Rozdział czternasty. Kościół z ewangelicznych przypowieści, cz. 1

Wszystkie herezje powstałe w związku z dogmatem Wcielenia mogą zostać zdefiniowane jako przejaw jednostronnego ekskluzywizmu. Jedne herezje będą widzieć w Jezusie wyłącznie człowieka, zaś inne podporządkują Jego człowieczeństwo Boskości. Dla wiary te dwie skrajne koncepcje są równie zabójcze, albowiem w tym konkretnym wypadku tajemnica polega właśnie na tym, aby wierzyć, że Jezus Chrystus jest zarazem prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem.

Coś podobnego zachodzi w przypadku Kościoła, ponieważ jest on równocześnie instytucją Boską i ludzką. W nauczaniu Jezusa Chrystusa, zawartym w przypowieściach, oba te elementy są wyraźnie obecne pod postacią symboli i nie mamy prawa eliminować jednego z nich na korzyść drugiego. Niestety, w rzeczywistości często mamy do czynienia z takim właśnie sposobem postępowania.

Pierwsza koncepcja będzie „materializować” i humanizować Kościół, uderzając w jego aspekt nadprzyrodzony i Boski. W drugiej koncepcji nastąpi wchłonięcie elementu ludzkiego przez Boskość i przejście do przesadnego spirytualizmu.

Na dalszych stronach tego rozdziału zamierzamy przedstawić obie te koncepcje. Wykażemy, że mają one swoje źródło w nieznajomości bądź niezrozumieniu alegorycznego nauczania Jezusa.

Rozpoczynamy od krótkiego przedstawienia nauki, którą Jezus Chrystus pragnął przekazać słuchaczom, gdy w rozmaitych przypowieściach ukazywał im królestwo niebieskie. Uściślimy również, w jakim zakresie pojęcie królestwa niebieskiego odnosi się do instytucji Kościoła.

Żydowska koncepcja królestwa

Wedle jednomyślnej opinii egzegetów przypowieści o królestwie niebieskim mają postać trwałej antytezy wobec koncepcji żydowskich, jakie Jezus napotykał wokół siebie i które w chwili, gdy rozpoczynał działalność publiczną, wywołały stan nadzwyczajnego ożywienia społecznego.

We wszystkich żydowskich środowiskach dominującą ideą było przekonanie, że zapowiedziany przez proroków Mesjasz miał wyzwolić Izraela z poddaństwa, przywrócić jego niegdysiejszą królewską godność i zapewnić panowanie nad wszystkimi narodami świata. To marzenie o odbudowie potęgi politycznej musiało być szczególnie mocne, skoro sami apostołowie – mimo bliskiego obcowania z myślą Mistrza i mimo ponawianych przezeń wysiłków, które miały umożliwić im zrozumienie prawdziwej natury królestwa, jakie przyszedł On ustanowić – już po Jego zmartwychwstaniu, kiedy rozkazuje im „nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca”, ośmielają się jeszcze pytać Go: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?” (Dz 1, 4–6). Dwaj podróżni zmierzający do Emaus – a według przekazu św. Łukasza byli to uczniowie Jezusa – tajemniczemu towarzyszowi podróży mówią szczerze o swoim rozczarowaniu: „A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało” (Łk 24, 21). Powyższe fragmenty Pisma Świętego są bardzo sugestywne i pokazują, jak głęboka była wiara w duszy żydowskiego ludu w zwycięskiego Mesjasza-Króla.

Szczęście, jakiego spodziewają się Żydzi współcześni Jezusowi Chrystusowi po nastaniu królestwa mesjańskiego, ma przede wszystkim charakter doczesny. Brak wojen, maksymalna płodność przyrody, żywotność i długowieczność własnego plemienia, zniesienie trudu i cierpienia – oto natura oczekiwanych dóbr.

Nieścisłością byłoby jednak stwierdzenie, że wszyscy ludzie upatrywali wymarzonej szczęśliwości w tego rodzaju radościach. O ile materialistyczne skłonności przeważają u wielu dusz nazbyt jednoznacznie przywiązanych do ziemskich dóbr, o tyle elita narodu spodziewa się, że w wyniku ustanowienia królestwa mesjańskiego nastąpi zwrot ku ideałowi etycznemu, wartościom moralnym i świętości. Czyż prorok Daniel we wspaniałej wizji Syna Człowieczego nie zapowiada, że „panowanie i władzę, i wielkość królestw pod całym niebem otrzyma lud święty Najwyższego” (Dn 7, 27)? Według proroctwa Księgi Mądrości, a więc na całe stulecie przed przyjściem Jezusa Chrystusa, królestwo Boże stanie się udziałem sprawiedliwych, którzy w tym złym świecie słuchać będą głosu pobożności (Mdr 3, 1, 7–8).

