Rozdział czwarty. Św. Tomasz z Akwinu. Jezus Chrystus

Czy nazwa „Obraz” jest właściwa dla Syna Bożego?

Dana rzecz jest obrazem innej na dwa sposoby. Po pierwsze, obraz jakiegoś bytu ma tę samą właściwą mu naturę, tak jak syn królewski jest obrazem króla. Po drugie, obraz jakiegoś bytu ma odmienną naturę, tak jak moneta, która przedstawia obraz króla.

Tak oto na pierwszy sposób Syn Boży jest obrazem Ojca, na drugi zaś sposób osoba ludzka jest obrazem Boga. Stąd też, aby stosownie ukazać, jak niedoskonałym obrazem Boga jest człowiek, osoby ludzkiej nie określa się mianem „Obrazu”, lecz mówi się, że został uczyniony „na obraz” Boży, by tak wyrazić główną przyczynę ludzkiego dążenia ku doskonałości. Stąd też, skoro Syn Boży jest doskonałym Obrazem Ojca, nie mówi się o Nim, że jest „na obraz Boży”.

Suma teologiczna, I, 35, 2, odpowiedź do artykułu 3.

Dlaczego tylko Jezus Chrystus, Słowo Boże, jest pełnym i najwłaściwszym imieniem Boga ?

Stwierdzić należy, że wszyscy, którzy pojmują [te kwestie] zgadzają się, że imiona Boga nie są synonimami. Może to być łatwe do utrzymania przez tych, dla których imiona te nie oznaczają Bożej natury, lecz tylko pewne przypisywane Bogu z natury możności, lub sposoby działania i wywoływania skutków, czy służą nawet jako negacja stworzeń.

Lecz przypuśćmy, że te imiona określają Bożą naturę, jak to zostało wyżej pokazane, a wówczas powstaje zagadnienie dotyczące ogromnej trudności, gdyż jeden i ten sam prosty byt, Boża istota, określana jest przez wszystkie te imiona.

Trzeba podkreślić, że znaczenie nazw nie odsyła natychmiast do rzeczy, lecz dzieje się to za pośrednictwem rozumienia, gdyż mowa jest znakiem poruszeń duszy, zaś te pojęcia, które istnieją w umyśle są podobieństwem rzeczy, co jest oczywiste dla Filozofa we wstępie do księgi O interpretacji.

Można zapobiec przed powstawaniem terminów o tym samym znaczeniu czy to ze względu na oznaczenie rzeczy, lub ze względu na pojęcia pojmowane za prawą tych nazw, gdyż znaczenia te są ustanowione. Co do imion Bożych, nie można stworzyć terminów o tym samym znaczeniu ze względu na różnorodność określanych nimi rzeczy wskazujących na swą treść, lecz tylko ze względu na określenia, jakie zawierają nazwy, co zakłada koncepcję rozumienia rzeczy.

Ze względu na to Komentator w księdze jedenastej Metafizyki powiada, że w Bogu istnieje wielość tylko ze względu na różnicę w pojmowaniu Go, nie zaś w bycie, o którym powiedzieliśmy, że jest jednym, choć rozumianym na różne sposoby. Nie jest tak, by różne pojęcia w naszym umyśle w rzeczywistości nic o Nim nie mówiły, bo nasz umysł nadaje Bogu przymioty, które odnoszą się do Niego.

Stąd gdyby w Bogu nie było ani tego, co odnosi się do Niego samego, ani do skutków Jego działania, co by równocześnie odpowiadało tym pojęciom, umysł mógłby się mylić przydając Mu przymioty, lub mógłby wszystkim twierdzeniom o Nim nadawać znaczenie Jego atrybutów, co byłoby absurdalne.

Istnieją takie pojęcia, którym nie odpowiada nic, co można pojąć w samej rzeczy. Umysł nie opisuje tych rzeczy jakimi są same w sobie, lecz poprzez pojęcia, za pośrednictwem których je rozumie. To oczywiste w przypadku rodzajów i gatunków i innych, obecnych w umyśle pojęć, gdyż nie ma niczego w rzeczach, co byłoby poza umysłem, a co mogłoby wskazywać na pojęcia rodzaju i gatunku jako takie. Lecz mimo to umysł nie popełnia błędu, gdyż nie odnosi tych pojęć, a mianowicie rodzaju i gatunku, do rzeczy istniejących poza nim, lecz opisuje je wyłącznie jako w nim istniejące. W tym stopniu, w jakim umysł rozumie te pojęcia, zdolny jest zrozumieć rzeczy istniejące poza sobą, a to wyjaśnia, czemu w ogóle mogą być one zrozumiane. Stąd, tak jak istnieją pewne idee i pojęcia, adekwatne dla rzeczy istniejących poza umysłem, tak też istnieją idee i pojęcia, które jawią się dla umysłu jako zrozumiałe same z siebie. Przykładowo, pojęciu lub idei człowieka odpowiada faktyczny przedmiot istniejący poza umysłem, lecz pojęciu, czy też idei rodzaju i gatunku odpowiada jedynie to, co zrozumiane zostało przez rozum.

