Marek Kornat: Polska myśl historyczna wobec rewolucji francuskiej, cz. 2

Próba spojrzenia na polską myśl historyczną w jej ustosunkowaniu się do rewolucji francuskiej nie byłaby pełna, gdyby nie pamiętać o pisarstwie Teodora Jeske-Choińskiego, zapomnianego dzisiaj pozytywisty, publicysty historycznego, powieściopisarza i krytyka literackiego.

Teodor Jeske-Choiński urodził się 27 lutego 1854 roku w Pleszewie w Poznańskiem. Miał pochodzenie niemieckie, a był synem Fryderyka Jeskego, urzędnika sądowego oraz Franciszki z Choińskich (1). Wiadomo, że uczęszczał do gimnazjów klasycznych w Śremie i Poznaniu, gdzie zdobył maturę w roku 1872. Podjął studia w zakresie inżynierii drogowej na Politechnice Wrocławskiej. Zgodnie z ówczesnym zwyczajem zagościł jeszcze na dwóch uniwersytetach zagranicznych, zdobywając wiedzę przede wszystkim z dyscyplin humanistycznych: filozofii i literatury. Zakończywszy studia w roku 1882 wrócił do kraju i osiadł w Warszawie.

Pierwsze próby literackie jakie podjął „mimo swej jeszcze dużej niedojrzałości literackiej”, wyróżniały się „nerwem publicystycznym, co zresztą zawsze cechować będzie jego twórczość literacką”. Jak pisał Zygmunt Szweykowski nosiły „charakter antyklerykalny, i antyszlachecki” (2). Tak wkroczył Jeske-Choiński w klimat warszawskiego pozytywizmu, przejmując jego ducha.

Przyszły autor Psychologii Rewolucji Francuskiej rozpoczął regularnie publikować na łamach czołowych pism pozytywistycznych: warszawskiego „Ateneum”, „Nowin”, jak również „Przeglądu Tygodniowego”. Był więc – jak widzimy – w awangardzie ofensywy intelektualnej pozytywizmu, którego areną stało się na jakieś dwadzieścia pięć lat Królestwo Polskie po tragedii Powstania Styczniowego.

Około połowy lat osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku Jeske-Choiński stał się publicystą orientacji konserwatywnej. Zaliczano go do formacji młodych konserwatystów. Rozpoczął publikować na łamach takich pism jak „Słowo”, „Wiek”, „Rola”. Wszedł nawet w skład kolegium redakcyjnego „Niwy”. Jak pisał Szweykowski, Jeske-Choiński „zerwał z hasłami postępu”, zarazem „potępił pozytywizm i stał się współtwórcą odłamu «młodego konserwatyzmu»” (3). Grupa młodych konserwatystów „uznawała wprawdzie konieczność pewnych reform społecznych, przeciwstawiała się jednak zdecydowanie dążeniom demokratycznym i socjalistycznym oraz tendencjom materialistycznym w filozofii, głosiła hasła klerykalne”. W roku 1886 Jeske-Choiński wydał książkę Pozytywizm warszawski i jego główni przedstawiciele.

Przyszły autor Psychologii Rewolucji Francuskiej intensywnie zajął się problematyką żydowską, występując na tym polu z licznymi publikacjami. Nazwano go „heroldem antysemityzmu polskiego”, chociaż politycznie problem żydowski zagospodarowali nie konserwatyści, do których należał, lecz Narodowi Demokraci. Identyfikowanie Jeske- Choińskiego w roli prekursora nowoczesnego antysemityzmu w Polsce jest faktem. Niewątpliwie występował on ostro przeciw wpływom żydowskim i „w obronie cywilizacji chrześcijańskiej” przed rozkładowym oddziaływaniem Żydów. Poglądy te przedstawił głównie w pracach Poznaj Żyda (1912) oraz Historia Żydów w Polsce (1919). Wydaje się jednak, że w swej publicystyce Jeske-Choiński kładł nacisk na zagrożenie dla cywilizacji chrześcijańskiej jaką stanowią Żydzi, a nie na ich rasową odrębność (4).

