Rozdział czwarty. Od Wielkiego Postu do Wielkanocy

Nigdy nie przyszłoby nam pewnie nawet do głowy, że prima aprilis może mieć jakikolwiek związek z Wielkim Postem. Mimo wszystko zupełnie usprawiedliwiony jest chyba wniosek, że dzień ten nawiązuje do historii wyśmiewania Chrystusa przez Żydów. „Męka naszego Zbawiciela miała miejsce właśnie w tym okresie, a Żydzi dręczyli i wyszydzali Jezusa odsyłając go tam i z powrotem, to znaczy od Annasza do Kajfasza, od Kajfasza do Piłata, a potem do Heroda i znowu do Piłata. Stąd wziął się chyba właśnie ten niedorzeczny, a można nawet powiedzieć, że bezbożny obyczaj odsyłania z jednego miejsca w drugie osób, które naszym zdaniem zasłużyły na to, by stać się obiektem naszych drwin”. Warto przypomnieć, że jednym z najbardziej popularnych sposobów żartowania sobie z ludzi w prima aprilis było właśnie posyłanie ich w różne miejsca z jakąś niedorzeczną sprawą.

Pochodzenie zwyczajów związanych z Matczyną Niedzielą czy Wielkim Czwartkiem często jest nieznane szaremu człowiekowi. Matczyna Niedziela przypadająca w niedzielę w połowie okresu Wielkiego Postu wzięła się zapewne od tego, że tego właśnie dnia Kościół jest przyrównywany podczas Mszy świętej do matki. Natomiast pochodzenie angielskiej nazwy Wielkiego Czwartku – Shere Thursday, co ma związek ze słowem „strzyc” – nie powinno być dla nas zaskoczeniem. W Wielkiej Brytanii „tego dnia ludzie strzygli swe głowy i brody przycinali, aby byli czyści w Dzień Pańskiego Zmartwychwstania”, co oznacza zapewne, że wielkopostne umartwienia obejmowały nie tylko powstrzymywanie się od spożywania pewnych pokarmów, ale także od golenia się i ozdabiania włosów. Inna angielska nazwa Wielkiego Czwartku, Maundy Thursday, wywodzi się od słowa „mandatum” (przykazanie) i właśnie dla wypełnienia słów wypowiedzianych przez Chrystusa podczas Ostatniej Wieczerzy, abyśmy go naśladowali, królowie i zwierzchnicy Kościoła obmywali tego dnia nogi biedakom, tak jak Jezus obmył stopy swoim apostołom, i wręczali tym ludziom podarki. W 1530 roku kardynał Wosley umył stopy pięćdziesięciu dziewięciu biedakom, podarował każdemu z nich „dwanaście pensów pieniędzmi, cztery łokcie płótna na koszule, parę nowych butów, kilka piklingów i trzy solone śledzie”. Zdaje się, że wędzone śledzie stanowiły razem z suszoną fasolą i grochem podstawowe pożywienie w okresie poprzedzającym Wielkanoc, a na północy Anglii piątą niedzielę Wielkiego Postu nazywano nawet Carle Sunday, od zwyczaju jedzenia carlings, czyli prażonego grochu. W Wielki Piątek, po adoracji krzyża, kiedy to ludzie przynosili do kościoła ofiary z pszenicy i jajek, przygotowywano ziołowy pudding, którego głównym składnikiem był szczaw. Danie to z całą pewnością nie było zbyt smaczne, podobnie jak specjalne bułki ze znakiem krzyża, pieczone z przaśnego ciasta i mające zapewne przypominać chleb spożywany pod czas Ostatniej Wieczerzy. Tego dna w Gonnaught oraz w środkowej Irlandii bardzo często pościły także dzieci, a nawet te bardzo małe, nic nie jedząc od północy w Wielki Czwartek do północy w Wielki Piątek, podczas gdy ich rodzice ciężko pracowali przez cały dzień zaledwie o kromce suchego chleba i łyku wody. Było więc zupełnie zgodne z ludzkim pojmowaniem Kościoła, że nikogo nie dziwiło, gdy ci sami ludzie w południe w Wielkanoc klaskali głośno w ręce, wykrzykując: „Precz z postem!” i pałaszowali kawałek bekonu, kurczaka, czy innych smakołyków, na które pozwalała zasobność ich sakiewki!

