Rozdział drugi. Powszechność śmierci, cz. 1

Życie ludzkie jest krótkie, zwłaszcza jeśli porównuje się je z wiecznością Boga, u którego „jeden dzień znaczy tyle co tysiąc lat, a tysiąc lat jako jeden dzień” (1). „Tysiąc lat przed oczyma twymi – mówi psalmista – to jak dzień wczorajszy, który przeminął i straż nocna; jak to, co nic nie warte, ich lata będą. Rano niech przeminie jak trawa, rano niech kwitnie i przeminie, wieczorem niech upadnie, stwardnieje i uschnie… Położyłeś nieprawości nasze przed oczyma swymi, wiek nasz przed jasnością oblicza twego. Albowiem wszystkie dni nasze ustały, i ustaliśmy od gniewu twego. Lata nasze jak pajęczyna będą poczytane. Dni życia naszego jest siedemdziesiąt lat, a jeśli u mocnych osiemdziesiąt lat, a co nad to więcej, to trud i boleść” (2).

Ponieważ doczesne życie człowieka jest krótkie, więc Pismo Święte słusznie przyrównuje je do prędko przemijającego cienia lub do kwiatu, który szybko więdnie i odpada. W księdze Hioba czytamy: „Dni moje przeminęły prędzej niźli tkacz płótno obcina… Wspomnij, iż żywot mój wiatrem jest…” (3). „Wczorajsi jesteśmy i nic nie wiemy, gdyż dni nasze na ziemi są jak cień…” (4). „Człowiek, urodzony z niewiasty, żyjąc przez czas krótki napełniony bywa wielu nędzami. Wychodzi jako kwiat i bywa zdeptany. Ucieka jak cień i nigdy nie trwa w tym samym stanie” (5). Natchniony psalmista zaś mówi: „Człowiek, jak trawa dni jego, jak kwiat polny, tak przekwitnie. Albowiem wionie nań wiatr i nie ostoi się, i więcej się nie pozna miejsca jego” (6).

Życie ludzkie przemija bardzo szybko. Z każdym dniem i z każdą godziną człowiek zbliża się ku śmierci, której bezwzględnemu i surowemu prawu podlegają wszyscy ludzie. Natchniony Eklezjastyk mówi: „Wszelkie ciało zwiotczeje jako siano i jak liście rosnące na drzewie zielonym. Jedne rosną, a drugie opadają; tak i rodzaj ciała i krwi: jeden odchodzi, a drugi nastaje” (7), bo „prawem tego świata jest: musi się umrzeć” (8). Każdy bowiem człowiek posiada ciało materialne, które samo przez się jest podległe zepsuciu; na każdym też ciąży powinność śmierci (reatus mortis) z tej racji, że każdy dźwiga na sobie skutki pierworodnej winy. Jedna tylko osoba, a mianowicie Najświętsza Maryja Panna, została wyjęta spod ogólnego prawa grzechu pierworodnego. Ona jedynie ze względu na godność macierzyństwa Bożego otrzymała ten przywilej, że w pierwszym „momencie swego poczęcia, za szczególną łaską i przywilejem Wszechmocnego Boga, ze względu na zasługi Jezusa Chrystusa Zbawiciela rodzaju ludzkiego, została całkowicie zachowana od wszelkiej zmazy pierworodnej winy” (9). Poza tym wszyscy ludzie zaciągnęli dziedzicznie grzech pierworodny i jego skutki; dlatego śmierć jest prawem wiążącym wszystkich ludzi. „Jako przez jednego człowieka wszedł grzech na ten świat, a przez grzech śmierć, i tak na wszystkich ludzi śmierć przeszła, bo wszyscy zgrzeszyli” (10). Jest to prawda tak pewna, że nikt nie odważy się jej zaprzeczać. Opiera się ona bowiem na argumencie empirycznym, czyli po prostu na doświadczeniu. Franciszek Bacon powiedział: „Jest równie naturalną rzeczą umierać, jak się rodzić” (11). Niektórzy ludzie negują lub powątpiewają w różne prawdy z dziedziny nadnaturalnej. Nikomu jednak nie przyjdzie na myśl to, że nie umrze. Każdy zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że skoro się narodził do życia, to i musi kiedyś umrzeć. Życie każdego człowieka – według słusznego powiedzenia św. Augustyna – jest „biegiem do śmierci – cursus ad mortem” (12).

