Rozdział czternasty. Ze skarbca chrześcijańskiej tradycji

Wiara w zmartwychwstanie ciał jest potężną siłą, źródłem optymizmu i dynamizmu w życiu człowieka. Wśród niepowodzeń i zawodów, pośród cierpień i samej nawet śmierci każe ona nam się spodziewać i ufać, że „dzisiejsze utrapienie nasze, lekkie i przemijające, chwałę wiekuistą wagi niezmiernej w nas sprawuje” (1).

Silną i niezachwianą wiarę w przyszłe zmartwychwstanie podziwiamy przede wszystkim u chrześcijan pierwszych wieków istnienia Kościoła, których ofiarne życie pozostanie na zawsze symbolem zdecydowanej walki o najwznioślejsze ideały. Z nadzieją zmartwychwstania w sercu ginęli na arenach amfiteatrów, stawali się pastwą rozjuszonych bestii, na płonących stosach, niby na ołtarzach, składali Bogu ofiarę ze swojego życia; i czuli się wtedy zwycięzcami. Bratnia zaś ręka wypisywała na ich pomnikach słowa zwycięstwa: „Resurgemus! – Zmartwychwstaniemy!” albo też: „Hic resurrectionem exspectat – Tu oczekuje zmartwychwstania”. Można te i tym podobne epigrafy odczytywać jeszcze dzisiaj na grobowych płytach w katakumbach. Ma się wrażenie, że pod zimnym kamieniem śpią zwycięzcy, a o sklepienia podziemnych korytarzy katakumbowych odbijają się echem słowa Machabeuszów: „Ty wprawdzie, zbrodniarzu, w niniejszym żywocie nas tracisz, ale król świata nas, którzy za prawa jego umieramy, wzbudzi na zmartwychwstanie żywota wiecznego” (2).

Dowodem głębokiej wiary w zmartwychwstanie jest nazwa miejsca pośmiertnego spoczynku. Wierni mianowicie z pierwszych wieków chrześcijaństwa nazywali miejsce grzebania umarłych dormitorium lub coemeterium od greckiego słowa ϰοιμητήριον, co po polsku oznacza miejsce snu. Spoczynek bowiem w grobie jest tylko chwilowym snem, po którym nastąpi przebudzenie. Na grobowcach malowano różne symbole zmartwychwstania, jak na przykład feniksa, który z popiołów odradza się do życia, drzewo odmładzające się; to znowu umieszczano napisy, które wyrażają wiarę w zmartwychwstanie. Tak np. św. Damazy papież polecił na swoim grobowcu wyryć epitafium, które tchnie głęboką wiarą w przyszłe zmartwychwstanie (3). Na innym znowu czyimś nagrobku widnieją słowa: „Polecam zmarłego opiece świętych, aby wówczas, gdy przyjdzie niszczycielski ogień i spali ziemię, zmartwychwstał razem z zastępami świętych” (4).

Niewątpliwie jednak o niezachwianej wierze pierwotnego Kościoła w zmartwychwstanie najwięcej nam mówi teologiczna literatura pierwszych wieków chrześcijaństwa. Kwestia zmartwychwstania ciał zajmuje w literaturze patrystycznej wybitne miejsce, jest zagadnieniem, o którym dużo pisało wielu autorów z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Owszem, byli tacy, co na ten temat pisali nawet całe traktaty, jak np. Atenagoras, Tertulian, św. Metodiusz, św. Grzegorz z Nyssy i inni. U każdego z myślicieli patrystycznego okresu można wyczuć głęboką wiarę w cud Boskiej wszechmocy, w zmartwychwstanie. To, co innym głosili żywym słowem lub pisali w księgach pełnych mądrości, sami przede wszystkim przeżywali głęboko. Dlatego z ich słów płynie wielka siła przekonywania (5).

Św. Klemens Rzymski upatruje analogię zmartwychwstania w ciągłym następowaniu po sobie dnia i nocy. „Rozważmy, kochani, jak to Pan ciągle nam wskazuje na przyszłe zmartwychwstanie, którego pierwocinami uczynił Pana naszego Jezusa Chrystusa, wskrzeszając Go z martwych. Popatrzmy, kochani, na zmartwychwstanie, które się dokonuje w swoim czasie. Dzień i noc wskazują nam na zmartwychwstanie; noc zapada, powstaje dzień, dzień się kończy, nadchodzi noc” (6).

Św. Polikarp, uczeń św. Jana apostoła i biskup Smyrny, tak silnie wierzył w przyszłe zmartwychwstanie, że z naciskiem powiedział, iż „ten, kto słowa Pańskie naciągałby do swoich pragnień, i mówiłby, że nie ma ani zmartwychwstania, ani sądu, ten jest pierworodnym dzieckiem szatana” (7).

