Rozdział czternasty. Nowoczesne wolności w oświetleniu encyklik, cz. 1

Wstęp

Tak jak pojedyncze jednostki, tak i każde społeczeństwo nie od razu staje na najwyższym szczeblu postępu moralnego, ani też na najniższym stopniu zacofania. Są oznaki, wskazujące stopnie tego postępu lub też znikczemnienia i będące niejako etapami w jednym lub drugim kierunku na rozstajnych drogach. Oznaki te, skrzętnie brane pod uwagę, dają możność sięgania do wyższych stopni doskonałości lub zawracania z niższych, prowadzących do upadku, stosownie do obranej drogi. Najważniejszą w tej sprawie rzeczą będzie zawsze znać siebie samego: nosce te ipsum. Ale równie ważne jest znać prawdę, jako sprawdzian swych uczuć i przekonań i coraz lepiej ją poznawać. Prawda jest pochodnią wiodącą poprzez ciemne i kręte bezdroża tego życia. Jak oko dla słońca, tak dusza jest stworzona dla Boga i dla prawdy, a że jedna jest prawda, prawda Boża, prawda chrześcijańska, słusznie jeden z pisarzy Kościoła wyraził się, mówiąc, że dusza ludzka z przyrodzenia jest chrześcijańską, karmić ją należy prawdą chrześcijańską.

Społeczeństwo nasze stopniowo utraciło swą bystrość jasnego widzenia i wyższość moralną, począwszy od chwili zapomnienia prawdy katolickiej, od chwili, kiedy przejmować się zaczęło nowinkami luterskimi i kalwińskimi, zapożyczając od nich ducha niezależności względem wszelkiej władzy, ducha zaś wyrozumienia, czyli bierności względem wszelkich wyznań i tego ducha tolerancyjności dla objawów wyuzdania moralnego, jakiego przysłowiowe przykłady powtarzały się za Sasów, jak też w późniejszych czasach, w chwilach najsmutniejszych i do dnia dzisiejszego. Ks. Piotr Skarga i inni przestrzegali nadaremno, gdyż nie łatwo zwraca się z drogi, każdy o tym wie po sobie. Skłonności bowiem przy pomocy nieszczęśliwych okoliczności pociągają za sobą z siłą niemal nieodpartą. A dzisiaj tak daleko odbiegliśmy od właściwego celu, tak jesteśmy zbłąkani, że nie spostrzegamy, gdy bierzemy błędny kierunek za dobry i wszyscy prawie jesteśmy tak zbałamuceni, że brakło tych, co by błąd nasz rozumieli i chcieli nawoływać do nawrócenia ze złej drogi. A jeśli jaki głos się trafi, to nie ma posłuchu. Dzisiaj większość o każdej sprawie stanowi; jeden lub drugi głos, choć najbardziej zbawienną prawdę głoszący, nie ma znaczenia i przebrzmiewa bez echa. Obraża zaś tylko miłość własną tej potęgi, jaką jest liczba i wywołuje oburzenie tego ślepego żywiołu, jakim jest tłum.

Wobec największego nieszczęścia, jakie po tylu przebytych klęskach spotkać może naród nasz, wobec grożącego zaniku wiary, ogólne zobojętnienie inteligencji katolickiej u nas i wpływ coraz czynniejszy inteligencji bezbożnej na ukształtowanie w przyspieszonym tempie myśli społecznej, obawiać się każe ostatecznego rozkładu duszy polskiej. Nie do jednostki należy brać na siebie zamiary ponad siły; może ona się co najwyżej przyczynić przez udział w szerszej spółce do akcji ratunkowej; w każdej bowiem organizacji siły pojedyncze znaczą więcej, potęgują się. Ale jeśli przez brak poparcia, względy osobiste i nieszczęsne politykowanie, akcja wspólna w szerszym zakresie sparaliżowana od samego początku zostanie, nie pozostaje jednostce dobrej woli i miłującej kraj, jak tylko modlitwą i piórem, nieść sprawie swe usługi.

