Nauczanie Kościoła wobec ideologii socjalizmu, komunizmu i nihilizmu (2)

Natomiast w tzw. sprawie polskiej papież Pius XII zajął jednoznaczne stanowisko – za legalny – uznając rząd londyński, przebywający na uchodźstwie od września 1939 roku (1). „Czy nowy traktat pokojowy i nowy układ stosunków międzynarodowych, jaki nastanie po tej wojnie, będą rzeczywiście natchnione sprawiedliwością i równością wobec wszystkich i duchem pokoju i odrodzenia, czy też raczej będą żałosnym powtórzeniem błędów, dawnych i świeżych?” – pytał zaniepokojony Biskup Rzymu, dostrzegając niebezpieczeństwo w tym, że „podjęte decyzje będą upozorowanymi sprawiedliwością występkami przeciw sprawiedliwości” (2). Przypomnijmy, w 1945 roku w wyniku konferencji krymskiej, na której de facto zaakceptowano przewagę wpływów sowieckich w Europie Środkowo-Wschodniej („ład” jałtański), mocarstwa zachodnie uznały „polski rząd” tzw. jedności narodowej, utworzony na bazie prosowieckiego tzw. rządu tymczasowego. W istocie „zainstalowanie komunistycznej władzy w Polsce na bagnetach sowieckiej armii, podobnie jak w innych krajach Europy Środkowej, oznaczało rozpoczęcie konfrontacyjnej polityki totalitarnego państwa komunistycznego wobec Kościoła katolickiego” (3). Pierwszym jej przejawem było zerwanie konkordatu. Następnym usuwanie biskupów z ich własnych diecezji, a także zakonnic ze szpitali, kasata klasztorów i aresztowanie kapłanów. „Dość wspomnieć, że do września 1948 roku w komunistycznych więzieniach przetrzymywano ponad czterystu polskich księży” (4). W odpowiedzi na tak prowadzoną politykę wobec Kościoła polscy biskupi wystosowali w 1946 roku list do wiernych, w którym ostrzegali, że „Polska nie może być bezbożna… nie może zdradzić chrześcijańskiego ducha swych dziejów… nie może być komunistyczna. Polska musi pozostać katolicka” (5).

Jednak ataki na Kościół i wiernych ze strony władz komunistycznych nie ustępowały, a nawet stopniowo nasilały się (6). W 1950 roku zamknięto charytatywną organizację Caritas, ponieważ deklarowała ona niezależność w stosunku do partii. Zaś już dnia 14 kwietnia tego samego roku, z inicjatywy prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego, zostało zawarte porozumienie pomiędzy Kościołem katolickim a wrogo nastawionymi do niego władzami komunistycznymi, gdyż jak sam o sobie mówił arcybiskup gnieźnieńsko-warszawski: „Historia obdarzyła mnie rolą interrexa, chociaż nie pragnę takich przywilejów i zaszczytów. Jednak, gdybym wiedział, że dla ratowania narodu polskiego należałoby pójść na kolanach do KC, to poszedłbym. Nie jest bowiem istotna moja osoba, a byt i przetrwanie narodu” (7). Niestety, droga, jaką obrał Episkopat Polski wcale nie doprowadziła do normalizacji stosunków pomiędzy państwem a Kościołem, a podpisane porozumienie wkrótce okazało się zupełną fikcją, albowiem rząd komunistyczny podjął decyzję o usunięciu katechezy ze szkół w celu umożliwienia marksistowskiej indoktrynacji oraz o likwidacji charytatywnych organizacji katolickich i wolnej prasy kościelnej. Natomiast 21 stycznia 1953 roku rozpoczął się tzw. proces kurii krakowskiej, w którym fikcyjnie oskarżony został ksiądz Józef Lelito wraz ze swymi współpracownikami. Pod presją fizyczną i moralną aresztowani, a następnie więzieni, oszkalowali Adama Stefana kardynała Sapiehę (1867–1951), największy autorytet Kościoła katolickiego na ziemiach polskich w latach czterdziestych XX wieku.