„Jako się liście rodzi, tak i ludzkie plemię;
Jako wiatr liście wstrząsa, okrywa nim ziemię,
A w inne, w czasie wiosny, drzewo się przybiera:
Jedno plemię się rodzi, a drugie wymiera” (13).

Cesarz rzymski zaś Marek Aureliusz, filozof stoik, czyni słuszne uwagi na temat znikomości i krótkotrwałości życia ludzkiego. „Rozmyślaj zawsze o tym – mówi on – ilu to lekarzy umarło, którzy nieraz swe brwi ściągali nad chorymi. Ilu astrologów, którzy jako rzecz ważną śmierć innym przepowiadali. Ilu filozofów, którzy o śmierci i nieśmiertelności tysiączne snuli pomysły. Ilu rycerzy, którzy wielu zabili. Ilu tyranów, którzy moc nad duszami dzierżyli ze straszną zuchwałością, jakoby sami nieśmiertelni. Ileż to miast całych, że tak powiem, umarło… Przejdź znajomych, jednego po drugim. Ten temu ostatnią oddał przysługę… ów tamtemu. A wszystko w krótkim czasie. Zbierając to razem, patrz na sprawy ludzkie zawsze, jako na jednodniowe i marne. Co wczoraj było kroplą śluzu, jutro już mumią lub prochem” (14).

Twarde prawo śmierci jest powszechne i obowiązuje wszystkich. Zredagowane zostało ono w tych krótkich, ale stanowczych słowach: „Morte morieris – śmiercią umrzesz… wrócisz się do ziemi, z którejś wzięty; boś jest prochem i w proch się obrócisz”. Promulgował to prawo niegdyś w raju Bóg wobec dwojga przedstawicieli grzesznej ludzkości. I odtąd ściśle jest ono przestrzegane. Jozue nazywa śmierć drogą wszystkiej ziemi; wszyscy bowiem muszą iść tą drogą. Oto, co mówi: „Ja już idę dziś w drogę wszystkiej ziemi” (15). To samo powtarza i król Dawid. „Przybliżyły się dni Dawida, aby umarł i rozkazał Salomonowi, synowi swemu, mówiąc: «Ja idę w drogę wszystkiej ziemi, wzmacniaj się, bądź mężem»” (16). Niewiasta Tekuitka zaś mówiła do Dawida: „Wszyscy umieramy, a rozciekamy się w ziemię jak wody, które się nie wrócą” (17). Psalmista pyta: „Któryż jest człowiek, który żyć będzie, a nie ujrzy śmierci?” (18). A Eklezjastyk mówi: „Wszyscy ludzie – to ziemia i popiół” (19). Dalej zaś mówi tenże Eklezjastyk: „Od niewiasty stał się początek grzechu i przez nią wszyscy umieramy” (20). Wreszcie św. Paweł pisał do Rzymian: „Na wszystkich ludzi śmierć przeszła, bo wszyscy zgrzeszyli” (21). Tę prawdę przypomniał również Hebrajczykom św. Paweł, pisząc do nich: „Ludziom postanowiono raz umrzeć” (22).

Wszyscy więc ludzie są skazani na śmierć. Nawet Chrystus, który jest Bogiem prawdziwym, poddał się prawu śmierci jako człowiek. Wprawdzie nie potrzebował umierać, Jego bowiem ludzka natura zjednoczona najściślej z Boską Osobą Słowa, posiadająca pełnię świętości, była jak najzupełniej wolna od skażenia grzechem pierworodnym, a tym samym była wolna i od jego skutków. Jednak Chrystus umarł, gdyż we wszystkim stał się nam podobny oprócz grzechu (23). Swoją śmiercią chciał potwierdzić powszechne prawo śmierci. Umarła również i Najświętsza Maryja Panna. Wprawdzie niektórzy teologowie (jak np. D. Arnaldi, J. Pennacchi, J. A. Virdia, J. M. Angelucci) sądzą, że Najświętsza Maryja Panna nie umarła, lecz z ciałem i duszą prosto z życia ziemskiego została przeniesiona do nieba. Papież Pius XII w bulli dogmatycznej o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny Munificentissimus Deus pomija milczeniem Jej śmierć, a więc nie rozstrzyga tej kwestii. Najświętsza Maryja Panna jednak prawdziwie umarła. G. M. Roschini kwalifikuje to zdanie jako powszechną opinię teologów (sententia communis) (24), kardynał A. Lépicier zaś nazywa tę opinię teologicznie bardzo pewną (sententia theologice certissima). Chociaż Najświętsza Maryja Panna ze względu na godność Matki Boga przez przywilej Niepokalanego Poczęcia została uwolniona od grzechu pierworodnego, a przez to nie zaciągnęła powinności śmierci (25), to jednak poddała się prawu śmierci, podobnie jak Jej Syn Jezus Chrystus, którego tajemnic życia była towarzyszką i razem z Nim współdziałała w dziele odkupienia ludzkości. Wypadało więc, ażeby Najświętsza Maryja Panna jako współodkupicielka rodzaju ludzkiego umarła tak, jak prawdziwie umarł Jej Syn – Odkupiciel ludzkości (26). Chociaż przysługiwał Jej wyjątek od konieczności umierania, to jednak przeszła przez wspólną dla wszystkich bramę śmierci, ażeby się upodobnić do swego Syna i dać wszystkim ludziom przykład dobrego umierania.