Zamiarem naszym jest podawać źródła prawdy, z których jedynie czerpiąc, jednostki i społeczeństwo zapewnić sobie mogą uzdrowienie, bez których zaś na próżno silić się i szamotać będą. „Nisi Dominus aedificaverit domum, in vanum laboraverunt qui aedificant eam – Jeżeli domu Pan nie zbuduje, to na próżno pracują budowniczowie”. Broszury niniejsze, podając szereg prawd, trzymanych karygodnie pod korcem, będą nosiły tytuł zbiorowy „Drogowskazów”. Nie nasze będą zawierały nauki; ale nauki nieomylne Kościoła. „Abyś znała dar Boży!”, mówił Pan Jezus do Samarytanki u studni. Kto z tej krynicy prawdy pić będzie, siłę żywotną, nieprzepartą, wchłaniać w siebie będzie. Pierwsza broszurka traktuje o zasadach ruchu zwanego liberalnym, czyli wolnościowym, zrodzonego z racjonalizmu, a przez rewolucję francuską narzuconego światu chrześcijańskiemu, jako nowy kurs, jako postęp, gdy jest w istocie cofnięciem się do ustroju pogańskiego. Liberalizm wychował dwa ostatnie pokolenia i przygotował stan obecny umysłów, prawdziwą martwotę, tylko przybierającą hasła i pozory życia jakiegoś nowego, odrodzonego, która nic światu dać nie może, prócz złudzeń i rozczarowań.

Cechą liberalnego katolicyzmu jest dążność do kompromisu między wiarą a teoriami nowoczesnymi. Przejęty jest mianowicie teorią o przyrodzonej doskonałości człowieka i społeczeństwa, z bezmyślnym niemal pominięciem dogmatu o upadku rodziców ludzkości i nauki Kościoła o stworzeniu świata. Przyznaje on przesadne znaczenie nauce, jako krzewicielce prawdy, podnosi zbytnio to, co przyrodzone, a obniża to, co nadprzyrodzone, lub takowe zupełnie uchyla; wreszcie staje w najbardziej fałszywym położeniu względem dwóch pojęć: pojęcia władzy i pojęcia wolności. Jeśli liberalizm czysty i wyraźny jest herezją i rodzajem nihilizmu religijnego, to liberalizm katolicki jest umniejszonym chrystianizmem, zwykłym utylitaryzmem. Dąży on do największej swobody osobistej, do ograniczenia możliwego władzy, do zmniejszenia obowiązków własnych a jednocześnie praw cudzych, do bezmiernego szafowania cudzą własnością, czy ona jest Boża, kościelna, społeczna czy prywatna, przy jednocześnie nieograniczonej ochronie swej własnej własności. Na gruncie wiary, liberalizm, chcący pozostawać katolickim, daje się poznać po tym, że obowiązek posłuszeństwa względem Kościoła ogranicza do samych artykułów wiary. Wypowiadając słynne hasło: „le cléricalisme voila l’ennemi! – klerykalizm – oto jest wróg!” demokratyzm wolnościowy, zrodzony z rewolucji, z tak zwanych praw człowieka, zapominający o prawach Bożych, ogłosił za wroga ludzkości klerykalizm, mając Kościół na myśli. My słuszniej powiedzmy, że wrogiem ludzkości jest liberalizm!

Od autora

Najżywszym życzeniem Kościoła byłoby, aby chrześcijańskie zasady pokrótce tu wyłożone, przeniknęły wszystkie urządzenia państwowe i były w nich stosowane. Albowiem zasady te posiadają cudowną skuteczność leczenia zła dzisiejszych czasów, zła, którego ani liczby, ani ważności zapominać nie można, a które po większej części zrodziło się z tak zachwalanych wolności, owych, jak rozumiane, zarodków zbawienia i chwały. Nadzieję tę rozwiały fakty. Zamiast owoców słodkich i zbawiennych zrodziły się owoce gorzkie i zatrute. Kto pragnie lekarstwa, niechaj go szuka w przypomnieniu zdrowych nauk, od których jedynie można z zaufaniem oczekiwać zachowania porządku, a przez to samo zabezpieczenia prawdziwej wolności (1).

Wolność sumienia

1. Prawdziwe określenie wolności. Wolność jest to zdolność wyboru między środkami, które wiodą do celu z góry oznaczonego, w tym znaczeniu, że ten, kto posiada zdolność wyboru jednej rzeczy wśród wielu innych, jest panem swoich czynów (2). Owa zdolność wyboru koniecznie wymaga wstępnego sądu rozpoznania, to znaczy atutu inteligencji, czyli rozumu. „Niepodobna wprawić w ruch woli jeżeli nie rozświetli jej, niby płomień pochodni, rozpoznanie umysłu… i wybór jest zawsze poprzedzony rozpoznaniem” (3). Dlatego też od dawna filozofia uznawała zawsze, że jedynie istoty obdarzone wolnością są istotami rozumnymi. Wolność, o której teraz mówimy, jest wolnością przyrodzoną, źródłem, z którego biorą początek wszelkie inne prawdziwe swobody. Bóg, istotnie i doskonale wolny, stworzył na swoje podobieństwo aniołów i ludzi. Ze wszystkich stworzeń jedynie anioł i człowiek otrzymali na Jego podobieństwo ową chwałę istot rozumnych i wolnych (4). Wolność jest przeto nieodłączna od człowieka i jest darem Stwórcy. Jest „wolą samą, jako w czynach swoich posiadająca zdolność wyboru” (5).

