Rozdział czternasty. Nareszcie!

Już tylko tydzień! W środę i piątek Piotrek i Ula idą do kościoła, by przećwiczyć sposób przystępowania do Komunii Świętej. W ławkach siedzą już starsze dzieci i z zaciekawieniem przypatrują się bliźniętom. Rodzice zajęli zaś miejsca z tyłu za dziećmi.

Piotrek i Ula są najmniejsi w całej grupie; ale potrafią zachować się nie gorzej od innych. Tak samo pięknie, jak i starsze, podchodzą do ołtarza ze złożonymi rękoma i klękają przy balustradzie. Muszą się nauczyć wszystkich ruchów, by w niedzielę był porządek.

W sobotę rano znów idą do spowiedzi, bo jutro przecież przyjmą Komunię Świętą. Pan Jezus musi mieć serca całkiem czyste. Piotrek nie boi się ani trochę. Bo to już drugi raz; a i grzechy ma tylko takie malutkie. Mama, która siedzi z tyłu za nimi, jest zadowolona ze swych bliźniąt, i myśli: „Choć najmłodsze, ale są bardzo dobrze przygotowane”. Tak samo sądzi i ksiądz proboszcz, który słucha ich spowiedzi.

Wieczorem po kolacji mama kąpie oboje po kolei. Namydloną gąbką mocno szoruje głowę i plecy Piotrka, wybrudził się niezgorzej gdzieś na strychu. Ale mimo że czuje w nosie i ustach mdły zapach mydła, nie mówi ani słowa. Nawet wewnątrz nie niecierpliwi się jak zwykle.

„To oczywiste – myśli. – Nie tylko dusza, ale głowa i ręce, i całe ciało muszą być czyste, gdy się przyjmuje Pana Jezusa”.

Potem mówią pacierz i idą prosto do łóżka, by się dobrze wyspać.

Mama i tata siadają na chwilę obok swych bliźniąt. Ula powtarza jeszcze raz szeptem: „Zdrowaś Maryjo…” i dodaje głośno:

– O Matce Bożej nie można zapomnieć przy Komunii Świętej.

– I Anioł Stróż też będzie z nami – przypomina sobie Piotrek. I mimo woli zaczyna:

– Aniele Boży, stróżu mój…

– Czy on pójdzie ze mną aż do balustrady? – pyta.

– Oczywiście – potwierdza mama – on prowadzi z radością swoje dziecko do Pana Jezusa.

– Jak to pięknie! – cieszy się Piotrek.

– Ale wiesz, mamo, ja się trochę boję – mówi z westchnieniem – żebym się w czymś nie pomylił na koniec.

– Ty zawsze masz o coś stracha – śmieje się Ula. – To przecież nic trudnego: ręce pięknie złożyć, o tak! Z powagą podejść… Potem uklęknąć, otworzyć pięknie usta, język trochę wysunąć, ale nie za bardzo! I potem połknąć świętą Hostię.

– A potem wrócić na miejsce, ale bez rozglądania się – kończy Piotrek. – Przypomnij mi jeszcze, mamo – dodaje – jak powinienem się modlić.

– Przede wszystkim uważajcie na to, co robi ksiądz proboszcz i jakie zaczyna modlitwy. A gdy już starsze dzieci zaczną podchodzić do ołtarza, powiedzcie jeszcze Panu Jezusowi: „Kochany Jezu, teraz przyjdziesz do mnie. Cieszę się z tego. I kocham Cię, bardzo kocham. Żałuję też za wszystkie grzechy”. Albo jeszcze krócej: „Jezu, Jezu – przyjdź do mnie!”. To jest bardzo piękna modlitwa. I możecie jeszcze dodać: „Matko Boża i Aniele Stróżu, bądźcie ze mną”.

– A po Komunii Świętej, mamusiu?

– Po Komunii Świętej najważniejszą rzeczą jest dziękować: „Kochany Jezu, teraz jesteś we mnie. Kocham Cię i dziękuję Ci bardzo…”

A potem możecie prosić Pana Jezusa…

– Żebyśmy się dostali do nieba, tak, mamo?

– Żebyśmy byli dobrzy i nie popełniali grzechów…

– Ksiądz proboszcz powiedział, że powinniśmy myśleć i o innych, nie tylko o sobie!

– Ja będę modliła się za ciebie, za tatę…

– Za księdza proboszcza i za pana nauczyciela też się pomódlcie.

– Tak, bo mają tyle pracy z nami…

– Wiesz, mamo – mówi Ula – ja będę modliła się za wszystkich ludzi, za dzieci pogańskie… za chorych… i za dusze w czyśćcu…

– Ale zapomnieliśmy jeszcze o babci – dodaje Piotrek.

– Tak – mówi mama – ale teraz zamykajcie oczy, bo czas spać.

Mama gasi światło. W blasku księżyca widać dwa białe, czysto posłane łóżka. Mama robi swym dzieciom na czole znak krzyża. „Moje dobre maluchy” – myśli i modli się: „Pobłogosław je, dobry Panie Jezu”.

Przychodzi poranek.

Dzieci idą do kościoła z rodzicami. W ręku niosą świece. Ula ma białą sukienkę, a Piotrek granatowe ubranie. Ale po chwili nakładają płaszcze, bo poranek jest dość chłodny.

– Piękna sukienka nie jest dla ludzi – mówi cicho Ula. – Nie muszą jej wcale widzieć. Ona jest tylko dla Pana Jezusa.

Jeszcze nigdy Piotrek i Ula nie siedzieli tak cicho jak dzisiaj, gdy ksiądz proboszcz przemawiał do dzieci i rodziców. Cały kościół jest wypełniony ludźmi. Wszyscy chcą być obecni, gdy małe dzieci będą przyjmować Zbawiciela do swych serc.

