ci, co się weselą, jakoby się nie weselili; ci co kupują, jakoby nie posiadali; a ci, co używają tego świata, jakoby nie używali, bo przemija postać świata tego. A ja chcę, żebyście byli bez troski” (por. 1 Kor 7, 29– 32). Co znaczy: „nie miłuj tego, co posiadasz w tym świecie?”. Niech nic nie trzyma mocno twej dłoni w uścisku, bo musisz nią chwycić się Boga. Niech twa miłość nie będzie zajęta czym innym, byś mógł podążać swą drogą do Boga i przylgnął do Niego, który Cię stworzył.

Kazanie 75, 7.

Dlaczego powinniśmy naśladować osobę pokorną, nie zaś człowieka pysznego?

Chrystus umył nogi swoim uczniom. Wszelka moc jest w pokorze, a wszelka pycha – słaba i ulotna. Dlatego, gdy Chrystus mówi, że jest Panem, ewangelista dodaje: „przepasał się” (por. J 13, 5), byście pamiętali, że wasz Bóg przepasany był pokorą, gdy umywał stopy swych uczniów. A gdy to uczynił, usiadł i powiedział do nich: „Wy mnie nazywacie nauczycielem i panem, i dobrze mówicie; bo nim jestem. Jeśli tedy ja, Pan i Nauczyciel, nogi wam umyłem, i wy powinniście jeden drugiemu nogi umywać” (por. J 13, 13–14). Gdy zatem taka moc jest w pokorze, wy nie obawiajcie się pychy. Człowiek pokorny podobny jest skale. Choć leży nisko na ziemi, jednak nigdy się nie zachwieje. Człowiek pyszny jest jak dym. Choć wyniośle bije ku górze, koniec końców rozprasza się w marności. My zatem powinniśmy widzieć Naszego Pana przepasanego w Jego pokorę, zgodnie z tym, co rozumie Ewangelia i rozumieć, że był tak pokorny, iż umywał stopy swoim uczniom.

Komentarz do Psalmu 93, 3.

Dlaczego Dawid, jako grzesznik, cieszył się większą przychylnością Boga niźli człowiek sprawiedliwy?

Widzimy w Ewangelii, jak demony wyznają, że Chrystus jest Synem Bożym podobnie jak Apostoł Piotr, lecz czynią to z zupełnie innym niż on nastawieniem. Stąd, choć wyznanie było to samo, Piotr był uczczony z powodu swej wiary, a potępiona została bezbożność demonów. Bo Chrystus, nie ludzkim rozumem, lecz przez Boskie poznanie, może zbadać i nieomylnie odróżnić źródła, z których wypływają słowa. Poza tym, wielu jest takich, którzy wyznają, że Chrystus jest Synem żyjącego Boga, bez takiej wartości, jaką miało wyznanie Piotra – są wśród nich nie tylko ci, którzy w Dzień Ostateczny będą mówić „Panie, Panie” (por. Mt 7, 21) i usłyszą odpowiedź: „Idźcie ode mnie, przeklęci” (por. Mt 25, 41) – lecz i ci, którzy zasiądą po prawicy Boga. I mogą być wśród nich tacy, co nigdy nie zaparli się Chrystusa, nigdy nie sprzeciwili się Jego cierpieniu danemu nam na zbawienie (1), nigdy nie przymuszali pogan, by żyli jak Żydzi (por. Ga 2, 14) (2), a mimo to nie będą uczczeni na równi z Piotrem, który, choć dopuścił się wszystkich powyżej przedstawionych czynów, zasiądzie na jednym z dwunastu tronów i będzie sądził nie tylko plemiona izraelskie, ale i aniołów.

Podobnie król Dawid. Rolnicy usunąwszy z pola ogromne chwasty, które przynosi jednak stokrotny plon, radują się z niego o wiele bardziej, niźli z pola bez ostów, które daje trzykrotny plon. Dawid, cudzołożnik, morderca, żałując wielce swych grzechów, uradował Boga bardziej niż inna osoba, która nigdy nie zgrzeszyła cudzołóstwem ani zabójstwem, lecz i nie żałowała tak bardzo z powodu własnych przewin.

Przeciwko manichejczykowi Faustusowi 22, 68.

W jaki sposób Chrystus może pomóc nam przebaczyć naszym wrogom?