2. Bóg i wolność człowieka. Człowiek, proste stworzenie, zależy bezwzględnie od Stwórcy. Zależy od Boga przez swoją naturę, która jest stworzona. Nie może przestać być zawisłym, podobnie, jak nie może przestać być stworzeniem. Człowiek czy anioł zbuntowany, wzbrania się oddać wolną cześć ze swojej zawisłości; ta pomimo wszystko zawsze pozostaje. Chce czy nie chce, najwyższe panowanie Boga nosi on w sobie głębiej, niż krew żył i szpik kości swoich. Zbuntowany, podlega sądowi Bożemu i ujść mu nie może. Jest podobny Bogu, albowiem jest stworzony na Jego obraz i podobieństwo (6), to znaczy obdarzony rozumem i wolnością, nie mówiąc tutaj o darze pierworodnej sprawiedliwości. Człowiek bluźniłby, mówiąc do Boga: Jestem równy Tobie, albowiem jestem wolny jak Ty. Ty nie masz pana nad sobą i ja go nie mam także. Ty czynisz wszystko według swojej mądrości i woli, podobnie i ja pójdę przy świetle mojego rozumu i tak, jak mi się będzie podobało. Nic nie wpływa na Twoje postanowienie, ja także będę myślał swobodnie, będę wolnomyślicielem. Jednym słowem będę wierzył w to, co będę chciał, będę czynił to, co mi się spodoba. Nie będę służył (7). Nie: człowiek nie może ani tak mówić, ani czynić bez bluźnierstwa. Są to słowa szatana. Bóg jest Stwórcą i Władcą Najwyższym, a człowiek stworzeniem i poddanym. Wobec Boga wszystkie narody są tak, jak gdyby nie istniały wcale (8). Człowiek sam z siebie nie przestał być prochem i popiołem wobec Przedwiecznego. Rewolucja nie zmieniła nic w tym naturalnym porządku. Pycha rozdęła człowieka, ale nie dodała mu wielkości. Nie zmniejszyła Boga. Przez rozumną i wolną duszę, dar otrzymany od Boga, człowiek podobny jest Bogu, to prawda, ale nie jest Mu równy. Nie jest Nim pod żadnym względem. Bóg jest doskonały, człowiek zaś niedoskonały i ułomny. Wolność Boga jest doskonała, jak Jego rozum i nie może zbłądzić. Wolność człowieka jest niedoskonała, jak i jego rozum. Rozum, skłonny do błędu pociąga wolę w swoje słabości. Czasami istotnie rozum przedstawia woli, nie powiem dobro realne, ale pozór dobrego… złudzenie. „Podobnie wola, przez sam fakt zależności od rozumu, z chwilą, gdy pożąda przedmiotu wykraczającego z prostego rozumu, wpada w radykalny występek, który nie jest niczym innym, jak zepsuciem i nadużyciem wolności” (9). Warto wyprowadzić na światło tę podwójną prawdę: człowiek jest wolny, ale wolność jego nie jest doskonałą, skłonną jest do upadku; czyni go ona panem swoich czynności, ale utrzymuje zawsze pod panowaniem Boga. Święty Augustyn wybornie streszcza tę naukę: „Bóg dał człowiekowi wolność, zagroziwszy mu śmiercią, jeżeli zgrzeszy, i użyczył wolną wolę, utrzymując go wszakże w swojej władzy i w przerażeniu pod tą groźbą” (10).

