Rozdział czwarty. Mężczyzna przeżywający Mszę Świętą

Ośrodkiem życia chrześcijańskiego jest uobecniana Ofiara Jezusa Chrystusa – Msza Święta. Od liturgii powinno się wszystko rozpoczynać i na niej winno się wszystko kończyć. Zazwyczaj obrzędy chrztu świętego odbywają się w trakcie Mszy Świętej. Również katolicki pogrzeb zawiera w sobie Mszę Świętą za zmarłych. Mężczyzna nie tylko traktuje Mszę Świętą jako obowiązek coniedzielny, lecz także jako moment spotkania z Rzeczywistą Obecnością Jezusa Chrystusa pod postacią chleba i wina.

W dawnym języku we Mszy Świętej się nie uczestniczyło – Mszy Świętej się „słuchało”. Określenie to zostało wyrugowane około czterdzieści lat temu z powodu zwiększenia, zgodnie z reformą posoborową, aktywizmu wiernych w czasie liturgii. „Słuchanie” Mszy Świętej praktycznie zupełnie znikło z polskiego języka kościelnego. Tymczasem określenie to, mimo swojej ułomności (choć jakie słowo dobrze oddaje udział człowieka w tak wielkim misterium?) niosło ze sobą ważną prawdę – podczas Mszy Świętej ważny jest Bóg i tylko Bóg. Liturgia dzieje się niezależnie od nas. Jeśli my wyjdziemy z kościoła – ona nadal będzie trwać. Lud wierny nie konstytuuje Ofiary Chrystusa. Bóg jest poza wszelkimi ludzkimi ograniczeniami. Do ważności sakramentu Eucharystii konieczny jest kapłan z intencją, chleb i wino oraz słowa przeistoczenia. Obrus, mszał, ministranci, piękny kielich czy krzyż nie są niezbędne, choć – rzecz jasna – ważne i potrzebne. Wreszcie nie jest konieczny Lud Boży. Można w tym miejscu odnieść wrażenie, że staram się deprecjonować rolę wiernych. Broń Boże! Chodzi mi jedynie o to, żebyśmy uświadomili sobie, że Msza Święta jest odprawiana przede wszystkim dla chwały Bożej, a dopiero później ku naszemu pożytkowi.

Każda Msza Święta ma nieograniczoną wartość, której nie można zmierzyć ludzkimi miarami. Św. Izydor Oracz, prosty rolnik z przełomu XI i XII wieku z okolic Madrytu, najprawdopodobniej analfabeta, jako młody chłopak był zatrudniony u bogatego gospodarza. Oskarżano go, że za dużo się modli, co odbywa się kosztem jego pracy, choć to, co miał wykonać, zawsze wykonywał na czas. Jakie było zdziwienie właściciela ziemskiego, gdy zobaczył modlącego się Izydora, a pracę za niego wykonywali aniołowie. Inna wersja przekazu głosi, że święty udawał się na Mszę Świętą do pobliskiego kościoła, a w tym czasie cudowna anielska praca była wykonywana za niego.

Również królowie Polski doceniali wartość Najświętszej Ofiary. Władysław Jagiełło uczestniczył codziennie w dwóch Mszach Świętych słuchanych jedna po drugiej. Również inni władcy naszej Ojczyzny jej nie zaniedbywali. Jan III Sobieski będąc królem służył do Mszy Świętej w czasie wyprawy wiedeńskiej.

O wartości Mszy mówił w Nauce o Mszy Świętej św. Jan Maria Vianney: „Msza Święta jest tą samą ofiarą, ale bezkrwawą, którą Pan Jezus złożył z siebie w Wielki Piątek na krzyżu. Zachodzi ta tylko różnica, że wtedy można było widzieć oczyma ciała, jak Pan Jezus cierpiał i krew swoją przelewał, zaś we Mszy Świętej ofiaruje się Jezus Chrystus swojemu Ojcu w sposób niewidzialny i bezkrwawy. Msza Święta jest szczytną ofiarą: Ona rozwesela cały dwór niebieski, pomaga biednym duszom czyśćcowym, sprowadza na ziemię wszelkie błogosławieństwo i więcej chwały przynosi Bogu, niż cierpienia wszystkich męczenników, niż umartwienia wszystkich pustelników, niż wszystkie łzy pokutników, przelane od początku świata, aż do końca wieków. Albowiem te uczynki są dziełami ludzi mniej lub więcej grzesznych, a we Mszy Świętej sam Jezus Chrystus, równy Ojcu, ofiaruje swą mękę i śmierć na zadosyćuczynienie zagniewanemu Bogu. Cena Mszy Świętej jest nieskończoną. Z tego powodu, kiedy Jezus Chrystus skonał na krzyżu, widziano wiele nawróceń: dobry łotr, otrzymał już przedtem obietnicę raju, wielu żydów weszło w siebie, nawet poganie ze skruchą bili się w piersi i mówili, że Chrystus był prawdziwie Synem Bożym. Umarli powstali z grobów, skały się kruszyły i drżała ziemia”.