Niemożliwe jest, by znaczenie imion Bożych miało powyższy charakter, bo wówczas umysł mógłby przypisać je Bogu nie ze względu na to, że są Jego faktycznymi atrybutami, lecz ze względu na jego własną zdolność do nadawania znaczeń. A to jest ewidentnie fałszywe, gdyż wtedy znaczenie stwierdzenia „Bóg jest dobry” mówiłoby, że On jest w ten sposób pojmowany, a nie, że faktycznie jest dobry.

Dlatego też niektórzy twierdzą, że różnym znaczeniom tych imion przysługują odmienne rzeczy, jako różne skutki Bożego działania. Rozumieją przez to, że gdy mówi się o Bogu, iż jest dobry, określana jest w ten sposób Jego istota wraz z pochodzącymi od niej skutkami, co miałoby znaczyć, że Bóg jest dobry w tym, co czyni, tak że różnorodność tych pojęć byłaby uzależniona od różnorodności skutków.

Lecz takie twierdzenie nie wydaje się być odpowiednie, bo jeśli skutki pochodzą od przyczyny, zachowując podobieństwo, dobro jako pierwsze właściwe jest przyczynie, a nie skutkom. Boga nie nazywamy mądrym dlatego, że jest przyczyną mądrości, lecz z tej racji, że jako mądry powoduje mądrość. Dlatego św. Augustyn powiada, że ponieważ Bóg jest, to i my istniejemy, i w stopniu, w jakim jesteśmy, jesteśmy też dobrzy.

Dalej wynikałoby z powyższego twierdzenia, że tego rodzaju imiona powinny by raczej najpierw przysługiwać stworzeniom, niż Stwórcy, tak jak zdrowie orzekane jest najpierw o zdrowym, niźli o lekarstwie. Jeśli byśmy zatem mówili, że Bóg jest dobry, rozumiejąc przez to tylko to, że jest On przyczyną dobroci, to w podobny sposób można by stwierdzić, że wszystkie nazwy dzieł Bożych mogą być o Nim orzekane, czyli moglibyśmy powiedzieć, że Bóg jest niebem, ponieważ powstało za Jego przyczyną.

I dalej, jeśli jest to powiedziane o przyczynach, jakie zachodzą w świecie po jego stworzeniu, to mamy do czynienia z oczywistym fałszem, gdyż na tej pod stawie nie moglibyśmy powiedzieć, że Bóg był i jest dobry czy mądry przez całą wieczność, gdyż On istniał zanim powołał do istnienia stworzenie.

A jeśli rozumielibyśmy przez to stworzenia będące w możności, które jeszcze nie zaistniały – i dlatego nazywali Boga dobrym, gdyż ma moc udzielania dobroci – wówczas rozumielibyśmy, że termin „dobry” oznacza Jego potencjalną moc stwórczą. Lecz potęga Boża ponad wszelką miarę przerasta wspaniałością swoje skutki, będąc siłą, z której czerpią najprzeróżniejsze z nich. Z tego zaś może wynikać, że umysł pojmujący dobro uczynniony jest na podobieństwo Boga. Tak zatem, dobro, istniejące w Bogu jest adekwatne do pojęcia bądź koncepcji dobra i przekonania, że Bóg istnieje.

Dlatego też stwierdzić należy, że jest w Bogu coś, co odpowiada tym wszystkim przeróżnym pojęciom, a wszystkie one są w umyśle do siebie podobne. Jasne jest, że może istnieć tylko jedno szczególne podobieństwo do formy, któremu odpowiada jedno właściwie pojęcie, lecz w umyśle może być zawartych wiele niedoskonałych podobieństw, które zawodzą w doskonałym ukazaniu owej formy. A ponieważ, co jasno wynika z powyższych słów, obrazy Bożych doskonałości odnajdywane w stworzeniach są niedoskonałymi podobieństwami i nie mają w sobie właściwego pojęcia Jego istoty, nic nie stoi na przeszkodzie, by nie odnosiła się ona do nich wszystkich, jako do swoich niedoskonałych odbić. A te pojęcia występują oczywiście w naszym umyśle jako przedmioty namysłu, lecz w Bogu są miarą wszystkich Jego obrazów. Wszelkie koncepcje rzeczy, jakie ma w sobie umysł, nie mogą zostać uznane za prawdziwe, dopóki rzecz sama nie ukaże się im poprzez podobieństwa.

Przyczyna różnorodności czy też wielości imion Bożych bierze się z naszego umysłu, który nie może dojść do oglądania istoty Boga jaką ona jest, lecz widzi ją poprzez wiele ułomnych podobieństw, które rodzą się w stworzeniach, niczym w zwierciadle. Gdyby zaś umysł oglądał samą istotę Boga, nie potrzebowałby nadawać jej wielu imion ani nie potrzebowałby wielu jej obrazów. Dla tej przyczyny Słowo Boże, które jest doskonałym Obrazem Boga, jest tylko jedno. O tym mówi Księga Zachariasza 14, 9: „W on dzień będzie Pan jeden, i będzie imię Jego jedno”. Tak jest, gdy oglądać istotę Boga samą w sobie i gdy wiedza o Bogu nie pochodzi od stworzeń.

