Rozdział dwunasty. Nieskończona doskonałość Boga

„Ex ipso, et per ipsum, et in ipso sunt omnia – Z Niego i przezeń i w Nim jest wszystko” (por. Rz 11, 36).

Ex ipso. Uwielbiam Ciebie, o mój Boże, jako początek i źródło wszystkiego, co jest na świecie. Na początku nie było niczego poza Tobą. Było tak przez całą wieczność. Ty jeden nie masz początku. Tyś zawsze istniał bez początku. Tyś z konieczności był całą wiecznością przez siebie samego, mając w sobie wszelkie doskonałości, w Tobie samym zebrane, zjednoczone Twą własną mocą; Tyś światem światów; Tyś nieskończoną głębią we wszystkim co wspaniałe i pełne cudów, co piękne i święte; Tyś skarbcem nieskończonych przymiotów, zebranych wszystkie w jednym; nieskończenie Jeden, choć nieskończenie bogaty w tej różnorodności; mój Boże, myśl o tym przekracza stworzoną naturę, tym bardziej moją. Nie mogę sięgnąć tego umysłem; mogę jedynie używać słów i powiedzieć: „wierzę”, lecz nie pojmuję tego. Lecz jedno mogę uczynić. Mogę Cię uwielbiać, o mój wspaniały i dobry Boże, jako jedyne źródło wszelkiej doskonałości; to właśnie czynię i z Twoją łaską zawsze będę tak czynił.

Per ipsum. A odkąd inne byty zaczęły istnieć, żyją poprzez Ciebie. Nie mają istnienia same z siebie. Nie zaistniałyby inaczej, jak za sprawą aktu Twej woli, przez Twe wiekuiste władztwo, przez Twoje jedynie działanie. W całości pochodzą od Ciebie. W wieczności, z głębi oceanu Twej błogosławionej żywotności, Tyś je przeznaczył, by w stosownym czasie zajęły swe miejsce w hierarchii bytów. Choć nie mają istnienia z siebie, choć tak niepozorne wobec Ciebie, lecz Twoim są projektem i dziełem. Nie inaczej, lecz o ile bardziej, zyskały swe istnienie dusze, wprost z Twego nakazu i za bezpośrednią przyczyną Twego działania. Widzisz teraz i przez całą wieczność każde z Twych stworzeń z osobna. Tyś widział mnie, o mój Boże, przez całą wieczność. Widzisz wyraźnie i zawsze tak widziałeś, czy będę zbawiony czy potępiony. Przez wszystkie wieki oglądasz historię mego życia – czy w niebie jestem, czy w piekle. O straszliwa, bojaźń budząca myśli! Mój Boże, uzdolnij mnie, bym ją udźwignął, by myśl o Tobie nie przeraziła mnie zupełnie; prowadź mnie wprost ku zbawieniu.

In ipso. Ponadto wierzę i wiem, że wszystkie byty żyją w Tobie. Cokolwiek pośród wszelkiego stworzenia ma istnienie, życie, doskonałość, radość, szczęście, to, w swej istocie, w sposób prosty i absolutny jest Twoje. Istnieje przez to, że zanurzone jest w oceanie Twej nieskończonej doskonałości, z której byty czerpią wszystko, co w nich dobre. Wszelkie piękno i majestat widzialnego świata jest jedynie Twym cieniem i krótkotrwałym odblaskiem Ciebie, lub ukazaniem się czy działaniem w bytach stworzonych, niczym pośrednikach, tego czy innego z Twych atrybutów. Wszystko, co cudowne w talencie czy geniuszu jest jedynie nieznacznym odbiciem lub najsłabszym odbłyskiem Wiecznego Umysłu. Jeśli cokolwiek czynimy dobrze, dzieje się to nie tylko z Twoją pomocą, lecz jest nade wszystko zaledwie obrazem Twej świętości, którą w pełni masz w sobie. O mój Boże, czy ujrzę Cię któregoś dnia? Jakiż widok mógłby dorównać tak wspaniałemu oglądowi! Czy ujrzę źródło łaski, która mnie oświeca, umacnia, pociesza? Skoro pochodzę od Ciebie, skoro jestem z Ciebie, skoro w Tobie żyję, o mój Boże, czy będę mógł ostatecznie powrócić do Ciebie i być z Tobą na wieki wieków?