Św. Justyn, filozof i męczennik, w ten sposób uzasadnia potrzebę zmartwychwstania ciał: „Bóg również i ciało powołał do zmartwychwstania i przyrzeka mu życie wieczne. Kiedy bowiem człowiekowi oznajmuje zbawienie, to je również i ciału oznajmuje. Czyż bowiem człowiek jest czymś innym, jak nie istotą rozumną złożoną z duszy i ciała? Czy sama dusza jest człowiekiem? Nie, ale jest duszą człowieka. Czy więc ciało nazwie się człowiekiem? Bynajmniej, lecz nazwie się ciałem człowieka. Dlatego jeśli żadne z tych składników poszczególnie nie jest człowiekiem, ale człowiekiem nazywa się to, co składa się z obydwóch składników, jeśli Bóg powołał człowieka do życia i zmartwychwstania, to nie powołał jego części, ale całego, to jest duszę i ciało” (8). Gdzie indziej tak znowu mówi tenże święty: „Jak dotychczasowe zdarzenia wyprorokowane, a skądinąd nieznane się ziściły, tak samo spełnią się wszystkie inne, aczkolwiek ich się nie zna i wiary im się nie daje. Otóż prorocy przepowiedzieli podwójne przyjście Chrystusa: jedno, które już nastąpiło, jako człowieka okrytego wzgardą i podległego cierpieniom, drugie zaś, które nastąpi, gdy przyjdzie z niebios, jak przepowiedziano, w chwale i z anielskim wojskiem swoim, a wtedy wzbudzi ciała wszystkich ludzi, którzy kiedykolwiek istnieli, sprawiedliwych przyoblecze w nieśmiertelność, a niesprawiedliwych pośle w ogień wieczny na cierpienia wiekuiste razem ze złymi demonami” (9).

Bardzo ładnie, przystępnie i obrazowo wyjaśnia kwestię zmartwychwstania ciał Minucjusz Feliks, znany apologeta z II wieku. Przytacza najpierw błędne opinie starożytnych zwolenników metempsychozy o odradzaniu się człowieka po śmierci przez reinkarnacyjne transmigracje duszy, następnie mówi o wszechmocy Boga, który nawet rozłożone w ziemi i przemienione na inne substancje części ciała potrafi przywrócić do pierwotnego stanu, i wreszcie dowodzi zmartwychwstania z różnych zjawisk naturalnych i z ciągłego odradzania się przyrody do życia. „Co się tyczy zmartwychwstania po śmierci – mówi – to sławniejsi z filozofów, najpierw Pitagoras, a przede wszystkim Platon, wypowiedzieli się niejasno i połowicznie. Uczą bowiem, że po rozwiązaniu więzów cielesnych dusze same w dalszym ciągu wiecznie istnieją i w inne coraz to nowe ciała raz po raz przechodzą. Celem wykoślawienia prawdy dodają i to jeszcze, że dusze ludzkie wracają do bydląt. Jest to twierdzenie godne nie poważnego filozofa, ale autora mimów, pozwalającego sobie na grube żarty. Ale wystarczy tyle do stwierdzenia, że także w tych sprawach filozofowie wasi z nami się zgadzają.

Zresztą, któż by tak niemądrym był i tak tępym, iżby odważył się zwalczać pogląd, że Bóg, jak mógł człowieka najpierw stworzyć, tak samo może go na nowo przekształcić, że niczym jest człowiek po śmierci, i niczym był przed przyjściem na świat, że jak z niczego mógł powstać, tak z niczego może być odrodzony? Zresztą trudniej jest dać początek temu, czego nie ma, aniżeli odnowić to, co było. Czy sądzisz, że dla Boga nie istnieje to, co usuwa się sprzed naszych słabych oczu? Każde ciało, czy to w proch się rozsypuje, czy to na wodę rozkłada, czy to w popiół się obraca, czy to w parę się ulatnia, staje się dla nas niewidzialne, ale dla Boga pilnującego nawet pierwiastków istnieje ciągle. Nie obawiamy się także, jak wy sądzicie, jakiejś straty na ciele ze sposobu pogrzebu, ale praktykujemy pierwotny i szlachetniejszy sposób grzebania.

