Nauczanie Kościoła wobec ideologii socjalizmu, komunizmu i nihilizmu (1)

„Marks obrał sobie za bóstwo… boginię o imieniu «konieczność dziejowa», za swój lud wybrany… wewnętrzny proletariat świata zachodniego, zaś swe królestwo mesjańskie pojmował jako dyktaturę proletariatu…”
Arnold Toynbee, Studium historii (A Study of History)

Komunizm jako ideologia rewolucyjna, antychrześcijańska i z gruntu ateistyczna jest jednym z najważniejszych nurtów ideowych ostatniego stulecia. Po wielkiej rewolucji we Francji (1789–1799) (1) i rewolucji przemysłowej w Anglii (koniec XVIII wieku), w dobie narastającego liberalizmu, niesprawiedliwości brutalnego kapitalizmu i rodzenia się różnych utopijnych idei poglądy rewolucyjne głoszone przez Karola Marksa, a potem Włodzimierza Lenina i jego zwolenników znajdowały rosnące poparcie wśród zagubionych, biednych, ciężko pracujących robotników, a także u liberalnych intelektualistów i ludzi marzących o nowym świecie zbudowanym przez człowieka. Ogarnięta kryzysem Rosja stała się areną rewolucji roku 1917. Rewolucja Lenina zwyciężyła i stopniowo naznaczyła połowę świata swym krwawym dziedzictwem. W XIX wieku komunizm był tylko ideą, a w XX stał się podstawą ustrojową w szeregu państw. Kościół katolicki od samego początku potępiał ideologię socjalistyczną i komunistyczną. Papieże, teologowie i publicyści katoliccy podejmowali w swych wystąpieniach problem komunizmu i socjalizmu jako ideologii zagrażających Kościołowi, państwu i cywilizacji. Wybrane pisma katolickich autorów na ten temat stanowią treść tej książki.

Zwalczając duchowość człowieka, fałszywa idea komunizmu zdecydowanie występowała przeciwko wartościom chrześcijańskim dominującym w Europie, ukształtowanej głównie przez Tradycję chrześcijańską, zapoczątkowaną przez pisma greckich i łacińskich ojców Kościoła. Marksistowski komunizm był następstwem deprecjacji fundamentalnych dla ludzkości (a dla kultury i cywilizacji europejskiej – uniwersalnych) wartości. Jak słusznie zauważył krakowski historyk myśli politycznej, Bogdan Szlachta, był skutkiem „«wyzwolenia» rozumu ludzkiego z okowów ładu normatywnego, którego zasad bronił Kościół i władcy polityczni opierający legitymację nie na przyzwoleniu poddanych ani abstrakcyjnej idei, ale na woli osobowego Boga”. Niezaprzeczalnie godził w godność człowieka, a także w odrębność narodów, wprowadzając „dyktaturę proletariatu”. A zatem, przejść koleje komunizmu, co to oznacza? Brak jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Zdaniem A. M. Szymańskiego, to jest przedstawić jego szaleństwo. Czy to było jednak tylko szaleństwo, zrealizowana utopia, próba stworzenia raju bez Boga, rodzaj ateistycznej pseudoreligii, wysoko rozwiniętej masowej „inżynierii dusz”? Nie! Mówiąc wprost, to „bestialstwo”. W pełni przekonany był o tym ks. prof. Konstanty Michalski. Nade wszystko jednak, przejść koleje komunizmu, to ukazać triumf Kościoła katolickiego, który ostro potępił tę barbarzyńską doktrynę społeczno-polityczną, czego wyrazem jest niniejszy wybór dokumentów nauczania społecznego Kościoła (encyklik), jak również innych tekstów źródłowych, nie posiadających charakteru autorytatywnego, ale wnoszących wiele do poznania tej ideologii.

***

Papież Pius IX (1846–1878), jeszcze zanim ogłosił słynną encyklikę Quanta cura niejednokrotnie już poddawał ostrej krytyce zgubne dla świata idee komunizmu, socjalizmu, jak również innych tajnych towarzystw quasi-religijnych. Czynił to chociażby w encyklice Qui pluribus z 9 listopada 1846 roku, w której przestrzegał przed brutalną ekspansją tej ateistycznej ideologii, używając następujących słów: „[należy tu] ohydna a samemu prawu przyrodzonemu przeciwna nauka tzw. komunizmu, która, gdyby się ją przyjęło, stałaby się zupełnie ruiną wszystkich praw, instytucji i własności, a nawet społeczeństwa samego” oraz w alokucji Quibus quantisque z 20 kwietnia 1849 roku, w encyklice Noscitis et Nobiscum z 8 grudnia 1849 roku („niegodziwe teorie socjalizmu i komunizmu”), w przemówieniu Singulari quadam z 9 grudnia 1854 roku, oraz w encyklice Quanto conficiamur moerore z 10 sierpnia 1863 roku.