3. Wolność wobec prawa. Bóg pozostaje panem. To porządek naturalny. Prawa Boskie są konieczne i nie ulegają przedawnieniu. Korzystając ze swoich przywilejów Bóg dał człowiekowi prawo, które jest wyrazem Jego woli. Człowiek zna wolę Bożą przez prawo Boże. Poddać mu się musi: każde nieposłuszeństwo Boskiemu prawu jest pogwałceniem porządku naturalnego, istniejącego między stworzeniem a Stwórcą, i jest istotną niesprawiedliwością. Prawo Boskie, a można to zastosować względnie również do wszelkiego sprawiedliwego prawa ludzkiego, nie tylko nie jest sprzeczne z istotną wolnością człowieka, lecz przeciwnie, przychodzi jej z potężną pomocą. Prawo Boskie jest przedziwnym światłem, które człowiekowi rozświetla jego obowiązki, pomaga mu do ich spełniania i służy skutecznie do osiągnięcia ostatecznego celu. Nie dozwala mu zabłąkać się w ciemnościach błędu i zgubić się na wieki. Zabezpiecza go przed niewolą namiętności i zepsuciem pochodzącym od złego. Tak tedy, gdy człowiek poddaje wolność swoją prawu Bożemu, temu wyrażeniu woli Boskiej, z jednej strony oddaje cześć Boga należną według najściślejszej sprawiedliwości, z drugiej zaś strony postępuje jedyną drogą, na której dojść może do zbawienia. Nie zrzeka się swojej godności, ale ją zabezpiecza. Nie traci swej wolności, ale ją ratuje. Uświęca ją zamiast jej nadużywać i zamiast ją znieważać. Psalm 118 jest wspaniałym komentarzem do tej prawdy. Nie od rzeczy jest w tym miejscu przypomnieć prawdziwe zasady. W ich świetle poznamy wartość nowoczesnych wolności. Zaczynamy od wolności sumienia. Poza tym jednak rozważmy następujące słowa papieża Leona XIII: „Na innym miejscu, a mianowicie w encyklice Immortale Dei, mówiliśmy o tak zwanych nowoczesnych wolnościach, rozróżniając w nich co dobre od tego, co jest w nich z tym sprzeczne. Jednocześnie stwierdziliśmy, że wszystko, cokolwiek znajduje się dobrego w tych wolnościach, jest tak dawne, jak prawda: wszystko to Kościół zawsze pochwalał usilnie i doprowadził istotnie do wykonania w praktyce. To, co nowego dodane zostało, okazuje się temu, który szuka prawdy, jako pierwiastek zepsuty, jako owoc wzburzonych czasów i niepohamowane zamiłowanie do nowatorstwa. Ale skoro wielu upiera się w tych wolnościach spostrzegać, nawet w tym, co zawierają występnego, najpiękniejszą chlubę naszej epoki i podstawę konieczną przywilejów politycznych, jakby bez tych wolności nie można było wyobrazić sobie doskonałego rządu, wydało nam się potrzebne w interesie dobra publicznego, wobec którego stajemy, sprawę tę osobno omówić” (11).

1. Co to jest wolność sumienia? Nieprzyjaciele Kościoła, ogromnie nadużyli tej nazwy. Wielu katolików posługuje się nią bezkrytycznie i przyczynia się do zamieszania pojęć. A jednak dla dusz jest to kwestia życia i śmierci. Niedozwolone jest bowiem chrześcijaninowi przejmowanie błędu. Wielkim nierozsądkiem i karygodną względnością jest to dawanie do zrozumienia nieprzyjaciołom Kościoła, że mamy jednakowe z nimi zapatrywania. Słowo wolność sumienia rozlega się wszędzie, czytane jest na każdym miejscu. Powiedzieliśmy, że wolność jest zdolnością wyboru między środkami wiodącymi do oznaczonego celu. Przypomnijmy, że sumienie jest roztropnością człowieka w kierunku samopoznania i zdawania sobie sprawy ze swoich czynów i ich moralności. Wyrażenie wolność sumienia posiada dwa znaczenia: jedno katolickie, a drugie rewolucyjne.

a) Znaczenie katolickie. Można rozumieć wolność sumienia w tym znaczeniu, że człowiek w swojej działalności prywatnej i publicznej ma swobodę, ma prawo, jak powiada Leon XIII w encyklice Libertas: „[człowiek] ma w państwie prawo według obowiązku sumienia słuchać woli Boga i wypełniać Jego rozkazy, bez żadnych przeszkód. Ta wolność, prawdziwa wolność, wolność, która przystoi dzieciom Bożym, która tak chlubnie osłania osobistą godność człowieka, jest wyższa ponad wszystkie pogwałcenia i prześladowania.

