Rozdział drugi. Jak należy rozumieć zrodzenie w odniesieniu do Boga?

Po pierwsze zatem należy zwrócić uwagę, że wykpić trzeba kpinę tych, którzy ośmieszają nas, że przyjmujemy, iż Chrystus jest Synem Bożym w taki sposób, jakoby Bóg miał żonę. Ponieważ ci szydercy ograniczają się do spraw ciała, to potrafią rozumować tylko w kategoriach ciała i krwi. Natomiast każdy rozumny człowiek może pojąć, że istnieją różne sposoby rodzenia w różnych rzeczach, a w każdej z nich zrodzenie dokonuje się stosownie do własności określonej natury. Niektóre zwierzęta rodzą się więc za sprawą połączenia samca i samicy, rośliny zaś w wyniku kiełkowania bądź pączkowania, a w innych przypadkach – inaczej. Natomiast Bóg nie ma natury cielesnej, aby potrzebował niewiasty do zrodzenia potomstwa, ale ma naturę duchową czyli rozumną, która przewyższa wszelki rozum. Z tego powodu zrodzenie w Bogu należy rozumieć w taki sposób, który odpowiada naturze rozumnej. Chociaż rozum ludzki dalece różni się od Boskiego, to jednak możemy mówić o rozumie Boskim tylko za sprawą podobieństwa do ludzkiego, które odnajdujemy w naszym intelekcie. Rozum zaś człowieka raz może poznawać aktualnie, a innym razem może być zdolny do takiego poznania. Gdy rozum aktualnie poznaje, wówczas tworzy sobie pewną poznawalną treść, którą można nazwać niejako dzieckiem tego rozumu i z tego powodu jest ona zwana zrodzonym pojęciem umysłowym. Pojęcie to jest oznaczane za pomocą wypowiadanego dźwięku i tak jak ten dźwięk nazywamy słowem zewnętrznym, tak samo wewnętrzne pojęcie umysłowe, oznaczane na zewnątrz wypowiadanym słowem, jest nazywane słowem intelektualnym albo umysłowym.

To pojęcie naszego umysłu nie jest tym samym, co istota naszego umysłu, ale jest jakąś przypadłością rozumu, bo nasz akt poznawczy nie utożsamia się z naszym umysłem, gdyż wówczas rozum człowieka musiałby zawsze aktualnie poznawać. W ten sposób słowo naszego intelektu można nazwać pojęciem albo dzieckiem umysłu za sprawą pewnego podobieństwa, zwłaszcza wtedy, gdy rozum poznaje samego siebie. W takim przypadku istnieje pewne podobieństwo pomiędzy słowem a rozumem, które powstaje wskutek istnienia zdolności poznawczej rozumu. Podobnie jakiś syn jest podobny do swego ojca, a podobieństwo to jest skutkiem zdolności ojca do zrodzenia potomstwa. Mimo to słowo ludzkiego rozumu nie może być w ścisłym sensie nazywane dzieckiem albo synem, gdyż natura tego pojęcia różni się od natury umysłu. Nie można bowiem zawsze nazwać synem tego, co pochodzi od kogoś, nawet gdy jest do niego podobne, bo wówczas synem trzeba by nazwać także swój autoportret. Aby ktoś był synem konieczne jest zarówno, żeby był podobny do swego ojca, jak też, żeby miał tę samą co on naturę.

Skoro zaś w Bogu poznawanie nie różni się od istnienia, dlatego Jego Słowo, ujmowane przez Jego rozum, nie jest żadną przypadłością intelektu, ani nie ma odmiennej natury, ale ponieważ jest Słowem, to ma w sobie pochodzenie od kogoś drugiego i podobieństwo do tego, kogo jest słowem, tak jak to widzimy w przypadku ludzkiego słowa. Ponadto jednak owo Słowo Boże nie jest żadną przypadłością, ani żadną częścią Boga, który jest bytem prostym, ani nie różni się od Bożej natury, ale jest pewnym doskonałym bytem samoistnym o naturze Boskiej, pochodzącym od innego bytu, gdyż bez tego pochodzenia nie można przyjąć Słowa.

