Rozdział czwarty. O procesjach, poście i Suchych Dniach

Czy może być coś bardziej wzruszającego nad ów obrzęd uroczysty, kiedy święty król, w towarzystwie wszystkich kapłanów, lewitów i całego ludu przenosi skrzynię Przymierza z Silo (1) na miejsce, które dla niej przygotował w Jerozolimie. Kapłani i lewici spełniali przy niej czynności swego urzędu, a każde z pokoleń szło pod swoim sztandarem. Ten pochód żydowski, prawdziwie tryumfalny, z arką Przymierza, jest obrazem pobożnej procesji chrześcijańskiej, która odbywa się z jednego miejsca na drugie pod przewodnictwem pasterza duchowego, z krzyżem i chorągwiami na czele. Tworzą oni razem niejako małą armię wojenną, straszną złemu duchowi, a miłą Bogu, któremu dziękują za łaski odebrane i proszą o nowe. Uważam też za rzecz konieczną wyjaśnić wam, w jakim celu ustanowiono procesje i w jaki sposób mamy brać w nich udział. Będę mówił również o poście w dni krzyżowe, który z mniej więcej tych samych ustanowiono pobudek. Mianowicie prosimy miłosiernego Boga o szczęśliwe zbiory, czynimy zadość sprawiedliwości Bożej za popełnione grzechy i błagamy Go o zachowanie nas od nowych upadków. Spodziewam się, że z zajęciem wysłuchacie mojej nauki, bo się z niej dowiecie, jak dobrą i czułą matką jest dla nas Kościół święty i jak licznych środków zbawienia nam udziela.

Zaraz z początku muszę zaznaczyć, że najstarszym prawem i przykazaniem, które nadał Bóg człowiekowi, było przykazanie o abstynencji, czyli poście. Pierwszego człowieka Adama umieścił Bóg w raju ziemskim, oddał mu władzę nad wszystkim stworzeniem, lecz równocześnie zabronił mu spożywać owocu z jednego drzewa. Gdyby Adam zachował to przykazanie, Kościół nie potrzebowałby nakładać i ustanawiać nowych postów. Wskutek grzechu jednak ciało buntuje się przeciwko duchowi i dlatego koniecznie należy je ujarzmiać postem i abstynencją (wstrzymanie się od potraw mięsnych)… I dlatego Kościół ustanawia oprócz czterdziestodniowego postu, wigilii i Suchych Dni, abstynencje w piątki i soboty. Pragnie przez to podtrzymać w swych dzieciach zamiłowanie pokuty, którą Jezus Chrystus ustawicznie polecał za swego życia ziemskiego i która jest poniekąd treścią etyki chrześcijańskiej. Zaprawdę, bracia moi, przez umartwienie, ujarzmiamy żądze cielesne, odpłacamy Bogu za dawne grzechy i chronimy się przed nowymi. Ponieważ dużo zawiniliśmy, dlatego powinniśmy uciekać się do tych środków, przez które możemy zadość uczynić sprawiedliwości Bożej. Od namiętności nikt nie jest wolny, zwalczać je potrzeba i odmawiać sobie tego, co schlebia podniebieniu. Kościół zna doskonale potrzeby nasze, wie, że do umartwienia i zaparcia siebie czujemy wstręt; więc spieszy nam z pomocą i daje przykazanie, by wola nasza tym skuteczniej poddała się umartwieniu.

Jeszcze innymi kieruje się pobudkami ta najlepsza matka, kiedy ustanawia posty. Wigilie przed wielkimi świętami mają nas przygotować i usposobić do tym pobożniejszego obchodzenia świąt i odniesienia z nich tym większych korzyści duchowych. Jak w niedzielę przypominamy sobie Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, tak piątki mają nam z woli Kościoła przypominać mękę i śmierć Zbawiciela. Czy nie jest słuszną rzeczą, byśmy w te dni oddawali się pokucie i umartwieniu, kiedy grzechy nasze Jezusa Chrystusa przybiły do krzyża? Czy nie powinniśmy z Nim współcierpieć, jeżeli chcemy korzystać z łaski odkupienia? Już w pierwszych wiekach Kościoła piątki były dniami postu. Poszczono także w soboty na uczczenie pogrzebu Jezusa Chrystusa, by się równocześnie przygotować na świętowanie niedzieli. Za dni naszych w te dni wstrzymujemy się jedynie od mięsa. Przykazanie to ustanowił Kościół, którego słuchać powinniśmy. Niech i dzieci zachowują ten post, gdy już przyjdą do używania rozumu. Tylko prawdziwa przeszkoda może nas zwolnić od tego obowiązku.