Nieskończona wszechwiedza Boga

„A żadne stworzenie nie jest ukryte przed obliczem Jego, lecz wszystkie rzeczy obnażone są i odsłonięte Jego oczom” (por. Hbr 4, 13).

Mój Boże, uwielbiam Cię, jako Tego, który ogląda wszystkie rzeczy. Ty znasz wszystko w sposób nieskończenie różny i wyższy od jakiejkolwiek wiedzy, jaka może przysługiwać stworzeniom. My poznajemy za sprawą zmysłów i myśli, ledwo czego sięgamy w inny sposób (1); lecz jak inne, niepodobne jest Twoje poznanie, nie tylko co do swego zasięgu, lecz natury i tożsamości, wobec naszej wiedzy! Aniołowie znają wiele rzeczy, lecz ich wiedza w porównaniu z Twoją jest zwykłą ignorancją. Dusza ludzka, którą przyjąłeś stając się człowiekiem, była od początku wypełniona wszelką wiedzą dostępną ludzkiej naturze: lecz nawet to było zaledwie kroplą w porównaniu z przepastną głębią i przeczystą jasnością tej wiedzy, która jest w Tobie jako Bogu.

Mój Boże, czy mogłoby być inaczej? Bo od początku aż po nieskończoność Tyś jest sam z siebie, a pełnia Twego błogosławieństwa ma swój fundament w poznaniu i kontemplacji samego siebie, Ojca w Synu i Duchu, wzajemnej kontemplacji Syna i Ducha w Ojcu i samych sobie – nieskończenie pojmujących nieskończoność. Ty, który tak doskonale znasz swe nieskończone jestestwo, znasz to, co wspanialsze i większe od czegokolwiek innego. To, co zawiera cały wszechświat, razem złączone, jest ostatecznie skończone. Jest skończone, choćby było bezkresne! Jest skończone, choć tak różnorodne; jest skończone, choć kryje w sobie cudowne talenty, piękno i wspaniałość; lecz Tyś jest nieskończonym Bogiem i znając samego siebie, nieskończenie lepiej znasz cały wszechświat (i wszystko co w nim jest), niezależnie od jego rozległości, złożoności, różnorodności.

Mój wspaniały Boże, znasz wszystko, co jest we wszechświecie, bo Ty sam go stworzyłeś. On jest prawdziwym dziełem Twych rąk. Tyś Wszystkowiedzący, bo wszystko stworzyłeś. Ty znasz każdą cząstkę, każdą chwilę, równie doskonale jak znasz całość. Znasz umysł ludzki równie doskonale jak materię. Ty znasz myśli i zamiary każdej duszy, tak jakby nie było w całym Twym stworzeniu innej. Przenikasz mnie zupełnie, cała moja teraźniejszość, przeszłość i przyszłość przed Tobą jawią się jako skończona całość. Dostrzegasz wszelkie, najsubtelniejsze i trwające choćby mgnienie poruszenia mej duszy, które są jej udziałem. Ty docierasz do źródeł moich wszelkich poruszeń, niezależnie od tego, czy dokonują się w myślach, czy wcielają w czyn i znasz ich przebieg – czym się staną z wszelkimi tego konsekwencjami. Wiesz, co będzie ze mną na końcu; masz przed swoimi oczyma tę godzinę, w której stanę przed Tobą by zostać osądzonym. Jak straszliwa jest wizja tego, że znajdę się w majestacie Twego sądu! Lecz, mimo to, o Panie, nie chciałbym, byś mnie nie znał. Jest dla mnie największym oparciem to, że czytasz w mym sercu. Daj więcej szczerości memu sercu, otwartemu na Ciebie, tego właśnie pragnę! Spraw, abym zawsze czuł świętą bojaźń przed Twym spojrzeniem, bym w sumieniu odczuwał, że nie dość szczerze Ci służę. Nauczy mnie bardziej Cię kochać, a wówczas osiągnę pokój, w którym nie będzie lęku przed Tobą.

