Maksymilian Kolbe – Święty od Niepokalanej. Rozdział dziesiąty

Święty Maksymilian – mistrz apologeta

Gdy minęliśmy Przemyśl, a nasz pociąg szybko zbliżał się do Krakowa, zauważyłem kilku młodych ludzi siedzących przy oknie. Jeden z nich, jak się dowiedziałem, był artystą, malarzem portretów, a podczas naszej konwersacji okazało się, że był Żydem. Rozmawialiśmy o celu człowieka i doszliśmy do wniosku, że jest nim upodobnienie się do Boga, innymi słowy – celem człowieka jest służyć na chwałę Boga i to jest doskonałym szczęściem istot ludzkich. Na następnej stacji dobrze ubrany i wychowany dżentelmen wsiadł do naszego przedziału z innymi i usiadł naprzeciw mnie. Od razu włączył się do naszej rozmowy:

– Ale czy możemy wiedzieć, czy Bóg istnieje? – zaczął.

– Ależ tak! Powiedziałbym, że możemy.

– W tej sprawie, śmiem twierdzić, że można jedynie wierzyć. Nikt tak naprawdę nie może udowodnić istnienia Boga.

– Proszę pozwolić, że panu udowodnię.

– Nikt mnie nie przekona!

– To prawda, jeśli od początku zaprzeczy pan wszelkiemu rozumowaniu.

– Absolutnie.

Pani, siedząca obok mnie z drugiej strony, włączyła się do konwersacji:

– Ja też chciałabym usłyszeć o konkretnym dowodzie Jego istnienia!

– Przepraszam – powiedziałem, zwracając się do młodego człowieka siedzącego przy oknie. – Czy mogę wrócić do pytania, o którym już dyskutowaliśmy, by spełnić życzenia tych, co dopiero wsiedli?

– Proszę bardzo.

– Po pierwsze, pozwoli pan, że zapytam, jakie pan ma wykształcenie?

– Studiowałem prawo na uniwersytecie.

– A filozofię też?

– Nie! A zresztą, co ma wspólnego filozofia z wiarą?

– Wiara musi być rozumna i dlatego jest właściwe, by towarzyszyła jej odpowiednio filozofia, szczególnie odnośnie pytania o istnienie Boga. A teraz zacznijmy od tego, z czym wszyscy się zgadzamy. Należy od tego zacząć, bo inaczej budowalibyśmy na niepewnym fundamencie. Czy pan istnieje, proszę pana?

– Tak, ale jestem tylko cząstką świata.

– Proszę pana, o tym, czym jesteśmy, pomówimy potem. Jak na razie pytam po prostu, czy pan istnieje?

– Tak.

– A pani?

– Tak.

– Czy ktoś inny tutaj twierdzi inaczej? – Wszyscy wyrazili zgodność.

– Oto dlaczego nasze istnienie jest pewne.

– Proszę poczekać, nie powiedziałbym.

– Dlaczego?

– Bo ogólnie mówiąc, nic nie możemy wiedzieć na pewno. To, z czym jedni się zgadzają, temu inni przeczą.

– I dlatego nie jest pan pewien, czy pan istnieje?

– Jestem jedynie częścią materii, z której składa się wszechświat.

– Nie chodzi mi o to, powtarzam, czym pan jest, ale czy pan rzeczywiście istnieje, czy pan jest czymś, czy niczym.

– Ewidentnie jestem niczym.

– Na pewno?

– Na pewno.

– A ma pan zegarek?

– Mam – odpowiedział, sięgając po niego do kieszeni.

– Czy to pański?

– Tak.

– Na pewno?

– Bez wątpienia.

– Przepraszam, bo jeśli ma pan wątpliwości co do tego, to chciałbym odłożyć go do mojej kieszeni. – Wszyscy się roześmiali. – Dlatego pańska przesłanka, że nie możemy niczego wiedzieć na pewno, jest błędna. Jest jasne, że nie ma pan zamiaru wątpić, że ten zegarek należy do pana. A teraz, czy pan istnieje?

– Tak!

– A ta pani, ten pan i wszyscy tu obecni?

– Tak.

– Jest pan pewien? Dlaczego pan tak twierdzi?

– Bo moje oczy jasno mi o tym mówią.

– A te pola i łąki, na które patrzymy przez okna jadącego pociągu, i w rzeczywistości cały świat, i gwiazdy nad naszymi głowami, czy to istnieje?

– Tak, ogólnie mówiąc, przyznaję, że wszystko, co widzimy, musi istnieć. Ale w końcu nie możemy widzieć Boga.

– Proszę pana, czy z przodu naszego pociągu znajduje się lokomotywa?

– Oczywiście.

– Na pewno?

– Na pewno.

– A czy pan ją widzi?

