Rozdział czwarty. Bóg i dusza

Bóg największym szczęściem duszy

Szczęściem jest posiadanie Ciebie, Miłości Dusz, jedynym szczęściem nieśmiertelnej duszy! Radość z oglądania Ciebie jest jedyną wiekuistą szczęśliwością. Mógłbym obecnie bawić się i pokrzepiać marnościami zmysłów i czasu, lecz one nie przetrwają po wieczność. Zostaniemy z nich ogołoceni, gdy przejdziemy przez ten świat. Pewnego dnia znikną wszelkie cienie. I co wówczas przyjdzie mi czynić? Nie będzie przy mnie nikogo, poza Wszechmocnym Bogiem. Jeśli w Nim nie znajdę radości, nie znajdę jej w nikim innym; Bóg i moja dusza będą same ze sobą, gdziekolwiek bym nie sięgnął. On będzie wszystkim we wszystkich, niezależnie od tego, czy mi się to podoba, czy nie. W jakich znajdę się wówczas tarapatach, jeśli Go nie kocham – nie będzie tam innego obiektu miłości! I jeśli czuję sprzeciw wobec Niego – On zaś zawsze będzie się we mnie wpatrywał!

Ach, mój ukochany Panie, jak w ogóle mogę wypowiadać takie słowa, że Ty będziesz wszystkim we wszystkich, niezależnie od tego, czy to mi się podoba, czy nie? Czyż nie powinienem pragnąć tego z całego serca? Kto da mi szczęście, jeśli nie Ty? A jeśli miałbym dla siebie na zawsze wszystkie te doczesne dobra, osiągalne zmysłami, jak mam je teraz, to czy w ciągu upływu wieków, jeśli nie lat, nie znużyłbym się nimi? Czy gdyby ten świat trwał wiecznie, byłby zawsze zdolny nakarmić moją duszę? Czy istnieje jakakolwiek doczesna rzecz, która nie zbrzydłaby mi doszczętnie, choćby teraz? Czy starcy kochają to samo, co młodzieńcy? Czy nie zachodzi tu ciągła zmiana? Jestem zatem pewien, mój Boże, że nadejdzie czas, choć jego nadejście może się przeciągać, że znużę się wszelkimi przyjemnościami, jakie może dać świat. Ty sam, mój ukochany Panie, jesteś pokarmem na wieki, Ty Jedyny. Ty tylko możesz nasycić duszę człowieka. Wieczność bez Ciebie byłaby nieszczęściem, nawet gdybyś mnie nie karał. Oglądać Ciebie, wpatrywać się w Ciebie, kontemplować Ciebie – to nigdy się nie wyczerpie, w tym nie ma znużenia. Bo Tyś w istocie jest niezmienny, lecz w Tobie są pełne największej chwały głębokości i najbardziej różnorodne przymioty, godne zgłębiania; lepiej, gdybyśmy zawsze byli niczym, jeśli nigdy nie mielibyśmy się w Ciebie wpatrywać. W Tobie są strumienie radości, a kto w nich zasmakuje, nigdy nie odstąpi od ich brzegów. Oto, w czym prawdziwie mam udział, o mój Panie, teraz i na wieki.

Mój Boże, jak daleko jestem od działania zgodnego z tym, o czym tak dobrze wiem! Wyznaję, me serce podąża wśród cieni. Niczego nie kocham bardziej, niż zjednoczenia z Tobą. Zawsze gorliwie pragnę iść za Tobą. Ale modlitwa często sprawia mi kłopot. Chwytam się byle rozrywki, zamiast skierować swą myśl ku Tobie. Daj mi łaskę, o mój Ojcze, bym zawstydził się zupełnie moją niechęcią do modlitwy! Wyzwól mnie z opieszałości i oziębłości, i spraw bym pragnął Ciebie całym moim sercem. Naucz mnie kochać medytację, czytanie duchowne i modlitwę. Naucz mnie kochać to, co ma zająć mój umysł na wieki wieków.

„Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki” (Hbr 13, 8)

Wszystkie rzeczy są zmienne na tym łez padole. Przyznaję to, o Panie, wierzę w to; im dłużej żyję, tym bardziej to odczuwam. Przed Twymi oczyma, Panie, który wzbudzasz największą bojaźń, odkryta jest prawda o mojej przyszłości. Ty wiesz dokładnie, co spotka mnie każdego roku i każdego dnia, zanim wybije moja ostatnia godzina. A choć nie wiem, jaką jest w Twych oczach moja przyszłość, wiem to, że dostrzegasz w mym życiu ciągłe zmiany. To, czego nie ma, będzie; to, co jest, przeminie. Jestem tak zmienny. Jak wiele rzeczy z całą pewnością stanie się mym udziałem – dziś niespodziewanych, nagłych, trudnych do zniesienia! Nic o nich nie wiem. Nie wiem, jak długo będę żył. Jestem w biegu, czy chcę tego czy nie, wśród ciągłych zmian. O mój Boże, w czym mam pokładać nadzieję? Nie ma niczego, w czym ośmieliłbym się złożyć ufność; o nie – wierzę, że dla przyczyny, którą tu podałem, cokolwiek, czemu zaufałbym na ziemi, zostałoby mi odjęte. Wiem, że Ty byś mi to odebrał, skoro mnie kochasz.