Wszyscy ludzie podlegają prawu śmierci, i co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Niepewna jest tylko chwila śmierci. Dlatego Chrystus zachęca do czujności. Pragnie bowiem, by każdy był dobrze przygotowany na śmierć. „Czuwajcie, bo nie wiecie dnia ani godziny” (27). „A jeśli nie będziesz czujny, przyjdę do ciebie jako złodziej, a nie będziesz wiedział, której godziny przyjdę do ciebie” (28). „Oto nadchodzę jak złodziej. Błogosławiony, który czuwa” (29). „Nadejdę niebawem, a zapłatę mam z sobą, abym oddał każdemu według uczynków jego” (30). We wielkowtorkowej zaś mowie eschatologicznej Chrystus napomina ludzi: „Baczcie, czuwajcie i módlcie się, bo nie wiecie, kiedy czas nastanie… A co wam mówię, wszystkim mówię: czuwajcie” (31).

Gdzie indziej znowu Chrystus zwraca ludziom uwagę na znikomość dóbr doczesnych, zachęcając tym samym do zbierania zasług na życie wieczne. Tylko bowiem czyny zasługujące są prawdziwym skarbem o nigdy nie przemijającej wartości. „Pole pewnego bogacza – mówi Chrystus – obfity dało urodzaj. I rozmyślał w duszy, mówiąc: Cóż uczynię, skoro nie mam gdzie zgromadzić plonów moich? I rzekł: Tak uczynię, zburzę śpichlerze moje, a pobuduję większe, i tam zgromadzę wszystkie plony i dobra moje. I rzeknę duszy swojej: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat: odpocznijże, jedz, pij, używaj. Ale Bóg rzekł doń: Szaleńcze, tej nocy zażądają duszy twej od ciebie, a to, coś przygotował, czyjeż będzie? Tak bywa z tym, który dla siebie zbiera skarby, a nie jest bogaty wobec Boga” (32). W świetle przytoczonych słów przypowieści chwila śmierci jest niepewna, a skoro tak, to należy zawsze się do niej przygotowywać. Dlatego „błogosławieni słudzy owi, których Pan, gdy nadejdzie, zastanie czuwającymi… Bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy nadejdzie w godzinie, której się nie spodziewacie” (33) – ostrzega Chrystus.

Prawo śmierci jest powszechne. Dowiadujemy się jednak z Pisma Świętego, że są pewne wyjątki od tego ogólnego prawa śmierci.

I tak: dotąd żyje w śmiertelnym ciele Henoch. Mówi o nim autor Księgi Rodzaju, że „stały się wszystkie dni Henochowe trzysta sześćdziesiąt pięć lat. I chodził z Bogiem, i nie było go widać, bo go wziął Bóg” (34). W podobny sposób wyraża się o Henochu Eklezjastyk: „Henoch podobał się Bogu i przeniesiony został do raju, aby dał pokutę narodom” (35). Potwierdza to św. Paweł: „Dla wiary Henoch zabrany był z tego świata, aby nie oglądał śmierci. I nie znaleziono go, bo zabrał go Bóg, a przed zabraniem otrzymał świadectwo, że Bóg sobie w nim upodobał” (36).