Znajduję pewną kwestię, co do której mogę pocieszyć nie tylko garstkę, ale bardzo wielu chrześcijan. I wiem, że tęsknicie za tym z całego serca. Chrystus powiedział: „Odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone” (por. Łk 6, 37). A co mówimy w modlitwie, którą będziemy teraz rozważać? „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Tak, Panie, wybacz, jak i my wybaczamy. Bo Ty powiedziałeś: „Ojcze! Święć się imię Twoje. A odpuść nam grzechy nasze, bo i my odpuszczamy każdemu nam winnemu” (por. Łk 11, 2. 4). I to powinniście uczynić, bo jeśli nie – zginiecie. Jeśli jakiś przeciwnik poprosi nas o wybaczenie, musimy bezzwłocznie mu wybaczyć. Lecz jeśli naszą odpowiedzią na prośbę wroga o wybaczenie jest nienawiść zamiast pojednania, co powinniśmy uczynić? Musimy pamiętać o słowach Chrystusa: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (por. Łk 23, 34).

Możemy uświadomić sobie, że Chrystus, będąc Bogiem, wybaczył wrogom. Lecz w jaki sposób my, grzesznicy, możemy udzielić wybaczenia? Wobec takiego pytania powinniśmy przypomnieć sobie, że Szczepan wybaczył tym, którzy go kamienowali, mówiąc: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu” (por. Dz 7, 60). Powinniśmy naśladować Szczepana, w górę wznieść serca i kochać naszych wrogów. Jeśli nie zdołamy tego uczynić, Chrystus wymaże nas z Księgi Życia.

Lecz cóż, jeśli ten, kto pragnie mego przebaczenia, winien być przeze mnie upomniany? Czyń, co powinieneś, bo – jak przypuszczam – kochasz swe dziecko nawet, gdy musisz je skarcić. Nie zważasz na jego narzekania, gdy jest karcone, bo i tak zachowałeś dla niego jego dziedzictwo. Dlatego powiadam: powinieneś usunąć ze swego serca wszelką nienawiść, gdy twój wróg prosi cię o wybaczenie. Lecz może odpowiesz: „Ten człowiek mnie oszukuje, jedynie udaje”. O, sędzio cudzego serca! – powiedz, jak myśleli twoi ojcowie, powiedz o czym ty myślałeś jeszcze wczoraj! Prosi cię i błaga o wybaczenie, wybacz mu, w każdym tego słowa znaczeniu. Jeśli mu nie wybaczysz, siebie samego skrzywdzisz, nie jego, bo on wie, co należy czynić. Jeśli nie zechcesz wybaczyć swemu współsłudze, on pójdzie do twego Pana i powie mu: „Panie, błagałem mego współsługę, by mi wybaczył, a on nie zechciał, czy Ty mi wybaczysz?”. Czyż Pan nie ma mocy, by odpuścić dług swego sługi? Zatem on, otrzymawszy wybaczenie od swego Pana, odejdzie wolny, gdy na tobie ciążyć będzie zobowiązanie. A oto nadejdzie czas modlitwy, musi nadejść czas na ciebie, gdy powiesz: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Pan zaś ci odpowie: „Sługo niegodziwy! Wszystek dług odpuściłem ci, iżeś mnie prosił! Czyż więc i ty nie powinieneś był zmiłować się nad towarzyszem twoim, jak ja zmiłowałem się nad tobą?” (por. Mt 18, 32–33). Słowa te płyną z Ewangelii, a nie jedynie z mego serca. Zatem jeśli poprosi cię ktoś o wybaczenie, powinieneś mu wybaczyć, a wtedy będziesz mógł wypowiedzieć słowa Modlitwy Pańskiej. A jeśli nie masz dość siły, by kochać człowieka, który zadaje ci przemoc, wciąż możesz się modlić: „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

Kazanie 6, 16–17.

(1) Aluzja Augustyna do heretyckiego przekonania, z którym szczególnie w pierwszych wiekach naszej ery walczyło ortodoksyjne chrześcijaństwo, że Jezus Chrystus jako Bóg nie mógł cierpieć męki ukrzyżowania, zwykle pogląd ten kultywowały nie tylko sekty gnostyckie, ale także np. arianie; „skandal Krzyża” był dla nich nie mniejszym wyzwaniem, jak dla Greków myśl o wcieleniu Boga.

(2) W pierwotnym Kościele pojawiła się kontrowersja, czy zarówno ochrzczeni poganie, jak nawróceni Żydzi mają przestrzegać prawa Mojżeszowego. Św. Paweł wyraźnie przeciwstawił się tym praktykom, zarówno co do Żydów, jak pogan.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Święty Augustyn. 101 pytań i odpowiedzi.