Rozdział drugi. Pani Szarotka

Wszelka miłość matki przyciąga dziecko,
które odczuwa ją sercem całym.
I wszystkie stworzenia kochające swe młode,
Matczyną miłość objawiają małym.

Pani Szarotka ze swoimi trzema kociętami mieszkała w stodole, gdzie przechowywano siano. Jeden z kotków był biały, drugi czarny, a trzeci szary tak jak jego mama, którą z uwagi na kolor sierści nazywano Szarotką.

Kiedy kotki trochę podrosły, otworzyły oczy i pomyślały, że na świecie nie ma nic lepszego od ich kochanej mamy, choć opowiadała im o wielu innych wspaniałych rzeczach, takich jak mleko i chleb, których spróbują, jak pójdą kiedyś do dużego domu, gdzie dostawała jedzenie.

Za każdym razem, kiedy stamtąd wracała, miała coś ciekawego do opowiedzenia.

– Dziś na obiad były kości do obgryzania, moi drodzy – mówiła. Albo też: – Bawiłam się dzisiaj piłką z małym dzieckiem.

Kocięta zaczęły w końcu wyczekiwać, kiedy same tam pójdą.

Pewnego dnia kocica przyniosła radosną wiadomość.

– Znalazłam dla nas nowe, ładne mieszkanie w wielkim kufrze, gdzie przechowuje się stare ubrania – oznajmiła. – Najlepiej będzie, jak przeprowadzimy się tam od razu.

Chwyciła czarnego kotka i, nie mówiąc nic więcej, wyszła z nim ze stodoły.

Maluch był trochę wystraszony, ale mrużąc oczy przed słońcem, z ciekawością rozglądał się dookoła.

Z podwórza dobiegł wielki hałas, ponieważ biała kura zniosła akurat jajo i chciała to wszystkim obwieścić. Kotka jednak nie zatrzymała się ani na chwilę. Dotarła do kufra i włożyła synka do środka. Ubrania tworzyły miękkie i wygodne posłanie, a kotek był tak zmęczony po ekscytującej podróży, że od razu zasnął. Pani Szarotka pobiegła po swoje kolejne dziecko.

Gospodyni wyszła akurat do sieni. Zobaczyła otwarty kufer, opuściła więc pokrywę i zamknęła ją na klucz, który następnie włożyła do kieszeni. Nie

przyszło jej do głowy, że w środku może znajdować się coś tak cennego jak kocię.

Poszła na górę, a pani Szarotka wróciła po chwili z białym kotkiem. Gdy zobaczyła zamknięty kufer, przeraziła się ogromnie. Położyła kotka na podłodze, wskoczyła na wieko kufra i zaczęła drapać z całych sił, ale nic to nie dało. Zeszła na ziemię i zajrzała do dziurki od klucza, ale otwór był tak mały, że nawet mysz by się przez niego nie prześlizgnęła. Biedna kocia mama zaczęła żałośnie miauczeć.

Co robić? Chwyciła białego kotka i zaniosła go z powrotem do stodoły. Potem popędziła znowu do domu i pobiegła na górę do pokoju gospodyni. Kobieta bawiła się ze swoim dzieckiem. Kiedy kocia mama to zobaczyła, otarła się o jej spódnicę i zawołała:

– Miau, miau! Masz swoje maleństwo, a ja chciałabym moje! Miau, miau!

W końcu gospodyni rzekła:

– Biedna kotka! Pewnie jest głodna.

Poszła na dół do kuchni i nalała słodkiego mleka do spodeczka, ale Szarotka nawet nie spróbowała. Pragnęła wydostać swojego synka z czarnego kufra i miauczała tak głośno, jak tylko mogła:

– Otwórz kufer! Daj mi moje dziecko!

Dobra kobieta pomyślała, że może kotce chce się pić.

– Biedna kocica, dam jej trochę wody.

Kiedy jednak postawiła miseczkę przed Szarotką, ta zaczęła miauczeć jeszcze żałośniej. Nie chciała wody – pragnęła tylko odzyskać swoje ukochane kocię. Biegała tu i tam, zawodząc, aż w końcu kobieta podążyła za nią, a kotka zaprowadziła ją do kufra.

– O co jej chodzi? – zastanawiała się gospodyni. W końcu wyciągnęła z kieszeni klucz, przekręciła go w zamku i uniosła wieko kufra. Szarotka wskoczyła do środka z takim impetem, że czarny kotek obudził się spłoszony.

– Mruu, mruu, moje ukochane maleństwo – mruczała wielce uradowana pani Szarotka. – Tak się wystraszyłam!

I zanim czarny kotek zdążył o cokolwiek zapytać, chwyciła go i pobiegła do stodoły.

Na podwórzu słońce świeciło jasno, a kury wciąż gdakały. Czarny kociak cieszył się jednak, że wraca do swojego rodzeństwa. Jego mama też była zadowolona. Kiedy usadowiła się na sianie razem ze swoimi trzema kociętami, oznajmiła, że stodoła to jednak najlepsze miejsce do chowania dzieci.

I nigdy już nie zmieniła zdania.

Maud Lindsay

Powyższy tekst jest fragmentem książki Maud Lindsay Opowieści mojej mamy.