Rozdział czwarty. Jesteś najlepszym nauczycielem swego dziecka, cz. 1

Pamiętaj, iż jesteś najważniejszym nauczycielem dla swojego dziecka. Gdy dorośnie, twój wpływ uwidoczni się w nim w stopniu większym, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić – tak jak w tobie przejawia się wpływ twojej matki i ojca.

Dziecięca potrzeba bezpieczeństwa, którą może zaspokoić tylko rodzic

Nawet jeśli odmówiłeś przyjęcia danej ci przez Boga odpowiedzialności za wychowanie twojego dziecka, i tak odciśniesz niezatarty ślad na jego osobowości. Ojciec, który porzuca rodzinę, gdy dziecko jest jeszcze malutkie, pozostawia na nim niemożliwe do wymazania piętno, pokazując mu, iż bycie rodzicem nie jest warte zachodu, a obowiązki ojca to więcej, niż człowiek jest w stanie znieść. Właściciel sklepu, który nazywa „dobrym interesem” oszukiwanie klientów poprzez sprzedawanie im towaru o pośledniej jakości, uczy swoje dziecko, że uczciwość nie ma żadnego znaczenia. Matka, która opowiada sprośne historyjki, nie musi wygłaszać przemów deprecjonujących cnotę czystości; jej zachowanie silniej niż słowa utrwala niewłaściwe pojęcie czystości w umyśle dziecka. Rzadko zdarza się, by nad podobnym wpływem rodziców na dzieci przeważyło nauczanie poprawnych postaw przez Kościół czy szkołę.

Otrzymujesz wyjątkową odpowiedzialność, lecz także i wyzwanie – wyzwaniu temu stawisz czoła w odpowiedni sposób, jeśli zdasz sobie sprawę z korzyści dla społeczeństwa, jakie mogą wyniknąć z życia według prawdziwie chrześcijańskich zasad. Jak już wcześniej wspomniano, oddziaływanie rodziców rozciąga się nie tylko na ich dzieci, lecz także na wnuki i kolejne nienarodzone jeszcze pokolenia. Proste dowody twego oddanego macierzyństwa lub ojcostwa mogą wskazać niezliczonym rzeszom drogę do nieba, a zły przykład popchnie je w stronę czeluści piekielnej.

Czego potrzebuje twoje dziecko. Aby mogło stać się dorosłym szanującym Boga i służącym bliźnim w zamierzony przez Boga sposób, dziecko wymaga poczucia bezpieczeństwa, które może uzyskać tylko dzięki twojej niekwestionowanej miłości i czułości. Gdy dziecko przychodzi na świat, wkracza w obce mu środowisko, nowsze i bardziej nieznane, niż mógłby wydać się Mars pierwszemu z lądujących na nim astronautów. Przed narodzinami twoje dziecko było chronione, ogrzewane i karmione niejako automatycznie. Nagle jego otoczenie uległo gwałtownej zmianie; dziecko stało się odrębną istotą pozbawioną ciepłego schronienia i wydaną na pastwę chłodu, głodu i cierpienia. Nigdy na ziemi nie zazna już uczucia takiego spokoju i zadowolenia jak w łonie swej matki.

Nowo narodzone dziecko potrzebuje przede wszystkim pożywienia i schronienia, ale również czegoś, co zastąpi mu utracone poczucie bezpieczeństwa. Potrzebę tę może przynajmniej na początku zaspokoić kontakt fizyczny, gdy matka tuli dziecko do siebie. Później, gdy dziecko nabywa poczucia swobody fizycznej jako odrębna istota, potrzebę tę powinna zaspokoić okazywana dziecku miłość.

W książce zatytułowanej Your Child’s World („Świat twojego dziecka”) lekarz psychiatrii Robert Odenwald prezentuje dziecięcą potrzebę bezpieczeństwa jako najważniejszy element relacji rodzica i dziecka. Zachowanie dziecka w późniejszych etapach życia ukazuje, czy rodzicom udało się zaspokoić tę potrzebę, a stopień jego dojrzałości w wieku dorosłym będzie wprost proporcjonalnie zależny od poczucia bezpieczeństwa nabytego w dzieciństwie. „Najłatwiej wzbudzić w niemowlęciu i starszym dziecku poczucie bezpieczeństwa poprzez jednorodną, pełną współczucia opiekę”, zauważa Odenwald. „Odpowiadając z miłością na jego potrzeby poprzez przytulanie i kołysanie, budujecie w nim poczucie stabilizacji i ciągłości, które pozwalają mu czuć się bezpiecznym. Jedną z pierwszych rzeczy, jakich oczekuje od was dziecko, jest konsekwencja w działaniu. Zabierzcie je z łóżeczka, do którego się przyzwyczaiło, spróbujcie zmienić coś w sposobie karmienia, przełóżcie w inne miejsce jego ulubioną zabawkę, zatrudnijcie nową, nieznajomą opiekunkę, a będzie płakało godzinami. Czy można to nazwać uporem i brakiem rozsądku z jego strony? Nie. To przejaw jego potrzeby bezpieczeństwa i głębokiego niezadowolenia, gdy nie może jej zaspokoić”.