Jednak najwięcej uwagi temu zagadnieniu poświęcił w wydanej 8 grudnia 1864 roku encyklice Quanta cura, w której ostrzegał przed kształtowaniem świata podług tych nowatorskich idei: „ponieważ ucząc i rozpowszechniając najbardziej zgubny błąd – komunizm i socjalizm, twierdzą, że «społeczeństwo domowe, czyli rodzina, istnieje tylko na mocy prawa cywilnego, i że tylko od tego prawa cywilnego pochodzą i zależą wszystkie prawa rodziców względem dzieci, a więc przede wszystkim prawo do wychowania i edukacji dzieci». Tymi bezbożnymi zdaniami i manipulacją dążą przede wszystkim owi podstępni ludzie, aby zbawienna nauka i wpływ Kościoła katolickiego zostały zupełnie uchylone”. Dlatego też do encykliki dołączony został do Syllabus, zawierający wykaz osiemdziesięciu błędów epoki, w tym panteizmu, naturalizmu, liberalizmu oraz racjonalistycznego nurtu w filozofii, a papież rozkazał, aby te błędy „przez wszystkich synów Kościoła uważane były za odrzucone, napiętnowane i potępione”.

Następca Piusa IX, papież Leon XIII (1878–1903), w pierwszym roku posługi Piotrowej, wydał przełomową encyklikę „O sekcie socjalistów, komunistów i nihilistów” (Quod apostolici muneris), w której komunizm określił mianem „śmiertelnej zarazy”, będącej źródłem kryzysu społecznego. Pisał: „Bez trudu domyślacie się, drodzy Bracia, że mówimy o tej sekcie ludzi, którzy są określani różnymi i prawie barbarzyńskimi nazwami – «socjaliści», «komuniści» a nawet «nihiliści», a którzy rozproszeni po całym świecie i związani między sobą najściślej nieprawym przymierzem już nie kryją się pod osłoną ciemności tajemnych zebrań, lecz otwarcie i pewni siebie wychodzą na światło dzienne z zamiarem przyjętym już wcześniej, rozbicia fundamentów społeczeństwa cywilizowanego”.

W pionierskiej encyklice społecznej „O kwestii robotniczej” (Rerum novarum) z 15 maja 1891 roku Leon XIII poddał ostrej krytyce nie tylko marksistowski socjalizm i liberalizm, ale przede wszystkim wskazał drogę, której wybór gwarantował pomyślne rozwiązanie kwestii społecznej. Celem jego było doprowadzenie do pojednania kapitalistów z proletariuszami. Dlatego też sprzeciwiał się propagowanej przez komunistów walce klas. Zdecydowanie opowiedział się za własnością prywatną, godziwym wynagradzaniem robotników, jak również podkreślił, że mają oni prawo zrzeszać się w wolnych związkach zawodowych, albowiem zostali stworzeni na obraz i podobieństwo Boże i w związku z tym nie są i nie mogą być traktowani tylko jako „narzędzie zysku” w oczach pracodawcy.

„Uważaliśmy to za Nasz obowiązek zwrócić publicznie uwagę katolików na to, jak wielki tkwi błąd w zasadach socjalizmu i jak wielkie stąd grozi niebezpieczeństwo już nie tylko dla dóbr doczesnych żywota, ale także dla moralności i religii. Do tego to celu zmierzała Nasza encyklika z dnia 28 grudnia 1878 roku Quod apostolici muneris. Lecz ponieważ niebezpieczeństwa te coraz bardziej a bardziej rosły na wielką szkodę zarówno ludzi prywatnych, jak i państwa, przeto jeszcze usilniej zajęliśmy się tą sprawą i w Naszej encyklice Rerum novarum z 15 maja 1891 roku omawialiśmy szczegółowo prawa i obowiązki, przez które by się wyrównywały wzajemnie rozdwojenia obu klas społecznych, tych mianowicie, które pracę rozdają i tych, które tej pracy dostarczają, równocześnie wskazywaliśmy na środki odpowiadające przepisom Ewangelii, które zdawały się być szczególniej użytecznymi do ochrony sprawiedliwości i religii, jak i do uciszenia wszelkiego sporu między oboma stanami w państwie”, napisał papież Leon XIII w encyklice „O demokracji chrześcijańskiej” (Graves de communi) na samym początku XX wieku, tj. 18 stycznia 1901 roku. Tymczasem w Polsce ten dokument Magisterium Kościoła katolickiego ukazał się w przekładzie księdza Antoniego Szaniawskiego na łamach „Przeglądu Katolickiego”, który zawsze bronił świętej wiary przed „napaścią nowożytnych sofistów” i czuwał nad jednością chrześcijan (2).

