Rozdział czwarty. Znaki końca świata, cz. 3

Powszechne odstępstwo od wiary (1). Zdawać by się mogło, że przed końcem świata wszystkie narody przyjmą światło Ewangelii i ułożą swoje życie społeczne według zasad wiary. Kościół katolicki bowiem zawsze rozkrzewia po wszystkich krajach wiarę i stara się schrystianizować wszystkie dziedziny życia narodów.

Dowiadujemy się jednak ze źródeł objawienia Bożego, że przed końcem świata nastąpi wśród ludzi wielkie rozluźnienie obyczajów i niewiara, zdechrystianizowanie życia narodów i przerażająca dekadencja religijna. Czasy ostateczne przed paruzją Chrystusa będą bardzo ciężkie. „Wyda na śmierć brat brata i ojciec syna, i powstaną synowie przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. I będziecie w nienawiści dla imienia mego. Ale kto wytrwa aż do końca, ten zbawion będzie” (2) – powiedział Chrystus. Oto inne słowa Chrystusa: „Gdy przyjdzie Syn Człowieczy, czy znajdzie wiarę na ziemi?” (3). A w mowie eschatologicznej powiedział Zbawiciel: „Wielu fałszywych proroków powstanie i zwiodą wielu. A ponieważ rozmnoży się nieprawość, oziębnie miłość wielu” (4). Św. Paweł zaś apostazję ludzi od wiary każe uważać za znak zbliżającego się dnia Pańskiego. „Niechaj was nikt nie zwodzi żadnym sposobem, bo (dzień ten nie nadejdzie), dopóki pierwej nie przyjdzie odstępstwo – ἐὰν μὴ ἔλϑη ἡ ἀποστασία πρῶτον” (5). A w liście do Tymoteusza pisał tenże apostoł: „Duch jawnie zapowiada, że w czasach ostatecznych niektórzy odstąpią od wiary, a przystąpią do duchów błędu i nauk diabelskich” (6). „A to wiedz, że w ostatnie dni nastaną czasy niebezpieczne. Ludzie staną się samolubni, chciwi, hardzi, pyszni, bluźniercy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, potwarcy, niepowściągliwi, bez litości, zdrajcy, zapamiętali, nadęci, bardziej miłujący rozkosze niż Boga, mający wprawdzie pozór pobożności, ale wyrzekający się jej mocy” (7). Odstępstwo od zasad wiary i od chrześcijańskiej moralności, o którym mówią przytoczone teksty Pisma Świętego, przed końcem świata będzie zjawiskiem niemal powszechnym. To powszechne odstępstwo od zasad wiary będzie niewątpliwie skutkiem bezbożnej akcji antychrysta, który zmobilizuje wszystkie złe siły i wciągnie je do ofensywy z Kościołem Chrystusowym.

Wielki ucisk oraz zaburzenia na ziemi i w kosmosie

Z eschatologicznych przepowiedni zawartych w Piśmie Świętym wynika, że przed końcem świata i paruzją Chrystusa nastąpi wielki ucisk, ludzkość nawiedzą wielkie klęski, zapanuje okropny niepokój tak wśród ludzi, jak i w samej naturze. Oto, co mówi Chrystus: „Powstanie naród przeciw narodowi, i królestwo przeciw królestwu, i będą zarazy, głód i miejscami trzęsienia ziemi. A wszystko to dopiero początki boleści” (8). Św. Łukasz zaś tak zanotował słowa Chrystusa Pana: „Powstanie naród przeciw narodowi i królestwo przeciw królestwu. I miejscami będą wielkie trzęsienia ziemi, zarazy i głód, będą strachy i znaki wielkie z nieba” (9). Komentując przepowiednię Chrystusa, należy wnioskować, że przed końcem świata ogarnie ludzi jakiś niepokój i zamieszanie, wzajemna nienawiść rozpęta mordercze wojny, z pewnością większe i bardziej potworne niż te, które miały miejsce w dawnych okresach historii. Ludzkość będą trapiły różne klęski żywiołowe.