Przypatrz się tylko, jak cała natura na nasze przyszłe pocieszenie zmartwychwstanie stara się przedstawić. Słońce zachodzi i wschodzi; gwiazdy znikają i znowu pokazują się; kwiaty więdną i znowu rosną na nowo; na bezlistnych krzewach młode liście rosną; tylko z uschniętych nasion świeża zieleń kiełkuje. Tak więc ciało po śmierci jest jak drzewa w zimie – siłę życia ukrywają pod martwotą pozorną. Czemu tak śpieszno ci, by wśród mroźnej jeszcze zimy ciało do nowego życia wróciło? Trzeba czekać i na wiosnę dla ciał” (10).

Również i Tertulian (zmarł około 222 roku) dopatruje się w życiu przyrody dużo analogii zmartwychwstania. I tak: dzień zamiera i nastaje noc (dies moritur in noctem), razem z zachodem słońca wszystko okrywa się powłoką ciemności nocnych, milknie i odpoczywa. Niedługo jednak panuje noc. Bo oto znowu rano słońce ukazuje się na horyzoncie nieba; jak gdyby zabija ono noc, rozprasza ciemności i wszystko z powrotem odżywa, wydobywa się niby ze śmierci do życia, i dopóty kąpie się w promieniach słońca, dopóki nie odżyje i nie wróci noc. I znowu, kiedy nocne ciemności wszystko okryją i spowiją głębokim snem, ukazują się na firmamencie gwiazdy, które zgasił poranek, przyświeca bladym światłem księżyc. I tak bez przerwy w naturze powtarza się zamieranie i odradzanie do życia. Ciągle dzień wyłania się z ciemności nocy, i jedna pora roku po drugiej zawsze następuje; nagie drzewa znowu okrywają się zielenią, a kwiaty zwiędłe w jesieni z powrotem na wiosnę rozchylają kielichy i czarują nasze oczy różnorodnością barw. Takie oto prawa Bóg złożył w naturze. „Wszystko, kiedy zaniknie, powraca do pierwotnego stanu; wszystko się na nowo rozpoczyna, gdy przestanie istnieć; po to rzeczy się kończą, by się stawały… Cały więc ten zmienny porządek rzeczy świadczy o zmartwychwstaniu umarłych. Bóg pierwej je wypisał na dziełach, jak w pismach (operibus eam praescripsit Deus ante, quam litteris); siłami natury przemówił wpierw, aniżeli swym głosem (viribus praedicavit ante, quam vocibus); posłał ci przyrodę naprzód jako mistrzynię, mając później przysłać i proroctwo, byś tym łatwiej Mu uwierzył, będąc uczniem przyrody” (11).

Gdzie indziej znowu tak mówi Tertulian o tożsamości ciał zmartwychwstających ludzi: „Zmartwychwstanie ciało, i to każde, i to samo, i to całkowite. Wszędzie jest w depozycie u Boga przez bardzo wiernego pośrednika Boga i ludzi Jezusa Chrystusa, który i człowiekowi Boga i Bogu odda człowieka, ciału ducha i duchowi ciało… To, o czym sądzisz, że jest jego zagładą, wiedz, że jest odosobnieniem. Nie tylko sama dusza zostaje przychowywana; i ciało na tymczasem posiada swoje ustronia w wodach, w ogniu, w ptakach, w zwierzętach. Kiedy zdaje się, że się rozkłada, to jak gdyby bywa przelewane do naczyń” (12).

Św. Ireneusz, biskup Lyonu, mówi, że ciała nasze kiedyś zmartwychwstaną, ponieważ żywią się Najświętszą Eucharystią. „Tak i nasze ciała Nią karmione, złożone do ziemi i w niej rozłożone zmartwychwstaną w swoim czasie, gdy zmartwychwstania im udzieli Słowo Boże na chwałę Bogu Ojcu” (13). Zmartwychwstanie zatem będzie pełnym urzeczywistnieniem obietnicy, którą Zbawiciel dał tym, co godnie pożywają Chleb Anielski. „Kto pożywa Ciało moje i pije moją Krew, ma żywot wieczny, a ja w dzień ostateczny wskrzeszę go” (14).

Św. Ambroży, biskup Mediolanu, pisząc o kwestii zmartwychwstania ciał, wplata między swe rozważania legendę o feniksie, ptaku, którego uważano za symbol zmartwychwstania. Ptak ten żyjący w Arabii, przeczuwając swoją bliską śmierć, robił sobie pewnego rodzaju ukrycie z kadzidła, mirry i innych wonności; wchodził następnie do tego ukrycia i tam umierał. Z płynnych składników jego organizmu powstawał robak, który po pewnym czasie przybierał kształt feniksa. Tak więc miejsce śmierci feniksa było równocześnie miejscem jego zmartwychwstania. Inni znowu opowiadali, że feniks podpalał sobie stos, na którym miał spłonąć; następnie spalony ze swoich prochów i popiołów znowu odradzał się do życia (15).