Matczyna niedziela

Ta czwarta niedziela Wielkiego Postu wzięła swą nazwę od odczytywanych tego dnia podczas Mszy świętej słów świętego Pawła, który mówił o „Jerozolimie w niebiosach… która jest naszą matką”. Tego dnia każdy katolik odwiedzał swój kościół i składał przed ołtarzem głównym ofiarę. Introit, komunia i traktus mówią o niebiańskiej Jerozolimie, gdzie wszyscy chrześcijanie będą zanosić radosną pieśń. Niebo, czyli niebiańska Jerozolima, było tak często przedstawiane jako ogród pełen kwiatów, że tego dnia Kościół święcił najpiękniejszy z kwiatów, różę.

Nazwa obrosła potem innymi konotacjami i niedziela ta stała się świętem matek. Tego dnia wszystkie przebywające z dala od domu dzieci wracały, aby odwiedzić swoją mamę, przywożąc ze sobą „prezent w postaci pieniędzy, błyskotki czy jakiegoś smakołyku i zawsze bardzo się starały, aby nie zaniedbać tej tradycji”. „Smakołykiem” było często specjalnie na tę okazję przygotowane ciasto mothering cake (matczyne ciasto). Nie bardzo wiadomo, z czego je robiono, ale w każdym razie było ono bogato zdobione i pięknie udekorowane. W zamian za ten poczęstunek matki częstowały swoich gości potrawą zwaną „furmety”, rodzajem puddingu robionego nie z ryżu, lecz z pszenicy.

Do dzisiejszych czasów przetrwały pewne elementy tego obyczaju, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby zwrócić nań większą uwagę i uczynić z tego dnia święto równie ważne, jak urodziny mamy. Wszystkie dzieci mogą ofiarować swoim mamom prezenty i w ich intencji wziąć udział w niedzielnej Mszy świętej, a jeśli matka już nie żyje, poprosić o odprawienie Mszy świętej za jej duszę. Można również połączyć prezent z dawną tradycją święcenia w ten dzień róż i podarować mamie kwiaty, przygotować dla niej jakąś zabawę czy rozrywkę, a nawet spróbować swoich sił w pieczeniu „maminego” ciasta. A w zamian za to wszystkie mamy na pewno z wielką radością zrewanżują się jakimś własnoręcznie przygotowanym przysmakiem!

Niedziela Męki Pańskiej

W obecnych czasach wszystkie figury, obrazy, a nawet krucyfiksy są zakrywane aż do nadejścia Wielkanocnego poranka. Zasłanianie krzyża jest pozostałością dawnej tradycji, kiedy to na cały okres Wielkiego Postu zawieszano pomiędzy prezbiterium a nawą główną zasłonę. W większości domów znajduj ą się krzyże, a zapewne także jakieś obrazki i święte figurki, które możemy tego dnia schować, aby ich brak przywodził nam na myśl Mękę Chrystusa jeszcze wyraźniej, niż byłoby to możliwe w przypadku ich znajomej, codziennej obecności.

Dzień świętego Benedykta – 21 marca

Święty Benedykt jest patronem pszczelarzy, więc osoby posiadające pasieki nie mogą chyba zrobić nic lepszego, niż uczcić ten dzień modlitwą za swoje ule. Skoro rolnicy mogą modlić się za swoje bydło i stodoły, a rybacy za łodzie i ryby pływające w wodach mórz, czemuż bartnicy nie mieliby pójść w ich ślady? W niektórych częściach Francji istniał zwyczaj, być może nie wszędzie jeszcze zapomniany, przytwierdzania wizerunku świętego Benedykta do uli: „Panie, Boże Wszechmogący, który stworzyłeś niebo, ziemię i każde zwierzę żyjące na lądzie i w przestworzach dla pożytku człowieczego, który zarządziłeś poprzez namiestników świętego Kościoła, aby świece wyrabiane z wosku pszczelego zapalano w świątyniach podczas sprawowania świętego oficjum, kiedy to następuje przemienienie najświętszej Krwi i Ciała Jezusa Chrystusa, Syna Twego, które jako wierni spożywamy. Ześlij swe łaski na te pszczoły i ule, aby mogły się mnożyć i pracować, uchroń je od wszelkiego nieszczęścia i spraw, by owoce ich pracy były rozdzielane na chwałę Twego Imienia i na chwałę Syna Twego, Ducha Świętego i Najświętszej Maryi Panny”.