Papież Leon XIII przestrzegał w niej przed utożsamianiem demokracji chrześcijańskiej (3), fundament której stanowi wiara w jedynego Boga i płynąca z niej miłość chrześcijańska (caritas), z demokracją socjalną, która „niczego nie uznaje, co tylko ponad człowiekiem istnieje, o jego jedynie doczesne i zewnętrzne dobra dba i te zamierza, a w ich osiągnięciu i używaniu pokłada całe zbawienie człowieka”. A zatem, zdaniem biskupa Rzymu, „różnią się one między sobą równie bardzo, jak przynależność do socjalizmu różni się od wyznania chrystianizmu” (4). Pamiętajmy jednak, że w XIX wieku w Wielkiej Brytanii z inicjatywy Charlesa Kingsleya (1819–1875) i Fredericka Maurice’a (1805–1872) powstał ruch, który usiłował wcielić w życie idee socjalizmu chrześcijańskiego (5).

Stolica Apostolska zawsze ostro potępiała wszelkie quasi-chrześcijańskie ruchy społeczne, które zabiegały wyłącznie o dobra ziemskie kosztem bezcennych skarbów wiary, przypominając, iż jedynie „czynna miłość pod ożywiającym tchnieniem Kościoła najskuteczniej działała”, a jej owoce to między innymi sekretariaty ludowe, wiejskie kasy zaliczkowe, towarzystwa wzajemnej pomocy czy też asekuracyjne towarzystwa od wypadków przy pracy oraz liczne stowarzyszenia robotnicze, a nawet związki młodzieży chrześcijańskiej. Właśnie to podkreślił papież Leon XIII, wskazując zadania, ale i zagrożenia demokracji chrześcijańskiej u progu XX wieku (6).