Hańbiący „Dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych” z dnia 9 lutego 1953 roku, na mocy którego przewodniczącym Episkopatu Polski został biskup Michał Klepacz, był tylko kolejną próbą zniewolenia Kościoła katolickiego podjętą przez komunistów. Przypomnijmy, że już 27 stycznia 1951 roku rząd przystąpił do usunięcia administratorów apostolskich z Ziem Odzyskanych i zastąpienia ich wikariuszami kapitulnymi w celu „złagodzenia nastrojów tymczasowości” na tych terenach. „W iluż to wspomnieniach przeczytać można, że ludzie wysiadali z pociągów repatriacyjnych dopiero wówczas, gdy dowiedzieli się, że w miejscowości ich osiedlenia jest polski ksiądz katolicki… I tego właśnie poczucia pozbawiły repatriantów władze komunistyczne” (8), które chciały z Kościoła polskiego – na wzór Cerkwi prawosławnej – uczynić zręczne narzędzie indoktrynacji, zmuszając kapłanów do składania przysięgi na wierność PRL. Bezsprzecznie postawę Kościoła prawosławnego wobec przywódcy ZSRS Józefa Stalina i jego dyktatury można było określić jako wiernopoddańczą. Odzwierciedlała ona tradycję całego prawosławia, zakorzenionego w kulturze Bizancjum, gdzie de facto cesarz był głową Kościoła.

Tymczasem 8 maja 1953 roku biskupi polscy oficjalnie wystąpili w obronie Kościoła katolickiego, wystosowując do rządu PRL memoriał, zawierający kategoryczny sprzeciw, będący przejawem heroicznej walki prześladowanego przez komunistów Kościoła Chrystusowego, który brzmiał następująco: „Rzeczy Bożych na ołtarzach cezara składać nam nie wolno. Non possumus” – powtórzony tego samego roku w Warszawie przez prymasa Stefana Wyszyńskiego podczas uroczystości Bożego Ciała. Memoriał ten był odpowiedzią na łamanie przez rząd komunistyczny porozumienia zawartego 14 kwietnia 1950 roku. Pomimo stawianego oporu i usilnych starań Kościół katolicki wyraźnie tracił autonomię w Polsce – lecz nigdy ducha walki! Droga do zwycięstwa była jeszcze bardzo długa – prześladowania wciąż trwały, a Watykanowi zarzucano antypolskie oblicze.

Od 14 do 21 września 1953 roku przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie toczył się pokazowy proces ordynariusza kieleckiego biskupa Czesława Kaczmarka (1895–1963), któremu bezpodstawnie zarzucano szpiegostwo na rzecz Ameryki i Watykanu, kolaborację z Niemcami, a nawet próbę obalenia ustroju PRL, i wymierzono mu karę dwunastu lat pozbawienia wolności. Ponadto sąd skazał go na utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat pięć. Został uniewinniony dopiero wiele lat po śmierci, w roku 1990.

W obronie biskupa Kaczmarka stanął prymas Polski Stefan Wyszyński, „aresztowany”, a właściwie bezprawnie uprowadzony przez UB w nocy z 25 na 26 września 1953 roku, a następnie więziony w Rywałdzie Królewskim, w Stoczku Warmińskim, w Prudniku Śląskim i w Komańczy koło Sanoka, gdzie powstał tekst Ślubów Jasnogórskich narodu polskiego (9). W Zapiskach więziennych pod datą 3 maja 1956 roku Stefan kardynał Wyszyński zanotował: „[Naród] brnie z niewoli w niewolę. Ale nadal pozostaje prawda – nawet wśród największej niewoli – że Królową Narodu niewolniczego jest Maryja”. Zdaniem J. Żaryna, „w praktyce «odwilż» dotarła do Kościoła 23 października 1956 roku, choć jeszcze wówczas nie wiedzieli o tym sami zainteresowani”, albowiem dopiero za pięć dni władze komunistyczne, ze względu na tzw. wypadki poznańskie (krwawa pacyfikacja buntu robotników) i węgierską „kontrrewolucję”, czyli wybuch powstania narodowego, zdecydowały się uwolnić prymasa Polski, aby ten z kolei uspokoił społeczeństwo polskie. A zatem, już 28 października 1956 roku Stefan kardynał Wyszyński triumfalnie powrócił do stolicy pełnić obowiązki duszpasterskie.