Zastanawiając się następnie nad kwestią odnowienia nieba i ziemi, jak również nad karą niezbornych (16), taki wniosek wyprowadza św. Ambroży: „Jeśli niebiosa i ziemia się odnawiają, to dlaczego wątpimy w możliwość odnowienia człowieka, dla którego niebo i ziemia zostały uczynione? Jeśli przestępca jest zachowywany dla kary, to dlaczego sprawiedliwy nie trwa na wieki dla chwały? Jeżeli nie umiera robak grzeszników, to jakże zginie ciało sprawiedliwych? Oto jest bowiem zmartwychwstanie, jak to wyraża brzmienie samego słowa, że zmartwychwstaje to, co upadło, z powrotem odżywa to, co umarło” (17). Wreszcie powiada tenże święty doktor: „Zdajemy sobie sprawę, jak ciężkim jest świętokradztwem nie wierzyć w zmartwychwstanie; jeśli bowiem nie zmartwychwstaniemy, to i Chrystus na darmo umarł, więc i Chrystus nie zmartwychwstał. Jeśli bowiem dla nas nie zmartwychwstał, to istotnie nie zmartwychwstał; nie miał bowiem racji, dla której miał powstać z martwych dla siebie. Zmartwychwstał w Nim świat, zmartwychwstało w Nim niebo, zmartwychwstała w Nim ziemia; będzie bowiem niebo nowe i ziemia nowa” (18).

Św. Jan Chryzostom, arcybiskup konstantynopolitański, dowodzi zmartwychwstania ciał z procesu, jaki ciągle dokonuje się w przyrodzie. Jak ziarno mianowicie, wrzucone do ziemi, wówczas dopiero wyda owoc, kiedy tam obumrze, podobnie dzieje się z ciałem człowieka. Zmartwychwstanie ono kiedyś, ale musi najpierw obumrzeć w grobie. „Nie mów mi: w jaki sposób może zmartwychwstać ciało i być wolne od skażenia? Ponieważ działa moc Boża, to tego «w jaki sposób» nie trzeba dodawać. Ale po cóż mówię o Bogu? Ciebie uczynił Bóg twórcą zmartwychwstania, jak to się objawia w nasionach… Nasiona bowiem nie wydają kłosów, jeśli wpierw nie obumrą, nie obgniją i nie zepsują się… Tak myśl i o ciele twoim: kiedy oglądasz skażenie, wtedy przede wszystkim rozważaj o zmartwychwstaniu! Albowiem śmierć nie jest niczym innym, jak zupełnym pochłonięciem skażenia. Śmierć bowiem nie pochłania wprost ciała, lecz skażenie ciała” (19).

Posłuchajmy jeszcze, co o zmartwychwstaniu ciał mówi św. Hieronim. „Wtedy wypełni się, co Pan mówi przez proroka: «Idź, ludu mój, wejdź do komór twoich, zamknij drzwi twoje za sobą: skryj się na mały czas, aż przeminie zagniewanie» (20). Komory oznaczają groby… I wyjdą z grobów swoich jako jelenie uwolnione z więzów. Rozraduje się serce ich, a kości ich jako słońce wzejdą; wszelkie ciało stawi się w obliczu Pana, i rozkaże rybom morskim, i oddadzą z siebie kości, które zjadły, i uczyni, że przystąpi spojenie do spojenia i kość do kości; a ci, co zasnęli w prochu ziemi, zmartwychwstaną, jedni do życia wiecznego, a drudzy na hańbę i na wieczne zawstydzenie” (21).