Święty Pius X (1903–1914) kontynuował drogę wytyczoną przez swojego wielkiego poprzednika, czemu dał wyraz, pisząc z własnej inicjatywy w grudniu 1903 roku – w oparciu o Instrukcję Świętej Kongregacji do nadzwyczajnych spraw kościelnych z dnia 27 stycznia 1902 roku oraz encykliki społeczne Leona XIII – motu proprio „O chrześcijańskiej akcji ludowej”. Natomiast w 1905 roku, aby ostrzec katolików zaangażowanych w pomoc społeczną dla biednych i potrzebujących przed zbyt pochopnym i nierozważnym działaniem pod sztandarami socjalizmu i komunizmu, ogłosił encyklikę Il fermo proposito, która sankcjonowała Akcję Katolicką. Niestety, w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku w państwach totalitarnych idea niesienia pomocy bliźnim w imię chrześcijańskiej miłości (caritas) bardzo często była wykorzystywana do celów politycznych, co spotkało się ze stanowczym sprzeciwem ze strony Stolicy Apostolskiej. Papież Pius XI w encyklice Non abbiamo bisogno (1931) przypominał, iż to „sam Jezus [Chrystus] dał pierwotne początki Akcji Katolickiej, wybierając i kształtując wśród apostołów i uczniów – współpracowników przy swoim Boskim posłannictwie, przykład niezwłocznie naśladowany przez pierwszych Świętych Apostołów, jak do wierzenia podaje Pismo Święte… W konsekwencji zatem nieusprawiedliwionym i niegodnym imienia i wyznania katolików jest owo uroszczenie zwykłych wiernych, którzy chcą pouczać Kościół i Jego Głowę o tym, co wystarcza i co powinno wystarczać przy wychowaniu i chrześcijańskim kształtowaniu dusz oraz przy ochronie, dalszym rozwoju w społeczeństwie, a głównie u młodzieży – zasad wiary i jej całkowitej skuteczności w życiu”. Te znamienne słowa papież wypowiedział przede wszystkim pod adresem faszystowskich Włoch, ale poruszany w nich problem sięgał znacznie dalej i właściwie dotykał większości krajów europejskich, gdzie idee rewolucji społecznej były tak żywe, jak w latach pontyfikatu św. Piusa X, który wpierw wstrzymał działalność organizacji – Opera Dei Congressi – sprawującej kontrolę nad włoskimi stowarzyszeniami katolickimi (1904), a następnie za szerzenie idei socjalno-liberalnych oficjalnie potępił założone przez Marca Sangniera (1873–1950) francuskie pismo i ruch społeczny Le Sillon („Bruzda”). Uczynił to w 1910 roku, ogłaszając 25 sierpnia encyklikę „O błędach Sillonu” (Notre charge apostolique), który korzeni dla swoich rewolucyjnych haseł szukał w nauczaniu społecznym Kościoła katolickiego, a w celu propagowania we Francji republiki demokratycznej powoływał się na współistnienie Trzech Osób Boskich. „Bóg, który mógł traktować nas jak monarcha, wolał nam zaproponować ideał republikański, aż do naszych z Nim stosunków; posłał nam swego Syna, aby zaprosić nas do pełnego zjednoczenia z Nim i upodobnienia się do Niego… Przez asymilację z drugą Osobą w Trójcy ludzie przenikają do zespołu trzech Boskich Osób i uczestniczą w ich majestatycznej równości” (7). Pogląd głoszony przez Marca Sangniera był pokłosiem ideowego zamętu, jaki przeżywała Europa w XIX i XX wieku, targana rewolucyjnymi zrywami. Europa, która zapomniała, że Kościół katolicki – od wieków – bronił wolności w pełnym tego słowa znaczeniu (8). Nigdy też oficjalnie nie poparł żadnego ustroju politycznego (9). Nie uczynił tego nawet wielki papież Leon XIII, który dociekał źródeł i prawideł władzy politycznej. Natomiast Jego encyklika „O kwestii socjalnej” (Rerum novarum) w sposób decydujący wpłynęła na kształt katolickiej nauki społecznej, którą, pod wpływem właśnie tego najważniejszego rangą dokumentu biskupa Rzymu, wkrótce zaczęto określać mianem „socjologii chrześcijańskiej”. Dopiero Ojciec Święty Pius XI (1922–1939) w encyklice „O chrześcijańskim ustroju społecznym” (Quadragesimo anno) z 15 maja 1931 roku oficjalnie użył po raz pierwszy nazwy disciplina socialis catholica. Jednoznacznie stwierdził w niej, że „pierwszymi apostołami, bezpośrednimi apostołami robotników będą sami robotnicy, a apostołami świata przemysłu i handlu będą sami przemysłowcy i handlowcy”. Dlatego też, w dalszej jej części, ze względu na niemożność pogodzenia z dogmatami Kościoła katolickiego, potępił socjalizm oraz jego radykalną odmianę, komunizm, który „kiedy się dorwie do władzy, objawia nieprawdopodobną i straszliwą brutalność i nieludzkość”. Pius XI zdecydowanie opowiedział się za prawem do własności prywatnej, jednocześnie podnosząc kwestię sprawiedliwości społecznej, a także dobra wspólnego, ostro wystąpił przeciwko walce klas, a co najważniejsze zdefiniował zasadę pomocniczości o fundamentalnym znaczeniu dla katolickiej nauki społecznej, stwierdzając, że „każda akcja społeczna ze swego celu i ze swej natury ma charakter pomocniczy; winna pomagać członkom organizmu społecznego, a nie niszczyć ich lub wchłaniać”.

