Protestantyzm jako zjawisko religijne i kulturalne, cz. 1

W dziejach Kościoła protestantyzm zajmuje szczególne miejsce. Odpowiednie docenienie tej wyjątkowości jest warunkiem zrozumienia istoty ruchu, który retrospektywnie określany jest jako reformacja. Wielkie zróżnicowanie powstałych w jej łonie doktryn i ośrodków religijnych utrudnia pracę jednoznacznego określenia miejsca, jakie to zjawisko zajmuje w historii chrześcijaństwa. Dzieje protestantyzmu dzielą się na odrębne epoki, dla których cezurą jest zakończenie Wojny Trzydziestoletniej pokojem westfalskim. Od tego czasu protestantyzm uzyskuje znacznie większą samodzielność polityczną i wyraźnie wyodrębnia się jako zbiór wyznań przeciwstawiających się Kościołowi Rzymskiemu. Okres wcześniejszy, od pierwszego wystąpienia Lutra do roku 1648 trwa nieco ponad sto trzydzieści lat. Podzielić go można na czas filozoficznego i teologicznego rozwoju protestantyzmu, oraz lata ugruntowywania się tej myśli w politycznym porządku Europy. Proces ten trwa od ogłoszenia tez Lutra w roku 1517 do mniej więcej końca wieku XVI. W tym czasie protestantyzm pozostaje modyfikacją doktryny katolickiej funkcjonując wciąż w jej cieniu. Jednak jeszcze za życia pierwszych reformatorów protestantyzm zaczyna się już usamodzielniać nie tylko jako odrębne wyznanie, lecz jako cała kultura i cywilizacja rywalizująca z cywilizacją łacińską. To współzawodnictwo nasilało się systematycznie od czasu zawiązania Ligi Szmalkaldzkiej, dochodząc do swego szczytu w czasie Wojny Trzydziestoletniej.

Historia polityczna protestantyzmu nie dostarcza jednak klucza do zrozumienia tego procesu. Jego istota, która obecna jest we wszystkich odłamach protestanckich zawarta została w dziele pierwszych reformatorów i najsilniej objawiła się w początkowej fazie ruchu, którą można zamknąć w ramach czasowych półwiecza od wystąpienia Lutra w Wittenberdze do śmierci Kalwina w roku 1564. Zaproponowano rozliczne interpretacje protestantyzmu, tłumaczące go jako zjawisko czysto religijne, kulturalno-cywilizacyjne lub jako typowo niemiecką cechę narodową. Dogłębną jego analizę przeprowadził Hilary Belloc (1), wskazując na odrębność protestantyzmu od innych herezji chrześcijańskich zarówno pod względem podstaw etycznych, jak i jego doniosłego wpływu cywilizacyjnego. Praca Belloca pozostaje aktualnym i niezwykle oryginalnym przedstawieniem zjawiska, jakim była reformacja.

Wyjątkowość protestantyzmu wynika z dwóch czynników. Pierwszym jest ogólnokulturowy charakter reformacji. Jako jej początek można uznać wystąpienie Lutra w roku 1517, jednak swoimi korzeniami sięga ona dużo głębiej, poprzez ruch husycki, teologię devotio moderna i myśl ockhamistów (2) po herezje fraticcelich i doktryny Marsyliusza z Padwy (3). Te odległe wpływy skupiły się w generalnym nastroju intelektualnym, który w połączeniu z bodźcem, jakim był rozwój humanizmu, wydał w początkach XVI wieku ruch zwany później reformacją. Belloc zwraca uwagę, że była to nie tyle jedna, określona herezja, a raczej nastrój moralny, który uobecniał się w sposób umiarkowany, jak u Erazma z Rotterdamu lub skrajnie, w gwałtownych pismach Marcina Lutra (4). U jego wspólnej podstawy leżał sprzeciw wobec zastanej formy Kościoła i wiary oraz poszukiwanie nowej, co jednak realizowano w różny sposób, bądź drogą dociekania humanistycznego, bądź odgórnej reformy teologicznej. Ostatecznie nastrój ten wydał wiele herezji, zwanych wspólnie mianem protestanckich, odmiennych i często zaciekle zwalczających się nawzajem, natomiast powiązanych wspólnym wrogiem jakim pozostał Kościół Rzymski. Drugim powodem jest trwały wpływ, jaki wywarł protestantyzm na całokształt chrześcijaństwa. Właściwym dziełem reformacji jest utworzenie przez nią swoistej kultury protestanckiej, ukształtowanej przez ducha nowej moralności zaszczepionego przez pierwszych reformatorów. Podczas gdy poszczególne wyznania protestanckie bądź zaniknęły, bądź przeszły od czasu swego powstania ewolucję tak skrajną, że dziś są w istocie nie do pogodzenia z oryginalnymi ich założeniami, zeświecczony nastrój reformacji nadal czynnie oddziałuje na kulturę. Stał się on zaczynem nowej cywilizacji, od początku przeciwnej Rzymowi, która silnie utwierdziła się w państwach protestanckich, skutecznie zastępując łacińską cywilizację niesioną przez Kościół katolicki.