– Nie, ale gdyby było inaczej, nasz pociąg nie jechałby naprzód.

– Dlatego przyznaje pan, że nie tylko bezpośrednio za pomocą wzroku wiemy o pewnych rzeczach, ale także możemy dojść do poznania przez skutek, że nasz umysł może dojść do poznania rzeczywistej przyczyny. Czyż nie tak?

– Tak jest.

– Co by pan powiedział o człowieku, który mówiłby o pańskim zegarku: ten metal sam się oddzielił w kopalni złota, przypadkowo się rozpuścił i oczyścił, przybierając obecny kształt. Napis pojawił się również przez przypadek. Szkiełko także przypadkowo zostało wytopione i wypolerowane. Podobnie delikatne kółeczka i sprężyny wewnątrz same się utworzyły. Inne części tego zegarka powstały zupełnie przez przypadek. W końcu połączyły się razem w obecny układ bez udziału ludzkiej myśli i ludzkiej ręki, by wskazywać nam odpowiedni czas. Jeśli właściciel zegarka śmiałby się zgodzić na to z całą powagą, co by pan o nim pomyślał?

– Że cierpi, śmiałbym powiedzieć, na chorobę umysłową!

– Cóż. Zatem w przyrodzie mamy organizmy o wiele doskonalsze. Oczywiście należy podziwiać, studiując anatomię, złożoność ludzkiego oka. Jakże ma ono wiele rozmaitych części, jak są delikatne i jak wspaniale służą razem, byśmy widzieli. Cała przyroda składa się z milionów i miliardów organizmów, które żyją, rozwijają się i rozmnażają. Dlatego, czy można przyjąć, że te cuda natury są zwykłym przypadkiem? Ktoś mógłby powiedzieć: „To się nie dzieje bez przyczyny”. To prawda, ale ta przyczyna ma swoje przyczyny, a te z kolei własne. Czyż nie jest jasne, że w obliczu tej serii przyczyn, nawet nieskończonych, musimy zaakceptować Pierwszą Przyczynę? Bo wszystkie inne przyczyny nie dają same z siebie żadnej doskonałości, ale tylko przekazują to, co same otrzymały. Lecz nasz rozum ma obowiązek skupić się na Źródle doskonałości. Dlatego musi być jakaś Pierwsza Przyczyna i jest nią Bóg, nasz Stwórca.

– Oczywiście.

Zauważyłem, że twarz tego pana wyrażała rodzaj zdumienia. Nie doszedł wcześniej do takiego wniosku. Być może nigdy nie miał okazji przemyśleć tej prawdy.

O. Maksymilian Kolbe

Apologetyka św. Maksymiliana

Słownik Webstera definiuje apologetykę jako „systematyczną rozprawę z użyciem argumentów w obronie Bożego pochodzenia i autorytetu chrześcijaństwa”. Dla świętego Maksymiliana apologetyka była czymś znacznie większym niż tylko defensywnym podejściem do wiary.

Tradycyjnie, apologetyka katolicka nie miała być jedynie obroną prawd wiary. Jest to raczej umiłowanie prawd wiary, połączone z gorliwością, by te prawdy rozpowszechniać. Jezus Chrystus jest Prawdą Wcieloną. Nic nie mogłoby być bardziej pozytywne i ekscytujące jak dzielenie się tą Prawdą – Jezusem, z innymi. Na przestrzeni wieków należały do apologetów tak wielkie umysły, jak: św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, św. Bonawentura, by wspomnieć kilku z przeszłości. A w naszych czasach – kardynał Newman, G. K. Chesterton, biskup Fulton Sheen i Frank Sheed. Ten ostatni chodził do nowojorskiego Hyde Parku, by jako członek Stowarzyszenia Świadków Katolickich publicznie głosić i wyjaśniać innym prawdy wiary.

By móc wyjaśniać wiarę po prostu należy ją znać. Św. Maksymilian, człowiek o nadzwyczajnej inteligencji, w wieku dwudziestu jeden lat otrzymał doktorat z filozofii, a w wieku lat dwudziestu pięciu następny z teologii. Jednakże nigdy nie wywyższał się nad swego rozmówcę. Sposób przedstawiania prawdy odgrywa kluczową rolę. Należy to czynić w pokorze i z miłością. Biskup Sheen zwykł mawiać: „Wygrasz spór, a stracisz nawrócenie”. Zauważmy, jak kurtuazyjny jest nasz Święty i jak bardzo unika ofensywnego języka oraz konfrontacji. Pozwala, by prawda mówiła za siebie, a jakże przekonujące jest jego rozumowanie.

Br. Francis Mary Kalvelage FI

Powyższy tekst jest fragmentem książki pod redakcją br. Francisa Mary Kalvelage’a FI Maksymilian Kolbe – Święty od Niepokalanej.