„Miejscami będą wielkie trzęsienia ziemi” – powiedział Chrystus. Ta plaga, której przyczyną są tektoniczne ruchy ziemi, zawsze wyrządzała i wyrządza wiele szkód. Sejsmografy bardzo często notują wstrząsy skorupy ziemskiej; jedne z nich są małe, a inne duże. Wystarczy tylko przytoczyć niektóre wielkie trzęsienia ziemi w XX wieku, by sobie uprzytomnić wielkie szkody spowodowane tym kataklizmem. I tak np. trzęsienie ziemi w rejonie Messyny we Włoszech 28 grudnia 1908 roku pociągnęło za sobą około osiemdziesięciu trzech tysięcy ofiar w ludziach; w okolicy Tokio w Japonii 1 września 1923 roku zostało zabitych wskutek trzęsienia ziemi około dwieście tysięcy ludzi; w roku 1932 w rejonie Kansu w Chinach w czasie trzęsienia ziemi straciło życie około siedemdziesięciu tysięcy ludzi; w 1960 roku w mieście Agadir (Maroko) trzęsienie ziemi pociągnęło za sobą około dwunastu tysięcy ofiar w ludziach. Ogromne trzęsienie ziemi nawiedziło Chile i zachodnią Argentynę również w roku 1960. Objęło ono obszar wynoszący ponad sto dziesięć tysięcy kilometrów kwadratowych. Potężne wstrząsy sejsmiczne powtarzały się przez szereg tygodni. Tylko w jednym dniu, a mianowicie 23 maja 1960 roku zanotowano w Chile dwadzieścia trzy trzęsienia ziemi i wstrząsy podziemne. Ziemia się trzęsła i rozstępowała, wskutek czego powstały rozpadliny o bardzo wielkich nieraz rozmiarach. Tysiące ludzi straciło życie i zostało rannych, a niesłychanie więcej straciło dach nad głową. Na domiar wszystkich tych nieszczęść nastąpiły – może z powodu łańcuchowych reakcji sejsmicznych w skorupie ziemskiej – wielkie wybuchy całego systemu wulkanicznego w południowych Andach. Nad kraterami wulkanów unosiły się potężne, o wysokości kilku tysięcy metrów, chmury dymu, a z kraterów wydobywały się strumienie lawy i odzywały się przeraźliwe grzmoty podziemne. Fale zaś Oceanu Spokojnego wskutek bardzo potężnych wstrząsów skorupy ziemskiej spiętrzyły się i mknąc z szybkością kilkuset kilometrów na godzinę, dotarły aż do wybrzeży Nowej Zelandii, Australii, Japonii i Azji, wyrządzając tam bardzo wielkie szkody materialne i pociągając za sobą ofiary w ludziach. Na domiar wszystkich tych nieszczęść w strefie objętej trzęsieniem ziemi szalały potężne huragany i padały ulewne deszcze.

Silnymi trzęsieniami ziemi niejednokrotnie była nawiedzana Persja (Iran). W rejonie Ersingiam 27 grudnia 1939 roku trzęsienie ziemi pochłonęło około czterdziestu pięciu tysięcy ofiar w ludziach. W lipcu 1957 roku natomiast wskutek trzęsienia ziemi straciło życie ponad półtora tysiąca ludzi; w rejonie miasta Lar w roku 1960 zginęło około czterech tysięcy ludzi, a w grudniu 1961 roku były 1392 ofiary. Wielkie trzęsienie ziemi nawiedziło północno-zachodnią Persję na przestrzeni około dwudziestu pięciu tysięcy kilometrów kwadratowych w nocy z 1 na 2 września 1962 roku. Siłę tego trzęsienia ziemi według skali energetycznej oznaczano magnitudą 7. Liczbę zaś ofiar tej katastrofy obliczano na około dwadzieścia tysięcy zabitych, a około stu tysięcy ludzi pozostało bez dachu nad głową.

Trzęsienia ziemi najczęściej mają miejsce w strefach sejsmicznych. Zdarzają się jednak i w strefach asejsmicznych. Tego rodzaju klęski żywiołowe są ogromnym nieszczęściem dla ludzi, którzy zamieszkują tereny nawiedzone tym kataklizmem. Dlatego Kościół w litanii do Wszystkich Świętych między różnymi prośbami umieścił i tę suplikację: „Od plagi trzęsienia ziemi zachowaj nas, Panie!”.