Niestety, ludzie w naszym wieku lekceważą sobie przepisy Kościoła! Małoduszny człowiek, znalazłszy się w towarzystwie bezbożnych, je mięso w piątki i soboty. A czy nie urządza się w soboty rozmaitych zabaw i nie przekracza się tego przykazania? Czy w soboty nie odbywają się wesela ze zgorszeniem dla dzieci? Czy nie w tym tkwi powód, że mamy tyle nieszczęśliwych małżeństw? Powiecie, że jedzenie mięsa w piątek stało się zwyczajem. Pamiętajcie, że Bóg nie będzie zważał na złe zwyczaje i nie wpuści do nieba tych, którzy pomiatają Jego przykazaniami i gardzą przykazaniami Kościoła. Jak Adam naraził się na wielkie nieszczęście, jedząc z drzewa zakazanego, tak i my zgubimy się, jeżeli będziemy jedli mięso w dni zabronione. O, jak smutna rzecz, że wielu woli raczej iść do piekła na całą wieczność, niż się czasem wstrzymać od mięsa! – Składacie winę na towarzystwo. Ale ja powiadam, że przecież nikt przemocą nie wkłada wam do ust pokarmów mięsnych. Bracia kochani, okazujcie wdzięczność Bogu, gardźcie względami ludzkimi, nie lękajcie się świata. Rzućcie okiem na ten krzyż! Czy Jezus Chrystus wstydził się umrzeć za was, ogołocony z szat, w obliczu rzesz niezliczonych? Nieszczęśliwi, ciężko kiedyś odpowiecie przed Bogiem za swą niewdzięczność i tchórzliwe uleganie względom ludzkim! Lękacie się, by z was nie szydzono? Patrzcie na wzór, którym jest dla nas Jezus Chrystus. Gdyby się był Zbawiciel lękał szyderstw ludzkich, bylibyśmy na zawsze niewolnikami szatana.

Przejdźmy teraz do postu w Suche Dni. Czytamy w Piśmie Świętym, że Żydzi, uprowadzeni z powodu grzechów z Jerozolimy w niewolę babilońską, z dala od świątyni Pańskiej, weszli w siebie i uznali, że grzechy sprowadziły na nich to karanie. Pragnęli więc przebłagać Boga i postanowili pościć każdego czwartego, piątego, siódmego i dziesiątego miesiąca (Za 8, 19). Idąc za tym przykładem, ustanowił Kościół Suche Dni, byśmy mogli odpokutować za swe grzechy i sprowadzić na siebie miłosierdzie i błogosławieństwo niebieskie. Post z woli Kościoła ma daleko więcej zasługi, niż gdybyśmy dobrowolnie pościli. Przyznacie, że trzy dni postu na kwartał, czyli co trzy miesiące, nie mają proporcji do grzechów, które codziennie popełniamy. Mimo to Kościół, ta najlepsza matka, zadowala się tym drobnym umartwieniem, byle byśmy tylko ochoczym sercem poddali się temu przepisowi. Przypomina także Kościół przez posty Suchych Dni, że jak w każdym czasie obrażamy miłosiernego Boga, tak również w każdej porze roku powinniśmy sercem skruszonym i upokorzonym starać się o przejednanie sprawiedliwego Sędziego, słusznie zagniewanego na nas. Drugi powód, dlaczego Kościół ustanowił Suche Dni, to nasze doczesne potrzeby. Na wiosnę słońce poczyna ogrzewać ziemię, pola ożywiają się i dlatego Kościół nakazuje pościć, by Pan Bóg dał błogosławieństwo i urodzaje. W lecie rozpoczynają się już zbiory polne; słusznie więc pościmy przez trzy dni, aby miłosierny Bóg zachował niwy nasze od gradobicia i innych nieszczęść. W jesieni i zimie pościmy i umartwiamy się z woli Kościoła, by podziękować Stwórcy za dary otrzymane z Jego hojnej ręki.