Czynniki te powodują, że kluczowym dla zrozumienia protestantyzmu jest ujęcie go jako ruchu umysłowego, swoistego nastroju intelektualno-religijnego, nie zaś jednoznacznie określonej doktryny religijnej, która powstała jako jego wynik. Belloc porównuje ten nastrój do smaku znajomej potrawy czy napoju, który przenika zmysły próbującego go człowieka i jest wyraźnie realny i rozpoznawalny, choć trudny do ścisłego opisania.

Z uwagi na ogólny charakter początkowych ruchów reformacyjnych stosowanie w analizie historycznej twardego rozróżnienia na stronę katolicką i protestancką, przynajmniej względem okresu przed politycznym ugruntowaniem się tych drugich w drugiej połowie XVI wieku, może być nieco mylące. Choć rozróżnienie to znane było już w tym czasie, określało ono jednak stronnictwa wewnątrz wspólnoty chrześcijańskiej, zaś spór między nimi traktowany był jako sprawa wewnętrzna Kościoła. Jeszcze po śmierci Marcina Lutra spoglądano ku soborowi jako metodzie wypracowania wspólnego stanowiska w podstawowych sprawach wiary i pogodzenia zwaśnionych. Nieustępliwość obu stron oraz coraz silniejsze uzależnienie przywódców protestanckich od poszczególnych władców świeckich, zwłaszcza na terenie Rzeszy Niemieckiej, było istotnym powodem nieobecności przedstawicieli wyznań reformowanych na Soborze Trydenckim. Stało się to ważkim powodem pogłębienia rozdźwięku, radykalizacji postaw i petryfikacji doktryn protestanckich. Niemniej do końca wieku XVI protestantyzm traktowano – wbrew gwałtownym i bluźnierczym nieraz wypowiedziom Lutra i jego zwolenników – raczej jako próbę zreformowania istniejącego Kościoła, a nie zastąpienia go innym. Reformatorzy dążyli do urzeczywistnienia ideału Kościoła pierwotnego tak jak go rozumieli, uproszczonego i bezpośredniego. Działania Kurii dyktowane były przez cały pierwszy okres sporu dążeniem do jedności, nie zaś walką z zewnętrzną, wrogą herezją. Obie strony widziały potrzebę zmian, zaś ich konflikt rozumieć można jako zmaganie podejścia konserwatywnego z reformatorskim.