W świetle przepowiedni Chrystusa jednym ze zwiastunów zbliżającego się końca świata będą wielkie trzęsienia ziemi, z pewnością częstsze i bardziej katastrofalne niż w dawnych czasach. „Zaczęły się błyskawice i wołania, i gromy, i stało się wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nie było nigdy, odkąd ludzie byli na ziemi: tak wielkie trzęsienie ziemi” (10) – mówi św. Jan w Apokalipsie, opisując plagi ostateczne.

Niektórzy bibliści (np. św. Beda, P. Schanz, P. Schegg, Fillion) Chrystusowe słowa o strachach i znakach wielkich z nieba odnoszą do tych tajemniczych zjawisk, które według Józefa Flawiusza miały mieć miejsce przed zburzeniem Jerozolimy w roku 70. Flawiusz tak mówi o tych zjawiskach w dziele De bello Judaico: „Na jasne a wyraźne oznaki bliskiej ruiny nikt uwagi nie zwracał, nikt dla takich rzeczy wiary nie miał. Jak gdyby ludzie nie posiadali oczu, uszu i rozumu, nie słyszeli ostrzegającego głosu Boga, tak na przykład, kiedy nad miastem pokazała się gwiazda w kształcie mieczyska i kometa przeszło rok świeciła na niebie, następnie jeszcze przed powstaniem i całą burzą wojenną, kiedy lud przybył na Święto Przaśników, dnia ósmego miesiąca ksantikos (11) o godzinie dziewiątej w nocy ołtarz i przybytek rozświetliły się takim blaskiem, iż sądzić było można, że dzień nastał, co trwało przeszło pół godziny… Także wierzeje bramy wschodniej wewnątrz przybytku, ciężkie, całe ze spiżu, że co wieczór dwudziestu ludzi z wielkim zawierało je trudem, zaparte żelaznymi wrzeciądzami, o zasuwach głęboko zapuszczanych w próg, ciosany z jednego głazu, nagle o północy same się rozwarły… W kilka dni po świętach, dwudziestego pierwszego miesiąca artemisios (12), ukazało się zjawisko nadzwyczajne, wprost nie do wiary… Oto przed zachodem słońca ujrzano w górze nad całą okolicą pędzące wozy, sunące przez obłoki zastępy zbrojne, miasta oblegające. Kapłani zapewniają, że kiedy w święto Pięćdziesiątnicy celem dopełnienia obrządków wstąpili do wewnętrznego dziedzińca, posłyszeli hałasy, łoskoty i wrzawę rozlicznych głosów: «Uchodźmy stąd!». Ale oto rzecz najbardziej przejmująca. Niejaki Jezus, syn Anana, prostak ze wsi, na cztery lata przed wojną, kiedy wszyscy w mieście zażywali jeszcze spokoju i dostatku, przybył na owe święto, na które to żydzi według swego obyczaju Bogu stawiają namioty, i nagle w pobliżu świątyni jął wołać: «Biada ze wschodu, biada z zachodu, biada ze wszystkich czterech stron świata, biada Jerozolimie i świątyni, biada oblubieńcom i oblubienicom, biada całemu ludowi!». Tak jęczał dzień i noc, dążąc po wszystkich ulicach… Zamilkł dopiero w czasie oblężenia, kiedy przepowiednia jego ziściła się. Albowiem obchodząc mury z donośnym wołaniem: «Biada miastu i ludowi i świątyni», gdy dodał: «Biada i mnie samemu!» głazem z kuszy lecącym ugodzony, skonał na miejscu, mając owo biadanie na ustach” (13). Należy tu jeszcze zaznaczyć, że o przytoczonych zjawiskach wspomina również rzymski historyk Tacyt w Historiae (V, 13). Oto, co pisze: „Zdarzyły się cudowne znaki, których jednak ani ofiarami, ani ślubami zażegnywać nie uważa za rzecz godziwą ten lud, zabobonowi wprawdzie oddany, lecz praktykom religijnym przeciwny. Widziano na niebie ścierające się wojska, czerwono lśniące zbroje, a nagłe ognie z obłoków świątynię oświetliły. Gwałtownie otwarły się bramy przybytku i usłyszano nadludzki głos: «Bogowie wychodzą!» – a równocześnie ogromny ruch wychodzących. Niewielu te znaki w sensie trwogi tłumaczyło: większość przekonana była, że w dawnych pismach kapłanów zawarta jest myśl, iż w tym właśnie czasie spotężnieje Wschód, a ludzie, którzy wyruszą z Judei, światem zawładną. Te zagadkowe słowa przepowiadały Wespazjana i Tytusa; lecz gmin zwyczajem ludzkich namiętności to tak wielkie przeznaczenie na swoją korzyść wyjaśniał, a nawet nieszczęścia ku prawdzie go nie nawróciły” (14).

