Rozdział drugi. Zepsute auto

„Co za bieda, że nie ma już Jurka” – myśli Piotrek.

Bawić się z dziewczynkami – to żadna przyjemność. Niedawno próbował z Ulą. Ale gdy przywiązał jej do ramion sznurek – bo miała być koniem – to zaraz krzyknęła: „Ojej, nie tak mocno!”. A gdy jednego razu szarpnął mocniej za lejce, bo koń nie chciał biec szybko, to Ula obejrzała się i powiedziała rozzłoszczona: „Po co tak ciągniesz!”.

Dobry koń nie może w ogóle mówić, najwyżej zarżeć od czasu do czasu; ale tego Ula nie potrafi!

Niczego nie potrafią znieść dziewczyny! Nawet zwykłego uderzenia biczem. A prawdziwy koń musi przecież czasem dostać batem!

Gdy potknęła się o kamień, to od razu beczała! A przecież przewracając się zbiła kolano tylko troszeczkę! Nie, lepiej już bawić się samemu!

Piotrek siadł na schodach i wyjmuje z kieszeni mnóstwo kasztanów. Potem układa je w małym wózku.

Wtem mama wygląda przez drzwi i mówi:

– Piotrku, chodź do domu, umyję cię i uczeszę. Pójdziemy po wujka Franciszka. A wiesz kogo przywiezie?

– Heńka? – pyta Piotrek. I wstaje natychmiast. Kasztany spadają w dół, podskakując po schodach.

– Tak, Heńka. Pozostanie u nas przez kilka dni. Będziesz miał z kim się bawić. A teraz bierz swoje manatki i chodź na górę!

Piotrek właściwie nie bardzo lubi mycie. Bo mama łaskocze gąbką po uszach, a mydło gryzie w nosie. W ogóle żaden prawdziwy chłopak nie ma czasu na mycie. Ale najczęściej, gdy Piotrkowi gdzieś się bardzo śpieszy, pojawia się mama z gąbką i mydłem. Dziś jednak spokojnie pozwolił się wyszorować.

Wszyscy chętnie udali się na stację. Po chwili nadjechał zasapany pociąg – pach, pach, pach! Oto i oni! Stają przy oknie i machają rękami.

Teraz już wysiadają.

– Ale Heniek wyrósł! – stwierdza mama.

Potem podaje rękę swemu bratu i Heńkowi. Ten zdejmuje narciarkę i mówi:

– Dzień dobry, ciociu!

Heniek potrafi odpowiednio się zachować. Piotrek nie odstępuje go ani na chwilę.

– Wiesz, mam nowy rower! Chcesz nim się przejechać? Będziesz się bawił ze mną w konia? – pyta.

To był wspaniały dzień.

Po południu wujek Franciszek udaje się z dziećmi do miasta. Chciałby im coś kupić. Sami mogą wybierać.

Ula bierze kolorową torebkę. Piotrek zaś mówi:

– Ja chciałbym mieć tamten żółty nakręcany samochód!

Sprzedający pokazuje im zabawkę. Gdy pokręci się kluczem, to małe auto pędzi wokół jak szalone. Szofer ma jaskrawoczerwoną kurtkę.

Wujek mówi:

– Jeśli tak ci się podoba, to bierz. – I żeby chłopcy się nie kłócili, Heniek również otrzymuje żółty wóz.

– Weź kierowcę z niebieską kurtką – proponuje wujek.

– Nie, ja też chcę z czerwoną – decyduje się Heniek.

Dzieci biorą zapakowane zabawki.

W domu jest wielki szum, gdy oba auta jeżdżą po pokoju. Po kawie wszyscy odprowadzają wujka Franciszka na stację. On musi już wyjeżdżać.

I znów wracają do domu. Piotrek sam biegnie szybko do sypialni i wyjmuje swoje auto z szafy. Głaszcze gładkie, blaszane obicie, a potem bierze klucz i zaczyna nakręcać. Jak to trzeszczy! Coraz trudniej idzie mu kręcenie. Jeszcze raz… jeszcze raz dookoła… i jeszcze raz!

Trrrach!

Co się stało? Zepsuło się?

Piotrek ma zakłopotaną minę. Klucz chodzi teraz lekko wokół. Czy auto będzie jechało? Stawia je na podłodze.

Nie, nie jedzie! Nie rusza się w ogóle. Przekręcił je!

Co powie na to mama?

Na walizie stoi auto Heńka. Jest on teraz w pokoju. Mama przygotowuje kolację w kuchni. A Ula pokazuje przed domem koleżance swoją nową torebkę. Nikt nie zobaczy, jeśli on… jeśli zamieni szybko oba auta.

Nikt nie zobaczy? Czy ty wierzysz w to naprawdę, Piotrze? Po cichutku podchodzi Piotrek do walizki Heńka.

Po cichutku też bierze dobre auto i wkłada do swojej szafki, a zepsute stawia na walizce Heńka.

Potem idzie szybko do pokoju.

Przy kolacji jest dziwnie cicho.

– Piotrze – pyta tata – czy przypadkiem dziś przy kawie nie zjadłeś za dużo placka?

– Chyba jest zmęczony i dlatego tak milczy – mówi mama i patrzy uważnie na syna. – Wszyscy zaraz pójdziecie do łóżka.

– Ale możemy, ciociu, jeszcze raz puścić auta? – pyta Heniek. – Wujek nie widział ich jeszcze!

Powiedziawszy to biegnie do sypialni i wraca z dwoma żółtymi autami.

– Przyniosłem i twoje, Piotrku. Teraz uważaj, wujku! Najpierw dobrze nakręcić.