Gdy wasze dziecko rozwija się, zapewnijcie mu poczucie bezpieczeństwa, upewniając je stale, że interesuje was jako osoba, pragniecie go, jest przez was kochane. Niewielu rodziców przyzna się otwarcie, iż nie kocha swojego dziecka; wielu jednak odrzuca swoje potomstwo poprzez swe zachowanie. Niektóre pary odkrywają, że maluch przeszkadza im w rozrywce; nie mogą chodzić na dyskoteki ani wracać późno z przyjęć, dziecko wymaga bowiem ich nieustannej uwagi przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Inni rodzice podświadomie nienawidzą nagłej niemożności wydawania dowolnej ilości pieniędzy na alkohol, ubrania czy samochód; muszą zacisnąć pasa, by zapewnić byt nowemu członkowi rodziny. Jeszcze inne pary są niedojrzałe emocjonalnie i postrzegają dziecko jako zagrożenie dla uczucia wiążącego męża i żonę.

Sposoby na rozwijanie dziecięcej pewności siebie

Nie zawsze rodzice wyrażają wspomniane powyżej uczucia w otwarty sposób; nie jest to w „dobrym tonie”. Często przyjmują jednak postawy, które ukazują ich prawdziwe wnętrze. Jedną z takich postaw jest perfekcjonizm. Rodzice, którzy nie potrafią wyrzec się dziecka poprzez np. porzucenie go w publicznym miejscu, ustanawiają normy postępowania, którym trudno byłoby sprostać nawet dorosłemu człowiekowi. Typowi rodzice-perfekcjoniści mają jedno lub dwoje dzieci; bardziej zależy im na opinii innych niż na tym, co naprawdę jest właściwe; zwykle nie umieją otworzyć się emocjonalnie. Karzą dziecko za naruszenie sterylnego porządku w pokoju gościnnym, krzyki lub śpiewanie w domu, powrót w brudnym ubraniu z zabawy na podwórku. Rodzice ci twierdzą, iż naturalne zachowanie ich dziecka – naturalne zachowanie każdego zwyczajnego dziecka – nie jest odpowiednie. Ustanawiając sztuczne standardy, nie pozwalają dziecku rozwijać się w naturalny sposób i tym samym podważają jego zaufanie do samego siebie jako wartościowej jednostki stanowiące podstawę dziecięcego poczucia bezpieczeństwa.

Inni rodzice dławią dziecko swoją nadopiekuńczością. Oni również uważają, że nie można ufać, iż poradzi sobie samo w codziennych sytuacjach, w których doskonale radzą sobie jego rówieśnicy. Pójdźcie w niedzielę do parku, a zobaczycie najjaskrawsze dowody nadopiekuńczości. Maluch chce pobiegać po trawie, lecz matka powstrzymuje go z obawy, że dziecko przewróci się i zrobi sobie krzywdę. Ośmiolatki grające w piłkę słyszą nieustanne napomnienia, by nie rzucały piłki za daleko, gdyż mogą się oddalić poza zasięg wzroku rodziców i zaginąć. Są to przykłady zachowań skrajnych, które mogą spowodować u dorosłej już osoby konieczność wizyt u psychiatry, gdy nie będzie w stanie poradzić sobie z najbardziej nawet przyziemnymi czynnościami. Na szczęście niewielu rodziców przejawia tak zaangażowane postawy, choć mniej oczywiste odmiany nadopiekuńczości – zwane „maminsynkostwem” – zdarzają się częściej, niż można by się spodziewać.

