Rozdział dwunasty. Błędne pojęcia o życiu pozagrobowym, cz. 5

Zastanawiając się nad kwestią spirytyzmu, niepodobna pominąć milczeniem przyczyn jego zjawisk. To, co się dzieje na seansach spirytystycznych, jest dziwne; i to w wielu wypadkach jest dziwne nie tylko dla zwykłego profana, ale i dla człowieka biegłego w nauce. I jak wytłumaczyć te dziwy?

Dla niejednego wybitnego metapsychologa są tajemniczą zagadką nie tylko nadzwyczajne i bardzo zastanawiające dziwy dokonywane przez fakirów w Indiach (1), ale też wiele zjawisk, które również gdzie indziej można zaobserwować na zwyczajnych seansach zawodowych spirytystów. I w jaki sposób można sobie wytłumaczyć te dziwne zjawiska?

Nie bierzemy pod uwagę szarlatanerii i tych różnych oszustw rozmyślnych, na których przychwycono już niejedno medium. Chodzi nam tutaj przede wszystkim o te zjawiska, które rzeczywiście mają miejsce na spirytystycznych seansach. Otóż są trzy główne teorie starające się wyświetlić przyczyny tych zjawisk, a mianowicie: teoria spirytystyczna, demonistyczna i naturalistyczna. Zwolennicy teorii spirytystycznej przyjmują bezpośredni kontakt ze światem duchów bezcielesnych. Twierdzą oni, że każdy człowiek oprócz ciała fizycznego posiada jeszcze ciało fluidyczne, zwane ciałem astralnym. Tego ciała astralnego dusza nigdy z siebie nie zrzuca; za pomocą niego komunikuje się ona dotykalnie ze światem zmysłowym. Teoria demonistyczna upatruje w zjawiskach spirytystycznych interwencję złych duchów, które często przez antykatolickie odpowiedzi na stawiane pytania chcą zniszczyć wiarę w duszach ludzi; powoli, ale systematycznie osiągają one swój cel. Szatan bowiem „kłamcą jest i ojcem kłamstwa” (2). Dlatego św. Piotr ostrzega wiernych: „Bądźcie wstrzemięźliwi i czuwajcie, bo wróg wasz, szatan, krąży jako lew ryczący, szukając, kogo by pożarł” (3). Wreszcie teoria naturalistyczna tłumaczy zjawiska spirytystyczne w sposób naukowy, starając się znaleźć ich przyczyny w naturalnych siłach człowieka. Ta teoria, zdaje się, najlepiej rozwiązuje wszystkie zagadki dziwów spirytyzmu. Dla przykładu weźmy pod uwagę niektóre tylko zjawiska spirytystyczne i przypatrzmy się, jak one wyglądają w świetle interpretacji teorii naturalistycznej. I tak np.: czyż zjawisk kryptoskopii nie można wytłumaczyć tzw. kumberlandyzmem? Przecież jest faktem stwierdzonym doświadczeniami psychologów, że myśli mają swoje odbicie w organizmie. Wrażliwe medium, które odczuwa najmniejsze nawet zmiany w czuciowości organizmu, łatwo może dzięki nim dojść do tajników wnętrza danego człowieka i odczytywać jego myśli.

Niekiedy znowu medium potrafi w transie doskonale odgrywać rolę jakiegoś zmarłego. Zatraca swoją osobowość i nagle przemienia się w kogoś innego, np. w ducha Napoleona Bonapartego i opowiada wszystko tak dokładnie, jakby to rzeczywiście był sam cesarz Francuzów zmarły na wyspie św. Heleny. Zjawisko to nie wydaje się być czymś nadzwyczajnym. Bo czyż i na jawie w wielu wypadkach nie spotykamy takiego polimorfizmu jaźni? Ileż to razy ludzie zmieniają swoją jaźń, jak na to wskazują różnego rodzaju symptomy chorobowe znane w psychopatologii! Często to zjawisko można zaobserwować u histeryków. Również przykładem rozdwojenia jaźni jest sen. Możemy z własnego doświadczenia stwierdzić, że różnica między naszą psychiką na jawie a w śnie jest wielka. Czasem w śnie dokonuje człowiek nieprawdopodobnych dziwów. A jeszcze lepszym zjawiskiem ilustrującym polimorfizm jaźni jest hipnoza. Człowiek uśpiony oddany jest całkowicie woli hipnotyzera, na jego rozkaz wykonuje wszystko, może nawet odtwarzać jakąś wielką postać z historii, i to bardzo umiejętnie.