Trzeci powód, dlaczego Kościół ustanowił Suche Dni jest ten, byśmy przy łasce Bożej mogli należycie używać Jego dobrodziejstw i nie zapominali nigdy o Bogu, z którego ręki pochodzą wszelkie środki potrzebne do życia doczesnego. Niestety, ludzie częstokroć o tym zapominają i dopuszczają się w tym czasie licznych nadużyć, ciężko zasmucają Boga. Dobry chrześcijanin zachowa wszystkie posty, o ile będzie mógł. A gdyby nie mógł pościć, zastąpi post innymi dobrymi uczynkami: odmówi sobie pewnej potrawy, wysłucha Mszy Świętej lub dłużej się pomodli, niż to zwyczajnie czyni.

Czwarty powód, którym się kierował Kościół, ustanawiając posty Suchych Dni, to prośba, by Pan Bóg dawał ludowi wiernemu dobrych księży. Właśnie biskupi w tych dniach udzielali święceń kapłańskich. Powinni zatem wierni modlić się do Boga o powołanie do stanu duchownego. Za pośrednictwem kapłana Bóg nas oświeca, prowadzi, rozdziela łaski. Pasterz według serca Bożego jest największym skarbem i najcenniejszym darem miłosiernego Boga dla parafii. Przeciwnie, zły ksiądz jest chłostą ciężką zagniewanego Boga. I dlatego Kościół wzywa i rozkazuje wszystkim ludziom, aby pościli i wypraszali dla biskupów potrzebną mądrość, aby tylko na godnych kandydatów stanu duchownego wkładali swe ręce. Niech zatem pości każdy, kto może w tej intencji, aby było jak najwięcej gorliwych pracowników na niwie Bożej. To sprawa osobista każdego z nas; za pośrednictwem bowiem dobrego kierownika duchowego spłynie na nas obfite błogosławieństwo Boże. Jego rady i modlitwy będą dla nas zadatkiem obfitego szczęścia w życiu i wieczności.

A teraz pouczę was, w jakim celu zaprowadzono procesje i z jakim usposobieniem powinniśmy brać w nich udział.

Procesja na Boże Ciało przypomina zwycięstwo Jezusa Chrystusa i Kościoła katolickiego nad heretykami, którzy odrzucili rzeczywistą obecność Zbawiciela w Najświętszym Sakramencie. Jest ona zarazem hołdem, należnym temu sakramentowi miłości. To najważniejsza ze wszystkich procesji, bo bierze w niej udział Jezus Chrystus we własnej osobie. Czy więc nie powinniśmy pałać największą miłością i czcią ku Zbawicielowi, czyż nie powinniśmy na procesji Bożego Ciała przejąć się tymi samymi uczuciami, jak gdybyśmy znajdowali się w Jego towarzystwie, kiedy żył i przechodził przez miasta i wsie, wszędzie dobrze czyniąc?

Procesja w Niedzielę Palmową przypomina tryumfalny wjazd Chrystusa Pana do Jerozolimy na pięć dni przed Jego śmiercią.

Procesja na Matkę Boską Gromniczną przywołuje na pamięć ową chwilę, kiedy Najświętsza Dziewica przyniosła na rękach Jezusa Chrystusa do świątyni jerozolimskiej.

Na Wniebowzięcie sławi procesja wejście Maryi do królestwa niebieskiego (2).