Jako konserwatysta zwracał się Jeske-Choiński przeciw cywilizacji sobie współczesnej jako trawionej przez czynniki rozkładowe (5). Był jednym z orędowników tezy o postępującym upadku cywilizacji zachodniej.

Powieść historyczna stała się gatunkiem literackiej wypowiedzi, który Jeske-Choiński z upodobaniem uprawiał. Z uznaniem spotkały się zwłaszcza powieści Gasnące słońce (1895), Ostatni Rzymianie (1897), Tiara i korona (1900). Wybierał tematykę okresów przełomowych, większych wstrząsów w dziejach powszechnych, aby ilustrować na wybranych przykładach działanie czynników twórczych i rozkładowych w cywilizacji.

W roku 1889 Jeske-Choiński zagościł w Paryżu, gdzie osiadł i przebywał w latach dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku (6). W roku 1910 przybył do Lwowa. Stanął tam na czele konserwatywnego czasopisma „Kronika Powszechna”.

Pisarz przebywał w Wiedniu, kiedy nadszedł kryzys międzynarodowy latem 1914 roku i wybuchła wojna światowa. Już w rok później wrócił do Warszawy. Jedną z ostatnich jego powieści była książka Demon odrodzenia (1917). Teodor Jeske-Choiński zmarł w Warszawie w wieku sześćdziesięciu czterech lat 14 kwietnia 1920 roku, a więc w przededniu kulminacyjnej fazy wojny polsko-sowieckiej, której stawką była nie tylko niepodległość odrodzonej Polski, ale i los Europy.

Jesienią 1905 roku w Warszawie Jeske-Choiński napisał przenikliwe studium Psychologia Rewolucji Francuskiej, a w rok później licząca sto pięćdziesiąt trzy strony rozprawa ukazała się drukiem w ramach serii „Biblioteka Dzieł Chrześcijańskich”. Można bez obawy błędu powiedzieć, że tezy wypowiedziane w tej publikacji zbeletryzował w postaci trylogii: Błyskawice (1907), Jakobini (1909) i Terror (1911) (7).

Przede wszystkim podkreślić trzeba, że w poszukiwaniu źródeł rewolucji francuskiej jako wielkiego przewrotu dziejowego trzeba sięgnąć do psychologii społecznej i w mechanizmach nią rządzących ich szukać. Tego zdania był Jeske-Choiński. „Historycy rewolucji francuskiej – narzekał – podkreślają zwykle tylko doktryny filozoficzne i polityczne i rezultaty ich (wypadki), pomijając psychologię człowieka w ogóle, jego namiętności, samolubstwo, ambicje. Ale doktryny filozoficzne i polityczne wcielają ludzie żywi, ludzie żywi zaś nie są abstrakcjami, działają rzadko bez pobudek osobistych. Trzeba być bohaterem albo prorokiem, aby ukochać jakąś ideę dla niej samej” (8). Słowa te odczytywać trzeba jako apel o odejście od historii idei na rzecz historii mentalności w studiach i rozważaniach nad przewrotem we Francji, który wydał nie tylko Mirabeau, ale też Dantona i Robespierre’a.

„Zwykle mniema się i mówi, iż twórcą wielkiej rewolucji francuskiej był stan trzeci, czyli mieszczaństwo. Mniemanie to mylne” – pisał Jeske-Choiński. „Rewolucja była naturalnym skutkiem całego szeregu przyczyn, owocem powszechnego niezadowolenia z istniejącego porządku. Konieczność reform przebudowy państwa czuły tak samo stany uprzywilejowane, jak mieszczaństwo, inaczej bowiem nie byłyby się zrzekły dobrowolnie swoich przywilejów; czuł ją sam król, który zwołał Stany Generalne nie dla zabawy” (9).