Czy słowa Chrystusa: „Będą strachy i znaki wielkie z nieba” odnoszą się do tych tajemniczych zjawisk, zapowiadających zburzenie Jerozolimy, o których pisze Józef Flawiusz? Niektórzy bibliści sądzą, że tak. Inni znowu są zdania, że „strachy i znaki wielkie z nieba” będą miały miejsce dopiero przed końcem świata, jak to nieco dalej pisze św. Łukasz: „Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach” (15).

A dalej w ten sposób Chrystus kontynuuje swoją mowę eschatologiczną: „Będzie naówczas wielki ucisk (ϑλῖψις μεγάλη), jakiego nie było od początku świata, ani nie będzie. I gdyby nie zostały skrócone owe dni, nikt nie byłby zachowany, lecz dla wybranych będą skrócone dni owe” (16). Wprawdzie wielki ucisk (tribulatio magna), o którym wspomina Chrystus, odnosi się do tych okropnych wydarzeń, jakie miały miejsce w czasie zdobywania Jerozolimy przez Rzymian w roku 70. Ponieważ jednak zburzenie Jerozolimy jest figurą końca świata, więc słusznie trzeba wnioskować, że wielki ucisk nawiedzi ludzkość przed końcem świata tak, jak nawiedził Izraelitów przed zniszczeniem Jerozolimy (17).

Wreszcie tuż przed końcem świata ukażą się oczom ludzi jeszcze inne przerażające zjawiska. Pojawią się mianowicie dziwne znaki na niebie. Już Joel prorokował w Starym Testamencie: „Dam cuda na niebie i na ziemi, krew i ogień i kurzawę dymu. Słońce obróci się w ciemność, a księżyc w krew, zanim przyjdzie dzień Pański wielki i straszny” (18). A Chrystus w mowie eschatologicznej zapowiada: „Natychmiast po udręczeniu owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da światłości swojej, a gwiazdy spadać będą z nieba, i moce niebieskie poruszone będą” (19). Św. Łukasz zaś w ten sposób przytacza słowa Chrystusa: „Będą znaki na słońcu i księżycu i gwiazdach, a na ziemi ucisk narodów wśród zamieszania, nawałności i szumu morskiego. Gdy ludzie drętwieć będą ze strachu i oczekiwania tych rzeczy, które przyjdą na wszystek świat, albowiem moce niebieskie poruszone będą” (20).

Wspomniane zjawiska niebieskie takie, jak: zaćmienie słońca i księżyca, spadanie gwiazd i poruszenie ciał kosmicznych, niektórzy tłumaczą alegorycznie. Według ich zdania okoliczności paruzji Chrystusa są opisane w Ewangelii stylem apokaliptycznym, którym posługiwali się starotestamentowi prorocy wówczas, gdy opisywali sądy Boże nad różnymi narodami (21). Alegorycznej interpretacji jednak nie można uznać za słuszną. Dane wyrażenie lub zdanie należy rozumieć dosłownie, a więc tak, jak ono brzmi; przenośnie zaś trzeba je tłumaczyć dopiero wtedy, gdy zmusza nas do tego kontekst lub inna racja, dla której danego wyrażenia lub zdania nie można rozumieć dosłownie. „Proroctwa – mówi D. Palmieri – przed spełnieniem są na ogół mniej lub więcej ciemne – dlatego należy być ostrożnym w ich wyjaśnianiu. Mowa zaś Chrystusa w tym miejscu jest jasna, bez żadnej emfazy poetyckiej. Rozum więc radzi, byśmy je przyjmowali tak, jak one brzmią. Mając jednak na uwadze to, a mianowicie: ponieważ te znaki dane są ludziom, więc te zjawiska niebieskie należy rozumieć w odniesieniu do naszej ziemi” (22). Następnie w podobny sposób, jak Chrystus, kreśli wizję końca świata i paruzji Chrystusa św. Piotr. „Niebiosa z wielkim szumem przeminą, żywioły od żaru stopnieją, a ziemię i jej dzieła strawi ogień” (23). Św. Piotr opisuje koniec świata realistycznie, nie można się tu dopatrywać żadnej terminologii apokaliptycznej; słowa apostoła należy rozumieć według ich brzmienia (verba tantum valent, quantum sonant). Nie można ich tłumaczyć przenośnie. Jeśli więc opis końca świata według nauki św. Piotra należy interpretować według jego właściwego brzmienia, to również tak samo trzeba rozumieć zjawiska kosmiczne wyszczególnione w eschatologicznej mowie Chrystusa.