Z czasem, wobec braku zadowalającego porozumienia, stronnictwa te przemieniły się we wrogie obozy. Odnowieniu i uściśleniu nauki katolickiej przez Sobór Trydencki towarzyszyło zdecydowane określenie zasad wyznań protestanckich, zwłaszcza ewangelickiego i kalwińskiego. Jednocześnie ustaliły się sojusze polityczno-religijne. Stan ten stał się gruntem dla powstania swoistej kultury opartej na protestanckiej moralności, co ostatecznie rozdzieliło oba światy. W okresie, który nastąpił po Soborze Trydenckim, stronnictwa protestanckie i katolickie świadomie zwróciły się przeciwko sobie w otwartym antagonizmie. Jest to początek wojen religijnych, najpierw we Francji, następnie w całej Rzeszy Niemieckiej i Anglii. Kulminacyjnym momentem tego sporu była Wojna Trzydziestoletnia, jednak okres ten zakończyła na Wyspach Brytyjskich dopiero rewolucja 1688 roku, zaś na kontynencie dopiero pokój w Utrechcie i śmierć Ludwika XIV. W tym czasie państwa europejskie podzieliły się zależnie od przyjętego w nich wyznania. Anglia, pomimo znacznej mniejszości katolickiej, od czasu panowania Elżbiety I konsekwentnie odcinała się od Stolicy Apostolskiej i systematycznie usuwała wszelkie pozostałości dawnej religii. Do czasu Cromwella cała Brytania była zdecydowanie po stronie protestanckiej i z powodzeniem podporządkowała sobie katolicką Irlandię. Niderlandy, na skutek podziału w czasie Wojny Osiemdziesięcioletniej z Hiszpanią, rozbite zostały na protestancką cześć północną i katolicki południowy-zachód. Skandynawia stała się prawie całkowicie ewangelicka. Kraje Rzeszy Niemieckiej podzieliły się, głównie na osi protestancka północ – katolickie południe. Podobny porządek zapanował w kantonach Szwajcarii. Polska pozostała w znacznej mierze katolicka, posiadała jednak nieliczną choć wpływową mniejszość ewangelicką i kalwińską. Francja po wojnach hugenockich utwierdziła swoją pozycję kraju katolickiego z mniejszością protestancką składającą się z nieznacznych liczebnie, lecz potężnych i zamożnych członków szlachty i kupiectwa. Wreszcie wszystkie ziemie cesarstwa Habsburgów pozostały przy wierze rzymskiej, jak również królestwo Portugalii i państwa półwyspu apenińskiego.

Zarysowawszy historyczne ramy powstania i rozwoju protestantyzmu można uważniej spojrzeć na jego powstanie i pierwszy okres rozwoju. Źródła nastroju umysłowego, którego tworem był ruch reformatorski w Kościele, znajdują się w okresie schyłku średniowiecza, około stu pięćdziesięciu lat przed pierwszym wystąpieniem Lutra. Kryzys instytucji Kościoła jak i samej wiary bierze swój początek w opuszczeniu Rzymu przez Klemensa V i przeniesieniu Kurii do Awinionu (5). Francja wzmocniła znacznie swoją pozycję na skutek wzajemnego osłabienia się papiestwa i cesarstwa w konfliktach trwających jeszcze od wieku XI. Przeniesienie Stolicy Apostolskiej do Awinionu było próbą uwolnienia jej spod wpływów niemieckich i zabezpieczenia przed manipulacjami możnych rodów włoskich, jednocześnie jednak uzależniało ją od polityki francuskiej. Okres „niewoli awiniońskiej” zbiegł się z procesem kształtowania się w Europie nowoczesnych narodów. We Francji powoli dojrzewała świadomość odrębności narodowej. Narzucenie papiestwu narodowo-francuskiego charakteru, choćby tylko w zakresie politycznym, było poważnym ciosem dla jego autorytetu jako strażnika wiary powszechnej. Rozbicie jedności Europy było wyzwaniem, które Kościół dostrzegał z opóźnieniem i z trudem znajdował rozwiązanie zadowalające wszystkie strony. Dopóki trwały państwa krzyżowe, na Bliskim Wschodzie istniał bodziec dla jednoczenia się w imieniu obrony chrześcijańskiej wspólnoty. Upadek Akki w roku 1291, a następnie wypełniające cały wiek XIV konflikty wewnątrzeuropejskie, z których największym była Wojna Stuletnia, jeszcze bardziej wzmogły proces rozpadu dawnej jedności.