Do tego czasu nie umarł również prorok Eliasz. Autor czwartej księgi Królewskiej opowiada, że Eliasz w ciele został zabrany z ziemi. „I stało się, gdy Pan chciał unieść Eliasza przez wicher do nieba, szli Eliasz i Elizeusz z Galgala… A gdy szli i idąc rozmawiali, oto wóz ognisty i konie ogniste rozłączyły obydwu i wstąpił Eliasz przez wicher do nieba” (37).

Eklezjastyk w pochwałach wielkich przodków tak sławi Eliasza: „Ty jesteś zabrany w wichrze ognia, na wozie koni ognistych. Tyś jest opisany w sądach czasów, że masz przebłagać gniew Pański, pojednać serce ojca ze synem i naprawić pokolenie Jakuba” (38). Malachiasz przepowiada znowu zjawienie się na ziemi proroka z Tesbe przed końcem świata: „Oto ja poślę wam Eliasza proroka, pierwej niźli przyjdzie dzień Pański, wielki a straszny. I nawróci serce ojców ku synom, a serce synów ku ojcom ich, aby snać nie przyszedł i nie skarał ziemi wytraceniem” (39).

Ukazanie się Eliasza na ziemi przed końcem świata potwierdza Chrystus. „Pytali go uczniowie jego, mówiąc: Czemuż tedy uczeni w Piśmie twierdzą, że Eliasz ma przyjść pierwej? A on odpowiadając rzekł im: Eliasz wprawdzie przyjdzie i naprawi wszystko. Ale powiadam wam, że Eliasz już przyszedł, a nie poznali go, ale uczynili z nim cokolwiek chcieli… Wtedy zrozumieli Uczniowie, że mówił im o Janie Chrzcicielu” (40). Wprawdzie Chrystus nazywa Eliaszem św. Jana Chrzciciela, jednak te słowa Chrystusa należy rozumieć w ten sposób: jak Eliasz we własnej osobie uprzedzi powtórne przyjście Chrystusa, tak św. Jan Chrzciciel uprzedził pierwsze zstąpienie Chrystusa na ziemię. „Wyprzedzi go w duchu i mocy Eliaszowej, aby zwrócił serca ojców ku synom, a niewierzących ku roztropności sprawiedliwych, by przygotował Panu lud doskonały” (41) – mówił anioł, zwiastując Zachariaszowi narodzenie św. Jana. „Czym był Jan przy pierwszym przyjściu – mówi św. Augustyn – tym będzie Eliasz przy drugim przyjściu; jak są dwa przyjścia sędziego, tak też jest i dwóch heroldów. Posłał przed sobą pierwszego herolda i nazwał go Eliaszem, ponieważ przy drugim przyjściu będzie Eliasz tym, czym Jan przy pierwszym” (42).

Według tradycji ci dwaj mężowie ze Starego Testamentu dotąd nie umarli, lecz żyją gdzieś w miejscu Bogu wiadomym. „Nie wątpimy – mówi św. Augustyn – że Henoch i Eliasz żyją w tych ciałach, w których się urodzili” (43). Przed końcem świata mają oni znowu zjawić się na ziemi, aby przez głoszenie nauki Chrystusowej i nawoływanie ludzi do pokuty przygotować wszystkich na drugie przyjście Chrystusa. Ich specjalne posłannictwo na ziemi będzie przypadało na czasy panowania antychrysta i powszechnej apostazji ludzi od zasad wiary. Stąd według Ojców Kościoła Henoch i Eliasz mają stoczyć walkę z antychrystem i mają zginąć w tej walce męczeńską śmiercią. „Henoch i Eliasz żyją – mówi św. Augustyn – zostali przeniesieni, i gdziekolwiek są, to żyją. A jeśli pewne przypuszczenie wiary na podstawie Pisma Bożego nas nie myli, to mają umrzeć. Wspomina bowiem Apokalipsa o dwóch cudownych prorokach, że umrą i wobec ludzi zmartwychwstaną i wstąpią do Pana. Przez nich rozumie się Henocha i Eliasza, jakkolwiek tam ich imiona są zamilczane” (44).