Niedzielne procesje przed sumą przypominają zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i Jego pochód z Jerozolimy do Galilei, a niemniej, jak dźwigał krzyż na Kalwarię. Niech ten wzgląd zachęci i zagrzeje wiernych, by słuchali z jak największym skupieniem Mszy Świętej, która jest pamiątką Ofiary krzyżowej. Gdybyście, drodzy, żywo sobie wyobrazili, że widzicie najdroższą krew Zbawiciela, przelaną w czasie Jego pochodu na Kalwarię, czy nie zachowalibyście się z jak największą pobożnością na Mszy Świętej? Jeżeli widzimy tyle obojętności i oziębłości u wiernych w czasie nabożeństwa, należy je przypisać nieznajomości tych świętych tajemnic. Szczęśliwy chrześcijanin, który wnika w ducha obrzędów i ceremonii kościelnych!

Biskupi mogą także nakazać w czasie wielkich potrzeb nadzwyczajne procesje, aby przejednać gniew Boży lub uprosić dla wiernych szczególniejsze łaski. Niesie się wtedy czasami relikwie świętych, ażeby Bóg na widok tych klejnotów łatwiej nakłonił się do miłosierdzia.

Cztery razy w roku nakazał Kościół odbywać procesje pokutne, mianowicie w dzień św. Marka i w dni krzyżowe. Procesje, w których bierzemy udział, uważajmy za rodzaj tryumfu, bo w nich towarzyszymy niejako Jezusowi Chrystusowi i świętym. Jezus Chrystus rozlewa chętnie swe łaski w miejscach, gdzie przejdzie wizerunek Jego lub świętych Bożych. Dowodem tego jest Rzym, kiedy wybuchła w nim gwałtowna zaraza. Ani pokuty, ani inne dobre uczynki nie mogły powstrzymać tej chłosty. Wówczas papież nakazał ogólną procesję, wśród której niesiono obraz Panny Maryi, namalowany według tradycji przez św. Łukasza. Gdzie tylko dotarł pochód uroczysty z obrazem Bogarodzicy, ustawała zaraza i słyszano śpiewy anielskie: „Królowo nieba, wesel się. Alleluja”. Po czym zaraza zupełnie znikała.

Droga, którą odbywamy, postępując procesjonalnie za krzyżem, przypomina nam, że życie nasze ma być naśladowaniem życia Jezusa Chrystusa, który ofiarował się za nas i jest naszym wzorem i wodzem, i że z pewnością zabłąkamy się, gdy Go opuścimy. Krzyż i chorągwie, moi drodzy, które widzimy na czele procesji, sprawiają sercu prawdziwego chrześcijanina wielką radość. Stanowimy bowiem wówczas małą armię, straszną złemu duchowi, która wyprasza sobie u Boga potrzebne łaski, bo wspólne modły z kapłanami na czele są bardzo potężne. Patrzcie, drodzy, co się przydarzyło żydom za Jozuego! Siedem dni obchodzili z arką warowne miasto Jerycho. Kananejczycy z wysokich wież natrząsali się z Izraelitów. Lecz wnet zmieniły się ich myśli i uczucia. Przy końcu tej dziwnej procesji upadła twierdza na odgłos trąb i oddał Pan mieszkańców miasta w ręce Izraelitów. Tak dzieje się, drodzy, kiedy pobożnie i ze czcią odbywamy procesję: Jezus Chrystus dopomaga nam cudownie do zwycięstwa nad wrogami zbawienia naszego.