Niedwuznaczne ślady mesjanizmu o charakterze religijnym i moralnym odnajdujemy w kantyku Zachariasza, na kartach Ewangelii dziecięctwa Jezusowego, to znaczy u św. Łukasza. Zachariaszowy Benedictus wysławia dzień, w którym lud żydowski, wyrwany z mocy nienawidzących go nieprzyjaciół, służyć będzie Bogu „w pobożności i sprawiedliwości”. Z kolei starzec Symeon, człowiek sprawiedliwy i bojący się Boga, wychwala w swym Nunc dimittis nadejście pomazańca Bożego, który jest „światłem na oświecenie pogan i chwałą ludu swego, Izraela”.

Wszelako zaznaczyć trzeba, że stan świętości, który miałby zostać zapoczątkowany przez nadejście Mesjasza, zostałby urzeczywistniony za pośrednictwem ludu Izraela. Prawo Mojżeszowe i Świątynia wciąż pozostawałyby instytucjami życia religijnego. A więc najczystsze mesjańskie nadzieje również zostałyby zabarwione nacjonalizmem, co przeszkadzałoby im osiągnąć taki stopień duchowości, jaki pragnął im właśnie nadać Jezus.

Materialistycznym i nacjonalistycznym koncepcjom Żydów Jezus Chrystus przede wszystkim przeciwstawia zasadniczo duchowy charakter królestwa, jakie przychodzi ustanowić. „Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy, nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza sierp, bo pora już na żniwo” (Mk 4, 26–29). Królestwo Boże jest królestwem całkowicie wewnętrznym. Zasiewa się je w sercach ludzi, tak jak ziarno zboża zasiewa się w ziemi. Dusze i tylko dusze – oto prawdziwy teren, przeznaczony do tego, aby mogło się ono rozwijać. Królestwo Boże nie może rozwijać się gdzie indziej, ponieważ jest królestwem niewidzialnym. Ono się ukrywa, podobnie jak ziarno rzucone na niwę i przysypane ziemią. Ono nie objawia się ciału i krwi, jak królestwa z tego świata, lecz odsłania się oczom oświeconym nadprzyrodzonym światłem. Jeśli posiada te dwie cechy – wewnętrzności i niewidzialności – to dlatego, że z istoty swojej jest królestwem duchowym i dlatego, że szczególną właściwością spraw duchowych jest to, iż ukrywają się one przed wszelkim postrzeganiem zmysłowym.

Odpowiedź Jezusa, udzielona faryzeuszom na pytanie o to, kiedy nadejdzie królestwo Boże, uzupełnia sens tej alegorii. „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: «Tu jest» albo: «Tam». Oto bowiem królestwo Boże jest pośród was” (Łk 17, 20–21). Faryzeusze spodziewają się jakiegoś politycznego przewrotu albo Boskiego cudu, który dałby początek epoce mesjańskiej, a tymczasem Jezus odpowiada im coś w rodzaju: „Królestwo Boże nie jest królestwem chwały tego świata, lecz królestwem umartwienia i wyrzeczenia. Gdybyście nie byli zaślepieni przez przesądy i namiętności, bez trudu rozpoznalibyście jego naturę duchową, ponieważ urzeczywistniło się ono w mojej Osobie i w mojej nauce”.

Przypomnijmy również, że dla Jezusa Chrystusa jedynymi wrogami królestwa są grzech i zło, ucieleśnione w postaci szatana (Mt 4, 8–11); że fakt wyrzucania demonów jest przezeń postrzegany jako rozstrzygający argument świadczący o tym, iż królestwo już nadeszło (Mt 12, 25–29; Łk 10, 17–20; Mk 1, 27; 3, 15); że jedynymi warunkami wstępu do królestwa są nawrócenie i pokuta (Mt 14, 7), sprawiedliwość (Mt 5, 20), wyrzeczenie się bogactw (Mt 19, 23), prostota i czystość serca (Mt 18, 3). Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to wszystko jest bardzo wyraźną oznaką, że królestwo Boże ma charakter duchowy.