Reasumując, „lata 1953–1956 Stolica Apostolska nazwała okresem «Kościoła Milczenia» w Polsce” (10). Nie sposób przy tej okazji nie wymienić listu papieża Piusa XII skierowanego właśnie „Do Kościołów Milczenia”, opublikowanego w Londynie, w 1956 roku, w „Życiu. Katolickim tygodniku religijno-kulturalnym”. Niewątpliwie kierunek polityki wobec Kościoła katolickiego, jaki wyznaczyły władze komunistyczne w latach 1947–1956 stał się obowiązującym wzorcem postępowania dla wszystkich rządów w PRL-u. A zatem, już na przełomie 1957 i 1958 roku doszło do kolejnych masowych prześladowań. Szykany dotknęły niemal wszystkich obszarów życia religijnego w Polsce, a marginesem tolerancji cieszyło się coraz mniej przejawów pobożności rodaków, albowiem „chwilowe odwilże… traktowano w kategoriach porażki… kończyły się [one] próbą zawracania biegu historii, po ścieżkach wydeptanych przez Bieruta [1892–1956] i jego najbliższych współpracowników” (11), których celem była sowietyzacja Polski.

Potępiający komunizm papież Pius XII zmarł 9 października 1958 roku (12), a jego następcą został kardynał Angelo Giuseppe Roncalli, którego pontyfikat trwał do 3 czerwca 1963 roku. Bezsprzecznie dziełem życia papieża Jana XXIII (1958–1963) był zwołany dnia 11 października 1962 roku Sobór Watykański II, kontynuowany przez papieża Pawła VI (1963–1978), który w duchu reformistycznym zajął się reformą Kościoła, liturgii i Kodeksu Prawa Kanonicznego. W Polsce komunistyczne władze zachodzące zmiany w Kościele katolickim usiłowały interpretować na swoją korzyść, przeciwstawiając „postępowego” papieża „reakcyjnemu” prymasowi Wyszyńskiemu, który „starał się nie dostrzegać novum soborowego. Zmiany wprowadzał jak najwolniej. Jego zdaniem, domagał się tego tradycyjny, ludowy polski katolicyzm” (13). Warto w tym miejscu podkreślić, że Prymas Tysiąclecia przedstawił na soborze projekt wniosku potępiającego komunizm (przygotowany przez Episkopat Polski), lecz go nie przedyskutowano, a kontynuator reformatorskiej myśli papieża Jana XXIII, Paweł VI, stwierdził: „Zapewne należało coś więcej powiedzieć na soborze przeciwko komunizmowi i to mocnych rzeczy. Ale to mogłoby wam zaszkodzić” (14). Walka z bezbożnym komunizmem toczyła się więc nadal, ale „wszędzie – jak słusznie zauważył Stefan kardynał Wyszyński – gdzie jest gotowość na ofiarę jest zwycięstwo”.

***

W niniejszym wyborze tekstów źródłowych, składającym się z trzech części, prócz potępiających ideologie totalitarne encyklik społecznych papieża Leona XIII i św. Piusa X oraz Piusa XI i Piusa XII znajdzie również Czytelnik inne pisma chrześcijańskich autorów z końca XIX i początku XX wieku, ukazujących oblicze komunizmu, socjalizmu i nihilizmu.

W części drugiej zostały zebrane artykuły, kazania i przemówienia hierarchów Kościoła katolickiego: kardynała A. Hlonda, arcybiskupa J. Teodorowicza, biskupa M. Nowodworskiego oraz księży E. Podolskiego, H. Jackowskiego i F. Kwiatkowskiego.

Część trzecia obejmuje zaś teksty, których autorzy próbowali dociec źródeł i istoty zarówno nihilizmu, jak i socjalizmu. Ksiądz S. Załęski skreślił Genezę nihilizmu w Rosji, natomiast J. Ch. Jaugey, W. Cathrein i K. Antoine zgłębili ideologię socjalistyczną.