Niedziela Palmowa

„Niedziela ta zwie się palmową, bo palma jest symbolem zwycięstwa i z tej też przyczyny wszyscy chrześcijanie powinni nieść tego dnia palmy w procesjach, aby dać świadectwo, że Nasz Zbawiciel stoczył bój z szatanem, naszym wrogiem, i odniósł nad nim zwycięstwo”. Ale palmy, które zanosimy tego dnia do kościoła są również pamiątką radosnego powitania, jakie zgotowali Chrystusowi Żydzi, powiewając przed nim gałązkami, kiedy wjeżdżał do Jerozolimy. Kiedyś powszechny był w Anglii zwyczaj odbywania w tę niedzielę procesji z Najświętszym Sakramentem, podczas której wierni machali zielonymi gałązkami i wyśpiewywali hosanna. Czasami zamiast monstrancji ksiądz niósł w procesji księgę Nowego Testamentu, która miała reprezentować Naszego Pana.

Oczywiście nie używano podczas tego święta prawdziwych liści palmowych, lecz gałązek bukszpanu i wierzby, a czasem także cisu. Grupki chłopców i dziewcząt urządzały całe wyprawy, aby nazbierać wierzbiny, którą w Niedzielę Palmową dekorowano wszystkie domy i przystrajano kościół. O tej porze roku cała przyroda zaczyna budzić się do życia, a nie ma chyba nic piękniejszego niż zieleniące się wierzby, warto więc wybrać się w to święto całą rodziną, klasą czy grupką z młodzieżowego stowarzyszenia katolickiego na wieś i nazrywać wierzbowych gałązek do udekorowania zarówno naszych domów, jak i świątyń.

Zanim jednak zabierzemy się za przystrajanie naszych siedzib, warto odmówić wspólnie choćby taką zaadaptowaną z ceremonii święcenia palm modlitwę: „Boże, który błogosławiłeś ludziom niosącym na powitanie Jezusa palmowe liście, pobłogosław także te gałązki, zebrane przez nas po to, aby uczcić Twe Imię. Niech wszędzie tam, gdzie je umieścimy, spływają na ludzi Twoje łaski, a Twa sprawiedliwa ręka niech chroni ich przed wszelkim złem. Przez Chrystusa, Pana Naszego”.

Wielki Czwartek

Ostatnim królem Wielkiej Brytanii, który praktykował zwyczaj obmywania stóp biedakom, na podobieństwo Chrystusa, był Jakub II. W Kościele katolickim zwyczaj ten nigdy nie zaginął i w wielu kościołach nadal możemy być świadkami sprawowania obrzędu Mandatum w Wielki Czwartek. Kiedy Chrystus zwrócił się do apostołów: „Ustanowiłem dla was przykład, abyście czynili to, co ja wam uczyniłem”, mówił do wszystkich chrześcijan. Wielki Czwartek może być wyjątkowym dniem, kiedy to każdy katolik postawi sobie za cel spieszenie z pomocą osobom potrzebującym w duchu Chrystusowego wyrzeczenia się swego ja. Tego dnia postarajmy się znaleźć kogoś potrzebującego pomocy. Dobry uczynek spełnimy na przykład zajmując się dzieckiem i ofiarowując w ten sposób jego matce wolny wieczór, który będzie mogła poświęcić na naprawianie czy cerowanie ubrań. W tej tradycji chodzi bowiem właśnie o skromne, nie rzucające się w oczy rzeczy. Co więcej, taką przysługę możemy oddać komuś z naszego najbliższego otoczenia, bo w każdym domu, szkole czy stowarzyszeniu z pewności ą znajdzie się ktoś potrzebujący pomocy, a tych ludzi łatwo jest przeoczyć, właśnie dlatego, że są tak blisko nas.

