Rozdział drugi. Święta Brygida i królewski wilk

Każdy słyszał o św. Brygidzie, małej dziewczynce z Irlandii. Jej imię jest prawie tak dobrze znane, jak imię św. Patryka, który wyprowadził wszystkie węże z Irlandii. Św. Brygida miała długie, złote włosy i była bardzo piękna. Miała wiele cudownych przygód, które opisano w różnych znanych książkach. Podejrzewam jednak, że nigdy nie słyszeliście o tym, co zrobiła z królewskim wilkiem. To dziwna historia.

Oto, co się stało. Król Irlandii miał oswojonego wilka, którego myśliwi złapali dla niego, kiedy zwierzę było jeszcze małym wilczątkiem. Wilk mógł swobodnie biegać po parku królewskim przy pałacu i wiódł przyjemne życie. Ale pewnego dnia przeskoczył przez wysoki mur otaczający park i odbiegł daleko od domu, co było bardzo niemądre z jego strony. W owych czasach ludzie nienawidzili dzikich wilków i bali się ich, ponieważ często kradły im bydło. Jeśli jakiemuś człowiekowi udało się zabić wilka, mógł się uważać za prawdziwego spryciarza.

Co więcej, sam król zaoferował nagrodę każdemu, kto przyniesie mu martwego wilka. Król chciał bowiem, aby jego królestwo było spokojną i szczęśliwą krainą, w której dzieci mogłyby cały dzień bawić się w lesie bez obawy, że rozedrą je wielkie wilcze kły.

Pewnie się domyślacie, co stało się z wilkiem króla. Kiedy ten wielki zwierz przeskoczył przez ogrodzenie i wybiegł na łąkę, spostrzegł go niezbyt rozgarnięty wieśniak, który właśnie przechodził nieopodal ze swoim łukiem i kołczanem pełnym strzał. Był to tylko wilk króla, który uciekł z parku i cieszył smakiem przygody, ponieważ wybiegł za ogrodzenie pierwszy raz. Ale wieśniak o tym nie wiedział.

„Aha!” – powiedział do siebie. „Zaraz cię złapię, mój wilku, a król da mi za ciebie dużo złota, za które kupię sobie chatę i nowe, odświętne ubranie”. Nie zatrzymał się nawet, aby pomyśleć chwilę czy przyjrzeć się wilkowi, który miał na uchu znak królewski – strzelił prosto z łuku w jego kierunku. Wilk króla podskoczył do góry i padł martwy na trawę. Biedaczysko.

Wieśniak był bardzo z siebie zadowolony. Zaciągnął wilka prosto do pałacu króla i zastukał do bramy.

– Otwórzcie bramę! – krzyknął. – Otwórzcie dzielnemu myśliwemu, który ustrzelił wilka dla króla. Chcę odebrać nagrodę.

Straże wpuściły go z szacunkiem, a lord szambelan zaprowadził go przed oblicze króla, który siedział na wspaniałym tronie wysłanym czerwonym aksamitem. Wieśniak wszedł, wlokąc bezwładne ciało martwego wilka za ogon.

– Co my tu mamy? – warknął król, gdy lord szambelan skłonił się nisko i wskazał na przybyłego.

Król łatwo wpadał w złość i nie lubił, gdy ktoś go nachodził o poranku. Ale niemądry wieśniak był zbyt dumny ze swego łupu, aby zauważyć niezadowolony wyraz twarzy króla.

– Przyniosłem wilka – powiedział z dumą. – Ustrzeliłem go dla waszej królewskiej mości i przyszedłem po obiecaną nagrodę.

Ale w tym momencie król zauważył swój znak na prawym uchu wilka i zaczął krzyczeć z wściekłości.

– Straż, pojmać wieśniaka! – zawołał. – Zabił mojego oswojonego wilka, zastrzelił mojego ulubieńca! Do lochu z nim, jutro umrze!

Na nic się zdały krzyki i prośby wieśniaka, który próbował wyjaśnić, że to wszystko pomyłka. Król był naprawdę wściekły. Jego ukochany wilk nie żył, jego zabójca musiał zginąć.