Papież był świadom, że „tak, jak w innych okresach historii Kościoła, musimy i teraz stawiać czoła pogaństwu ogarniającemu znaczną część świata”, a zwłaszcza faszyzmowi i nazizmowi. W 1931 roku, dokładnie 29 czerwca, Pius XI w encyklice Non abbiamo bisogno (dosł. „Nie lękajcie się”) ostro potępił faszyzm (wł. il fascismo) i włoską próbę urzeczywistnienia korporacjonizmu. Ostrze krytyki zostało wymierzone głównie w faszystowskie organizacje, które usiłowały pozbawić rodzinę i Kościół prawa do wychowywania młodzieży w duchu chrześcijańskim. W tej kwestii papież zajmował jednoznaczne stanowisko, podkreślając, że „katolik nie może pogodzić z nauką katolicką twierdzenia, iż Kościół, papież – winni – ograniczyć się do zewnętrznych praktyk religijnych (Msza Święta i sakramenty), a reszta wychowania należy całkowicie do państwa”. Ponadto był mocno zaniepokojony kierunkiem polityki, jaką – po podpisaniu Traktatów Laterańskich w 1929 roku – prowadził Benito Mussolini (1883–1945) względem nowo utworzonego Państwa Watykańskiego. Swój dyzgust ze stosunków dyplomatycznych z faszystowskimi Włochami wyraził w następujących słowach: „My, Kościół, religia, wierni katoliccy (i nie tylko My), nie możemy być wdzięczni tym, co po usunięciu socjalizmu i masonerii, Naszych (i nie tylko Naszych) zdeklarowanych nieprzyjaciół, na nowo ich, jak to widzą i ubolewają wszyscy nad tym, tak licznie dopuszczają z powrotem, tym silniejszych i niebezpieczniejszych, i szkodliwszych, im bardziej ukrytych przy jednoczesnym faworyzowaniu ich przez nowy porządek” (Pius XI, Non abbiamo bisogno, 1931). Dodajmy, że we wszechmocnym państwie totalitarnym, i tylko w nim!

Natomiast stanowisko Stolicy Apostolskiej wobec narodowego socjalizmu (10) ukazała encyklika – napisana „z palącą troską”: Mit brennender Sorge z 1937 roku (11). Pius XI wyraził w niej swą obawę o naród niemiecki, zniewalany przez tę totalitarną ideologię i poddawany nieustannej indoktrynacji. Albowiem „Narodowy socjalizm chce – jak pisali biskupi w Liście Pasterskim z dnia 20 VIII 1935 roku – zasadniczo i definitywnie zniszczenia chrześcijaństwa, zwłaszcza katolicyzmu”. Niewątpliwie encyklika ta była odpowiedzią na apel niemieckich biskupów i kardynałów, którzy osobiście zwrócili się do biskupa Rzymu o pomoc w walce z totalitarnym reżimem. W pracach nad tym najwyższym rangą dokumentem papieskim ważną rolę odegrali: kardynał Michael Faulhaber z Monachium oraz sekretarz stanu Eugenio Pacelli, przyszły papież Pius XII, który w obliczu wojny podjął heroiczną walkę o pokój na świecie, uważając, że „nic nie traci się przez pokój, a wszystko traci się przez wojnę”.

Od chwili ogłoszenia 14 marca 1937 roku przez papieża Piusa XI encykliki Mit brennender Sorge upłynęło zaledwie pięć dni, gdy biskup Rzymu ponownie zabrał głos 19 marca 1937 roku, tym razem potępiając nie faszyzm czy nazizm, lecz ateistyczny komunizm. W encyklice „O bezbożnym komunizmie” (Divini Redemptoris) zwrócił się bezpośrednio do wiernych, przestrzegając ich przed fałszywą nauką, „którą głosi bolszewicki i bezbożny komunizm jakoby nową ewangelię, jakoby ożywczą nowinę zbawienia i odkupienia ludzkości. System to pełen błędów i sofizmatów, sprzeciwiający się tak objawieniu, jak i zdrowemu rozumowi; niszczący wszelki ład społeczny, podważający jego podwaliny… odmawiający w końcu człowiekowi prawa, godności i wolności”. Encyklika Divini Redemptoris Piusa XI zdecydowanie wyróżnia się spośród dotąd prezentowanych przez nas dokumentów Magisterium Kościoła katolickiego. Na szczególne uznanie zasługuje przeprowadzona w niej wnikliwa analiza ideologii komunistycznej, postulującej zniesienie prawa własności oraz bezwzględną walkę klas, co w konsekwencji miało zaowocować „rajem na ziemi”. Papież Pius XI surowo potępił takie dążenia, odwołując się do objawionych prawd wiary katolickiej. Nie sposób bowiem zrozumieć dziejów ludzkości bez krwawej ofiary Jezusa Chrystusa, naszego Odkupiciela. Dał On początek cywilizacji chrześcijańskiej, prawdziwej Civitas humana – przeznaczonej dla wszystkich narodów – którym, niestety, groziło popadnięcie w „nowe” barbarzyństwo, gdyby dechrystianizacja świata się powiodła.