***

Część drugą niniejszej książki otwiera artykuł niezwykle zasłużonego dla krzewienia wiary katolickiej wśród narodu polskiego biskupa M. Nowodworskiego (1831–1896) pod znamiennym tytułem Chrystianizm i materializm. Ukazał się on na łamach „Przeglądu Katolickiego” w 1871 roku, i odsłaniał zgubny wpływ materializmu zarówno dla pogrążonych w pustce ideowej zuchwałych „mężów nauki”, którzy świadomie odrzucali istnienie duszy i istnienie Boga, jak i dla pozostających przy nauce Kościoła, którzy znaleźli się w okowach dechrystianizacji. Albowiem „wszystkie wrogie chrystianizmowi doktryny: idealne, realne i realno-idealne, ostatecznie ustąpiły przed materializmem. Za naszych dni materializm stał się wielką potęgą, i ufny w tę swoją potęgę, do otwartego boju wystąpił z chrystianizmem, do walki na śmierć i życie”, konkludował biskup płocki.

W tym samym roku ksiądz E. Podolski, ceniony wydawca i redaktor „Przeglądu Lwowskiego”, opublikował tekst w całości poświęcony Komunie Paryskiej. Jego niezłomna postawa w dobie rewolucyjnego zamętu i wierność najwyższym zasadom wzbudziła podziw samego papieża Piusa IX, który w 1872 roku zdecydował się napisać do niego list dziękczynny, udzielając apostolskiego błogosławieństwa. „Niczego bowiem bardziej nie pragniemy – powiedział biskup Rzymu, kierując słowa uznania pod adresem księdza Podolskiego – jak aby wśród potoku tylu błędów rozpowszechniła się ta zdrowa, niemająca żadnej skazy nauka, która wypływa z katedry ustanowionej przez Boga… Ogromnie cieszymy się, że [przewrotne doktryny] przedsięwziąłeś wytrwale zwalczać. Albowiem wykrywszy ich szkodliwość, zapobiegniesz nie tylko ruinie wielu dusz, ale ponadto skutecznie się przyłożysz do silniejszego zespolenia katolickiej jedności, i pożytecznie będziesz walczył za sprawę Kościoła”.

W obronie wiary katolickiej wystąpił również, zmarły w 1905 roku, ksiądz H. Jackowski, potępiając dwie ideologie: liberalną i socjalną, które godziły w fundamenty ładu społecznego opartego na prawie Bożym i prawie naturalnym.

Natomiast proklamowany w 1922 roku przez bolszewików Związek Sowiecki w oczach Józefa Teodorowicza (1864–1938), ormiańskiego arcybiskupa, prawnika, polityka i publicysty, był gorszy nawet od pogańskiego Rzymu, który szanował prawo i dbał o rozwój cnót obywatelskich. W tym duchu 12 kwietnia 1931 roku przemawiał arcybiskup na zjeździe Sodalicji (katolickiego stowarzyszenia religijnego poświęconego głównie kultowi Najświętszej Maryi Panny) w Kościele Mariackim w Krakowie. Słusznie zauważył, że upadek Rzymu rozpoczął się od dyktatury Cezara (101–44 przed Chr.), w rękach którego wszystko spoczywało. Per analogiam należy oceniać to, co dzieje się w ZSRR, gdzie „poniszczono wszystkie świętości i wszystkich świętych wygnano, aby zniewolić naród do oddawania czci religijnej zabalsamowanym zwłokom władcy Kremla i duchowemu twórcy tego państwa, zbudowanego na okrucieństwie, krwi i zbrodni”. Bezsprzecznie walka z religią stała się dogmatem komunistycznych ateistów, którzy ubóstwili nie tylko człowieka, ale i samo państwo. „Chrystus lub Antychryst stają dziś przed światem i między tymi dwoma on wybrać musi”, czyli między „państwem chrześcijańskim” (Civitas Dei) a „państwem pogańskim”.