Taka wolność była zawsze przedmiotem życzeń Kościoła i jego szczególnego umiłowania. Tej wolności domagali się z taką stałością apostołowie; tej właśnie w pismach swoich bronili apologeci, nie innej wolności złożyli w ofierze krew swoją niezliczeni męczennicy. I mieli słuszność albowiem wielka i bardzo sprawiedliwa moc Boga nad ludźmi, a z drugiej strony wielki i najwyższy obowiązek ludzi względem Boga znajdują wspaniałe świadectwo w tej chrześcijańskiej wolności. Ona nie ma nic wspólnego z partyjnymi i buntowniczymi zamysłami. W żaden też sposób nie można sobie jej wyobrazić jako oporną w posłuszeństwie należnym władzy publicznej, ponieważ nakazywanie i wymaganie posłuszeństwa władzy jest prawem mocy ludzkiej o tyle, o ile nie jest w niezgodzie z mocą Boską i o ile zamyka się w granicach przez Boga wskazanych”.

Widzimy więc, że taka wolność sumienia jest przeciwieństwem tej, którą głoszą liberałowie. Zamiast być wybujałością rozumu ludzkiego, który podziwia i uwielbia sam siebie oraz podnosi bunt przeciw Bogu, wolność sumienia, w rozumieniu katolickim, jest swobodą poddania swojego sumienia, to znaczy rozumu i woli, myślom i woli Boga. Jest swobodą służenia Bogu, uzbrojoną w świętą odwagę, nie dającą się odstraszyć ani odwieść od obowiązku przez żadną moc stworzoną, jest „ponad wszelki gwałt i prześladowania”. Trzyma namiętności na wodzy, pogardza pochlebstwami, pokonuje wstyd fałszywy i nigdy przywidzeniom, władzy lub przesądom tłumu nie oddaje czci, należnej jedynie Bogu. Nie buduje nic nigdy na ruchomym piasku ludzkich zdań i pozostaje stale na niewzruszonej opoce odwiecznej prawdy.

b) W rozumieniu rewolucyjnym i liberalnym wolność sumienia jest urojonym prawem myślenia i wierzenia według własnych upodobań nawet w rzeczach religii i moralności. Dotyczy dowolnego rozpowszechniania wśród tłumu swoich zdań za pośrednictwem słowa lub druku, czy też jakimkolwiek innym sposobem. W imię takiej wolności sumienia człowiek jest panem w wyborze religii, lub też może nie posiadać żadnej. Z wybranej przyswaja sobie to, co mu się podoba, a resztę odrzuca. W religii katolickiej godzi się na prawdy, które rozum jego uznał za możliwe do przyjęcia, odrzuca zaś inne, zwłaszcza tajemnice. Człowiek na podstawie wolności swego sumienia posiada pewne przyrodzone prawa wobec Boga, albo raczej przeciw Bogu. Tak wygląda teoria liberalizmu o wolności sumienia, którą ujmują w różne określenia, co treści rzeczy nie zmienia. Takie jest najczęściej spotykane znaczenie owego wyrażenia. Rozważmy teraz bliżej tę wolność sumienia i przypatrzmy się temu bożkowi rewolucji, przed którym obałamuceni chrześcijanie palą czasami kadzidła. Przypomnijmy sobie po prostu naukę Kościoła.

2. Co myśleć o wolności sumienia, pojętej w duchu liberalnym? Odpowiedź: Tak pojęta wolność sumienia jest niedorzecznością, bezbożnością, szaleństwem i zarazą.

a) Jest niedorzecznością, bo pojęcie takiej wolności polega na kapitalnym błędzie, a błędem tym jest mniemanie o niezawisłości ludzkiego rozumu. W encyklice Libertas Leon XIII , wyłożywszy naturę ludzkiej wolności, tak mówi dalej:

„Wśród rozpraw o wolności, gdyby wspominano tę wolność uprawnioną i szlachetną, taką, jaką rozum i słowa nasze dopiero opisały, nikt nie ośmieliłby się więcej stawiać Kościołowi zarzutu, którym go tak często nadzwyczaj niesprawiedliwie obarczają, że świadomie jest nieprzyjacielem wolności jednostek lub wolności państw. Jednakże wielu bardzo, idąc za przykładem Lucyfera, który wyrzekł zbrodnicze słowa: «Służyć nie będę» utożsamiają wolność z prostą, niedorzeczną swawolą. Takimi są wszyscy uczniowie tej rozpowszechnionej i potężnej szkoły, zapożyczającej swe miano od wyrazu «wolność» noszą nazwę «liberałów », czyli zwolenników wolności.