Słowo to zwane jest Synem wedle zasad ludzkiego języka, gdyż pochodzi od innego, będąc do niego podobnym oraz istnieje samodzielnie, mając z nim taką samą naturę. O ile rzeczywistość Boską można opisywać ludzkim językiem, to Słowo Boskiego rozumu nazywamy Synem. Z kolei Boga, od którego pochodzi Słowo nazywamy Ojcem, zaś pochodzenie określamy mianem zrodzenia Syna. Mamy tutaj wszakże do czynienia z niematerialnym zrodzeniem, które nie dokonuje się w sposób cielesny, jak to zakładają ci, którzy są ograniczeni do spraw ciała.

Ponadto wspomniane zrodzenie Syna Bożego wykracza jeszcze pod innym względem ponad wszelkie ludzkie zrodzenie, czy to cielesne (za sprawą którego człowiek rodzi się z człowieka), czy też intelektualne (które powoduje powstawanie słowa w ludzkim umyśle). W obu bowiem wspomnianych przypadkach to, co pochodzi okazuje się być późniejszym w sensie czasowym od tego, od którego pochodzi. Człowiek bowiem nie staje się ojcem od razu gdy tylko sam zaczyna istnieć, ale wpierw musi przejść proces rozwoju od dzieciństwa, aż do stanu dojrzałego, w którym może być ojcem. Znowu zaś syn nie rodzi się od razu, gdy tylko jego życie się rozpoczyna, gdyż przyjście człowieka na świat zakłada pewien proces rozwoju. Człowiek rozumny nie jest także zdolny od samego początku do tworzenia pojęć intelektualnych, ale później dochodzi do pełnego rozwoju. Ponadto człowiek nie rozumuje zawsze aktualnie, ale najpierw posiada tylko zdolność do myślenia, a następnie zaczyna rzeczywiście rozumować. W międzyczasie nie rozumuje, ale jest zdolny do rozumowania i może myśleć.

W taki sposób słowo człowieka jest późniejsze w sensie czasowym od tego człowieka, a bywa, że słowo traci istnienie wcześniej niż sam człowiek. Nie może się tak stać w przypadku Boga, w którym nie ma żadnej niedoskonałości, ani zmiany, jak również żadnego przejścia z możności do urzeczywistnienia, gdyż Bóg jest pierwszym i czystym aktem. Słowo zaś Boże jest współwieczne z samym Bogiem.

Ponadto słowo ludzkie różni się jeszcze pod innym względem od Słowa Bożego. Rozum człowieka nie pojmuje przecież wszystkiego jednocześnie, ani za pomocą jednego tylko aktu, ale potrzebuje wielu rozumowań, a więc i słowa w naszym umyśle są liczne. Natomiast Bóg pojmuje wszystko jednocześnie i w jednym akcie, gdyż Jego poznanie jest czymś jednym, tak jak Jego istnienie. Wynika stąd, że w Bogu jest tylko jedno Słowo.

W końcu należy rozważyć jeszcze jedną różnicę, a mianowicie, że słowo rozumu ludzkiego nie ma tej samej mocy, co umysł człowieka, bo gdy coś pojmujemy w umyśle, to zawsze możemy pojmować jeszcze wiele innych rzeczy, a więc słowo naszego umysłu jest niedoskonałe i może się zdarzyć, że będziemy mieli słowa złożone, gdy z wielu doskonałych słów powstaje jedno jeszcze doskonalsze (na przykład gdy rozum pojmuje jakieś wyrażenie, czy też definicję pewnej rzeczy). Natomiast Słowo Boże ma tę samą moc jak Bóg, gdyż Bóg poznaje samego siebie i wszystko inne przez swoją własną istotę. Dlatego Słowo, które myśli Bóg przez swoją istotę i którym poznaje siebie oraz wszystko inne, jest takie samo jak i Jego istota. Słowo to jest więc doskonałe, proste i równe Bogu. Z podanego już wyżej powodu Słowo to nazywamy Synem Bożym. Wyznajemy, że On ma tę samą naturę co Ojciec, że jest współwieczny Ojcu, niezrodzony i doskonały.

Św. Tomasz z Akwinu

Powyższy tekst jest fragmentem książki Taka jest nasza wiara.