Niekiedy medium w transie mówi biegle nieznanymi sobie przedtem obcymi językami lub zdradza bardzo wysoką inteligencję, znajomość różnych problemów i faktów, czego w normalnym stanie nie posiadało. Wytłumaczenie podobnych zjawisk nie przedstawia nadzwyczajnych trudności. Każdy przecież człowiek w swoim życiu wiele rzeczy czyta, słyszy lub widzi. Niepodobna, ażeby to wszystko utrwaliło się w pamięci i pozostało na długi przynajmniej czas, o ile nie na zawsze w wyraźnej postaci. Nie można jednak twierdzić, jakoby dużo z tych rzeczy, choć aktualnie nie pamiętamy ich obecnie, miało być z pamięci wymazanych. Nie. One są w pamięci, ale w sposób ukryty. Jest to tzw. kryptomnezja. W pewnej chwili pod wpływem jakiegoś podrażnienia niektóre z tych wiadomości jak gdyby się budzą i człowiek jest ich świadom.

Trudniej przedstawia się sprawa, jeśli chodzi o wyjaśnienie zjawisk telepatii, i to w tych razach, kiedy bardzo szczegółowo odczuwa się wypadki, które zaszły gdzieś daleko. Niektórzy tłumaczą te zjawiska na podobieństwo telegrafu bez drutu. Badacz spirytyzmu Boirac powiada, że mózg w chwili myślenia mógłby promieniować wytwarzając pewien rodzaj falowania, które może przedostawać się do eteru i powodować u innych osób te same czynności w mózgu. Oto jego zdanie: „Można wierzyć, że pewni umierający skupili wszystkie siły swej myśli na osobach sobie drogich, i że to skupienie myśli pomimo przestrzeni wytworzyło impresję telepatyczną w mózgach ich krewnych lub przyjaciół. Można również przypuszczać, iż ta akcja telepsychiczna dokonuje się nieraz samorzutnie bez udziału jakiejkolwiek woli, i nie tylko na istotach ludzkich, ale także na przedmiotach materialnych… W chwili śmierci wytworzył się pod wpływem myśli umierającego pewien rodzaj wybuchu samorzutnego, podobnie jak w kondensatorze elektrycznym, po którym natychmiast wystąpiły oscylacje i falowania, które raptownie przebywać mogą wielkie przestrzenie i wstrząśnienia, w końcu nawet i przedmiot materialny. Byłoby to równoważnikiem fal hertzowskich i telegrafu bez drutu” (4).

Z tego, co powiedzieliśmy, wynika, że można zjawiska spirytystyczne wyjaśnić w sposób naturalny, i chyba nie ma potrzeby uciekania się do przyczyn nadprzyrodzonych. Jeżeli zaś wielkie trudności sprawiałaby naturalistyczna interpretacja jakiegoś zjawiska, to jeszcze to nie powoduje absolutnej konieczności uciekania się do sił wyższych. Winniśmy pamiętać, że człowiek dużo jeszcze posiada w sobie niezbadanych tajemnic; te właśnie ukryte siły, dotąd nieznane, mogą czasem powodować skutki, które dla nas na razie są okryte mgłą głębokiej tajemnicy.