Ci, co twierdzą, że Henoch i Eliasz zginą w walce z antychrystem, powołują się na trudny do zrozumienia ustęp Apokalipsy, gdzie jest mowa o dwóch świadkach zamęczonych przez bestię (45). Wynika więc ze świadectw tradycji, że Henocha i Eliasza Bóg nie uwolnił od śmierci, lecz tylko ich śmierć z sobie wiadomych racji odłożył na później (46). Niektórzy jednak sądzą, że Eliasz umarł w chwili unoszenia go z ziemi.

Ks. Marcin Ziółkowski

(1) 2 P 3, 8.

(2) Ps 89, 4–10.

(3) Hi 7, 6–7.

(4) Hi 8, 9.

(5) Hi 14, 1–2.

(6) Ps 102, 15–16.

(7) Ekli 14, 18–19.

(8) Ekli 14, 12.

(9) Bulla Ineffabilis Deus, Denz. 1502.

(10) Rz 5, 12.

(11) Eseje, tłum. Cz. Znamierowski, Warszawa 1959, s. 9.

(12) De civitate Dei, l. 13, c. 10, PL 41, 383.

(13) Homer, Iliada, ks. 6, w. 113–116, tłum. Fr. Ksaw. Dmochowski.

(14) Rozmyślania, IV, 48, tłum. Marian Reiter, Warszawa 1958, s. 42.

(15) Joz 23, 14.

(16) 3 Krl 2, 2.

(17) 2 Krl 14, 14.

(18) Ps 88, 49.

(19) Ekli 17, 31.

(20) Ekli 25, 33.

(21) Rz 5, 12.

(22) Hbr 9, 27.

(23) Hbr 4, 15.

(24) G. M. Roschini, Mariologia, t. II, cz. II, Rzym 1948, s. 224–233; por. C. de Koninck, La mort et l’assomption de la sainte Vierge, „Laval theol. et philos.” 8, 1952, s. 9–86; T. Gallus, Ad questionem mortis post bullam Munificentissimus Deus, „Marianum” 13, 1953, s. 123–139; D. Bertello, La morte et la Assunzione di Maria nel magisterio di Pio XII, „Salesianum” 18, 1956, s. 280–296.

(25) Papież św. Pius V bullą Ex omnibus afflictionibus 1 października 1567 roku potępił między innymi to zdanie Michała Du Bay: „Nemo, praeter Christum, est absque peccato originali: hinc Beata Virgo mortua est propter peccatum ex Adam contractum, omnesque eius afflictiones in hac vita sicut et aliorum iustorum fuerunt ultiones peccati actualis, vel originalis”, Denz. 1073.

(26) Por. Jugie, La Mort et l’Assomption de la S. Vierge. Etude historico- doctrinale, Rzym 1944.

(27) Mt 25, 13.

(28) Ap 3, 3.

(29) Ap 16, 15.

(30) Ap 22, 12.

(31) Mk 13, 33–37.

(32) Łk 12, 16–21.

(33) Łk 12, 37–40; por. D. Thalhammer, Seid bereit!, 1952.

(34) Rdz 5, 23–24.

(35) Ekli 44, 16.

(36) Hbr 11, 5.

(37) 4 Krl 2; 1, 11.

(38) Ekli 48, 9–10.

(39) Mal 4, 5–6.

(40) Mt 17, 10–13.

(41) Łk 1, 17.

(42) Tract. in Ioan. 4, 5, PL 35, 1408.

(43) De percato origin., c. 23.

(44) Sermo 299.

(45) Ap 11, 3–12; por. D. Haugg, Die zwei Zeugen. Eine exegetische Studie über Apokalypse 11, 1–13, Monastyr 1936.

(46) Por. L. van den Eerenbeemt, Elias propheta in novissimis diebus, „Verbum Domini” 4, 1924, s. 259–263; A. Skriniar, Elias quidem venturus est…, „Verbum Domini” 4, 1924, s. 361–367; G. M. Perrella, Num Enoch et Elias a morte immunes?, „Divus Thomas Plac.”, 1936, s. 395–398; A. de Guglielmo, De reditu Eliae dissertatio exegetica, Jerozolima 1938; F. Dürrwell, Elias cum venerit primo, „Verbum Domini” 19, 1939, s. 269 n; M. Peter, Powtórne przyjście Eliasza w świetle Starego i Nowego Testamentu, „Collectanea Theologica” 27, 1956, s. 5–33.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był ks. Marcian Ziółkowskiego Śmierć i sąd. Eschatologia, t. 1.