W owych czasach król karał w ten sposób wszystkich, którzy jakoś mu się narazili. Rzeczy działy się bardzo szybko. Zawlekli biednego wieśniaka do ciemnego, wilgotnego lochu i zostawili go tam krzyczącego i rwącego włosy z głowy. „Och, lepiej by się stało, gdyby Noe nigdy nie uratował wilków z potopu i nie zabrał ich na swoją arkę!”

Niedaleko od tego miejsca mieszkała św. Brygida. Kiedy wybierała to piękne miejsce na swój dom, w pobliżu nie było jeszcze żadnych domostw, tylko wielki dąb, pod którym zbudowała swoją małą chatkę. W chatce było tylko jedno pomieszczenie, a jej dach pokrywała trawa i słoma. Chatynka wyglądała prawie jak domek dla lalek, taka była malutka. A sama Brygida przypominała dużą, woskową lalkę o złotych włosach – najładniejszą, jaką kiedykolwiek widziano.

Była taka piękna i taka dobra, że ludzie chcieli mieszkać w jej pobliżu, aby móc jak najczęściej patrzeć na jej twarz i słuchać jej głosu. Kiedy rozeszła się wieść, gdzie zbudowała swoją chatkę, z całego kraju zaczęły tłumnie przybywać całe rodziny z dziećmi, dobytkiem, krowami, świnkami i kurami. Ludzie koczowali na trawie pod wielkim dębem i mówili:

– My też będziemy mieszkać tu, obok św. Brygidy.

I tak budowano dom za domem, aż w końcu wokół chatki św. Brygidy powstała cała wioska. Wiosce nadano nazwę Kildare, co po irlandzku znaczy „chatka pod dębem”. Wkrótce Kildare stało się tak popularne, że nawet król zapragnął zbudować w jego pobliżu pałac otoczony parkiem. I to właśnie w tym parku zabito królewskiego wilka.

Brygida znała człowieka, który ustrzelił wilka, i kiedy usłyszała, w jak wielkie tarapaty wpadł, było jej bardzo przykro, była bowiem dziewczynką o bardzo dobrym serduszku. Zdawała sobie sprawę, że wieśniak postąpił bardzo niemądrze, zabijając oswojonego wilka, ale przecież zrobił to przez pomyłkę i dlatego nie powinien zostać tak surowo ukarany. Chciała zrobić coś, aby go uratować. Jednak wydawało się, że to bardzo trudne zadanie, ponieważ król znany był ze swojego wybuchowego charakteru. Wiedziała także, że król był bardzo dumny ze swojego ulubieńca, który był jedynym oswojonym wilkiem w całym królestwie.

Brygida wezwała swojego woźnicę i powozem zaprzężonym w dwa białe konie pojechała do pałacu królewskiego, zastanawiając się, co mogłaby zrobić, aby udobruchać króla i nakłonić go do uwolnienia wieśniaka, który przecież nie miał złych intencji.

Kiedy konie galopowały przez irlandzkie torfowiska, św. Brygida spostrzegła coś wielkiego i białego biegnącego w jej kierunku. Najpierw pomyślała, że to pies. Ale nie – żaden pies nie może być aż taki duży. Wkrótce zorientowała się, że to wilk o wielkich ślepiach, z czerwonym, wywieszonym jęzorem. Wilk wyminął przerażone konie, jednym susem wskoczył do powozu, w którym siedziała Brygida, i przykucnął u jej stóp jak pies. Nie był oswojonym wilkiem, ale dzikim zwierzęciem, które nigdy wcześniej nie poczuło dotyku ręki człowieka.

Mimo to pozwolił, by Brygida poklepywała go, głaskała i szeptała mu do ucha miłe rzeczy. Przez całą drogę wilk zachowywał się niezwykle spokojnie, a kiedy powóz zatrzymał się przed bramą pałacu, Brygida wyciągnęła rękę i zawołała swojego wilczego towarzysza. Wspaniały, biały zwierz potulnie wszedł za nią przez bramę i podążał za nią po schodach do góry, a następnie długim korytarzem, dopóki nie stanęli przed wysłanym czerwonym aksamitem tronem, na którym siedział król z surową i ponurą miną.