Procesje przypominają nam również, że jesteśmy na ziemi biednymi wędrowcami, że naszą prawdziwą ojczyzną jest niebo, dokąd mamy zmierzać przy pomocy Jezusa Chrystusa. Przez procesję poucza nas Kościół, że nie powinniśmy lgnąć do życia ziemskiego, lecz oddać się wyłącznie Jezusowi Chrystusowi, który będzie naszą nagrodą po wszystkie wieki. Oto korzyści, które powinniśmy odnieść z procesji, jeżeli je należycie odbywamy. Niestety, ilu zniewag doznaje na nich częstokroć Jezus Chrystus! Wielu nie wie, kto jest na nich wodzem i hetmanem; śmieją się, rozmawiają i oglądają się na wszystkie strony. Co gorsza nawet, rzucają spojrzenia na takie przedmioty, które budzą i podniecają namiętności – i tak wracają po procesji gorszymi i grzeszniejszymi, niż wyszli z domu. Ach, mój Boże, ile tu łask zmarnowanych, ile tu zgorszenia zamiast zbudowania, ile pociechy dla złego ducha! Obyśmy zawsze z dobrym usposobieniem szli na procesje! Jeżeli nie będziemy mogli z powodu przeszkód brać w nich udziału, starajmy się odmówić przynajmniej wszystkie modlitwy, które zanoszą do Boga pobożni uczestnicy tych zbawiennych pochodów. Gdy zaś bierzemy udział w procesjach, starajmy się o usposobienie, którego domaga się od nas Kościół i miejmy żywo w pamięci, czego od nas pragnie. Chcąc się Bogu podobać i otrzymać łaski, uwielbiajmy Go w duchu i w prawdzie. Jeżeli na procesjach będziemy obecni tylko ciałem, to podobni jesteśmy do żydów, którzy się z ciekawości tym pochodom przyglądają. Bądźmy żywo przejęci tą myślą, że się znajdujemy w obecności Bożej, że tak obcujemy z Chrystusem jak pierwsi uczniowie Jego, którzy słuchali mów Jego i patrzyli własnymi oczyma na Jego cudowne czyny. Przychodźmy na procesję w zamiarze przebłagania sprawiedliwości Bożej, uzyskania miłosierdzia, w tym poczuciu, że obraziliśmy nieskończenie dobrego Boga.

Po wtóre na procesjach należy zachować porządek. Gdy się postępuje w nieładzie, daje się drugim powód do wielu roztargnień. Domaga się od nas Bóg, abyśmy szli skromnie, nie spoglądali na wszystkie strony, nie śmiali się i nie rozmawiali; byłoby to bowiem zniewagą wszędzie obecnego Boga i świętych rzeczy.

Po trzecie należy łączyć swe modły z modlitwami świętego Kościoła w czasie procesji. Jeżeli nie umiecie czytać, odmawiajcie Różaniec i łączcie się myślą z wiernymi i z kapłanem. Nie wypada rzucać wzrokiem na różne przedmioty; oczy należy trzymać nieco spuszczone, by nas zły duch nie wprawił w rozproszenie. Przed procesją prośmy Boga o miłosierdzie i przebaczenie. Skąd to pochodzi, drodzy, że od tylu lat bywamy na procesjach, a nie stajemy się lepszymi? Ponieważ czynimy to ze zwyczaju, bezmyślnie, bez pobożności i skupienia. Jak dobry jest Bóg, że znosi nas w swej obecności i dozwala czynić, co czynią święci w niebie! Bądźmy więc na modlitwie i innych praktykach religijnych zjednoczonymi z Panem Bogiem i starajmy się odnieść z nich zbawienny pożytek dla naszych dusz.

A teraz pomówimy nieco o procesji na świętego Marka i Dni Krzyżowe. Kto je zaprowadził, kiedy i dlaczego?

Około roku 470 powstało w mieście Vienne tak straszne trzęsienie ziemi, iż ludzie obawiali się już końca świata. Nadto spadł z nieba ogień na ratusz i spalił go wraz z przyległymi domami. Dzikie zwierzęta wybiegły z lasów i w biały dzień rzucały się na ludzi na ulicach. Strwożeni mieszkańcy pobiegli ze swoim biskupem do kościoła. Św. Mamertus nakazał się wiele modlić, spełniać uczynki pokutne i przez trzy dni poprzedzające Wniebowstąpienie odbywać uroczyste procesje i pościć, aby Bóg raczył odwrócić te plagi i złożyć swoje zagniewanie. Inne kościoły we Francji poszły za tym przykładem, a z czasem cały świat chrześcijański zaczął urządzać te procesje. Wówczas przychodzono na nie boso, w szacie pokutnej i z popiołem na głowie; surowo poszczono przez trzy dni. Nie wolno było ciężko pracować, by więcej czasu pozostało na modlitwę – w celu przebłagania Boga za grzechy, uproszenia szczęśliwych zbiorów i błogosławieństwa dla całego narodu.