Spróbujmy wytłumaczyć wspomniane znaki na niebie. A najpierw, co znaczą słowa: „Słońce się zaćmi i księżyc nie da światłości swojej”? W normalnych warunkach zaćmienie słońca zdarza się wtedy, gdy księżyc znajdzie się na drodze między ziemią i słońcem; księżyc wówczas zasłania tarczę słoneczną; ponieważ zaś sam księżyc nie posiada własnego światła, więc przedstawia się naszym oczom jako ciało ciemne. Zaćmienie słońca może nastąpić jedynie w czasie nowiu księżyca, i to wtedy, gdy księżyc jest oddalony od drogi rocznego ruchu słońca, czyli od ekliptyki najwyżej o półtora stopnia i najwyżej szesnaście stopni od tego punktu, w którym przecina się płaszczyzna drogi księżyca z płaszczyzną drogi słońca. Zaćmienie księżyca znowu zdarza się wtedy, gdy nasza ziemia znajdzie się na drodze między słońcem i księżycem. W tym wypadku promienie słoneczne nie mogą padać na księżyc i oświetlać go, gdyż temu przeszkadza ziemia. Zaćmienie księżyca może nastąpić tylko w czasie pełni księżyca, i to wtedy, gdy księżyc oddalony jest od ekliptyki najwyżej – jeden stopień, a najwyżej dwanaście stopni od punktu przecinania się płaszczyzny drogi księżyca z płaszczyzną drogi słońca.

Zaćmienie słońca i księżyca tuż przed końcem świata nie będzie z pewnością skutkiem tych przyczyn, o których wspominaliśmy wyżej. To zjawisko spowodują inne przyczyny. Możliwe, że naszą atmosferę ziemską wypełnią jakieś substancje nieznanego nam obecnie pochodzenia, może powstałe wskutek jakiejś katastrofy kosmicznej lub z rozpadu komet; one to w postaci pyłu wypełnią atmosferę i uniemożliwią przedostawanie się do nas promieni świetlnych z ciał niebieskich. Taka hipoteza wydaje się prawdopodobna. Chrystus bowiem mówi o poruszeniu ciał niebieskich, a więc o jakimś zakłóceniu w ich równowadze. Mogą więc powstać, przynajmniej w naszym systemie planetarnym, jakieś nieszczęśliwe wypadki i katastrofy, wskutek czego nasza atmosfera ziemska zostanie po prostu zasypana ogromną ilością jakiegoś pyłu.