Proboszcz z Ars przytoczył również ciekawą historię, która dowodzi, że dobrze przeżyta Msza Święta odsuwa od nas pokusy i ratuje od złego. Był pewien szlachcic, którym targała ciągła pokusa odebrania sobie życia. Za poradą spowiednika wybudował w swoim pałacu kaplicę, w której codziennie kapłan odprawiał Mszę Świętą. Od tego momentu pokusy ustały. Jednak pewnego razu ksiądz nie mógł odprawić Najświętszej Ofiary w kaplicy zamkowej, chciał to uczynić gdzie indziej. Zgodził się na to szlachcic sądząc, że uda się w to samo miejsce, co kapłan. Jednak zatrzymały go w domu pewne obowiązki i z lękiem spostrzegł, że Msza Święta już się skończyła. Wyszedł na drogę i spotkał wieśniaka, który wracał z kościoła. Chłop, widząc przerażenie w oczach szlachcica, będąc chciwy pieniędzy, zaproponował odstąpienie łask Mszy Świętej w zamian za bogaty płaszcz rycerza. Ten zgodził się na „zamianę” i wszedł do kościoła, by chwilę się pomodlić. Jakie było jego zdziwienie po wyjściu ze świątyni, gdy spostrzegł, że wieśniak powiesił się na drzewie w płaszczu, który otrzymał od szlachcica. Bóg ukarał chciwość chłopa, a szlachcic nigdy już nie opuścił codziennej Mszy Świętej.

Mniej znanym, ale współczesnym przykładem nie opuszczenia ani razu Mszy Świętej w ciągu długich lat życia, był znany mi osobiście śp. dr Antoni Franaszek, historyk krakowski, redaktor w czasopismach religijnych odpowiadający za dział historyczny. Urodził się w 1922 roku. Druga wojna światowa wywarła wpływ na jego życie – 3 września 1939 roku odbył spowiedź generalną, a od adwentu 1940 roku złożył ślub codziennego uczestnictwa we Mszy Świętej, czemu był wierny niemal do śmierci. Szykanowany przez Niemców, a po wojnie przez komunistyczne władze, nie uląkł się i pozostał wierny Bogu i Kościołowi. Pan Jezus pobłogosławił mu długim życiem i licznym potomstwem – umierając liczył niemal dziewięćdziesiąt lat życia. Pozostawił żonę Krystynę, pięcioro dzieci, czternaścioro wnucząt i jedenaścioro prawnucząt.

Jak zatem katolicki mężczyzna przeżywa Mszę Świętą? Przede wszystkim jest jej wierny. Co niedzielę wybiera się ze swą rodziną – jeśli ją ma – do kościoła. Bez istotnie ważnej przyczyny nie opuszcza Mszy. Jednakże katolik, który faktycznie chce „czegoś więcej”, chce pogłębić swoją wiarę, uczestniczy we Mszy Świętej w miarę możliwości częściej – nawet codziennie.

Katolik w trakcie Najświętszej Ofiary aktywnie w niej uczestniczy. Trzeba jednak przedefiniować słowo „aktywnie”. We współczesnym świecie możemy zauważyć silny nacisk na aktywizm – by być w czymś dobrym, trzeba działać. Tymczasem wiara jest kontemplacją Boga. Kontemplacją taką, która nie potrzebuje nadmiaru słów, gestów, ale przede wszystkim otwartego serca na działanie Ducha Świętego. Dlatego mężczyzna nie musi czytać czytania w czasie Mszy Świętej, by aktywnie w niej uczestniczyć. Podobnie nie musi śpiewać psalmu czy przynosić darów do ołtarza. Rzecz jasna, jeśli wykazuje taką chęć, to jak najbardziej może, ale nie możemy tych posług nazywać „aktywnym uczestnictwem”. Prawdziwe „aktywne uczestnictwo” rodzi się przede wszystkim z głębokiej i żarliwej modlitwy, z której wypływa dopiero chęć podejmowania czynności liturgicznych (oczywiście tych, do których są dopuszczeni świeccy).

Pan Jezus poprzez Mszę Świętą zsyła nam rozliczne łaski również wtedy, gdy nie uczestniczymy bezpośrednio w Najświętszej Ofierze, ale prosimy o jej odprawienie w naszej intencji. W 1906 roku doszło do próby zamachu na monarchę hiszpańskiego Alfonsa XIII i jego małżonkę Wiktorię. Mimo że bomba wybuchła tuż obok nich, a wszyscy dokoła zginęli, oni wyszli z tego bez szwanku. Okazało się, że w tym samym czasie, gdy nastąpił wybuch, była odprawiana Msza Święta w intencji pary królewskiej przed cudownym obrazem Matki Bożej. Król Alfons XIII przesłał później do maryjnego sanktuarium wotum dziękczynne za ocalenie życia.

Mężczyzna czerpie siły z przeżywanej Mszy Świętej, najlepiej połączonej z przyjęciem Komunii Świętej. Starannie dba o osobisty rozwój duchowy i zbawienie swoich bliskich.

***

Gdyby bowiem ten najświętszy sakrament był celebrowany tylko w jednym miejscu i konsekrowany przez jednego tylko kapłana na świecie – jak sądzisz – jak wielkie pragnienie napełniałoby ludzi wokół owego miejsca i takiego kapłana Bożego, by zobaczyć, jak celebrowane są Boże misteria. Teraz zaś jest wielu ustanowionych kapłanów, a Chrystus jest ofiarowany w wielu miejscach, by tym większa okazała się łaska i miłość Boża ku człowiekowi, im szerzej jest rozprzestrzeniona po świecie Komunia Święta. Dzięki Ci, dobry Jezu, Pasterzu wieczny, który nas nędznych i wygnańców raczyłeś pokrzepić drogocennym Ciałem i Krwią swoją, a do przyjęcia tych misteriów zapraszasz także własnymi ustami, mówiąc: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście utrudzeni, a Ja was pokrzepię” (Mt 11, 28) (Tomasz à Kempis, O naśladowaniu Chrystusa).

Kajetan Rajski

Powyższy tekst jest fragmentem książki Kajetana Rajskiego Prawdziwy mężczyzna… czyli kto?