Przewrót długo dojrzewał. „Rewolucja była tworem ducha owego czasu, koniecznością historyczną, spadła z drzewa starej Francji, jak spada owoc dojrzały. Przygotowały ją: niemądre marnotrawstwo Ludwika XIV i Ludwika XV, rządy kobiet, metres, dworaków, zgnuśnienie szlachty, ambicje mieszczaństwa, nieurodzaje, gło- dy, niezwykłe mrozy, które smagały ubogą ludność Francji przez cały wiek XVIII, w końcu filozofia i literatura lat kilkudziesięciu” – utrzymywał autor Psychologii Rewolucji Francuskiej (10). Pobrzmiewają te słowa echem pozytywistycznego rozumienia historii, która zakłada nieuchronność. Pojęcie to rozumiał on jednak pragmatycznie.

Szczególną rolę w przygotowaniu rewolucji przypisał polski pisarz Wolterowi i Rousseau. „Voltaire ośmieszył, podkopał powagę Kościoła katolickiego i chrześcijaństwa, religii w ogóle. Rousseau zburzył powagę władzy rządu monarchicznego i znaczenie kultury; obaj zerwali gwałtownie nić ciągłości historycznej, stawiając na miejscu prawidłowej ewolucji narodu francuskiego wywrotową doktrynę abstrakcyjnego państwa rozumu, wiszącego w powietrzu” (11). „Doktryna Voltaire’a, Rousseau’a i ambicja stanu trzeciego z r. 1789 zmieniły naturalną ewolucję od razu w rewolucję, w anarchię. (…) Teraz zrozumiał stan trzeci, że posunął się za daleko, że wezwał do pomocy niebezpiecznego konkurenta i zaczął się cofać. Ale było już za późno” (12).

Jeske-Choiński nie pomijał dobroczynności zrzeczenia się przywilejów feudalnych przez szlachtę i duchowieństwo 4 sierpnia 1789 roku. „Przewrót był tak ogromny, iż potrzeba było spokojnej, usilnej pracy jednego pokolenia, by go uporządkować i wcielić. Ograniczał on władzę korony, zdejmował z milionów ludu wiejskiego okowy poddaństwa i zbyt ciężkich podatków, zrównał wszystkich Francuzów wobec prawa i obowiązków obywatelskich, otworzył wolną drogę dla zasługi i pracy” (13). Ale rewolucja się nie zatrzymała. Nastąpił jej niewyobrażalny rozpęd. Rewolucyjna Francja wkroczyła „na tory, na jakie nie powinna była wejść”. Bieg wypadków „rzucił ją w krwawe objęcia terroryzmu”.

Pisał Jeske-Choiński: „Należało po 4 sierpnia 1789 roku zamknąć konstytucję w ramach ściśle określonych ustaw i czekać spokojnie na skutki reformy. Był później zawsze czas poprawić, przerobić, co by się okazało niedostatecznym. Tak byliby postąpili doświadczeni, wytrawni politycy i mężowie stanu. Starszych jednak, doświadczonych polityków i mężów stanu zasiadło w Stanach Generalnych i w Zgromadzeniu Narodowym niewielu” (14).

„Po uwięzieniu króla kończy się rewolucja, a zaczyna terroryzm” – przekonywał polski pisarz. „Danton morduje «arystokratów» starych (szlachtę i księży), Marat «arystokratów» nowych (stan trzeci z r. 1789), terroryści z «Góry» i z Komuny arystokratów najnowszych (Żyrondystów i Dantonistów), Robespierre wszystkich: szlachtę, księży, mieszczan, chłopów, robotników, nawet żebraków. Kto nie pada do jego stóp dyktatorskich, jest arystokratą, ergo powinien iść pod nóż gilotyny. (…) W morzu niepotrzebnie rozlanej krwi giną wszyscy. Ludwik XVI i Robespierre, Marya Antonina i ulicznica z Palais Royal, Bailly i Danton, Barnave i Saint-Just, pani du Barry i pani Roland, biskup i organista, książę i chłop, generał i prosty żołnierz, uczony i analfabeta, bankier i żebrak, starzec i dziecko – wszyscy zginęli pod nożem tej gilotyny” (15). Terror jest z istoty rzeczy irracjonalny. Tę prawdę jeszcze dobitniej pokażą światu doświadczenia Rosji Sowieckiej w latach trzydziestych dwudziestego wieku.