W imię prawdy i sprawiedliwości Stolica Apostolska oskarżyła system komunistyczny, jego twórców i propagatorów. Bezsprzecznie myśl liberalna, jak również postępująca laicyzacja wpłynęły na rozwój tej zgubnej dla ludzkości ideologii, jawnie manifestującej całkowite odrzucenie Boga. Karol Marks (1818–1883) w Przyczynku do krytyki filozofii Prawa Hegla skonstatował: „Krytyka religii kończy się nauką, że człowiek jest najwyższą istotą (bytem) dla człowieka, i w konsekwencji, kategorycznym nakazem odwrócenia wszelkich stosunków”. Natomiast w dysertacji na temat Różnicy między demokratyczną a epikurejską filozofią przyrody otwarcie wyznał: „Jednym słowem nienawidzę wszystkich i każdego boga”. Jego słowa są wyrazem egoistycznej pychy opartej na pozornej potędze rozumu. Religia jako „opium dla ludu”! Imaginacja! Złudne pragnienie! Zabobon! Dlaczego więc ludzie wierzą w Boga? Co ich do tego skłania? Katolicka, prawdziwa odpowiedź na to pytanie może być tylko jedna: Istnieje Bóg, dlatego ludzie w Niego wierzą, wszystkim kieruje wszechmocny Stwórca wszechrzeczy, nieskończenie mądry i sprawiedliwy sędzia wszystkich ludzi. To nie religia wytwarza pojęcie Boga. Bóg istnieje rzeczywiście i stanowi ostateczny cel w życiu człowieka, a zwłaszcza w życiu każdego członka Kościoła katolickiego – świadomego Prawdy. Bóg istnieje, niezależnie od tego, czy ludzie w niego wierzą, a komunizm – tak. To komunizm jest oszustwem i zabobonem XX wieku. Słabi, biedni, skrzywdzeni i zagubieni ludzie dali mu wiarę, ulegli tej quasi-religii, która ani nie umacniała człowieka, ani nie podnosiła jego godności, czyli wartości jako osoby, lecz go głęboko poniżała, czyniąc ponownie niewolnikiem, odbierając wszystko co miał najcenniejszego (wiarę, rodzinę i własność) w celu zbudowania nierealnego raju na ziemi. „Niech zginie dziewięć dziesiątych ludności Rosji – mawiał Lenin – byleby jedna dziesiąta ujrzała nowy, na zasadach Marksa zbudowany świat” (12), jak przypomniał Marian Zdziechowski, profesor Uniwersytetu Wileńskiego i wybitny znawca bolszewizmu.

Komunizm wymagał więc nie tylko ogromnego poświęcenia, ale wręcz żądał wielu krwawych ofiar. Był nie tylko ideologią z gruntu fałszywą, opartą na kłamstwie, propagandzie, walce klas i powszechnie stosowanym terrorze. Był wręcz świecką religią. Prezentowana przez nas encyklika Divini Redemptoris jest tego doskonałym świadectwem. Papież Pius XI tak bowiem w niej opisywał to, co działo się w Hiszpanii w latach trzydziestych XX wieku: „W swym niszczycielskim szale komunizm nie tylko mordował tysiące biskupów, kapłanów, zakonników i zakonnic… lecz większą jeszcze liczbę ofiar znalazł wśród świeckich ze wszystkich stanów i tępi ich tłumnie po dzień dzisiejszy dlatego tylko, że są dobrymi katolikami albo przeciwstawiają się ateizmowi komunistycznemu”.

Pius XI, pisząc w 1937 roku Divini Redemptoris, dostrzegał konieczność przywrócenia porządku społecznego opartego na sprawiedliwości społecznej i miłości chrześcijańskiej i zaprzestanie budowy nowego, barbarzyńskiego systemu w duchu kolektywistycznym (13).