Natomiast August kardynał Hlond (1881–1948), prymas Polski, poddał komunizm ostrej krytyce, przemawiając do wiernych w Poznaniu, w Środę Popielcową 1932 roku. Mówił z przerażeniem, że „to, co się w Europie rozgrywa, jest gwałtownym zmierzchem epoki, której ducha zatruto”, wyrazem wielkiego kryzysu moralnego. Bóg został usunięty ze wszystkich dziedzin życia, nawet z filozofii, a prawo Boże zastąpione prawem stanowionym. Jednak „ten ostry załom rozwoju ludzkości, to dowód, że bez pierwiastka Bożego narody nie wytrzymują brzemienia własnych dziejów”. Odrzucając cywilizację chrześcijańską ludzkość może ponownie popaść w barbarzyństwo. Do tego jednak nie wolno dopuścić. Trzeba podjąć walkę, pamiętając, że Jezus Chrystus zwyciężył świat. On jest prawdą, drogą i życiem, czyli wszystkim, czego ludzkość potrzebuje.

O niezłomnej postawie polskiego duchowieństwa świadczyć może również przemowa księdza Franciszka Kwiatkowskiego na antykomunistycznym wiecu zorganizowanym w Krakowie 24 stycznia 1937 roku. Komuniści zaciekle walczyli z katolikami (nie tylko w Europie), niszcząc wszelkie przejawy kultu Bożego na ziemi, którą chcieli całkowicie zawładnąć, niebo zostawiając „klechom i wróblom” (K. Marks, A. Bebel). Była to walka bezkompromisowa. Palono kościoły, burzono pomniki, rozbijano figury Jezusa Chrystusa i innych świętych, gwałcono i zabijano zakonnice i popełniano jeszcze wiele innych zbrodni, aby usunąć Boga z posad tego świata. Kończąc przemowę, prelegent raz jeszcze przypomniał, że „komunizm i religia, to ogień i woda”.

***

Stanisław Załęski (1843–1908), jezuita i publicysta, znany jest przede wszystkim jako autor pięciotomowego dzieła Jezuici w Polsce (1900–1906). My natomiast, w części trzeciej niniejszego wyboru tekstów źródłowych, pragniemy zapoznać Czytelnika z obszernym fragmentem jego artykułu: „Geneza nihilizmu w Rosji”, który pochodzi z 1891 roku. Stanisław Załęski był przekonany, że nie zdołamy w pełni zrozumieć nihilizmu rosyjskiego bez ogólnoeuropejskiego kontekstu ideowego, gdy będziemy abstrahować od kwestii socjalizmu. Polacy, ze względu na bliskie sąsiedztwo z Rosją, nie mogą pozostać obojętni wobec tej „choroby socjalnej”. Mówił wprost, że nihilizm jest „rokoszem przeciwko społeczeństwu”, celem którego jest zniesienie hierarchii w społeczeństwie, jak również prawa własności, a nade wszystko rozpowszechnienie ateizmu. Nihilizm występuje przeciwko rodzinie i małżeństwu, neguje istnienie wszelkich wartości albo je całkowicie relatywizuje. Był obecny w filozofii niemieckiej i rosyjskiej szczególnie w drugiej połowie XIX wieku. Z socjalizmem łączyła go zepsuta natura ludzka, będąca źródłem obu tych ideologii, natomiast znacząco dzieliły – metody. Socjaliści wybrali drogę powolnej propagandy wśród proletariatu, a nihiliści, odwrotnie, szybko działali, ale wśród warstw oświeconych, cierpiących głód intelektualny.