Jesteś nadopiekuńczy, jeśli zmuszasz dziecko do zjedzenia całego obiadu każdego dnia w obawie przed jego niedożywieniem. Zaprzestań dokarmiania go między posiłkami, a jeśli to konieczne, pozwól mu przegłodzić się przez kilka dni – wkrótce maluch zacznie chętnie zjadać wszystko, co otrzyma podczas posiłku. Jesteś nadopiekuńczy, jeśli nieustannie przestrzegasz swoje dziecko przed np. upadkiem – jest to ryzyko przypisane każdej dziecięcej zabawie. Podobnie przejawiasz zbędną i przesadną troskę, żądając od nastolatka zakładania kaloszy, gdy pada deszcz; po kilku przypomnieniach lepsze dla rozwoju dziecka jako samodzielnej jednostki będzie, jeśli nie założy kaloszy i w następstwie tego przeziębi się, ucząc się w ten sposób na własnych błędach. Przypominając dziecku bez przerwy o obowiązkach właściwych dla jego wieku, okazujecie swój brak zaufania do niego i podważacie jego poczucie bezpieczeństwa.

Oczywistym jest, iż niezbędna praca związana z opieką nad młodszym dzieckiem może stać się czystą nadopiekuńczością w przypadku jego starszego rodzeństwa. Jeżeli dwulatek bawi się przed domem, zdrowy rozsądek nakazuje, by rodzic pozostawał w jego pobliżu, gdyż maluchowi brak doświadczenia, by wystrzegać się wybiegania na ulicę, co grozi wpadnięciem pod koła samochodu. W przypadku dziewięciolatka nadzór nad nim w podobnej sytuacji będzie niczym więcej jak właśnie nadopiekuńczością. Aby działać efektywnie jako rodzic, powinieneś starać się zrozumieć, czego można oczekiwać od dziecka na różnych etapach jego rozwoju. W licznych wartościowych poradnikach psychologowie dziecięcy wymieniają czynności, które dziecko może samodzielnie wykonywać w danym wieku.

Rozpoznaj wrodzone talenty i umiejętności dziecka i akceptuj je takim, jakie jest

Rozumieć własne dziecko. Drugą ważną potrzebą twojego dziecka jest potrzeba zrozumienia dla jego talentów i możliwości. Bóg czyni każdego z nas wyjątkowym; nasz system nerwowy może w jednej chwili przejść od krańcowego niepokoju do bezgranicznego relaksu. Dziecko może przyjść na świat obdarzone energią i siłą, które będą wymagać stałego angażowania ich w pracy lub sporcie. Inne dziecko woli spędzać godziny w jednym i tym samym miejscu, a nawet w tej samej pozycji. Może cechować je wrodzona ciekawość świata, dzięki której pewnego dnia zostanie wybitnym naukowcem, mogą je fascynować również książki lub gra aktorska. Jak już wspomniałem wcześniej, przede wszystkim musicie zaakceptować dziecko takim, jakie jest. W następnej kolejności powinniście spróbować zrozumieć jego potrzeby wynikające z faktu, iż jest właśnie sobą. Jest to bardzo ważne, jeśli dziecko ma dysponować zdrowym otoczeniem pozwalającym mu na pełne rozwinięcie jego możliwości.

Współcześni eksperci przywiązują duże znaczenie do konieczności rozumienia dziecka przez rodziców. Jest to właściwa postawa. Jeśli dwulatek domaga się nieustannej uwagi rodziców po narodzinach młodszego brata lub siostry, rodzicom z pewnością pomoże, gdy zrozumieją, iż zachowanie starszego dziecka jest spowodowane obawą przed utratą miłości okazywanej mu dotychczas przez rodziców na rzecz młodszego rodzeństwa. Jeśli wasz ośmiolatek ciągle dręczy młodszych chłopców i zyskał już reputację małego prześladowcy, na pewno przyda wam się świadomość, że maluch czuje się czymś sfrustrowany i odgrywa się na tych, którzy nie są w stanie mu się sprzeciwić. Jeśli wasza trzynastoletnia córka wbrew waszym prośbom nakłada makijaż, gdy tylko znajdzie się poza zasięgiem waszego wzroku, być może wyraża w ten sposób pragnienie większej swobody i uczucie, że jest przez was nadal traktowana jak małe dziecko.