Lata pontyfikatu kolejnego papieża, Piusa XII (1939–1958), niestety, przypadły nie tylko na okres wybuchu II wojny światowej, ale, co gorsze, na lata dyktatury Józefa Stalina (1878–1953) w Związku Sowieckim. Po wojnie, w krajach komunistycznych podporządkowanych ZSRR (tzw. kraje demokracji ludowej) stalinizm trwał do 1956 roku i był on par excellence kontynuacją marksizmu-leninizmu, z którego Józef Dżugaszwili, będąc radykałem, wybrał jedynie rewolucję, dyktaturę proletariatu oraz budowę potępionego przez papieży komunizmu. Następca papieża Piusa XI „nazizm i komunizm uważał za jednakowo niebezpieczne, antyreligijne, materialistyczne, totalitarne, okrutne, tyrańskie i wojenne (tak ujął stosunek papieża do tych systemów jeden z jego najbliższych współpracowników)”, jak napisał Jerzy Kłoczowski, dodając, że „w latach 1944– 1945 stanowisko Stolicy Apostolskiej różniło się niejednokrotnie od postaw zwycięskich mocarstw, od atmosfery Jałty i wiary w transformację Rosji sowieckiej” (14). Dlatego też Pius XII, który bezbożność, okrucieństwo i nieludzkość komunizmu znał z autopsji – zainicjował opublikowanie przez Święte Oficjum (Sacrum Officium) dnia 1 lipca 1949 roku dekretu, który kategorycznie zabraniał katolikom popierania tej zgubnej dla świata ideologii i obkładał ekskomuniką ipso facto ludzi zaangażowanych w działalność komunistyczną („wyznających komunizm, propagujących go lub współpracujących z komunistami”) (15). Zawsze też próbował przeciwstawić komunizmowi pobożność Maryjną m.in. poprzez ogłoszenie 1 listopada 1950 roku dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny konstytucją apostolską Munificentissimus Deus (16).

cdn.

Aneta Maniecka

(1) Rewolucjonista francuski, Antoine Louis de Saint-Just (1767–1794) był przekonany, że w osiemnastowiecznej Europie, u progu XIX wieku, to szczęście jest nową ideą. Już w tej wypowiedzi możemy dostrzec zalążek budowy raju na ziemi bez Boga – w imię wolności, równości i braterstwa.

(2) Zob.: Fragment listu od redakcji „Przeglądu Katolickiego” z dnia 19 listopada 1885 roku: „nigdy tak, jak dzisiaj ta wspólna święta wiara… nie była zwalczana, nigdy przedmiot najwyższej i źródło wszelkiej prawej miłości, Bóg i Pan nasz, nie był tak bluźniony, nawet nadzieje wiekuiste nigdy nie były tak nie uznawane i wyszydzane i dlatego też, wciąż pracując pismem nad ochroną tych najszacowniejszych naszych skarbów duchowych, mamy prawo odwołać się do naszych Czytelników, aby ci we wspólnym i najżywotniejszym interesie starali się szerzyć znajomość i wpływ tego naszego pisma… W imię Boże zaczęliśmy tę naszą pracę, w imię Boże też dalej ją będziemy prowadzić” [w:] „Przegląd Katolicki” 1885, nr 47, s. 737–738.

(3) Prawdopodobnie termin „chrześcijańska demokracja” ukuł belgijski ksiądz Antoine Pottier.

(4) Papież Pius XI (1857–1939) w encyklice „O chrześcijańskim ustroju społecznym” (Quadragesimo anno) z 1931 roku potępił socjalizm chrześcijański (religijny), uważając już samo wyrażenie za wewnętrznie sprzeczne. Jest to wyraz ciągłości w nauczaniu społecznym Kościoła katolickiego.

(5) Por. „Do tego celu zmierzać powinna działalność ludzi, przychylnie usposobionych dla ludu chrześcijańskiego, któremu w tym kierunku nieść należy pomoc, by go ustrzec od zarazy socjalizmu”, napisał Leon XIII w liście Graves de communi (1901).

(6) Leon XIII nigdy nie utożsamiał demokracji chrześcijańskiej z żadnym ustrojem politycznym. W imię Jezusa Chrystusa – Pasterza narodów – przypominał, że władza państwowa (civilis principatus) posiada sankcję religijną. Natomiast „ci, którzy twierdzą, iż wypływa ona z woli ludu (multitudinis), przede wszystkim popełniają zasadniczy błąd, następnie dają władzy zwierzchniej podstawę zbyt kruchą i znikomą” (Diuturnum illud – O władzy politycznej, 1881).

(7) R. Havard de la Montagne, Histoire de la Démocratie chrétienne, Paryż 1948. Cyt. za: J. Bartyzel, Chrześcijańska demokracja.

(8) Por. fragment encykliki papieża Leona XIII Libertas (1888): „Przeciwko wypowiedziom heretyków i przeciwko poplecznikom nowinkarskich zdań podjął się Kościół obrony wolności i tak wielkie dobro człowieka od zagłady uratował”.