Zajmowanie się spirytyzmem jest niedozwolone. Już w Starym Testamencie Bóg surowo zabraniał tego rodzaju praktyk. „Czarownikom żyć nie dopuścisz…” (5) „Mąż albo niewiasta, w których by był duch czarnoksięstwa albo wieszczbiarstwa, śmiercią niech umrą…” (6) „Niech się nie znajdzie u ciebie taki… który by się radził wróżbiarzy i wierzył snom i wróżbom, ani niech nie będzie guślarza ani czarownika, ani nikogo, kto by się radził złych duchów albo wieszczów, albo się od umarłych prawd dowiadywał. Tym wszystkim bowiem brzydzi się Pan” (7).

Również i Kościół katolicki dezaprobuje praktykowanie spirytyzmu.

I zupełnie słusznie. Odpowiedzi udzielane rzekomo przez duchy na seansach są często sprzeczne same z sobą i z nauką Kościoła; szkodzą więc wierze i moralności tych, którzy biorą udział w spirytystycznych posiedzeniach. A jakże często denerwujące sceny na seansach niszczą zdrowie fizyczne tych, którzy są na nich obecni. Dlatego na postawione pytanie: „Czy wolno – nawet przy zachowaniu form przyzwoitości – uczestniczyć w jakichkolwiek seansach spirytystycznych z medium albo bez medium, przy użyciu hipnotyzmu, lub bez jego użycia, czy to zapytując dusze lub duchy, czy też słuchając odpowiedzi, albo się tylko przypatrując, nawet chociażby się oświadczyło milcząco lub wyraźnie, że nie chce się mieć nic wspólnego ze złymi duchami?” – Kongregacja Świętego Oficjum udzieliła odpowiedzi negatywnej na wszystkie części powyższego pytania. 24 kwietnia 1917 roku papież Benedykt XV potwierdził dekret kongregacji (8).

Nie wolno więc, nawet dla prostej ciekawości, brać udziału w spirytystycznych seansach; tym bardziej nie wolno na podstawie wiadomości otrzymywanych niby ze świata transcendentalnego budować swego religijnego światopoglądu. Oto, co mówi Dante:

„Wam, chrześcijanie, niech się nie przygodzi
takowa lekkość: nie bądźcie jak pierze,
co za podmuchem każdym wiatru chodzi.

Wszak macie Stare i Nowe Przymierze,
macie pasterza, który was prowadzi
drogą zbawienia, w słusznej krzepiąc wierze” (9).

Mają ludzie nieomylną prawdę, złożoną w objawieniu Bożym i w nauce Chrystusowego Kościoła; niech słuchają tej nauki. Jeśli jej nie słuchają, to „choćby kto zmartwychwstał, nie uwierzą” (10). Nie wolno na podstawie spirytystycznych objawień budować pewnych twierdzeń o życiu poza grobem. Nauka Kościoła oparta na Bożym objawieniu jest jedyną wyrocznią w tego rodzaju kwestiach. Wszystko, co się jej sprzeciwia w tej materii, jest złudą. Oto, co mówi św. Paweł apostoł: „Są niektórzy, co niepokój sieją wśród was i pragną wywrócić Ewangelię Chrystusową. Ale choćby… nawet anioł z nieba głosił wam coś ponad to, cośmy wam głosili – niech będzie przeklęty… Gdyby wam ktokolwiek głosił Ewangelię inną od tej, którąście otrzymali – niech będzie przeklęty” (11).

Słusznie więc napomina Pismo Święte: „Nie szukaj tego, co jest za wysokie dla ciebie, i nie badaj tego, co ponad twe siły; ale co ci Bóg rozkazał, to rozmyślaj zawsze, a w wielu dziełach jego nie bądź ciekawy; bo nie trzeba tobie, abyś skryte rzeczy oglądał oczyma twymi… Pokazano ci bowiem wiele rzeczy, które przewyższają rozum ludzki. Wielu ludzi omyliło mniemanie ich i myśli ich w próżności zatrzymało” (12).