Procesje w dniu św. Marka ustanowił Grzegorz Wielki w roku 590 (3), kiedy straszne nieszczęście nawiedziło Rzym. Wskutek powodzi wybuchła straszliwa zaraza, na którą wymierało wielu ludzi wszelkiego wieku i stanu. Z polecenia św. Grzegorza odprawiono z wielkim nabożeństwem, wśród ogólnego płaczu uroczystą procesję, po której zaraza od razu ustała. Ponieważ grzechy mnożą się na świecie i Bóg doznaje ciężkiej obrazy, utrzymano te procesje nadal w Kościele, by skłonić nas do pokuty, rozbroić sprawiedliwość Bożą i błagać o urodzaje. Procesje te zwą także czasem wielkimi i małymi litaniami. (Litania znaczy tyle, co modlitwa i pokorne błaganie.) Początkowo przy litanii powtarzano tylko te dwa słowa: Kyrie elejson (Panie zmiłuj się nad nami). Dopiero później wymieniano imiona Najświętszej Panny i świętych, błagając ich o wstawiennictwo przed Bogiem. Wezwawszy imienia Bożego na pomoc, udaje się Kościół do orędownictwa świętych, wylicza nieszczęścia gniotące ludzkość i wspomina dobra, których potrzebuje. Zaklina Boga na wszystkie tajemnice z życia Jezusa Chrystusa, a zwłaszcza wspomina Go jako niewinnego Baranka, gładzącego grzechy świata, pragnąc w ten sposób przejednać zagniewanego Boga. Te litanie, te procesje, Msza Święta i post nakazany w te dni wskazują nam, jaki jest zamiar Kościoła, ustanawiającego te obchody.