Boża Opatrzność

Uwielbiam Cię, mój Boże, który dzierżysz w swym ręku przeznaczenie wszelkiego stworzenia i wszystkiego, co pozwala mu istnieć. Tyś stworzył wszystkie byty, by osiągnęły właściwy sobie cel i prowadzisz je ku niemu. Celem, który na początku przeznaczyłeś człowiekowi, jest oddawanie czci i służba Tobie, za sprawą czego istota ludzka doznaje szczęścia; celem tym jest także błogosławiona wieczność duszy i ciała wespół z Tobą. Wszystko to zapewniłeś swoją ofiarą; Tyś rękojmią szczęścia każdego człowieka. Twe oko i ręka, widzenie i działanie czuwa nad dzikim zwierzęciem; naturą, której brak ducha. I tak też czuwasz nad nami. Ty podtrzymujesz wszystko w życiu i działaniu, aż osiągnie swój cel. Żaden gad, żaden owad nie ma życia sam z siebie, Ty mu je dajesz gdy nadchodzi jego czas. Żaden grzesznik, żaden bałwochwalca, żaden bluźnierca ani ateista nie żyje inaczej, jak za Twą sprawą, a to po to, by mógł się nawrócić. Jesteś tak troskliwy i czuły wobec każdej z istot, którą stworzyłeś, jakby tylko ona była na całym świecie. Bo Ty możesz widzieć każdą z nich od razu i kochasz każdą z nich, zanurzoną w swym śmiertelnym życiu, i dla każdej jesteś wsparciem: mocą pełni swoich przymiotów, jakbyś cały tego pragnął i służył im dla ich wyłącznego dobra. Mój Boże, kocham kontemplować Ciebie, kocham uwielbiać Ciebie, jako cudownego Pracownika, który trudzi się na wszelkimi rzeczami, każdego dnia i w każdym miejscu.

Wszystkie dzieła Twej Opatrzności są dziełami miłości. Jeśli zsyłasz na nas zło, dzieje się tak z miłości. Wszelkie rzeczy złe, pochodzące ze świata fizycznego mają za cel dobro Twoich stworzeń lub w sposób nieunikniony towarzyszą temu dobru. Ty zaś obracasz to zło w dobro. Doświadczasz rodzaj ludzki złem, by przynieść mu pokutę, by wyćwiczyć go w cnocie, by zgromadzić dla niego większe dobra na przyszłość. Nic nie idzie na marne, lecz wszystko ma swój wspaniały cel. Karzesz, lecz w swym gniewie wciąż pamiętasz o miłosierdziu. Nawet Twa sprawiedliwość, gdy ogarnie grzesznika nie odczuwającego skruchy, który odrzucił wszelkie miłujące znaki Twej Opatrzności, jakie mu zesłałeś, dla pozostałych ludzi jest miłosierdziem, bo ocala ich przed skażeniem, jakie tamten niósł ze sobą, lub udziela im ostrzeżenia. Uznaję i poświadczam z pełnią i pewnością wiary, o Panie, mądrość i dobrodziejstwo Twej Opatrzności, nawet w Twych nieodgadnionych sądach i Twych niepojętych wyrokach.

O mój Boże, całe me życie jest ciągiem świadectw miłosierdzia i błogosławieństwa, okazywanych temu, który był ich najbardziej niegodny. Nie trzeba mi przyjmować tego na wiarę, bo w obfitości doświadczyłem tego, jak towarzyszyła mi Twa Opatrzność. Prowadziłeś mnie rok po roku, usuwając niebezpieczeństwa z mej ścieżki, przywracając mi zdrowie, przyjmując do siebie, krzepiąc mnie, dźwigając ze mną brzemię, kierując mną, podtrzymując mnie. Nie porzucaj mnie, gdy zawiodą mnie siły. Nie, Ty nigdy mnie nie opuścisz. W spokoju mogę w Tobie szukać odpocznienia. Pomimo swej grzeszności, prawdziwie należąc do Ciebie, wciąż i do końca, prawdziwie, także i ja przeobficie będę miał Ciebie. Mogę spocząć w Twych ramionach, mogę ułożyć się do snu w Twej Obecności. Daj mi tylko, umocnij mnie w prawdziwej lojalności wobec Ciebie; lojalności, która jest arką przymierza między Tobą a mną, rękojmią daną memu sercu i sumieniu, że Ty, wielki Boże, nie opuścisz mnie, najbardziej nędznego z pośród Twoich stworzeń.

(1) Ten „inny sposób” to poznanie mistyczne.

Św. John Henry Newman

Powyższy tekst jest fragmentem książki św. Johna Henry’ego Newmana O krok bliżej… Medytacje.