Kwestią zmartwychwstania ciał interesował się w wielkiej mierze św. Augustyn, biskup Hippony. Dużo ciekawych szczegółów i wiadomości z zakresu tej kwestii przekazał nam na piśmie. Oto, co powiada w jednej ze swoich mów: „Zmartwychwstanie ciało, to samo, które się grzebie, które umiera, to, na które się patrzy, którego się dotyka, które potrzebuje jeść i pić, by mogło trwać; które choruje, które znosi cierpienia, to ma zmartwychwstać, złym na kary wieczne, dobrym zaś po to, by zostali przemienieni” (22). W dziele zaś De civitate Dei tak mówi tenże święty doktor: „Precz-że z myślą taką, żeby wszechmocność Stwórcy nie była zdolna, gwoli wskrzeszeniu ciał i ożywieniu ich, zgromadzić wszystkie cząstki ciała, bądź strawione przez zwierzęta lub ogień, bądź rozsypane w proch i popiół, bądź roztopione w wilgoci lub ulotnione w powietrzu. Precz z myślą, żeby miała być taka kryjówka i taki gdzieś kąt we wszechnaturze, gdzie by coś, co zmysłom naszym odjęte zostało, tak przechowane było, iżby się ukryć mogło przed wiedzą Stwórcy wszechrzeczy i wymknęłoby się spod Jego władzy. Cyceron, tak znakomity z ich (to jest pogan) obozu pisarz, chcąc Boga, jak mógł, po swojemu określić, tak mówi: „Jest umysł pewien nieograniczony (mens soluta) i wolny, wyłączony od wszystkiego, co złożone i śmiertelne (ab omni concretione mortali), wszystko czujący i nadający ruch wszystkiemu, a sam posiadający ruch wieczny” (23). Znalazł zaś to Cyceron w nauce wielkich filozofów. A więc już mając na uwadze to, co oni (24) sami mówią o Bogu, zapytuję, jakimże sposobem może się coś ukryć przed tym, co wszystko czuje, albo też nie odwołalnie umknąć przed tym, który wszystkiemu ruch nadaje?” (25).

Posłuchajmy wreszcie, co mówi o zmartwychwstaniu św. Jan Damasceński: „Wierzymy – powiada – w zmartwychwstanie umarłych. Będzie bowiem rzeczywiście, będzie zmartwychwstanie umarłych. Mówiąc zaś o zmartwychwstaniu, rozumiemy zmartwychwstanie ciał. Zmartwychwstanie bowiem jest powtórnym podniesieniem tego, co upadło. Bo jakżeż powstaną dusze, kiedy są nieśmiertelne?… To samo więc ciało, które się psuje i rozkłada, zmartwychwstanie nieskażone” (26).

To są nieliczne tylko i drobne wyjątki z pism znakomitych mistrzów pióra i słowa z okresu pierwszych wieków chrystianizmu. Tchnie z nich głęboka wiara i silne przekonanie, że Bóg, który stworzył człowieka dla nieba, łaską swoją razem z duszą i ciałem tam go doprowadzi.

Ks. Marcin Ziółkowski

(1) 2 Kor 4, 17.

(2) 2 Mach 7, 9.

(3) „Qui gradiens pelagi fluctus compressit amaros
Vivere qui praestat morientia semina terrae,
Solvere qui potuit letalia vincula mortis,
Post tenebras fratrem post tertia lumina solis
Ad superos iterum Marthae donare sorori
Post cineres Damasum faciet, quia surgere credo”.

(4) „Funere perfunctum, sanctis commendo tuendum,
Ut cum flamma vorax veniet comburere terras
Coetibus sanctorum meritus sociatus resurgam”.

(5) I. M. Nielen, Ich glaube an die Auferstehung des Fleisches. Väterzeugnisse aus den ersten christl. Jahrh., Fryburg 1941.

(6) Ep. ad Corinth., 1, 24, 1, PG 1, 260.

(7) Ep. ad Philipp. 7, 1, PG 5, 1012.

(8) De resurrect., 8, PG 6, 1585.

(9) Apologia, tłum. ks. A. Lisiecki, Poznań 1926, s. 59–60.

(10) Octavius, tłum. dr Jan Sajdak, Poznań 1925, s. 71–72.

(11) De resurr. carnis, c. 12, PL 2, 856–857.

(12) De resurr. carnis, c. 63, PL 2, 933.

(13) Adv. haereses 5, 2, 2, PG 7, 1127.

(14) J 6, 55.

(15) De excessu fratris sui Satyri, lib. 2 De fide resurrect., n. 59, PL 16, 1389; analogią, jaka zachodzi między feniksem a zmartwychwstaniem ciał pięknie wyjaśnia Piotr Abelard, Sermo 13, PL 178, 488.

(16) Iz 66, 22–24.

(17) Dz. przyt., PL 16, 1398.

(18) Dz. przyt., PL 16, 1403.

(19) De resurrect. mort., n. 7, PG 50, 429.

(20) Iz 26, 20.

(21) Contra Joan. Hierosol., n. 33, PL 23, 402.

(22) Sermo 264, 6, PL 38, 1217.

(23) Cyceron, Tascul. disput. I, 27, 66.

(24) Tj. poganie.

(25) Państwo Boże (De civitate Dei), ks. 22, rozdz. 20, tłum. ks. Wł. Kubicki, Poznań 1937, t. III, s. 615–616.

(26) De fide orthodoxa, 4, 27, PG 94, 1220.

Powyższy tekst jest fragmentem książki był ks. Marcina Ziółkowskiego Koniec świata. Eschatologia, t. 3.