Biorąc pod uwagę rozwój europejskiej myśli antykomunistycznej, wskazanie różnic pojęciowych między komunizmem a socjalizmem i nihilizmem wydaje się być nie tylko nader pożyteczne, ale wręcz konieczne, zwłaszcza, przed lekturą tekstów poświęconych badaniu socjalizmu z punktu widzenia ekonomii społecznej oraz katolickiej nauki społecznej. Różnic tych lekceważyć nie sposób, tym bardziej, że utopijne idee zrodzone w XIX wieku zdominowały prawie całe następne stulecie. Pierwsze dyferencje zaczęto czynić dopiero w połowie XIX wieku, kiedy uświadomiono sobie, że głównym celem komunizmu jest całkowite zniesienie własności prywatnej (i odebranie dóbr materialnych ich posiadaczom, czego nigdy nie postulował socjalizm) oraz budowa społeczeństwa bezklasowego na gruzach cywilizacji chrześcijańskiej. „Przed komunizmu dopiero obliczem – jak pisał Zygmunt Krasiński w poemacie Dzień dzisiejszy – każda jednostka w społeczeństwie niczym. Własność przepada – twe włosy, twa skóra nie twe, lecz rządu – to mi dyktatura”. Spróbujmy zatem uściślić nasze dotychczasowe rozważania, przywołując słynne słowa francuskiego polityka i historyka, Louisa Blanca (1811–1882): „Od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb” (1840). Oto istota socjalizmu, różna od komunistycznej zasady, kładącej główny nacisk na „potrzeby” człowieka.

Pomimo tego, w drugiej połowie XIX wieku, istniała silna tendencja do utożsamiania komunizmu z socjalizmem, a nawet z nihilizmem. Ich cele były często zbieżne. Papież Leon XIII w encyklice Quod apostolici muneris (1878) pisze bowiem: „Bez trudu domyślacie się, Drodzy Bracia, że mówimy o tej sekcie ludzi, którzy są określani różnymi i prawie barbarzyńskimi nazwami – socjaliści, komuniści a nawet nihiliści, a którzy rozproszeni po całym świecie i związani między sobą…”. Bezsprzecznie pojęcia te są wobec siebie komplementarne i wzajemnie się uzupełniają. W opinii wybitnego prawnika i ekonomisty, a także cenionego myśliciela politycznego, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, Adama Krzyżanowskiego (1873–1963), który napisał m.in. Socjalizm a prawo natury (1911) i Chrześcijańską moralność polityczną (1948) – „rewolucja francuska, socjalizm francuski i angielski są rodzicami duchowymi komunizmu Marksa i bolszewików” (31). Trudno poddać w wątpliwość ten pogląd, zwłaszcza, gdy przeanalizujemy radykalny program jakobinów w rewolucyjnej Francji.

Bolesne doświadczenie XX wieku: realizacja ustroju państwowego wedle zasad socjalizmu marksistowskiego i jego zatruty owoc – komunizm rosyjski to świadectwo „śmiertelnej zarazy”, która dotknęła również nasz kraj.

W odniesieniu do Polski, zwłaszcza po październikowym przesileniu politycznym 1956 roku, najlepiej posługiwać się terminem „system PRL” albo „ustrój PRL”. W ogóle socjalizm (z łac. societas – społeczeństwo), w odróżnieniu od budowanego przez Związek Sowiecki komunizmu (z łac. communis – wspólny), nie był ustrojem przyszłości, lecz ustrojem, jaki udało się urzeczywistnić, między innymi w Polsce po śmierci Józefa Stalina (1953), po której nastąpiła tzw. odwilż. W tym kontekście możemy mówić o tzw. realnym socjalizmie.

Zdecydowanie więcej na temat istoty socjalizmu, jego historii, jak również ostrej krytyki, jakiej został poddany, możemy dowiedzieć się między innymi ze Słownika apologetycznego wiary katolickiej doktora Jana Jaugeya wydanego w Warszawie w 1896 roku z inicjatywy księdza Władysława Szcześniaka. Jaugey przywołuje w nim definicję socjalizmu, jaka została zawarta w encyklice papieża Leona XIII Rerum novarum, poświęconej kwestii socjalnej, a brzmi ona następująco: „Socjaliści żądają, aby wszelka własność prywatna została zniesiona, aby majątek każdego był wspólny wszystkim, i aby zarząd własności prywatnej powrócił do gminy lub do państwa…”. Nie jest to definicja klasyczna sensu stricto. A zatem spróbujmy ją uściślić, dodając, że socjalizm jest ideologią społeczną o charakterze utopijnym, a ślady takiego myślenia można było obserwować już w XVI wieku, w którym zaczęto marzyć o społeczeństwie bezklasowym. Jednak generalnie korzeni socjalizmu należy upatrywać w angielskim ruchu robotniczym, który bujnie rozwijał się w latach trzydziestych i czterdziestych XIX wieku, jak również w utopijnych ideach Charlesa Fouriera (1772–1837) i hrabiego Saint-Simone’a. Natomiast kwestią o wiele trudniejszą do rozstrzygnięcia jest powstanie i pierwsze użycie terminu socjalizm. W 1827 roku pojawił się on na łamach „Cooperative Magazyn” za sprawą brytyjskiego właściciela przędzalni Roberta Owena (1771–1858), a znacznie później w piśmie „Globe” oraz w dziele Ludzkość (L’Humanite), którego autorem był Pierre Leroux.