Niechaj zatem te dni będą dla nas dniami modlitwy, pokuty i dobrych uczynków! Bierzmy udział w procesjach ze skupieniem i ułożeniem zewnętrznym, z poczuciem naszej nędzy moralnej, ze skruszonym i upokorzonym sercem, błagając Pana Boga przez zasługi Jezusa Chrystusa o miłosierdzie dla siebie samych, dla braci naszych, dla Kościoła i państwa, a szczególnie o zachowanie plonów polnych. Gdy nas Kościół zachęca do odbywania procesji, pragnie na chwilę oderwać nas od robót polnych i zająć pracą nad zbawieniem duszy. Jakie to szczęście i łaska, że jesteśmy poniekąd zmuszeni ratować swą duszę i szukać nieba. Co więcej, w czasie procesji czynimy to, do czego dążyli święci przez całe życie. Co wypełniło ziemską pielgrzymkę Jezusa Chrystusa? Praca nad naszym zbawieniem. Jak mało staramy się przebłagać sprawiedliwość Bożą! Czy to wielki ciężar, gdy pójdziemy na procesję w dzień św. Marka albo w Dni Krzyżowe? Pomyślmy chwilkę, w jaki sposób święci pracowali dla swego zbawienia. Nie zadowalali się kilkoma postami, kilku pobożnymi obchodami lub wstrzymaniem się przez pewien czas od jedzenia mięsa. Całe lata spędzali we łzach i pokucie za daleko mniejsze od naszych winy. Św. Hilarion płakał przez osiemdziesiąt lat w samotnym lesie. Św. Arseniusz spędził resztę życia między dwoma skałami. Św. Klemens ponosił męczeństwo przez trzydzieści dwa lata. Patrzcie na św. Felicytę, żyjącą za cesarza Antonina, podziwiajcie tę bohaterską matkę siedmiu synów. Gdy kapłani pogańscy widzieli, że Święta nawraca wielu bałwochwalców, rzekli do cesarza: „Zwracamy twą uwagę, monarcho, że w Rzymie znajduje się pewna wdowa z siedmiu synami, należąca do owej bezbożnej sekty chrześcijan, która zanosi bluźniercze modły i pobudza do gniewu bogów naszych”. Cesarz rozkazał natychmiast prefektowi przywołać ową wdowę i męczarniami i grozą śmierci zmusić do złożenia ofiar bogom państwowym. Jak tylko stanęła niewiasta przed urzędnikiem cesarskim, przemówił najpierw do niej łagodnie, by porzuciła bezbożną religię i pokłoniła się bogom rzymskim, bo inaczej z polecenia cesarskiego pójdzie na śmierć. Na to odrzekła ze świętą dumą Felicyta: „Nie myśl, Publiuszu, że mnie zjednasz łagodnością lub prośbami. Możesz mnie zachować przy życiu albo stracić, lecz bądź przekonany, że cię zwycięży niewiasta”. – „Dobrze, odpowiedział prefekt, umieraj, kiedy chcesz, lecz nie gub przynajmniej swych dzieci”. – „Me dzieci zginęłyby wówczas, gdyby czartu, tj. twoim bogom, złożyły ofiarę; gdy jednak umrą za wiarę prawdziwego Boga, wiecznie żyć będą”. – Na to prefekt: „Zlituj się nad synami, którzy są w kwiecie wieku”. – „Zachowaj współczucie dla kogo innego, my go nie potrzebujemy”. Po czym zwróciła się do swych dzieci i rzekła: „Spójrzcie na to piękne niebo, tam czeka na was Jezus Chrystus z nagrodą; potykajcie się mężnie, synowie moi, za Króla nieba i ziemia”. – Teraz bito matkę okrutnie po twarzy. Zawezwano jej pierwszego syna, Januarego. Sędzia, nie mogąc go przekonać, kazał go nielitościwie biczować, a wreszcie wtrącić do więzienia. Następnie stanął przed sędzią Feliks i tak się odezwał: „Nie, prefekcie, na nic twoje słowa; Boga nie porzucimy i czartu ofiar składać nie będziemy; oddaj nas na męczarnie, nie lękamy się ich”. Najmłodszy spomiędzy tych braci przemówił do prefekta: „Ach, gdybyś wiedział, niegodziwy sędzio, jak straszny czeka cię ogień, w którym będziesz gorzał przez całą wieczność! Pamiętaj, że cię dotknie ciężko prawica Boża! Korzystaj z czasu, jaki ci jeszcze pozostaje i czyń pokutę!”. Nie wzruszyły tyrana owe słowa; kazał pozabijać wszystkich braci. Obecna przy tym matka zagrzewała ich, by cierpieli mężnie dla Jezusa Chrystusa: „Odwagi, moje dzieci, spójrzcie w niebo; tam czeka na was Jezus Chrystus z koroną chwały!”.

Oto, moi drodzy, co czynili święci dla zbawienia swej duszy! Nie przestawali na odmówieniu kilku modlitw, lecz ochoczo oddawali swe życie dla zbawienia duszy. Kończąc, zachęcam was jeszcze, byście brali udział w procesjach z wielką ochotą i weselem dla uproszenia miłosierdzia Bożego. Szczęśliwy, kto wiernie spełnia drobne ćwiczenia pobożne, bo wejdzie do wesela Pana swego. Amen.

Św. Jan Maria Vianney

(1) Arka była początkowo w Silo (1 Krl 1–4). Kiedy ją Dawid miał przeprowadzić do Jeruzalem, już się tam nie znajdowała, lecz była w Kariathiarim (3 Krl 13, 5).

(2) W tym także dniu Francja poświęciła się uroczyście Królowej Nieba i obrała Ją za swoją Patronkę.

(3) Według historii procesje odbywały się już przed Grzegorzem Wielkim. On je tylko zorganizował i odtąd odbywały się nader uroczyście.

Powyższy tekst jest fragmentem książki św. Jana Marii Vianneya Kazania, t. 1.