Dysputa „O Potędze Bożej”, kwestia siódma: O Bożej prostocie, odpowiedź do artykułu 6.

Czy było słuszne, że Chrystus narodził się z Dziewicy?

Słowo – zarówno istniejące w umyśle, jak wypowiedziane – wychodzi od człowieka, w żaden sposób nie umniejszając mówcy, lecz raczej świadcząc o pełni doskonałości. W odniesieniu do tej sytuacji, Słowo Boże zostało tak poczęte i zrodzone, że w żaden sposób nie została umniejszona cześć i cielesna nienaruszalność Jego Matki.

Dlatego też właściwym było, że Chrystus narodził się z Dziewicy.

Suma przeciw poganom, IV, 45.

Czy jest rzeczą właściwą nazywać Chrystusa Głową Kościoła?

Cały Kościół nazywany jest jednym Ciałem Mistycznym, przez podobieństwo do ciała ludzkiego, którego różne członki mają różne funkcje, zgodnie z tym, co pisze Apostoł Paweł w Liście do Rzymian (Rz 12, 4–5) i w Pierwszym Liście do Koryntian (Kor 14, 12 nn).

Chrystus nazywany jest Głową Kościoła ponieważ podobny jest głowie człowieczej, której dane są trzy właściwe jej cechy: porządek, doskonałość, władza.

Pierwszą cechą jest „porządek”, gdyż głowa jest najwyższą i pierwszą częścią osoby ludzkiej.

Drugą cechą jest „doskonałość”, gdyż głowa jest siedzibą pięciu zmysłów zewnętrznych i czterech zmysłów wewnętrznych. Zmysł zewnętrzne to wzrok, słuch, powonienie, smak i dotyk. Cztery zmysły wewnętrzne to: zmysł jednoczący (działanie zmysłów zewnętrznych), wyobraźnia (przywołuje zewnętrzne poruszenia), władza myślenia (postrzega to, co użyteczne bądź szkodliwe, łącząc idee), pamięć (przypomina to, co użyteczne lub szkodliwe na drodze wnioskowania). Pozostałe części ciała obdarzone są jedynie zmysłem dotyku.

Trzecią cechą jest „władza”, gdyż głowa ma zarówno zdolność poruszania pozostałych części ciała, jak obdarzona jest zmysłem wzroku, który nadzoruje ruch tych członków.

O ileż bardziej te trzy właściwości w sposób duchowy odnoszą się do Chrystusa!

Pierwszą cechą jest „porządek”, gdyż Jego łaska jest zarówno najwyższa, ze względu na Jego bliskość z Bogiem Ojcem i jest pierwsza, ponieważ wszyscy z niej czerpiemy. Lecz łaska Jezusa Chrystusa nie jest pierwsza w porządku czasowym, jak to zapisano w Liście do Rzymian: „Których przejrzał bowiem, tych i przeznaczył, aby byli podobni obrazowi Syna jego, żeby On był pierworodnym między wielu braci” (Rz 8, 29).

Drugą cechą jest „doskonałość”, gdyż On jest doskonały, mając pełnię łaski, zgodnie z Ewangelią św. Jana: „I widzieliśmy chwałę Jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca” (por. J 1, 14).

Trzecią cechą jest „władza”, gdyż On ma władzę ofiarowywania łaski wszystkim członkom Jego Kościoła, jak zapisano w Ewangelii św. Jana: „A z pełności Jego my wszyscyśmy wzięli, i łaskę za łaskę” (J 1, 16).

Z tej przyczyny rzeczą właściwą jest nazywać Chrystusa Głową Kościoła.

Suma teologiczna, III, 8, 1, c.

Czy zasługi Chrystusa ubogacają wszystkie członki Kościoła?

W ciele osoby ludzkiej, ponieważ głowa odbiera wrażenia także za pozostałe członki, wynikające z niej poruszenia rozciągają się na wszystkie części ciała. Podobnie w jednym Mistycznym Ciele, łaska, która jest w Osobie Chrystusa, jest w Nim obecna także jako w Głowie Kościoła, dlatego Jego zasługi ubogacają wszystkie członki.

Suma teologiczna, III, 19, 4, c.

Czy przy końcu świata Chrystus będzie przyczyną sprawczą zmartwychwstania naszych ciał?

Podczas swego ziemskiego życia Chrystus był sprawcą uzdrowienia trędowatego, gdyż Jego Boska natura, przyczyna pierwsza, działała poprzez naturę ludzką jako przez narzędzie, którego dotyk uzdrowił tamtego. W podobny sposób, przy końcu świata, Chrystus będzie przyczyną sprawczą zmartwychwstania naszych ciał. Powodem tego jest fakt, iż Boska natura Chrystusa, za pośrednictwem Jego chwalebnej ludzkiej natury jako narzędzia, wskrzesi nasze ciała z martwych.

Wprowadzenie do „Pierwszego listu do Tesaloniczan”, rozdział 4, czytanie 2.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Św. Tomasz z Akwinu. 101 pytań i odpowiedzi.