Tymczasem doktor Jaugey w Słowniku apologetycznym wiary katolickiej, utożsamiając socjalizm z komunizmem, słusznie zauważył, że walka z nędzą ludzką jest również celem religii, zwłaszcza chrześcijaństwa, ale wyrażenie „socjalizm chrześcijański” jest z gruntu fałszywe. Następnie wskazał głównych przedstawicieli socjalizmu: hrabiego Saint-Simona, Bazarda, Fouriera, Proudhona, a także Marksa, Bebla, Schaefflego i wielu innych, którzy bezskutecznie usiłowali stworzyć raj na ziemi. Wobec tak wielkiego zagrożenia Kościół katolicki nie mógł milczeć. Pamiętajmy, papież Pius IX był pierwszym, który oficjalnie potępił komunizm w liście apostolskim Qui pluribus z 9 listopada 1846 roku.

Po powstaniu Związku Sowieckiego (1922) łatwiejsze stało się odróżnienie komunizmu i socjalizmu: zwolennicy tego kraju i jego polityki to komuniści w ścisłym tego słowa znaczeniu, a inni zwolennicy idei socjalistycznych mogą być nazwani socjalistami dla odróżnienia od tych, którzy w sowieckiej Rosji widzieli wzór nowego porządku dla całego świata.

***

Teksty zebrane w tomie Socjalizm i komunizm potępione przez papieży wywarły ogromny wpływ na dzieje, nie tylko polskiej, myśli antykomunistycznej, która – naszym zdaniem – powinna stać się jednym z podstawowych wyznaczników europejskości. To jest wyzwanie dla chrześcijańskiej Europy! Opiera się ona bowiem na trwałych i niezmiennych wartościach, które gwarantują jej jedność. „Rozumie dusza polska, że zwycięstwo bluźnierców oznaczałoby anarchię, upadek, zwichnięcie posłannictwa dziejowego, a może zmarnowanie całego polskiego jutra” (August Hlond, 1881–1948, prymas Polski). Żywimy głęboką nadzieję, że dokonany przez nas wybór dokumentów papieskich i innych artykułów będzie lekturą cenną i aktualną, która przyczyni się do świadomego przeżywania XXI wieku. „Jak to jest możliwe – pytał papież Pius XII, przemawiając do wiernych w 1956 roku – żeby się nie dostrzegało istotnych zamiarów mylącej agitacji, ukrytych za określeniami «dialogu » albo «spotkania»? Jakież mogą być dialogi, skoro nie istnieje wspólne znaczenie słów? Po co spotkania, skoro drogi się rozchodzą? Skoro wspólne, absolutne wartości uporczywie są odrzucane i zaprzeczane, i żadna koegzystencja nie jest w rzeczywistości możliwa. Z powagi i szacunku wobec imienia chrześcijańskiego musi być zgoda na taką taktykę odmówiona. Gdyż jest nie do pogodzenia, jak to przestrzegał apostoł: «chcieć zasiadać przy Stole Bożym i jednocześnie przy Stole Jego wrogów»”. Niech te doniosłe historycznie słowa, i dzisiaj, zachęcają nas do ucztowania przy Pańskim stole. Albowiem tam zasiadają ci wszyscy, którzy pragną pokarmu duchowego i chcą podążać Drogą Prawdy naznaczoną Krwią Jezusa Chrystusa.

