Rozdział drugi. O symbolach obrazu Serca Pana Jezusa

Pan Jezus nie zadowolił się tym, że zstąpił dla nas na ziemię. Nawet Jego nieustanna obecność wśród nas w Najświętszym Sakramencie i karmienie nas Jego Ciałem nie zadowalają Pana Jezusa całkowicie.

Na przestrzeni wieków, w miarę potrzeb, wyjawia coraz to nowe tajemnice swego miłosierdzia, zsyła orędowników, krzepi serca nowymi nabożeństwami, wznosi do nieba, zapala. Jedne błędy i herezje zwalcza męstwem niezłomnym męczenników, pokutą pustelników, inne ubóstwem franciszkanów, jeszcze inne żarliwością Dominików, Ignacych, nabożeństwem szkaplerza, Różańca. Zatem gdy coraz większa oziębłość zaczęła przepełniać serca chrześcijan, a wraz z nią począł wzrastać nawet kult ciała i rozumu ludzkiego, Jezus, umiłowawszy nas do końca, oddaje swój najwyższy skarb: własne Serce. Nabożeństwo do Serca Bożego jest dziś rozkrzewione w całym świecie. Czym dla nas jest to Serce, jakie tajemnice się w nim mieszczą? Chrystus pokazał nam je na obrazie, który, objawiony błogosławionej Małgorzacie, dziś jest czczony na naszych ołtarzach, jest wyryty w naszych sercach. Spójrzmy na Serce Jezusowe. Z rany wydobywa się ogień: to ogień miłości, co świecąc i paląc ma być lekarstwem na oziębłość naszych serc. Otoczone jest cierniem: Jezus uczy nas, jak być pokornymi sercem – to lekarstwo na naszą pychę. Krzyż wznosi się w płomieniach: to Jezus uczy nas, jak cierpieć dla Boga, panować nad ciałem. To serce buchające płomieniami, otoczone cierniami, uwieńczone krzyżem, jest dziś dla nas wśród pustyni tego świata tym wężem zbaw czym, wysoko zawieszonym, przed obliczem całego ludu, a ktokolwiek na niego spojrzy, zostaje wyrwany ze swojej bezradności. O patrzmy na Serce Boże i uczmy się, co się w Nim kryje i czego potrzebują nasze serca.

Z Serca wydostaje się ogień, wskazując, że posiada przymioty tego żywiołu: świeci i pali. Świeci jasnością Boga, oświecającą wszystkie narody. To księga, w której wyczytać możemy, co jest piękne, czego powinniśmy pragnąć, co powinniśmy czuć, jak mamy ukształtować nasze serca, aby były miłe Bogu. Zgłębiajmy tę księgę, a wyczytamy w niej nieskończoną miłość Jezusa do nas, cichość, pokorę; dowiemy się, jakie uczucia ożywiają to Serce – żarliwość w zabieganiu o chwałę Bożą: Zawistna miłość domu twego mnie gryzła (Ps 68, 10), gorliwość o zbawienie dusz ludzkich; czy paląca potrzeba najbardziej ścisłego połączenia się z ludźmi: Pożądaniem pożądałem pożywać tej Paschy z wami (Łk 22, 15).

Przez czytanie, przyglądanie się światłu i zbliżanie ku niemu, poczujemy jego żar. Przyszedłem puścić ogień na ziemię (Łk 12, 49). Jezus rozniecił ogień miłości. Przyszedł na świat z miłości, nią powodowany udał się na śmierć, Jego Serce przepełnione miłością kieruje Kościołem świętym, uczucie to przenika całe nowe prawo, miłość głoszą wszystkie sakramenty, o niej mówi cały świat ziemski i nadprzyrodzony: z miłości, z Serca Boga mego wszystkie łaski popłynęły… Jakże nie zapłonąć tym ogniem?!

Jeżeli ogień Boży oświeci nas i zapali, wówczas zrozumiemy i pokochamy ciernie oraz krzyż. Serce Jezusa otoczone cierniami jest niejako protestem przeciw wszystkim myślom pysznym, próżnym, zarozumiałym, które gnieżdżą się w naszych sercach. Porównaj my nasze serce z Jezusowym. Ono ciche i pokorne w Betlejem, podczas ucieczki do Egiptu, w Nazarecie, jednakowo ciche i pokorne na owej górze, z której płynie nauka: błogosławieni ubodzy duchem, cisi, płaczący, tak samo ci che i pokorne na innej górze – Golgocie, gdy bluźnierstwa, jęki, szyderstwa rozlegają się wokoło i również na naszych ołtarzach w Najświętszym Sakramencie, gdzie często nasze serca przygotowują Mu nową Golgotę.

A nasze serca? Czy to nie serca Adama i Ewy, którzy zapragnęli dorównać Bogu, serca Saula i Amana, pałające zawiścią, że innym dzieje się lepiej, serce Goliata, przepełnione ufnością we własną moc i wszystkie pokusy śmiało wyzywające do walki – za karę kamyczkiem Dawidowym pobite; serce Judasza, pragnące błyszczeć pieniędzmi, nabytymi za krew Jezusową? To ciernie na naszym sercu – ale czy takie same, jak na Sercu Jezusowym?

Nad cierniami tkwi krzyż, rodzący się z płomieni miłości. Tak Jezus umiłował świat, że chcąc nauczyć nas, czym jest cierpienie, jaką wartość dla nas przedstawia obecnie, od Betlejem do Golgoty niósł ciężki krzyż, zawisł na nim nagi i opuszczony, teraz tak samo nagi i opuszczony przebywa w Najświętszym Sakramencie niby na krzyżu. Chcesz iść za mną? – woła Jezus. – Weź krzyż! Chcesz iść za mną? – woła świat. – Otocz się wygodami, o ciele tylko myśl, ciało za Boga miej. Krzyż, pieczęć wybranych, zabezpieczenie zbawienia, znak Kościoła prawdziwego, chwała nasza! Czy w sercach naszych jest miejsce na miłość krzyża Chrystusowego? Jeśli kochamy krzyż – podarowany nie przez świat, lecz pochodzący od Chrystusa – znak, że jest w nas miłość Boża.

Patrzmy, uczmy się od Serca Jezusowego, czego nam potrzeba: miłości – miłości Boga, wzgardy i krzyża. Miłością swą rozpal nas Jezu, przyodziej uczuciami, otocz serce cierniami, zatknij krzyż, godło zbawienia – naucz pokory i cierpienia, daj je pokochać, dla miłości Twej, który do końca nas umiłowałeś.

„O Serce Jezusowe, Serce najczystsze, ołtarzu świętości, oczyść plugawe serce moje, tylu grzechami zarażone! Oddal oziębłość tak Ci wstrętną, a nowego ducha wlej, wlej ducha żarliwości! O Serce ciche, Serce najpokorniejsze, Serce pełne dobroci, ukształtuj serce moje wedle Serca Twego, a ogień miłości twej zapal!” Amen.

Ks. Jan Badeni SI

Powyższy tekst jest fragmentem książki Księży Jezuitów Rekolekcje z Sercem Jezusa.