Próba, której poddany został Kościół, chwilowo go osłabiając, być może ostatecznie zakończyłaby się nawet jego wzmocnieniem, gdyby nie dalsze ciosy, które spadły w tym czasie na chrześcijańską Europę. Najdotkliwszym i najtrwalszym w skutkach była epidemia tzw. Czarnej Śmierci, której szczytowy okres przypada na połowę XIV wieku (6). Wyniszczenie ludności Europy przez plagę było początkiem rozprężenia społecznych struktur, w tym również kościelnych, które były jednocześnie wsparciem i cuglami instytucji świeckich. Czarna Śmierć wyniszczyła nie tylko fizyczną i polityczną tkankę społeczności europejskiej, lecz również dotkliwie wstrząsnęła umysłami ludzi. Katastrofa ta spowodowała zachwianie się wiary w dotychczasowy porządek nie tylko polityczny, ale metafizyczny. Efekt ten dał się w pełni odczuć dopiero po upływie niespełna pokolenia, gdy przeminęły bezpośrednie skutki plagi. Pod koniec XIV wieku Kościół rozdarty został przez schizmę zachodnią, która poważnie wstrząsnęła jego gmachem. Walki między papieżami i antypapieżami podzieliły nie tylko władców, ale całe społeczeństwa, hierarchów, a nawet świętych. Kościół stracił na krótki czas panowanie nad porządkiem europejskim, wciągnięty w wir sporów między poszczególnymi państwami (7). Kres temu położył dopiero Sobór w Konstancji. Rozbicie Kościoła wzmogło rosnący brak zaufania dla powszechności jego autorytetu. Wszystkiemu towarzyszył rozwój uczuć narodowych atomizujących świat chrześcijański i powolny rozkład feudalnej struktury gospodarczej. Urzędowe i liturgiczne użycie języków narodowych pozyskiwało coraz więcej zwolenników. Łacina, dotąd potężny instrument porozumienia i symbol jedności świata chrześcijańskiego, znalazła się w defensywie. Wcześniejsze osłabienie Kościoła spowodowało, że nie był on w stanie przejąć inicjatywy wobec nowych okoliczności społecznych i politycznych. Wszystkie te czynniki doprowadziły do fatalnego stanu, w którym wschodząca idea narodowa stanęła w opozycji do Kościoła i wiary rzymskiej. Ostatecznie pod koniec tego wieku został przygotowany grunt dla powstania ruchów religijnych wewnątrz Kościoła odpowiadających nowym warunkom rozbicia i osłabienia wiary, z których pierwszym był husytyzm.

Ruch husycki był wyrazem narodowych i etnicznych dążeń Czechów (8). Sprzeciwiając się uniwersalizmowi władzy cesarskiej i dążąc do emancypacji narodu czeskiego spod panowania Niemców zwrócił się jednocześnie przeciwko prymatowi Stolicy Apostolskiej. Argumentem teologicznym, który posłużył za odskocznię do krytyki władzy papieskiej był postulat dopuszczenia świeckich do Komunii pod dwiema postaciami (9). Upadek ruchu zbiegł się z klęską koncyliaryzmu na Soborze w Konstancji, zwycięstwo to było jednak krótkotrwałe. Umocnienie władzy papieskiej nie zdołało powstrzymać narastających tendencji odśrodkowych w chrześcijaństwie.

Wstrząsy wewnątrz Kościoła i zmieniająca się sytuacja społeczna i polityczna, zmierzająca ku modelowi państwa narodowego zbiegły się z nowymi zewnętrznymi czynnikami, które pobudziły umysły ludzi. Emigracja grecka po upadku Konstantynopola w roku 1453, a wcześniej zbliżenie Bizancjum z Rzymem podczas Soboru we Florencji i Ferrarze, ożywiły zainteresowanie greckimi klasykami na Zachodzie i dostarczyły wiele niedostępnych dotychczas dzieł. Powstawały nowe szkoły, filozofia i teologia znalazły się pod wielkim wpływem odkrywanego na nowo platonizmu i pitagoreizmu. Arystotelizm i tomizm, choć miały jeszcze w przyszłym stuleciu święcić tryumfy dzięki dziełu Suareza, znalazły się w odwrocie (10). Powiększała się znajomość świata fizycznego, zarówno poprzez rozwój nauk, jak i liczne odkrycia geograficzne. W roku 1499 Vasco da Gama opłynął Afrykę i dotarł do Indii, siedem lat po tym, jak Krzysztof Kolumb dopłynął do San Salvador.