Wszyscy też wstają razem, gdy chłopcy i dziewczęta składają głośno przyrzeczenie: „Kochany Jezu, chcemy być Ci zawsze wiernymi. Nie chcemy słuchać złego ducha ani pokus, które przychodzą nam do głowy. Zawsze będziemy strzec w naszych duszach jasnego światła łaski, które dałeś nam podczas chrztu świętego”.

Potem zaczyna się Msza Święta.

Dzieci są cichutkie, skupione.

Rozlega się pierwszy dzwonek: „Święty, Święty, Święty jesteś, Panie Boże!” – modlą się dzieci. Po chwili klękają. To Przeistoczenie, przychodzi Pan Jezus.

A teraz?! Teraz ministranci dzwonią na Komunię Świętą.

Kapłan podnosi wysoko Hostię, w której ukryty jest Pan Jezus.

„Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł do serca mego – modlą się dzieci – ale rzeknij tylko słowo, a będzie zbawiona dusza moja.” Ula mówi trochę głośniej od innych, bo przypomina sobie lekcję u księdza proboszcza. Potem wstają i podchodzą do ołtarza, Piotrek i Ula, jako najmniejsi, idą ostatni. Nie oglądają się ani w prawo, ani w lewo, choć wiedzą, że rodzice patrzą na nich.

I Pan Jezus ukryty w małym, białym opłatku przychodzi do nich.

Wracają na swoje miejsca i klęczą skupieni. Pan Jezus jest w nich. Choć tego nie widzą, ich dusze stały się piękniejsze i jaśniejsze niż przedtem dzięki Bożemu światłu łaski uświęcającej.

„Panie Jezu, jak dobry jesteś, że chciałeś przyjść do nas” – myślą. I modlą się dziękując tak, jak im radziła mama.

Są tak skupione, że ledwie dostrzegają, że mama i tata też przyjmują Komunię Świętą. Ten sam Pan Jezus jest w ich sercach, ich rodziców i prawie wszystkich ludzi w kościele.

Wychodząc z kościoła wołają ze zdziwieniem i radością:

– O babcia! Ale niespodzianka!

– Nie powiedziałem wam, że przyjedzie babcia – śmieje się tata – bo gdybyście wiedzieli, to trudniej byłoby wam modlić się ze skupieniem.

„Tak, to prawda” – myślą.

– I dlatego, babciu, siedziałaś z tyłu za nami, byśmy myśleli tylko o Panu Jezusie – zgaduje Ula.

Babcia daje obojgu pamiątkowe różańce: Uli biały, a Piotrkowi brązowy.

– Brązowy jest lepszy dla ciebie – zauważa Ula – bo masz zawsze takie brudne ręce.

O mało nie dostała od Piotrka łokciem w bok. Ale szybko przyszło mu do głowy, że to przecież niemożliwe w takim dniu jak dzisiejszy. „Zresztą – myślał – Ula mnie lubi i nie chciała mi dokuczyć… Na pewno nie, niechcący tylko tak jej się wyrwało”.

Po obiedzie mama pozwala im wyjść na podwórko i pobawić się piłką. Przychodzą też Maciek, Irka i inne dzieci i ciekawie przyglądają się, jak wyglądają ich koledzy po Komunii Świętej. Po chwili bawią się już piłką Uli, tą najlepszą. Piotrek zabrudził trochę błotem nowe spodnie, tak iż mama musi je czyścić.

Około godziny piątej znów idą do kościoła, by podziękować jeszcze raz Panu Jezusowi. Gdy Piotrek z tatą zostali w tyle, Ula zwraca się do mamy jakby trochę zażenowana:

– Mamo, przyjmując Pana Jezusa nie czułam nic niezwykłego… Tak, jakbym miała w ustach kawałek chleba. A myślałam, że Komunia Święta to coś nadzwyczajnego.

Mama uśmiecha się i mówi:

– Jesteś trochę zapominalska, Ulu. Mówiłam wam przecież, że Pan Jezus jest całkowicie ukryty pod postacią chleba, że przyjmując Go czujemy tylko smak i kształt chleba. Kiedyś, gdy Pan Jezus nauczał po raz pierwszy o Komunii Świętej, Żydzi, a nawet niektórzy uczniowie, myśleli, że trzeba będzie spożywać Jego żywe ciało. Nie rozumieli, że Pan Jezus ukryje się całkowicie pod postacią chleba. Dlatego niektórzy odeszli od Niego i nie chcieli już z Nim przebywać.

– Nie, mamusiu, ja o tym pamiętałam. Ale tak jakoś mi się wydawało, że to będzie coś nadzwyczajnego. Teraz już rozumiem, że Pan Jezus chce być całkowicie ukryty, chce, by nie działo się nic niezwykłego, żebyśmy Mu wierzyli, że jest w opłatku. Ja w to wierzyłam i bardzo, bardzo Mu dziękowałam.

– To najważniejsze, Ulu, i Pan Jezus jest z ciebie zadowolony.

Po chwili Piotrek jest już obok Uli i oboje proszą, by jutro rano też mogli pójść do Komunii Świętej. Mama godzi się i obiecuje, że pójdzie razem z nimi.

Cieszy się mała Ula i jej brat Piotrek, że Pan Jezus znów przyjdzie do nich. I często będą Go przyjmować w Komunii Świętej.

Bo jakby ludzie mogli żyć bez Pana Jezusa!

Erika Goesker

Powyższy tekst jest fragmentem książki Eriki Goesker Przygody Piotrka i Uli, czyli jak przygotować się do I Komunii Świętej.