Oprócz wyżej wymienionych trzech głównych grup błędnych pojęć o istnieniu duszy ludzkiej po rozłączeniu z ciałem są jeszcze inne fałszywe opinie dotyczące tej kwestii. I tak: w III wieku znana była sekta thnetopsychitów, którzy głosili, iż dusza w chwili śmierci człowieka umiera razem z ciałem i dopiero wróci do życia równocześnie z ciałem w dniu powszechnego zmartwychwstania przy końcu świata. Tę naukę wyznawali: Tacjan (13) i niektórzy Arabowie w III wieku, o których Euzebiusz z Cezarei w swojej Historii kościelnej taką uczynił wzmiankę: „Inni jeszcze jacyś ludzie powstają około tego samego czasu w Arabii i wprowadzają naukę, prawdzie się sprzeciwiającą. Powiadają, że dusza ludzka na razie na tym tutaj świecie umiera w chwili śmierci razem z ciałem i z nim razem podlega zniszczeniu. Dopiero później, gdy nadejdzie czas zmartwychwstania, razem z ciałem do nowego się zbudzi życia” (14). Podobnie zwolennicy teorii snu dusz (psychopannichici albo inaczej hypnopsychici) nauczają, że po śmierci człowieka dusza zapada w sen, z którego przebudzi się dopiero w dniu zmartwychwstania. Hypnopsychityzm wyznawał niegdyś Wigilancjusz, którego św. Hieronim z tej racji nazwał żartobliwie Dormitancjuszem (15). W nowszych czasach zaś wyznają go niektórzy anabaptyści (założeni w pierwszej połowie XVI wieku przez Mikołaja Siorcha i Tomasza Münzera), arminianie albo inaczej remonstranci (których twórcą był kalwin Jakub Arminiusz zmarły w 1609 roku), socynianie, irwingianie i Świadkowie Jehowy.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że błędy te, a mianowicie: thnetopsychityzm i teoria snu dusz, pozostają w całkowitej sprzeczności z nauką katolicką. Pismo Święte bardzo często mówi, że dusza po śmierci człowieka żyje dalej i działa jako substancja samoistna i niezależna od materii w wykonywaniu czynności swoich władz. „Wróci się proch do ziemi, z której był, a duch wróci się do Boga, który go dał” (16).

Wprawdzie w Księdze Eklezjastesa czytamy: „Jednaki jest koniec człowieka i bydląt, i równy stan obojga: jak umiera człowiek, tak i one umierają, i jednakie tchnienie mają wszystkie, i nie ma człowiek nic więcej nad bydlę; wszystko podlega marności, i wszystko idzie na jedno miejsce: z ziemi są uczynione i do ziemi się jednako wracają. Któż wie, czy duch synów Adamowych wstępuje w górę i czy duch bydląt zstępuje na dół?” (17). Należy jednak zaznaczyć, że autor natchniony nie kwestionuje tu wiekuistych losów człowieka, ani bynajmniej nie neguje nieśmiertelności duszy ludzkiej, lecz jedynie mówi o zewnętrznym podobieństwie, jakie zachodzi między śmiercią człowieka a śmiercią zwierzęcia. Tak człowiek umiera jak i zwierzę. „Wszystko idzie na jedno miejsce” to znaczy: zarówno ciało człowieka jak i ciało zwierzęcia idzie po śmierci do ziemi. „Jednakie tchnienie mają wszystkie, i nie ma człowiek nic więcej nad bydlę”. Autor natchniony mówi w tym zdaniu tylko o tchnieniu (ruach), a więc o nieosobowej sile życia, którą według pojęć ówczesnych Izraelitów Bóg obdarza człowieka i zwierzę. Z chwilą, kiedy Bóg odbiera tę siłę życiową, wówczas ludzie i zwierzęta umierają (18). O tym, że Eklezjastes wierzył w nieśmiertelność rozumnej i osobowej duszy ludzkiej, świadczą jego słowa: „Wróci się proch do ziemi swej, z której był, a duch wróci się do Boga, który go dał” (19).