Ogólne poruszenie intelektualne końca wieku XV wytworzyło nastrój, w którym ludzie domagali się zmian i nowości. Jak pisze Belloc, „nastrój tego gatunku jest początkowym warunkiem wszelkiej wielkiej reformy, lecz skoro tylko reformy zaczynają być przeprowadzane pojawiają się trzy czynniki, które towarzyszą wszystkim rewolucjom, a odpowiednie ich pokierowanie samo w sobie może zapobiec katastrofie. Pierwszym jest to: zmiana każdego rodzaju i każdego stopnia jest postulowana jednocześnie; od reform, które są jawnie słuszne i konieczne – będąc zwróceniem się ku odpowiedniemu porządkowi rzeczy – do nowinek, które są zbrodnicze i szalone. Drugim jest, że rzecz reformowana z konieczności stawia opór… Po trzecie… powstają w szeregach rewolucjonistów liczni, którzy «nie tyle przejęci są naprawą zła, którym obrosła rzecz reformowana, jak są wypełnieni namiętną nienawiścią samej tej rzeczy – jej istoty, w sobie samej dobrej, z racji której ma prawo trwać»”.

Stan Kościoła w tym czasie, u progu nowej epoki, był ambiwalentny (11). Wychodząc zwycięsko ze zmagań z władzą świecką, wyzwoliwszy się spod wpływu cesarza i króla francuskiego, utwierdziwszy prymat Stolicy Apostolskiej, Kościół cieszył się dużą samodzielnością i wpływem na sytuację polityczną. Swobodę działania zapewniał też stały dochód z licznych dóbr duchownych rozproszonych po całej Europie. Jednocześnie jednak Kościół znajdował się w stanie jakby uśpienia, nieumiejętnie reagując na zmieniające się okoliczności społeczne i polityczne. Przytłaczał go bagaż historycznych zwyczajów i nieprzejrzystej filozofii, zgromadzony przez zaniedbanie, niewiedzę i powszednią rutynę. Groźne memento dawnych wewnętrznych i zewnętrznych zmagań chrześcijaństwa odciągało uwagę polityków kościelnych od nowych zagrożeń. Żywe Magisterium obrosło rozlicznymi legendami i wierzeniami, z których większość była piękna, lecz często naiwna, a połowa z nich nieprawdziwa. Wciąż korzystano z autorytatywnych dokumentów, które, jak Donacja Konstantyna, okazały się być bądź fałszerstwem, bądź czym innym, niż to, za co je brano. Krążyły w niekontrolowanym obiegu rozliczne fałszywe relikwie. Jednocześnie tak daleko rozbudowano praktyki liturgiczne i naukę doktrynalną, że przesłaniały one nieraz istotę wiary. Nie ulegało wątpliwości, że ceremoniał katolicki i obowiązująca wykładnia wiary wymagały starannego zrewidowania i oczyszczenia. Wreszcie powszechnym zjawiskiem była światowość członków Kościoła, jak pisze Belloc, „w ścisłym teologicznym znaczeniu «światowości» jako przedłożenie spraw doczesnych nad wiecznymi”. Naczelnym przykładem tego zjawiska był powszechny zwyczaj sprzedaży, przekazywania drogą dziedziczenia i spekulacji urzędami kościelnymi. Zwłaszcza szkodliwe było gromadzenie wielu urzędów przez jedną osobę, co z reguły pozostawiało diecezję lub biskupstwo bez opieki kapłana. Kres temu położył dopiero Sobór Trydencki.