To wewnętrzne i niewidzialne królestwo jako królestwo duchowe posiada pewną autonomiczną i spontaniczną moc. Niezależnie bowiem od tego, czy siewca czuwa czy śpi, w ziarnku zboża – za sprawą właściwej mu wewnętrznej i niepowstrzymanej mocy – powoli, lecz nieustannie, zachodzą procesy kiełkowania i dalszego rozwoju. Żyzność gleby, wilgotność i ciepło światła słonecznego pozostają, oczywiście, koniecznymi warunkami jego wzrostu, ale to nie one są jego przyczyną. Zasada jego życia jest całkowicie wewnętrzna.

Tak samo królestwo Boże będzie mogło na zewnątrz napotkać pewne sprzyjające jego rozwojowi okoliczności, ale sam wzrost dokonywać się będzie w oparciu o ukrytą w nim Boską moc. Tak więc czynniki zewnętrzne działają tylko na początku, podczas zasiewu, i na końcu, podczas żniwa. Okres wzrostu jest niezależny od siewcy. Jak wielki mamy tu kontrast do wizji żydowskich, z ich marzeniami o środkach rozwoju królestwa w postaci znaków niebieskich, siły zbrojnej i niespodziewanego przyjścia Mesjasza w pełnym majestacie! (1)

Ta wewnętrzna zdolność posiada też nieskończoną energię. Początki królestwa są skromne i niepokaźne, lecz jego późniejszy rozwój objawi światu, jaka w tym mikroskopijnym zalążku znajdowała się udzielna moc. „Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się w jego gałęziach… Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło” (Mt 13, 31–33).

Dobra, jakie zawiera to nadprzyrodzone i Boże królestwo, będą mieć nieocenioną wartość. Aby je osiągnąć, poświęca się i sprzedaje wszystko. „Królestwo niebieskie podobne jest do skarbu ukrytego w roli. Znalazł go pewien człowiek i ukrył ponownie. Z radości poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę. Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy znalazł jedną drogocenną perłę, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją” (Mt 13, 44–46).

Moc Boża zapewnia królestwu niebieskiemu nieprzerwany wzrost, niemniej rozwija się ono powoli. Pomiędzy zasiewem a żniwami upływa wiele miesięcy. Aby ziarno gorczycy stało się wielkim drzewem, konieczny jest długi przedział czasowy. Nie jest rzeczą słuszną przyspieszanie nadejścia królestwa i dokonywanie natychmiastowego oddzielenia pszenicy od chwastu albo ryb dobrych od złych. „Rzekli mu słudzy: «Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali chwast?». A on im odrzekł: – «Nie, abyście zbierając chwast, nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: – Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza»” (Mt 13, 28–30). „Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata” (Mt 13, 47–49).

Żydzi wyobrażali sobie, że królestwo mesjańskie zostanie ustanowione w jednej chwili, za sprawą interwencji wszechmogącego Boga. Jezus Chrystus przeciwstawia tej obiegowej koncepcji ideę królestwa, które wprawdzie wzrasta, ale czyni to w sposób roztropnie niespieszny, a jego ostateczne nadejście odsuwa się w bliżej nieokreśloną przyszłość.

Ponieważ królestwo niebieskie jest królestwem wewnętrznym i duchowym nie może narzucać się siłą ani nie może wymuszać zgody na przyłączenie się do niego. Ono zakłada dobrowolną współpracę ze strony dusz. W związku z tym, aby mogło zakiełkować w sercach, wymaga dobrej dyspozycji moralnej. Jedne ziarna upadają na drogę, gdzie nadlatują ptaki i wydziobują je; inne padają na ziemię skalistą, gdzie nie mogą się zakorzenić i rychło usychają; jeszcze inne wpadają pomiędzy cierniste krzewy, które wyrastają bujnie i zagłuszają je; pozostałe natomiast padają na glebę żyzną, i te wydają owoc. W symbolicznej i ekspresyjnej formie przypowieść ta ukazuje różne kategorie słuchaczy Ewangelii. Jedni mają serca twarde jak ziemia udeptana przez przechodniów, do tych przychodzi szatan i porywa zasiane w nich słowo. Inni są powierzchowni i niestali, w związku z czym posiane wśród nich ziarno słowa przy pierwszym trudnym doświadczeniu więdnie i usycha. Niektórzy są nastawieni życzliwie, ale na niwie ich dusz zostały już zasiane złe nasiona trosk doczesnych, umiłowania bogactw i pożądliwości – ci nie wydają owocu. Wreszcie są i tacy, u których gleba duszy jest dobra i żyzna; u tych ziarno ewangelicznego orędzia rozwija się pomyślnie i wydaje plon obfity.