Zmienne jest wszystko, co niżej Ciebie, o Panie, lecz Ty trwasz niezmienny. Na wieki Jeden i ten sam. Na wieki prawdziwy Bóg dla człowieka, niezmienny. Tyś najcenniejszy, Tyś jest najdroższym skarbem, Tyś jest jedynym dobrem; a ponad wszystko w Tobie największa stałość. Stworzenie się zmienia, Stwórca – nigdy. Jedynie gdy spocznie w Tobie, stworzenie osiąga kres zmian. W Ciebie wpatrują się aniołowie i znajdują pokój; oto dlaczego są w stanie doskonałej szczęśliwości. Nigdy nie mogą jej stracić, bo nigdy nie mogą stracić Ciebie. Nie ma w nich żadnego lęku, żadnej obawy, bo kochają Stwórcę, nie zaś żadne stworzenie podległe czasowi i zmysłom, lecz Jezusa Chrystusa, wczoraj i dziś tego samego, na wieki.

Mój Panie, mój jedyny Boże, Deus meus et omnia (1), nie pozwól, bym kiedykolwiek gonił za marnościami. „Vanitas vanitatum et omnia vanitas – Marność nad marnościami i wszystko marność” (por. Koh 1, 2). Wszystko jest zmiennością i cieniem na tym łez padole. Daj, bym nie oddał tu niczemu serca. Niech nic nie odwodzi mnie od Ciebie; pochwyć mnie całego, całkowicie. Trzymaj w swym Boskim uścisku to najkruchsze serce i niemocną głowę. Kieruj mnie ku sobie, rano, w południe, w nocy, ku pocieszeniu. Bądź mym najjaśniejszym Światłem, w które będę się wpatrywać, niech ono będzie mi przewodnikiem i pokojem. Pozwól mi kochać Ciebie, o mój Panie Jezu, czystym i gorącym uczuciem! Pozwól mi kochać Cię zapalczywie, w zapamiętaniu, jak ziemscy ludzie kochają rzeczy ziemskie. Pozwól, bym w miłości do Ciebie był czuły i stały, co chwalą sobie i ludzie, gdy rzecz dotyczy spraw doczesnych. Spraw, bym w Tobie znalazł i odczuwał mą jedyną radość, mą jedyną ucieczkę, mą jedyną siłę, mą jedyną pociechę, mą jedyną nadzieję, mą jedyną bojaźń, mą jedyną miłość.

Działanie Miłości

Panie mój, wierzę, wiem i czuję, że Tyś jest Najwyższym Dobrem. A mówiąc to, mam na myśli nie tylko to, żeś ze swej natury największym dobrem i pełen dobrej woli, lecz i to, żeś sam w sobie transcendentnym Pięknem. Wierzę też, że piękno, jakie jest w Twym stworzeniu, to zwykły proch i pył, żadną miarą nieporównywalne z Tobą, któryś jest nieskończenie pięknym Stwórcą. Wiem dobrze, że aniołowie i święci dlatego cieszą się doskonałą szczęśliwością, bo oglądają Ciebie. Na tym świecie choćby przebłysk Twej prawdziwej chwały napełnia ekstazą ludzi świątobliwych. Odczuwam prawdziwość tego wszystkiego, w odpowiednim mi stopniu, ponieważ Ty miłosiernie przyjąłeś na siebie naszą naturę i przyszedłeś do mnie jako człowiek. „Et vidimus gloriam eius, gloriam quasi Unigeniti a Patre – I widzieliśmy chwałę Jego, chwałę Jednorodzonego Syna od Ojca” (por. J 1, 14). Im bardziej, o mój ukochany Panie, rozważam nad Twymi słowami, pracą, czynami i cierpieniami zawartymi na kartach Ewangelii, tym bardziej widzę Ciebie jako pełnego cudownej chwały i piękna.

I dlatego, mój ukochany Panie, odkąd dostrzegam żeś taki piękny, kocham Cię i pragnę kochać Cię coraz bardziej i bardziej. Bo Ty jesteś Jedynym Dobrem, Pięknem, Chwałą, pośród wszystkiego istniejącego świata i nie ma niczego podobnego Tobie; Ty jesteś pełen nieskończonej chwały i dobra, nieporównywalny nawet z najpiękniejszym ze stworzeń, dlatego Ciebie kocham wyjątkową miłością, jedyną, wyłączną i niepowtarzalną. Wszystko, o mój Panie, jest dla mnie mrokiem i mgłą, po tym jak spojrzę na Ciebie. Na ziemi nie ma niczego, nawet spośród rzeczy drogich mi z natury, co mógłbym kochać w tej mierze co Ciebie. I mógłbym raczej stracić wszystko, niż Ciebie. Bo Ty, o mój Panie, jesteś mym najwyższym i jedynym Panem i miłością.

Mój Boże, Ty wiesz nieskończenie lepiej niż ja, jak mało Cię kocham. Powinienem ukochać w Tobie łaskę. To ona otwiera oczy mego umysłu i uzdalnia je do oglądania Twej chwały. To ona dotyka mego serca i czyni je podatnym na wpływ tego, co tak cudownie piękne i sprawiedliwe. Jak mogę pomóc swojej miłości, mój Panie, by wyzbyła się tej strasznej skazy, przeszkadzającej mi patrzeć na Ciebie? O mój Boże, cokolwiek jest mi bliższego niż Ty, rzeczy ziemskie i przyjemniejsze dla mnie z natury, z pewnością wszystkie one będą odwracać mój wzrok od Ciebie, dopóki nie zadziała Twoja łaska. Miej pieczę nad mymi oczyma, moim słuchem i sercem, by nie popadły w sromotną niewolę. Zerwij me łańcuchy – unieś moje serce. Miej pieczę nad mym jestestwem, by całe skierowane było ku Tobie. Spraw, bym nigdy nie tracił Cię z oczu; a gdy wpatruję się w Ciebie – pozwól by każdego dnia moja miłość do Ciebie rosła coraz bardziej i bardziej.

Kard. John Henry Newman

(1) Zawołanie św. Franciszka z Asyżu: „Bóg mój i wszystko moje”.

Powyższy tekst jest fragmentem książki kard. Johna Henry’ego Newmana O krok bliżej… Medytacje.