Wielki Piątek

W piątą niedzielę Wielkiego Postu ukryliśmy, zgodnie z obyczajem praktykowanym w kościołach, krucyfiks, który z pewnością znajduje się w większości domostw. Wielki Piątek jest dniem, kiedy możemy wyjąć krzyż z powrotem, ale tym razem powinniśmy go umieścić w najbardziej widocznym miejscu w domu. Jeszcze do niedawna Wielki Piątek był w Anglii dniem ścisłego postu i wiele osób zapewne wciąż pamięta, że jako małe dzieci musieli się powstrzymać od spożywania mleka i masła, choć to i tak niewiele w porównaniu z tym, jak surowo pościli choćby ich dziadkowie. W obecnych czasach, kiedy zniesiono, przynajmniej czasowo, nakaz zachowywania wstrzemięźliwości od pewnych pokarmów w okresie całego Wielkiego Postu, nadal powinniśmy pamiętać, by w tym wyjątkowym dniu złożyć jakąś ofiarę. Chrystus cierpiał na krzyżu między innymi z powodu pragnienia, możemy więc powstrzymać się w Wielki Piątek od płynów albo na przykład zrezygnować z jednego posiłku. Powinniśmy jednak pamiętać, że rzeczy tak widocznej na zewnątrz jak post powinna odpowiadać także próba wewnętrznej przemiany i powstrzymania się od naszych codziennych słabostek i niedoskonałości. W innym przypadku sama wstrzemięźliwość od pokarmów będzie po prostu hipokryzją.

Droga Krzyżowa

Obrazy przedstawiające wędrówkę Chrystusa na Golgotę jako pierwszy wprowadził do kościoła hiszpański dominikanin, zapoczątkowując tym samym jedną z najpopularniejszych praktyk religijnych, w której większość z nas bierze udział, choćby od czasu do czasu, w okresie Wielkiego Postu i podczas Wielkiego Tygodnia.

Do odbycia drogi krzyżowej obrazy nie są niezbędne – właściwie potrzebujemy jedynie umieszczonych nad nimi drewnianych krzyży. Dotyczy to nie tylko obrazów, ale nawet modlitw takich jak Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo czy Chwała Ojcu, które zwyczajowo odmawiamy przy każdej stacji. Istotą drogi krzyżowej jest tak naprawdę zjednoczenie się z Chrystusem w jego męce, rozmyślanie nad tym, co wydarzyło się w drodze na Golgotę i wędrowanie przy tym od jednej stacji do drugiej. To zadanie nie jest przecież zbyt trudne. Modlitwa wcale nie musi polegać na pobożnych lamentach i nurzaniu się w rozpaczy. Warto się zastanowić, jak Maryja i apostołowie przemierzali swoją pierwszą drogę krzyżową po śmierci Chrystusa. Ich wędrówka musiała być naprawdę skromna, z rzadka tylko przerywana słowami: „to tutaj upadł… tu pomógł mu Szymon… tutaj umarł”. I tak właśnie powinniśmy odbywać stacje – prosto, zwyczajnie, w ciszy i skupieniu. Taka droga krzyżowa może się nawet stać radosnym przeżyciem religijnym. Warto tu przytoczyć historię pewnego konwertyty, który odbywał drogę krzyżową nawet w wielkanocny poranek, a zapytany, dlaczego nadal odprawia ten tak bardzo związany z Wielkim Postem obrzęd w radosny czas Wielkiej Nocy, odparł po prostu: „Myślę o każdej ze stacji i o tym, co się tam wydarzyło, a potem zwracam się do naszego Zbawiciela – «To się już skończyło, teraz jesteś szczęśliwy»”.

P. Stewart Craig

Powyższy tekst jest fragmentem książki P. Stewarta Craiga Katolickie zwyczaje w rodzinie.