(9) „Po upadku ideologii XX-wiecznych, a zwłaszcza po upadku komunizmu, nadzieje wielu narodów związały się z demokracją” – zauważył Jan Paweł II. Pomimo tego nie „kanonizował” ustroju demokratycznego. Przypomniał natomiast, że prawo stanowione nie powinno występować w opozycji ani do Dekalogu, ani do prawa naturalnego. Więcej na ten temat [w:] Jan Paweł II, Pamięć i tożsamość, Kraków 2005.

(10) Dopiero na początku XX wieku we Francji, a nie jak sądzono, w Niemczech – termin narodowy socjalizm wszedł do powszechnego użycia za sprawą artykułu M. Barrèsa (1862–1923) – Socialisme et nationalisme.

(11) Ze względu na adresata encykliki Piusa XI: Non abbiamo bisogno (1931) oraz Mit brennender Sorge (1937) zostały napisane w języku narodowym. Pierwsza z nich, potępiająca „statolatrię pogańską” w języku włoskim, a druga – w języku niemieckim.

(12) M. Zdziechowski, Tragiczna Europa…, Wilno 1937.

(13) Zob. „Znamieniem kultury socjalistyczno-bolszewickiej jest kolektywność. Społeczeństwo składa się z jednostek, jest zjawiskiem ilościowym, pewnego rodzaju mechanicznym. Człowiek się nie liczy, byleby trwało społeczeństwo” – napisał ks. Antoni Szymański w artykule zatytułowanym Bolszewizm jako prąd kulturalny i cywilizacyjny, który opublikował „Prąd” w 1937 roku.

(14) J. Kłoczowski, Europa. Chrześcijańskie korzenie, 2004.

(15) Dekret Świętego Oficjum z 1 czerwca 1949 roku w odpowiedzi na zapytania licznych biskupów, wydany na wniosek Piusa XII: 1. Czy godzi się zostać członkiem partii komunistycznej lub wspierać taką partię? Odpowiedź przecząca. Komunizm cechuje materializm i antychrystianizm; sami przywódcy komunistów, nawet jeśli twierdzą iż nie są przeciwko religii, jasno świadczą słowami i czynami o swoim byciu przeciwko Bogu, prawdziwej religii i Kościołowi Chrystusowemu. 2. Czy godzi się wydawać, propagować lub czytać książki, czasopisma lub ulotki, które szerzą doktryny komunistyczne lub w nich publikować swoje teksty? Odpowiedź przecząca. Jest to zabronione mocą samego prawa. 3. Czy wierni chrześcijanie, którzy dokonują aktów opisanych w pytaniach 1 lub 2 mogą być dopuszczani do sakramentów? Odpowiedź przecząca. Ponieważ zasady udzielania sakramentów nie dopuszczają do nich tych, którzy nie są w odpowiednim stanie (dyspozycji). 4. Czy wierni chrześcijanie, wyznający materialistyczną i antychrześcijańską doktrynę komunistyczną, a przede wszystkim ci, którzy bronią jej lub ją propagują, za te czyny mocą samego prawa zaciągają na siebie ekskomunikę zarezerwowaną Stolicy Apostolskiej? Odpowiedź potwierdzająca. To samo Święte Oficjum – za pontyfikatu Jana XXIII – potwierdziło ważność dekretu z 1949 roku. „Pytanie: Czy słuszne jest, by obywatele katoliccy, w wyborach reprezentantów narodu oddawali głos na te partie czy pojedynczych kandydatów, którzy nawet jeśli nie wyznają zasad sprzecznych z doktryną katolicką, a nawet przypisują sobie miano chrześcijańskie, to w rzeczywistości jednoczą się z komunistami i popierają ich swym sposobem działania? Odpowiedź (zatwierdzona przez papieża 2 kwietnia 1959 roku): Nie, w świetle dekretu Świętego Oficjum z 1 lipca 1949 roku, n. 1”, [w:] A. A. S. 51 (1959), s. 271 nn, Denz.-Hüner., 3930.

(16) Jednocześnie w przemówieniu radiowym 24 grudnia 1952 roku Pius XII podkreślił, że „Kościół podtrzymuje potępienie marksizmu, gdyż jego trwałym prawem i obowiązkiem jest ochrona ludzi przed wpływami stanowiącymi groźbę dla ich wiecznego zbawienia”.

Powyższy tekst jest wprowadzeniem do książki Socjalizm i komunizm potępione przez papieży.