Aneta Maniecka

(1) Por. fragment inauguracyjnej encykliki Piusa XII z 20 października 1939 roku: „Czcigodni Bracia! Godzina, w której Wam dajemy tę pierwszą Naszą encyklikę, przedstawia się Nam z wielu powodów prawdziwie «godziną ciemności», w której duch przemocy i niezgody wylewa na ludzkość z czary pełnej krwi niezliczone klęski i niewypowiedziane cierpienia. Czy potrzebujemy was zatem zapewniać, że Nasze ojcowskie serce obejmuje miłością pełną współczucia wszystkie Nasze dzieci, a zwłaszcza te, które spotkała krzywda i prześladowania? Narody, pogrążone w odmętach wojny, są może dopiero «u początków boleści», a oto tysięczne już rodziny dotknęła śmierć, zniszczenie, łzy i nędza. Krew tysięcy ludzi, nawet tych, którzy nie brali udziału w służbie wojskowej, a jednak zostali zabici, zanosi bolesną skargę, zwłaszcza w Polsce, narodzie tak Nam drogim, tej Polsce, która dla swej niezłomnej wierności dla Kościoła i dla wielkich zasług, jakie zdobyła broniąc chrześcijańskiej kultury i cywilizacji – o czym historia nigdy nie zapomni – ma słusznie jej należne prawo do ludzkiego i braterskiego współczucia całej ludzkości. Położywszy swą ufność w Bogarodzicy Dziewicy, Wspomożycielce Wiernych, czeka ona upragnionego dnia, w którym, jak tego domagają się zasady sprawiedliwości i prawdziwie trwałego pokoju, wyłoni się wreszcie zmartwychwstała z owego jak gdyby potopu, który się na nią zwalił”, Pius XII, „O solidarności ludzkiej i państwie totalitarnym” (Summi pontificatus).

(2) Ibidem.

(3) G. Kucharczyk, Czerwone karty Kościoła, Męczennicy – ofiary rewolucji, Radom 2004.

(4) G. Kucharczyk, op. cit.

(5) Ibidem.

(6) W odpowiedzi na „antykomunistyczny” dekret Piusa XII, 26 lipca 1949 roku rząd Polski oświadczył, że: „uchwała watykańska koliduje z obowiązującym w Polsce porządkiem prawnym, toteż nie może być… ani rozpowszechniana, ani wykonywana”. Dokument Świętego Oficjum zaskoczył jednak Episkopat Polski, który w tym czasie próbował znormalizować stosunki z rządem.

(7) J. Żaryn, Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce 1944–1989, Warszawa 2003.

(8) G. Kucharczyk, op. cit.

(9) Papież Pius XII był wstrząśnięty i oburzony „aresztowaniem” Stefana kardynała Wyszyńskiego przez władze komunistyczne, czego dał wyraz, kierując następujące słowa krytyki do Episkopatu Polski: „Potępiliśmy to z całą powagą i dobitnością, a teraz ponownie potępiamy jako zbrodnię”. Cyt. za: ks. A. Zwoliński, Wobec komunizmu, Kraków 1996, s. 37.

(10) J. Żaryn, op. cit.

(11) Ibidem.

(12) Akta i dokumenty Stolicy Piotrowej zebrane przez P. Bleta, R. Grahama, A. Martiniego i B. Schneidera stanowią świadectwo niezwykłej odwagi papieża Piusa XII, który najpierw potępiał „ideologie przypisujące państwu władzę prawie nieograniczoną”, tj. komunizm i narodowy socjalizm, a następnie podjął heroiczną walkę o odbudowę świata w duchu chrześcijańskim na zgliszczach materializmu ateistycznego. Zdaniem Biskupa Rzymu to właśnie materializm doprowadził do wybuchu II wojny światowej.

(13) Ibidem.

(14) Ibidem.

(15) A. Krzyżanowski, Bolszewizm, 1920.

Powyższy tekst jest wprowadzeniem do książki Socjalizm i komunizm potępione przez papieży.