Nie wystarczy „zrozumieć”, musisz nim pokierować

Zbyt często jednak rodzice, którzy rozumieją przyczyny postępowania dziecka, uważają jednocześnie, iż powinni się z nim godzić. Jest to wielki błąd – błąd popełniany przez pracowników opieki społecznej o zbyt miękkim sercu, szczególnie w przypadku sprawowania nadzoru nad młodocianymi przestępcami. Rodzic winien rozumieć powody postępowania własnego dziecka, aby zaspokoić potrzeby emocjonalne, które dziecko próbuje zaspokoić poprzez niewłaściwe zachowanie. Jeśli działania dziecka ukazują jego niepewność i brak poczucia bezpieczeństwa, spróbujcie znaleźć sposób na zapewnienie go, iż jest potrzebne i kochane. Jeśli postępowanie dziecka ukazuje jego walkę o niezależność, zapewnijcie mu możliwość dania upustu jego indywidualizmowi bez krzywdy dla innych. Jeśli dziecko zachowuje się w sposób świadczący o przekonaniu, iż jest traktowane mniej sprawiedliwie niż pozostałe dzieci, spróbujcie wypracować metody postępowania, które utwierdzą w nim przekonanie, iż jest obdarzane taką samą miłością, co reszta.

Wiedza o przyczynach postępowania dziecka nie oznacza, że możecie tolerować jego niewłaściwe zachowanie. Z pewnością każdy grzesznik miał jakiś powód, aby popełnić swój niegodny czyn, lecz czyn nie staje się tym samym usprawiedliwiony. Mężczyzna, który zabił w afekcie, mógł zostać sprowokowany, lecz społeczeństwo słusznie domaga się dla niego kary. Złodziej, który okradł bank, mógł być kiedyś sfrustrowanym dzieciakiem; jednakże adwokat używający takiego argumentu w jego obronie zostanie po prostu wyśmiany. Zatem, gdy próbujecie zrozumieć wasze dziecko, nie róbcie tego, by je z czegokolwiek tłumaczyć, a raczej uzyskać wiedzę, która pomoże wam pokierować jego postępowaniem.

Kierowanie dzieckiem. Jak zaskarbić sobie posłuch i szacunek u dziecka

Twoim ostatecznym i najpełniejszym sprawdzianem roli rodzica jest pomoc okazywana dziecku w celu osiągnięcia przez nie maksymalnego poziomu umiejętności. Musisz pokazać mu drogę, którą powinno podążać, a w tym celu sam musisz ją najpierw poznać.

Celem waszego dziecka jest osiągnięcie szczęśliwego, pobożnego wieku dorosłego, gdy będzie mogło służyć Bogu i bliźnim. Najszybciej uczyni postępy w tym kierunku, podążając za naturalnymi potrzebami dorastania fizycznego i psychicznego oraz obserwując twoje zachowanie w codziennych relacjach i sytuacjach. Dziecko powinno być również kierowane ku temu celowi poprzez ofiarowywaną mu przez was bezpośrednią naukę. Istotne są tu trzy zasady:

1. Ty sam masz prawo, aby uczyć. Jest to prawo dane ci od Boga jako atrybut twojego rodzicielstwa. Co więcej, nikt nie może go odebrać ci tak długo, jak długo spełniasz warunki pozwalające na korzystanie z niego. W chrześcijańskim społeczeństwie władza ojca i matki jest niepodważalna. W wielu stanach USA dziecko jest prawnie podporządkowane swoim rodzicom, dopóki nie ukończy osiemnastego roku życia.

2. Szacunku dla rodzicielskiego autorytetu nie można narzucić, trzeba nań zapracować. Dzieci są pozytywnie nastawione do władzy sprawiedliwej i okazują szacunek rodzicowi, który taką właśnie władzę sprawuje; będą natomiast ignorować lub okazywać brak posłuszeństwa wobec władzy niesprawiedliwej i rodziców, którzy nadużywają ich szacunku. Ojciec nie może oczekiwać od dziecka przestrzegania narzucanych mu zasad, jeśli sam np. przejeżdża na czerwonym świetle i popełnia inne wykroczenia, pokazując brak poszanowania dla prawa obowiązującego daną społeczność. A zatem twoje dziecko uzna twój autorytet tylko wtedy, gdy swoim postępowaniem okażesz mu szacunek.

Autorytet rodziców istnieje wtedy, gdy jest używany

3. Musisz używać danej ci władzy. Pewien „nowoczesny” ojciec zdecydował nie przekazywać swojemu dziecku wiedzy o Bogu, by mogło samo wybrać religię, gdy dorośnie. Równie dobrze mógł powiedzieć, iż nie będzie wpajał dziecku żadnych innych cnót i zasad; niech samo wybiera pomiędzy uczciwością i obłudą, prawdą i fałszem, miłością i nienawiścią do ojczyzny. Jesteś bardziej doświadczony niż twoje dziecko, dlatego też to ty powinieneś decydować o wszystkim, co wpływa na jego dobro. Nie będziesz przecież czekał z wzywaniem lekarza, aż dziecko podejmie taką decyzję; wezwiesz pomoc, gdy tylko uznasz, że jest niezbędna. Nie będziesz pytał siedmiolatka o radę w sprawie wyboru szkoły dla niego; podejmiesz tę decyzję sam lub w porozumieniu z małżonkiem, nie pytając o zdanie dziecka.