Ach, jak śmiesznie skrzeczy, ale coś za lekko idzie. Heniek jest zawiedziony.

– Przedtem nakręcało się tak dobrze… Ja nie byłem potem w sypialni!

– Daj mi twoje! – mówi tata do Piotrka. Potem kręci kluczem. – Wszystko w porządku.

– Ale gdy wychodziliśmy po południu i moje było dobre – płacze Heniek.

Dlaczego Piotrek tak poczerwieniał na twarzy? Dlaczego tak kurczowo trzyma swoje auto? Dlaczego nic nie mówi?

Mama spogląda na niego przenikliwie.

– Piotrze, czy to ty? Ty byłeś niedawno w sypialni. Powiedz, czy nie zepsułeś?

Piotrek zaczyna beczeć i krztusząc się mówi:

– To jest moje auto, na pewno, to co trzymam!

Odzywa się Ula.

– Może je zamienił… Już raz tak zrobił, mamo! Wówczas, gdy zepsuła mu się piłka!

– Piotrze, chodź i powiedz mi!

– Nie, mamo, ja nie zamieniłem… To jest moje, to… co jeszcze chodzi…

„Nikt nie widział – myśli Piotrek. – Nikt nie wie o tym”.

– O Piotrze, Piotrze!

Mama staje się smutna. Tata w ogóle się nie odzywa. Czy Piotrek rzeczywiście kłamie? Heniek siedzi w kącie. Łzy płyną mu po twarzy i kapią na żółte, zepsute auto… Ula czeka w napięciu, jak to się wszystko skończy.

– Do łóżka! – odzywa się mama. W sypialni klęka razem z dziećmi przed krzyżem.

Heniek, jako najstarszy, zaczyna.

– Ojcze nasz…

Umie już na pamięć cały pacierz. Ale dziś parę razy się zacina. Gardło dławi mu jeszcze płacz.

– A teraz ty, Piotrze.

– Aniele Boży, stróżu mój…

Dlaczego Piotrek modli się dziś tak cicho i dlaczego robi tak długie przerwy?

– Dobrze, a teraz zastanówcie się, czy wasz Anioł Stróż nie widział dziś czegoś złego, co mogło go zasmucić – mówi mama.

– Ja dziś byłam grzeczna – cieszy się Ula. – Dziś wcale nie kłóciłam się z Piotrkiem, i kiedy ty, mamo, kazałaś mi przynieść drzewa z piwnicy, zrobiłam to od razu. Mój Anioł Stróż nie jest smutny. – Ula jest wesoła.

– Ale, mamo, czy Anioł Stróż mówi Panu Bogu, gdy jesteśmy niegrzeczni?

– Nie potrzebuje tego robić – wie Heniek. – Pan Bóg wie wszystko, co robimy. Widzi wszystko, bo jest wszędzie. Nawet gdyby ktoś schował się do szopy, czy do piwnicy albo i do spiżarni, prawda, ciociu?

– Tak, Heniu, przed Panem Bogiem nie można się ukryć. I choćby ktoś myślał, że nie było nikogo, to był Pan Bóg. On patrzy nawet do serca, i wie, co myśli dziecko, które okłamuje rodziców… Bóg zna prawdę. A takie dziecko zasmuca Pana Boga. Ale wy tego nie zrobiliście, prawda, Piotrusiu?

Piotrek jest cały czerwony! I ma spuszczone oczy. „A więc Pan Bóg widział wszystko – myśli. – I nie lubi już mnie teraz”.

Mama powiedziała, że jeśli zrobi się coś złego, to nie można pójść do nieba.

A gdyby tak zachorował dziś w nocy? I umarł nagle, tak jak Jurek?

Jurek był jeszcze mały, ale on jest już duży. Wiedział, że to jest niedobrze zamieniać auta. A potem także kłamał.

– Nie musicie mi mówić, co złego zrobiliście – mówi dalej mama. – Powiedzcie tylko po cichu Panu Bogu! A teraz złóżcie ręce! Poprosimy Pana Boga o przebaczenie:

– Panie Boże, ty mnie kochasz. A ja dziś byłem niedobry… Proszę, proszę bardzo, przebacz mi wszystko! Jutro chcę się poprawić i być lepszym.

– Teraz prędko wskakujcie do łóżek! A ty, Heniu, chodź, będziesz spał na tapczanie.

Gdy mama jeszcze raz przychodzi do łóżka Piotrka, by go dobrze nakryć, słyszy cichy szept:

– Mamusiu!

– Co, Piotrze?

– Czy Pan Bóg jeszcze się gniewa?

– Ale dlaczego ma się gniewać?

– Bo ja… Bo ja przekręciłem auto…

– A czyje przekręciłeś, twoje czy Heńka?

– Moje – załkał Piotrek.

– O Piotrusiu… to ty potem je zamieniłeś i jeszcze kłamałeś. To było bardzo brzydko, Piotrusiu, bardzo niedobrze.

– Mamusiu, już więcej tego nie zrobię! Na pewno nie! Jeśli… jeśli teraz oddam Heńkowi dobre auto… to pójdę chyba do nieba? Powiedz, mamusiu?

– Tak, Piotrusiu.

– Oto dobre auto, oddaję je Heńkowi!

Teraz Piotrek może już usnąć spokojnie. Dobry Pan Bóg, który wszystko widzi, widział też i żal Piotrka. A jego Anioł Stróż bardzo się cieszy.

Erika Goesker

Powyższy tekst jest fragmentem książki Eriki Goesker Przygody Piotrka i Uli, czyli jak przygotować się do I Komunii Świętej.