Rewolucja wydała doktrynę „która przekreśliła całą przeszłość Francji”. Zerwanie z przeszłością ojczyzny, to nakaz w imię którego dokonuje się przewrót. W historiografii francuskiej nazwano tę postawę „ojcobójczą nienawiścią” (16).

Czy po zwołaniu Stanów Generalnych możliwy był jeszcze inny scenariusz historii? Jeske-Choiński utrzymywał, że „jeden tylko człowiek mógł jeszcze we wrześniu 1789 roku przywrócić porządek, ale ten jedyny zbawca, Ludwik XVI, był tak słaby, dobry i ulegający, iż nie umiał, nie chciał tłumić anarchii, co było jego obowiązkiem królewskim. Powinien był zamknąć kluby jakobińskie, obezwładnić główniejszych wichrzycielów i rozbroić przedmieścia paryskie. Nie uczyniwszy tego, oddał Francję na pastwę niemądrych eksperymentów doktrynerskich i wszystkich niskich instynktów ludzkich, spuszczonych z łańcucha religii i prawa” (17). Na pozór przeczył Jeske-Choiński w ten sposób sobie, gdyż przecież pisał o nieuchronności rewolucji.

Autor Psychologii Rewolucji Francuskiej afirmował zasadę zrzeczenia się przywilejów przez stany uprzywilejowane i ustrój monarchii konstytucyjnej. Odrzucał i potępiał wszystko to, co nastąpiło w rezultacie dalszego rozwoju procesu rewolucyjnego.

W ujęciu Jeske-Choińskiego w rewolucji nie ma wzniosłości. Nie ma wizji. Nie ma służby ideałom. Jest tylko regres do najniższych instynktów człowieka. Ekspozytywista i konwertyta na konserwatyzm nie miał żadnej empatii dla tych, którzy zapragnęli zburzyć stary świat a na jego gruzach wznosić nowy.

Zwierzęce instynkty człowieka „spuszczonego z łańcucha religii i obowiązku” stały się przyczyną zbrodni. „Nie idea wolności, nie rewolucja mordowała w końcu, lecz oszalały człowiek – zwierzę, walczący z drugim, z bliźnim o władzę i pełną miskę” (18). Przewrót, jakim jest rewolucja, potrzebuje doktryny, ale i pofolgowania najniższym instynktom. „Do takich potwornych rezultatów dochodzi niemądra doktryna, wcielona przez namiętności ludzkie, spuszczone z łańcucha religii i obowiązku. Wolność zmienia się w swawolę, swawola w anarchię, anarchia w krwawy despotyzm, w terroryzm, terroryzm w oszalałego mordercę, zabijającego bez celu i planu. Drapieżniejszą od najdrapieżniejszego tygrysa staje się kreatura ludzka, podlejszą od najpodlejszego gada” (19).

Bilans rewolucji był dla Jeske-Choińskiego jednoznacznie ujemny. Kończył więc swe rozważania znamiennym apelem: „Krwawymi zgłoskami wypisała rewolucja francuska na gilotynie naukę dla czasów przyszłych: jeżeli chcecie, aby się przewroty społeczno-polityczne rozwijały prawidłowo, aby były naturalną, trwałą ewolucją, dalszym, ulepszonym ciągiem przeszłości – nie zrywajcie nici ciągłości historycznej, szanujcie tradycje, doświadczenie przodków, nie ubóstwiajcie człowieka i jego rozumu, nie oddawajcie władzy w ręce ciemnych, namiętnych, nieuświadomionych mas. Ale któż słucha ostrzegawczego głosu przeszłości? Każde pokolenie zaczyna robotę na nowo, od samego początku, jak gdyby przed nim nikt nie myślał, nie czuł, nie cierpiał, nie łudził się i nie rozczarowywał” (20).