Istotnie: czym są w zakresie filozofii zwolennicy naturalizmu i racjonalizmu, tym samym są sprzymierzeńcy liberalizmu w porządku moralnym i cywilnym, skoro do obyczajów i praktyki życia wprowadzają zasady ustalone przez wyznawców naturalizmu. Podstawą zaś wszelkiego racjonalizmu jest niezawisłe panowanie rozumu ludzkiego, który odmawiając posłuszeństwa należnego rozumowi Boskiemu i odwiecznemu, a chcąc zależeć wyłącznie od siebie, tylko siebie uznaje za najwyższy pierwiastek, źródło i sprawdzian prawdy. Takie są roszczenia zwolenników liberalizmu, o których wspomnieliśmy. Według nich w praktyce życia nie istnieje żadna Boska potęga, której należy się posłuszeństwo, a przeciwnie: każdy sam dla siebie stanowi prawo. To jest podłoże tej tak zwanej niezależnej moralności, która pod pozorem wolności, odwracając wolę od przestrzegania przykazań Boskich, prowadzi człowieka do bezgranicznej swawoli”.

Zapewne, w pojęciu czysto fizycznym, człowiek posiada moc odmówienia czci Bogu. Bóg, Pan najwyższy, nie porusza tak woli ludzkiej, jak rzemieślnik swe narzędzie. Ale moralnie człowiek nie może oprzeć się Bogu. Sumienie jego jest skrępowane prawem Bożym, jest obowiązany słuchać rozkazów Boga. Człowiek przeciw Bogu nie posiada moralnej wolności, ponieważ nie jest niezawisły. Pojęcie zatem wolności sumienia, oparte na błędnym mniemaniu o niezawisłości człowieka jako na swej podstawie, jest niedorzecznością.

b) Wolność sumienia w pojęciu liberalnym jest bezbożnością. Wolnomyśliciel staje wobec Boga na stanowisku najwyższego sędziego, rozstrzygającego, w co ma wierzyć lub nie wierzyć. Wybiera w religii to, co mu się podoba. Przez to samo wyrządza Bogu obelgę i okazuje się bezbożnikiem, ponieważ odrzucając niektóre dogmaty, przypuszcza, że Bóg się omylił albo, że nas oszukał, lub że słowo Jego nie zasługuje na wiarę. Tutaj zauważyć należy, że taki wolnomyśliciel zarówno jest winien gdy odrzuca wszystkie prawdy objawione przez Boga, jak gdy wzbrania się wierzyć w niektóre tylko. W jednym i drugim wypadku wyrządza obelgę Panu Bogu. Albowiem objawieniem Bożym jest Jego słowo. On mówił, aby Mu wierzono na Jego słowo. To prawem jest Boga. Myśl Boska i słowo, będące jej wykładnikiem, wznosi się wysoko ponad tłumem i niemądrymi uroszczeniami wolnej myśli. Bóg, gdy przemawia w celu objawienia prawdy, tajemnicy, wykonuje akt władzy, podobnie, jak wówczas, gdy wydaje rozkaz. Człowiek powinien wierzyć i słuchać; wiara jest sama w sobie aktem posłuszeństwa. Każda nieufność pychy ludzkiej względem słów Pana nad pany jest obelgą i zbrodnią obrazy majestatu.

c) Wolność sumienia w pojęciu liberalnym jest szaleństwem i zarazą. Posłuchajmy słów encykliki Mirari vos, ogłoszonej przez papieża Grzegorza XVI. Napiętnowawszy silnie indyferentyzm „tę szkodliwą zasadę, rozpowszechnianą przez chytrość złych ludzi, a która powiada, że zbawienie duszy wieczne osiągnąć można w każdej religii, byle postępować według sprawiedliwości i uczciwości”, papież powiada dalej: „Z zatrutego źródła indyferentyzmu wypływa ta fałszywa i niemądra maksyma, a raczej szaleństwo, że każdemu można dać i zagwarantować wolność sumienia, błąd najbardziej zaraźliwy, któremu toruje drogę bezwzględna i bezgraniczna wolność, rozpowszechniana na zgubę Kościoła i państwa, a który mimo to wielu w nadmiarze bezczelności przedstawia jako korzystny dla religii. «Jaka może być dla dusz śmierć zgubniejsza, aniżeli wolność błądzenia» – mówił święty Augustyn. Patrząc na to, jak rozluźniają się hamulce, zdolne utrzymać ludzi na drodze prawdy, których już sama naturalna skłonność do złego pcha do zguby, łatwo możemy powiedzieć, że otwartą jest ta głębokość otchłani, skąd, jak opowiada święty Jan, widział wznoszący się dym, który zasłaniał tarczę słoneczną, i szarańczę wychodzącą na spustoszenie ziemi. Zaprawdę to jest źródło niestałości ducha. Stąd pochodzi wzrastające zepsucie wśród młodzieży, stąd wśród ludu wzgarda dla uświęconych rękojmi, dla rzeczy i praw najświętszych. Stąd jednym słowem plaga najbardziej zgubna, jaka może niszczyć państwa. Albowiem doświadczenie stwierdza, a starożytność najodleglejsza poucza, że do sprowadzenia ruiny najbogatszych, najpotężniejszych, najsławniejszych, najbardziej kwitnących państw nie potrzeba niczego więcej, jak tylko tej wolności opinii bez żadnego hamulca, owej swawoli w rozprawach publicznych, owego zapału do nowinek”.