Musieli stanowić dziwną parę: mała dziewczynka w zielonej sukni, z kaskadą złotych włosów opadających do kolan i prawie dorównujący jej wzrostem wielki, biały wilk o dzikich, żółtych ślepiach, z wywieszonym, czerwonym jęzorem. Brygida położyła rękę na głowie zwierzęcia, która była prawie na wysokości jej ramienia, i ukłoniła się przed królem. Król tylko siedział i patrzył, tak był zdumiony tym widokiem. Brygida uznała to za pozwolenie na odezwanie się.

– O królu, straciłeś swego oswojonego wilka – powiedziała Brygida. – Ale przyprowadziłam ci lepszego. Teraz, kiedy twój ulubieniec nie żyje, w całym królestwie nie ma oswojonego wilka. Ale spójrz na tego! Nigdzie nie ma białych wilków, a ten jest nie tylko oswojony, ale także biały. To ja go oswoiłam, mój królu. Ja, mała dziewczynka. Teraz, jak widzisz, jest łagodny. Popatrz, mogę go ciągnąć za wielkie uszy, a on nawet nie warknie. Mogę włożyć swoją małą rączkę do jego ogromnej, czerwonej paszczy, a on mnie nie ugryzie. Wasza wysokość, daję go tobie. Ale daruj życie temu nieszczęsnemu człowiekowi, który tak bezmyślnie zabił twojego wilka. Daj mi jego życie w zamian za tego wspaniałego, przyjaznego wilka. – I uśmiechnęła się błagalnie.

Król spojrzał najpierw na wspaniałe, białe zwierzę i zachwycił się nim, a następnie na piękną dziewczynkę, której oczy patrzyły na niego z takim smutkiem, i także się nimi zachwycił. Potem powiedział, żeby opowiedziała mu całą historię – jak spotkała wilka, kiedy i gdzie. Kiedy skończyła opowieść, król zagwizdał ze zdziwienia i zaśmiał się.

To był dobry znak – najwyraźniej król był pod wrażeniem całej historii. To było tak niezwykłe jak na króla – śmiać się tak wcześnie rano – że szambelan nieomal zemdlał z wrażenia. Brygida czuła, że spełnią się jej modlitwy. Jeszcze nigdy nie widziano króla w tak dobrym humorze. Ponieważ król był próżnym człowiekiem, spodobała mu się myśl, że mógłby mieć na własność tego wielkiego zwierza, który nie miał sobie podobnych w całym królestwie i którego historia była tak zadziwiająca.

A kiedy Brygida spojrzała na niego błagalnie, nie mógł odmówić tym słodkim, niebieskim oczom, bo bał się, że popłynęłyby z nich łzy. Tak więc zgodnie z prośbą Brygidy ułaskawił wieśniaka, składając jego życie w jej ręce, i nakazał strażom wypuścić go z więzienia. Brygida podziękowała bardzo uprzejmie królowi i przykazała wilkowi, aby usiadł przy tronie królewskim i od tej pory był posłuszny i wierny swojemu nowemu panu.

Poklepawszy po raz ostatni kudłaty łeb wilka, zostawiła go i pospieszyła do powozu, aby zabrać niemądrego wieśniaka, zanim król się rozmyśli.

Mężczyzna był bardzo szczęśliwy i wdzięczny. W drodze powrotnej Brygida zganiła go ostro, radząc mu, aby następnym razem nie był taki pochopny w działaniu.

– Ty głupcze! – powiedziała, kiedy powóz zatrzymał się przed domem wieśniaka. – Lepiej wcale nie poluj, jeśli masz zabijać oswojone zwierzęta. Teraz udało mi się uratować ci życie, ale następnym razem poniesiesz karę. Pamiętaj, lepiej pozwolić, żeby dwa złe wilki uszły z życiem, niż zabić jednego oswojonego. Nie wolno nam zabijać przyjaznych człowiekowi zwierząt, panie. Już lepiej stracić takiego beznadziejnie głupiego człowieka jak ty.

I odjechała do swojej chatki pod dębem, pozostawiając zawstydzonego wieśniaka samego, aby mógł przemyśleć to, co powiedziała.

Nowy wilk króla żył szczęśliwie w parku królewskim, a Brygida często go odwiedzała, żeby nie miał czasu zatęsknić za domem ani poczuć się samotny.

Abbie Farwell Brown

Powyższy tekst jest fragmentem książki Abbie Farwell Brown Święci przyjaciele zwierząt. Fascynujące opowieści o świętych.