Następnie Pismo Święte mówi często o zmartwychwstaniu „umarłych”. Np. prorok Izajasz mówi: „Żyć będą umarli twoi, pobici moi powstaną” (20). Nie ulega żadnej wątpliwości, że natchnieni autorzy, używając pojęcia „zmartwychwstanie umarłych”, mieli na myśli jedynie śmierć ciała i jego powstanie z martwych w dniu zmartwychwstania. Również często Pismo Święte nazywa umarłych śpiącymi. Zwolennicy teorii snu dusz powołują się na tego rodzaju wyrażenia Pisma Świętego i sądzą, że w chwili śmierci człowieka dusza zapada w sen. Oczywiście natchnieni autorzy tylko obrazowo przyrównują śmierć do snu. Sen bowiem jest obrazem śmierci (somnus est imago mortis). Nie znaczy to bynajmniej, że dusza po śmierci człowieka zasypia. Ona żyje dalej i działa jako substancja samoistna. Skoro hagiografowie przyrównują umarłych do śpiących, to chcą podkreślić zmartwychwstanie tych, którzy umarli. Jak po śnie następuje przebudzenie, tak też po śmierci, która jest podobna do snu, nastąpi zmartwychwstanie.

Wreszcie A. Rosmini-Serbati dowodzi, że „dusza zmarłego w stanie naturalnym istnieje tak, jak gdyby nie istniała; ponieważ nie może w stosunku do siebie wykonywać żadnej refleksji, albo nie może posiadać żadnej świadomości siebie, dlatego można powiedzieć, iż jej stan jest podobny do stanu ciągłych ciemności i wiecznego snu” (21), Zdanie to potępiła Kongregacja Świętego Oficjum 14 grudnia 1887 roku.

Ks. Marcin Ziółkowski

(1) Por. L. Jacolliot, Le spiritisme dans le monde, Paryż.

(2) J 8, 44.

(3) 1 P 5, 8.

(4) La psychologie inconnue, Paryż 1912, s. 148, cyt. u o. A. Zacchiego, dz. przyt., s. 154–155.

(5) Wj 22, 18.

(6) Kpł 20, 27.

(7) Pwt 18, 10–12.

(8) Denz. 2182.

(9) Boska Komedia, Raj, pieśń 5, w. 73–78, tłum. Alina Świderska.

(10) Łk 16, 31.

(11) Gal 1, 7–9.

(12) Ekli 3, 22–26.

(13) Tak mówi Tacjan: „Non est immortalis per se ipsa, o Graeci, anima sed mortalis. Moritur enim et dissolvitur cum corpore, si veritatem ignoret; postea autem resurgit in fine mundi una cum corpore, mortem per supplicia in immortalitate accipiens. Rursus autem non moritur, etiamsi solvatur corpus, si Dei cognitione instructa sit”, Advers. Graecos oratio, 13, MG, 6, 833.

(14) Historia kościelna, tłum. ks. A. Lisiecki, Poznań 1924, s. 289– 290.

(15) Contra Vigilantium, 6, 17, PL 23, 360, 368.

(16) Ekle 12, 7.

(17) Ekle 3, 19–21.

(18) Porównaj komentarz ks. St. Stysia do tych wierszy w Piśmie Świętym Starego Testamentu, Kraków 1956; por. też artykuł ks. W. Michalskiego, Dusza i jej nieśmiertelność w Piśmie Świętym w pracy zbiorowej Wiara w nieśmiertelność, Warszawa 1936, s. 89–94.

(19) Ekle 12, 7.

(20) Iz 26, 19.

(21) Denz. 1913.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był ks. Marcina Ziółkowskiego Śmierć i sąd. Eschatologia, t. 1.