W encyklice Quanta cura Pius IX w ten sposób mówi o wolności sumienia: „[Zwolennicy naturalizmu], rozwijając konsekwentnie ową fałszywą ideę rządu społecznego nie wahają się sprzyjać błędnej, jak najfatalniejszej dla Kościoła katolickiego i dla zbawienia dusz opinii, nazwanej szaleństwem przez Naszego świętej pamięci poprzednika, Grzegorza XVI, a mianowicie, że wolność sumienia i wyznania jest właściwym każdemu człowiekowi prawem, że powinna być głoszona i zabezpieczona w każdym, dobrze zorganizowanym państwie, że obywatele mają zupełne prawo wypowiadania śmiało i publicznie swoich opinii, jakiekolwiek by one były, przy pomocy słowa, druku lub też w inny sposób, a bez ograniczenia ze strony władzy kościelnej, czy świeckiej. Upierając się przy tych lekkomyślnych twierdzeniach nie myślą, ani nie zastanawiają się nad tym, że głoszą wolność zatraty i że jeżeli dozwolone jest zawsze ścieranie się zdań ludzkich, to nigdy nie zabraknie ludzi, którzy zuchwale opierać się będą prawdzie i pokładać zaufanie w paplaninie mądrości ludzkiej, a to jest niesłychanie szkodliwe złudzenie, którego starannie unikać powinna wiara i mądrość chrześcijańska, stosownie do nauki samego Pana naszego Jezusa Chrystusa”.

Przypomnijmy teraz XV, XVI, XVII i XVIII zdanie potępione w Syllabusie.

Zdanie XV: Wolno jest każdemu człowiekowi przyjmować i wyznawać każdą religię, którą w świetle swojego rozumu uzna jako prawdziwą (list apostolski Multiplices inter z 10 czerwca 1851 roku, przemowa Maxima quidem z 9 czerwca 1862 roku).

Zdanie XVI: Ludzie mogą znaleźć drogę do zbawienia wiecznego i osiągnąć zbawienie wieczne, wyznając dowolną religię (encyklika Qui pluribus z 9 listopada 1846 roku, przemowa Ubi primum z 17 grudnia 1847 roku, encyklika Singulari quidem z 17 marca 1856 roku).

Zdanie XVII : Należy mieć przynajmniej dobrą nadzieję, co do zbawienia tych wszystkich, którzy w żaden sposób nie żyją na łonie prawdziwego Chrystusowego Kościoła (przemowa Singulari quadam z 9 grudnia 1854 roku, encyklika Quanto conficiamur z 10 sierpnia 1863 roku).

Zdanie XVIII : Protestantyzm nie jest niczym innym, jak tylko odmienną formą jednej i tej samej prawdziwej religii chrześcijańskiej, którą w tej formie wyznając, można być miłym Bogu tak, jak będąc w Kościele katolickim (encyklika Nostis et nobiscum z 8 grudnia 1849 roku).

W encyklice Libertas Leon XIII występuje obszernie przeciw wolności sumienia. Każdy katolik więc powinien bez zastrzeżeń, tak jak to czyni Kościół, potępić wolność sumienia w znaczeniu pospolitym, to znaczy rewolucyjnym. Nieraz słyszy się wśród ludu, że każdy powinien mieć własny swój sąd nawet w rzeczach religii, że wszystkie wyznania są dobre. Są to zdania zawierające w sobie bardzo poważne błędy. Nie, człowiek nie ma prawa wybierać między prawdą a błędem, nie mniej jak między dobrem a złem. Nie posiada też prawa okazywać się obojętnym. Częstokroć jesteśmy świadkami zbytniej uprzejmości, którą należy uważać za tchórzostwo, nie zawsze dające się usprawiedliwić nieświadomością. We francuskiej Izbie Deputowanych pewien poseł wygłosił kilka lat temu mowę, której osnowa według „Dziennika Urzędowego” („Journal officiel”) brzmiała jak następuje: „Nam katolikom i naszym braciom, zakonnikom, czynią niezasłużone wymówki, wystawiając nas jako nieprzyjaciół najświętszego prawa ludzkości, wolności sumienia”.