Gdy dziecko zaczyna dorastać, powinno przejmować coraz więcej odpowiedzialności za swoje czyny. Ośmiolatkowi rodzice wybierają Mszę świętą, na którą powinien pójść w niedzielę, osiemnastolatek decyduje o tym sam. Gdy twoje dziecko ma siedem lat, kontrolujesz i dobierasz mu odpowiednie do czytania książki; siedemnastolatek sam sobie wybiera satysfakcjonującą go lekturę.

Pozwól dziecku zacząć od podejmowania decyzji w mniej istotnych sprawach. W ważnych kwestiach takich, jak obowiązki wynikające z wyznawanej religii czy dobór szkoły, zapewniaj dziecku wolność decydowania stopniowo i ostrożnie. Dziecku można pozostawić wybór co do uczestniczenia w zajęciach sportowych w niedzielne popołudnia, nie powinno mieć jednak prawa głosu w kwestii uczestnictwa w porannej niedzielnej Mszy świętej.

Jak wpoić posłuszeństwo bez uciekania się do dyktatury

Możesz nauczyć swoje dziecko posłuszeństwa, jeśli będziesz postępował w odpowiedni sposób. Większość dzieci pragnie pozostawać w dobrych stosunkach ze swoimi rodzicami i zrobi to, co im się każe, aby podtrzymać te relacje. Ich nieposłuszeństwo jest często spowodowane nieświadomością oczekiwań, jakie żywią wobec nich rodzice lub chęcią sprawdzenia, czy rodzice rzeczywiście myślą to, co mówią. Oczywiście, niewłaściwe zachowanie dziecka przejawiające się ignorowaniem oczekiwań rodzica nie jest rozmyślną próbą sprzeciwienia się woli rodzicielskiej i nie może być uważane za nieposłuszeństwo; jeżeli maluch zostanie niezwłocznie ukarany za przekroczenie granic dopuszczalnego zachowania, szybko zrezygnuje z eksperymentalnego nieposłuszeństwa.

Wiele dziecięcych zachowań sprawiających wrażenie nieposłuszeństwa w rzeczywistości nie jest niczym takim. Pewna matka spytała, czy jej dziewięcioletnia córka nie zechciałaby nakryć do stołu. Dziewczynka odparła, że nie, a matka pokręciła głową i skomentowała to jako nieposłuszeństwo ze strony córki. Matka myliła się jednak – córka udzieliła po prostu uczciwej odpowiedzi na zadane jej pytanie. Gdy chcesz, by twoje dziecko było ci posłuszne, powiedz mu po prostu, że musi wykonać konkretną czynność. Jedynie w tym przypadku możesz spodziewać się, iż dziecko zrobi to, o co prosiłeś. Jeżeli spytasz, czy zechciałoby coś zrobić lub zaczniesz omawiać możliwości bez jasnego zajęcia stanowiska, dziecko wywnioskuje nie bez przyczyny, że może postąpić inaczej niż mu zalecasz.

Dzieci nie powinny być traktowane niczym niewolnicy kierowani pstrykaniem palcami. Należy im zapewniać swobodę wyboru oraz pozwalać na racjonalny i nie pozbawiony szacunku sprzeciw, jeśli uważają, że twoje polecenia nie są do końca słuszne. Dzieci mają prawo oczekiwać takiego traktowania jako niezależne, samodzielnie rozumujące jednostki. W przypadkach ważnych, gdy powinny posłuchać cię bez pytań i sporów, naucz je, iż oczekujesz od nich ścisłego posłuszeństwa.

Do dorastających dzieci łatwiej jest przemówić za pomocą rozsądnych argumentów niż surowych rozkazów. Łagodna prośba lub sugestia przynosi zwykle lepsze rezultaty niż polecenie. Jeśli zapewnicie im domową atmosferę przepojoną wzajemnym zaufaniem i miłością, konieczność posługiwania się rozkazami zmaleje niemal do zera, nim wasze dzieci staną się nastolatkami.

Ks. George A. Kelly

Powyższy tekst jest fragmentem książki ks. George’a A. Kelly’ego Poradnik rodziny katolickiej.