Duchowy charakter tego królestwa wyklucza wszelki partykularyzm polityczny czy narodowy. Trzeba oddać cezarowi, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga. Wejście do królestwa nie jest już przywilejem jednego plemienia, ponieważ chcąc tego dokonać wystarczy spełniać wolę Ojca niebieskiego. Siewca żąda wyłącznie od ziemi, aby była dobra i żyzna, reszta jest bez znaczenia. „Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat” (Mt 13, 37–38).

Kościół a królestwo ewangeliczne

„Utożsamienie Kościoła z królestwem ewangelicznym, które od czasów św. Augustyna ma charakter klasyczny – zauważa ks. Batiffol – dalekie jest od dosłownej i ścisłej interpretacji. Przecież samo pojęcie królestwa jest bardzo złożone! Niemniej ustanowienie Kościoła nie zostało przez nas ufundowane na tym utożsamieniu. Nie powinniśmy więc dłużej mówić: «Jezus zapowiedział królestwo i oto pojawił się Kościół », jak gdyby Kościół zajął samorzutnie miejsce nadziei, jaką można było żywić na widzialne nadejście królestwa! Istotnie, Jezus zapowiedział królestwo, zarówno królestwo nadprzyrodzone w niebie, jak i wewnętrzne królestwo w chrześcijańskich duszach. Pojawił się też Kościół – co również zostało zapowiedziane przez Jezusa – który jest czymś innym, niż królestwo nadprzyrodzone czy królestwo wewnętrzne. Nikt nie ośmieli się powiedzieć, że w słowach Chrystusa: «Nie bój się mała trzódko, ponieważ spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo» – trzódka i królestwo to jedna i ta sama rzeczywistość” (2).

Nie należy więc mieszać Kościoła Chrystusowego z królestwem Bożym. „Kościół ma w sobie coś z królestwa, ale nie jest nim samym. Ewangeliczne pojęcie królestwa jest o wiele szersze i obszerniejsze od prostego pojęcia hierarchicznej wspólnoty, ustanowionej na tym świecie. Królestwo ma niewątpliwie charakter zewnętrzny i społeczny, ale jest również wewnętrzne i duchowe. Królestwo jest sprawą aktualną i ziemską, ale jest też sprawą odnoszącą się do przyszłości i do rzeczywistości niebiańskiej” (3).

Pamiętając o poczynionych rozróżnieniach i zastrzeżeniach, trzeba jednak stwierdzić, że relacje pomiędzy królestwem i Kościołem są bardzo szerokie. Kościół hierarchiczny jest królestwem, nie tylko z uwagi na swój aspekt zewnętrzny i społeczny. Celem Kościoła jest uświęcenie i zbawienie dusz. Kościół urzeczywistnia królestwo pod względem wewnętrznym i duchowym w sercach wiernych oraz przygotowuje je pod względem eschatologicznym i niebiańskim.

Oto powód, dla którego większość przypowieści dotyczących królestwa Bożego odnosi się również do Kościoła. Na przykład jest rzeczą oczywistą, że wszystkie parabole symbolizujące sposób, w jaki królestwo wzrasta na ziemi, muszą znaleźć swoją konkretną ilustrację w znamionach rozwoju Kościoła. Niebawem to zresztą pokażemy.

Zobaczymy, że prawdziwa natura Kościoła często jest rozumiana nie lepiej, niż natura królestwa głoszonego przez Jezusa Chrystusa. Stare żydowskie koncepcje, które Mistrz ustawicznie napotykał wokół siebie, mają zbyt głębokie związki z ludzką psychologią, aby – tak jak i ona – nie były trwałe. Oczywiście, nie dotyczą one już mesjanizmu, ponieważ został on zastąpiony przez Kościół, ale możemy je łatwo napotkać pod nowymi postaciami.

Podstawy tych koncepcji czerpią inspirację z całkowitego niezrozumienia nauczania Jezusa zawartego w przypowieściach, które w ograniczonej, ale rzeczywistej mierze, odnosi się do Kościoła. Zagadnienia te opiszemy na dalszych stronicach tej książki.

O. Ambroży de Poulpiquet OP

(1) R. Garrigou-Lagrange OP, Le Messianisme chez les Juifs, Paryż 1909, s. 84n.

(2) Ks. P. Batiffol, L’enseignement de Jesus, Paryż 1905, s. 184.

(3) Y. de la Brière SI, art. Église [w:] Dictionnaire apologétique de la Foi catholique, fasc. IV, col. 1247–1248.

Powyższy tekst jest fragmentem książki o. Ambrożego de Poulpiqueta Tylko Kościół. Apologetyka.