Oczywiście mówca, chcąc być przez izbę zrozumianym, mówił jedynie o wolności sumienia w znaczeniu liberalnym, a więc o tej, co Kościół potępił, o tej, co wraz z Kościołem wszyscy katolicy, za pozwoleniem mówcy, potępić powinni. Przegląd „La Semaine religieuse de Cambrai” odpowiedział na to w tych słowach: „Ludzkość ma prawo i obowiązek poddania się prawu Bożemu i przyjmować prawdę, którą Stwórca raczył jej objawić. To jest jej najświętsze prawo i obowiązek. Tylko szatan i jego aniołowie domagają się wolności sumienia w obliczu Boskiej władzy, nakazującej wiarę i prawo swoje. Człowiekowi, tak samo jak tamtym, nie wolno tego się dopuścić”.

Niepodobna lepiej powiedzieć. Nie, wolność sumienia nie jest świętym prawem ludzkości. Prawem uświęconym jest przede wszystkim prawo Boga, którego prawem jest, aby Go słuchano, aby Mu na słowo wierzono, aby mu oddano bezwzględne posłuszeństwo. Świętym prawem ludzkości jest jedynie to prawo, które otrzymała od Boga i które Bóg sam obwarował. Jest to prawo poznania prawdy, prawo niezostania oszukanym, wprowadzonym w błąd przez heretyków i fałszywych proroków wolnej myśli. Jest to prawo ochrony przed zatruciem moralnym, tym następstwem naturalnym nowoczesnych wolności. Powtórzmy za papieżem: „wszystko, cokolwiek dobrego zamierzają te wolności, jest stare jak prawda. Cokolwiek dorzucono nowego, wydać się musi szukającemu prawdy pierwiastkiem zepsucia, wytworzonym przez zamęt czasów i bezładne zamiłowanie do zmian”. Streśćmy ten rozdział w formie odpowiedzi na pospolity zarzut.

3. Zarzut: Człowiek otrzymał od Boga wolność, a zatem wolno mu jest myśleć, chcieć, działać według upodobania.

Odpowiedź:

a) Człowiek otrzymał od Boga wolność fizyczną. Bóg nie pogwałca jego woli w wyborze środków do zamierzonego celu.

b) Człowiek otrzymał wolność moralną czynienia dobrze i wyboru wśród rzeczy dozwolonych. Otrzymał też wolność moralną opierania się złemu, niesłusznym naciskom, prawom niesłusznym.

c) Człowiek nie ma wolności moralnej być nieposłusznym Bogu, Jego woli, Jego prawu naturalnemu lub też objawionemu, ani też nie słuchać ludzkiego prawa, jeżeli ono jest sprawiedliwe. Własnością prawa jest naprawienie swojej woli do woli Boga, zniewolenie sumienia istoty rozumnej. Bóg zostaje Panem bez zamiaru zrzeczenia się kiedykolwiek swej władzy: „Nie oddam mojej chwały nikomu” (Iz 42, 8). Dobrze w świetle wieczności zrozumiany interes człowieka nakazuje mu też się poddać.

Henryk Hello

(1) Por. Leon XIII, Libertas.

(2) Ibidem.

(3) Ibidem.

(4) Zwierzęta poruszane są swoim instynktem, a żadne nie posiada rozumu. Instynkty przedziwnie, które u wielkiej liczby z nich podziwiamy, świadczą tylko o najwyższym rozumie Stwórcy, który je tak dobrze dostosował do potrzeb człowieka, lub też opatrzył tak zdumiewająco w celach samozachowawczych.

(5) Libertas; Rdz 1, 26–27.

(6) Por. Rdz 1, 26–27.

(7) Por. Jr 2, 20.

(8) Por. Iz 40, 17.

(9) Libertas.

(10) Enchirid. XXV.

(11) Libertas.

Powyższy tekst jest fragmentem książki Liberalizm potępiony przez papieży.