Potrzeba reform była powszechnie dostrzegana, zarówno wśród skrajnych krytyków Kościoła jak i w samej Kurii. Od końca wieku XV pojawiały się częste głosy wołające o sobór powszechny mający na celu uzdrowienie istniejącego stanu. Co więcej, nie istniał poza Kościołem żaden zorganizowany ośrodek zdolny do podjęcia się jego konstruktywnej przebudowy. Zdarzające się niekiedy wystąpienia, jak w przypadku Zwingliego, nie miały przemyślanego celu ani planu działania. Były wynikiem sporów z lokalną hierarchią, prawie zawsze związanych z kwestią dóbr kościelnych i opodatkowania na cele religijne. W Zurychu dochodziły do tego nastroje patriotyczne Szwajcarów oraz sceptycyzm doktrynalny Zwingliego, raczej skłonnego odrzucać hurtowo zasady wiary niż zastępować je własną nauką (12). Reformatorów z jego kręgu, podobnie jak później anabaptystów czy socynian cechowała również skłonność do znacznie większego radykalizmu niż luteranów, a nawet kalwinów. Widoczne to było choćby podczas sporu o znaczenie Eucharystii, który był przyczyną niezdolności wypracowania wspólnego stanowiska doktrynalnego przez reformatorów podczas debaty w Marburgu w 1529 roku (13).

Pomimo powszechnego żądania zmian i coraz silniejszego działania dążących do nich sił twórczych i niszczycielskich, które dało się odczuć w różnych dziedzinach życia, nadal było możliwym zachować jedność chrześcijaństwa. Przeprowadzenie reform nie obeszłoby się bez poważnego sporu, być może i konfliktu zbrojnego. Jednak poczucie całości i swoisty chrześcijański patriotyzm były na tyle żywe, że gdyby Kościół zdobył się w odpowiednim czasie na zdecydowane działanie, zwolennicy konstruktywnych reform znaleźliby się po stronie Stolicy Apostolskiej, a ci, którzy kryli własną prywatę i złą wolę pod postulatami religijnymi nie zdołaliby zachwiać ich połączoną siłą.

cdn.
Michał Bizoń

(1) Hillary Belloc (1870–1953) był angielskim pisarzem pochodzenia francuskiego. Katolik głębokiej wiary, przeciwstawiał się zarówno doktrynom socjalistycznym, jak i radykalnemu kapitalizmowi. We współpracy z Gilbertem Chestertonem i Arturem Pentrym stworzył teorię dystrybucjonizmu, mającą być realizacją ekonomicznej nauki Kościoła wyrażonej w encyklice Leona XIII Rerum novarum. Jako historyk zajmował się dziejami Anglii, opublikował również biografie wielu postaci rewolucji francuskiej. Napisał dwie książki o protestantyzmie, rozważające jego czołowe postacie oraz wpływ na kulturę europejską. Rozwiązanie podstawowych problemów współczesności widział w zwróceniu się ku katolicyzmowi i powrocie do myśli średniowiecznej. Te rozważania cywilizacyjne zawarł w dziełach Europe and the Faith oraz The Great Heresies.

(2) Malcolm Lambert, Herezje średniowieczne: od reformy gregoriańskiej po reformację, Gdańsk, Warszawa 2002, s. 304.

(3) Andrzej Tokarczyk, Tamten świat, Warszawa 1986, s. 188–189; Andrzej Tokarczyk, Protestantyzm, Warszawa 1980, s. 19.

(4) Hilary Belloc, Europe and the Faith, Nowy Jork 1930, s. 206 i dalsze.

(5) M. David Knowles, Dimitri Obolensky, Historia Kościoła, t. 2, Warszawa 1988, s. 314–315.

(6) Malcolm Lambert, op. cit., s. 302.

(7) M. David Knowles, Dimitri Obolensky, op. cit., s. 329.

(8) Ibid., s. 386.

(9) Ibid., s. 423.

(10) O stosunku Kościoła do rozwoju humanizmu i odkryć geograficznych renesansu por. M. David Knowles, Dimitri Obolensky, op. cit., s. 332–336.

(11) M. David Knowles, Dimitri Obolensky, op. cit., s. 338–342.

(12) George R. Potter, Zwingli, Warszawa 1994, s. 176–184.

(13) Ibid., s. 316.

Powyższy tekst jest wprowadzeniem do książki Protestantyzm potępiony przez papieży.