„Gwiazdy będą spadać z nieba”. Nie można oczywiście tutaj pojęcia gwiazd tłumaczyć dosłownie. Gwiazdy bowiem są ciałami w stanie gazowym o olbrzymiej temperaturze, a swoimi rozmiarami przewyższają bardzo często wielokrotnie rozmiary naszej planety. Chrystus, mówiąc o spadaniu gwiazd, miał na myśli meteoryty, które nazywają się również gwiazdami spadającymi. Są one bryłami materii zbudowanej z różnych składników; powstają zaś z materii międzygwiazdowej lub z rozpadu komet. Nazywają się gwiazdami spadającymi dlatego, że przedzierając się przez gęste warstwy atmosfery rozgrzewają się, nabierają koloru czerwonego, aż wreszcie rozżarzone do białości świecą jak gwiazdy. Meteoryty posiadają różne rozmiary; jedne są małe, a inne bardzo duże. Na naszej kuli ziemskiej istnieje bardzo wiele kraterów, które swoje powstanie zawdzięczają olbrzymim meteorytom. Wystarczy wspomnieć np. takie kratery meteorytowe, jak: Canyon Diablo w Arizonie, nad cieśniną Hudsońską w Kanadzie, w stanie Teksas, w Henbury w Australii, na pustyni Rub-el-Kali w Arabii Południowej. 30 stycznia 1868 roku o godzinie dziewiętnastej spadł wielki meteoryt koło Pułtuska. W Warszawie, w Gdańsku, w Kownie, we Wrocławiu, w Wiedniu i w Pradze oglądano go jako ognistą, bardzo jasną kulę. Na wysokości około czterdziestu dwóch kilometrów rozpadł się na mnóstwo małych kawałków. Również bardzo wielki meteoryt spadł 30 czerwca 1908 roku w dorzeczu górnej Tunguski na Syberii. Świetlisty słup ognia oglądano w promieniu około pięciuset kilometrów, a huk, pochodzący z eksplozji tego meteorytu, słyszano w odległości około tysiąca czterystu kilometrów. Wskutek jego uderzenia las położył się pokotem na obszarze około ośmiu tysięcy kilometrów kwadratowych, a w promieniu sześćdziesięciu kilometrów wierzchołki drzew zostały ścięte. Około osiemdziesięciu milionów drzew i tysiąca reniferów padło ofiarą tego kolosa kosmicznego.

Według przepowiedni Chrystusa takie właśnie meteoryty będą uderzały o ziemię przed końcem świata, tylko z pewnością o wiele częściej niż dotąd i w większych ilościach.

Wreszcie: „moce niebieskie poruszone będą”. Z tych słów Chrystusa wynika, że powstanie jakieś zakłócenie wśród ciał kosmicznych. Czy to naruszenie równowagi ciał niebieskich obejmie tylko nasz układ słoneczny, czy też inne układy, tego nie wiemy. Nie wiemy również, na czym będzie polegało to naruszenie równowagi. W każdym razie to poruszenie się ciał niebieskich będzie na pewno katastrofalne. Możliwe, że z tej katastrofy powstanie olbrzymia ilość jakiegoś pyłu, który wypełni naszą atmosferę i uniemożliwi przedostawanie się do nas promieni świetlnych ze słońca, wskutek czego „słońce się zaćmi i księżyc nie da światłości swojej”. Tak samo gwiazdy spadające – meteoryty, o których mówiliśmy wyżej, z pewnością będą pochodziły ze wspomnianej katastrofy kosmicznej.

O poruszeniu ciał niebieskich wspomina również św. Piotr, kiedy w krótkich słowach opisuje zgrozę Dnia Pańskiego. „Dzień Pański nadejdzie jako złodziej i wówczas niebiosa z wielkim szumem przeminą” (24).

Ks. Marcin Ziółkowski

(1) Por. A. M. Steil, Der allgemeine Abfall vor dem Weltende, „Der Katholik”, 1905, I, s. 353–635.

(2) Mt 10, 21–22.

(3) Łk 18, 8.

(4) Mt 24, 11–12.

(5) 2 Tes 2, 3.

(6) 1 Tm 4, 1.

(7) 2 Tm 3, 1–5.

(8) Mt 24, 7–8.

(9) Łk 21, 10–11.

(10) Ap 16, 18.

(11) Ksantikos – kwiecień.

(12) Artemisios – maj.

(13) Józef Flawiusz, Dzieje wojny żydowskiej przeciwko Rzymianom, VI, 5, 3, tłum. A. Niemojewski, Warszawa 1906, s. 442–445.

(14) Tacyt, Dzieła, tłum. S. Hammer, Warszawa 1957, t. II, s. 251.

(15) Łk 21, 25.

(16) Mt 24, 22.

(17) Por. R. Thibaut, La grande tribulation, „Nouvelle Revue Théologique”, 1928, s. 373 n.

(18) Jl 2, 30–31.

(19) Mt 24, 29.

(20) Łk 21, 25–26.

(21) Por. Iz 13, 10; 24, 18–23; Ez 32, 7–8.

(22) Tractatus theologicus de novissimis, Prati 1908, s. 109.

(23) 2 P 3, 10.

(24) 2 P 3, 10.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był ks. Marcina Ziółkowskiego Koniec świata. Eschatologia, t. 3.