Apel Jeske-Choińskiego do Polaków, wciąż pozostających na początku dwudziestego wieku w niewoli, pozostaje bardzo klarowny. Pomnażajmy siły narodu pozbawionego własnego państwa. Ewolucyjnie rozwijajmy instytucje życia społecznego. Modyfikujmy ład społeczny, ale nie burzmy tego, co zastaliśmy. Każde pokolenie rozwija i buduje nie na gruzach, ale na tym, co otrzymało od pokoleń je poprzedzających.

Życie narodów winna określać zasada ewolucji, a u jej podstaw wiara, że „postęp odbywa się stopniowo i ciągle”, że „nie będzie zasadniczych różnic między jedną a drugą generacją, że generacja młodsza będzie harmonijnie uzupełniać i modyfikować dzieło generacji starszej”. Że „nie będzie burzyć tylko nadbudowywać” (21) – jak pisał w latach międzywojennych Konstanty Grzybowski (wówczas konserwatysta).

Można bez obawy uproszczenia powiedzieć, że polska myśl historyczna wskazywała, iż nie bezosobowe siły sprawcze wywołały rewolucję, jak uczyli materialiści. Ale umożliwiły ją zaniechania ludzkie i zbieg okoliczności. One czasami sprawiają, że dany scenariusz wypadków staje się prawdziwie nieunikniony.

cdn.

Prof. Marek Kornat

(1) Z. Szweykowski, Teodor Jeske-Choiński, „Polski Słownik Biograficzny”, t. XI, 1964–1965, s. 194–195. Nowszy, oparty o ustalenia Szweykowskiego, szkic biograficzny Jeske-Choińskiego dał Wojciech Jerzy Muszyński w „Encyklopedii Białych Plam”, Radom 2002, s. 9–11.

(2) Wymienić tu trzeba książki: Cztery fantazje (1876), Kossak i Kuczma dwaj konfratrowie (1876), Karmazyn (1877), Pierwsza miłość. Powieść z XVIII wieku (1878), Syn burmistrza. Obrazek z niedawnej przeszłości (1879).

(3) Z. Szweykowski, op. cit., s. 195.

(4) Odpowiedź na pytanie, na ile w jego poglądach występuje krytyka Żydów odwołująca się do tezy o ich cywilizacyjnej odrębności, a w jakim zakresie chrześcijański antyjudaizm, czyli polemika przeciw religii żydowskiej – wymagałoby z pewnością osobnych rozważań.

(5) Tematykę tę podejmował w kilku swych książkach – zwłaszcza Na schyłku wieku (1894) i Rozkład w życiu i literaturze (1895). Weszły one następnie do tomu pod tytułem Dekadentyzm (1905).

(6) W tym czasie swoje artykuły drukował na łamach pisma „Wędrowiec”.

(7) Również one wyszły w ramach serii „Biblioteka Dzieł Chrześcijańskich”.

(8) T. Jeske-Choiński, Psychologia Rewolucji Francuskiej, Warszawa 1906, s. 150.

(9) Ibid., s. 148.

(10) Ibidem.

(11) Ibid., s. 149.

(12) Ibid., s. 151.

(13) Ibid., s. 149.

(14) Ibidem.

(15) Ibid., s. 152.

(16) Zob. J. Adamus, Monarchizm i republikanizm w syntezie dziejów Polski, Łódź 1961, s. 95 i n.

(17) T. Jeske-Choiński, op. cit., s. 151.

(18) Ibid., s. 153.

(19) Ibid., s. 152.

(20) Ibid., s. 153.

(21) K. Grzybowski, Wiara w rewolucję jest potrzebna rewolucjonistom, „Czas”, nr 166, 1933, s. 3.

Powyższy tekst jest przedmową do książki Teodora Jeske-Choińskiego Błyskawice.