Majestat Kościoła Rzymskokatolickiego w dawnej teologii katolickiej

Prawdziwy majestat świętego Kościoła Rzymskiego doskonale wyrażają przedsoborowe dokumenty papieskie, katolicka liturgia i dokonania największych ludzi Kościoła – świętych papieży i teologów.

Mając na uwadze błędy rozsiewane obecnie w Kościele posoborowym, które kształtują nowe myślenie wiernych i pasterzy, trzeba ciągle odwoływać się do chwalebnej przeszłości Kościoła. W tym celu sięgniemy do kilku zagadnień z przeszłości Owczarni Chrystusowej, Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, Kościoła Rzymskiego. Przedstawiając encyklikę papieża Piusa XI „Quas primas” ustanawiającą święto Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata i liturgię tego święta w „Missale Romanum” (Mszale Rzymskim), odwołując się do encykliki Ojca św. Leona XIII „Satis cognitum” o jedności prawdziwego Kościoła czy też nawiązując do historii pontyfikatu ostatniego kanonizowanego papieża – św. Piusa X pragniemy przedstawić krótki szkic tej chwalebnej historii, która jest nieocenioną lekcją dla przyszłych pokoleń i pokazuje jak oddawać cześć Trójjedynego Boga w prawdziwej religii katolickiej i jak cnotliwie zmierzać do wiecznego zbawienia.

Jezus Chrystus Król Wszechświata

W ostatnią niedzielę miesiąca października w tradycyjnej liturgii katolickiej obchodzone jest Święto Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Reforma posoborowa w swym nowym kalendarzu przeniosła tę uroczystość na ostatnią niedzielę roku kościelnego i zdaje się w ten sposób symbolizować, że dziś wedle nowej liturgii już Pan Nasz nie króluje na ziemi, ale ma dopiero królować gdzieś przy końcu świata, w wieczności. Tymczasem papież Pius XI po to ustanowił tę uroczystość w swej encyklice „Quas primas” wydanej dnia 11 grudnia 1925 roku, aby Chrystus królował w pełni już na naszym ziemskim świecie. Papież przeznaczył na obchody tego święta dzień niedzielny leżący jeszcze w październiku, ale najbliżej wspomnienia Wszystkich Świętych i naszych wiernych zmarłych, aby wskazać na głęboką więź Kościoła walczącego na ziemi, cierpiącego w czyśćcu i triumfującego w Niebie z jego Boskim Panem i Mistrzem. Ustanowienie święta pod koniec roku kościelnego, ale nie na samym już końcu wskazuje, że ludzkość obecnie czyli dopiero w czasach ostatecznych, po Zmartwychwstaniu Chrystusowym, zdolna jest za sprawą łaski przyjąć królowanie Pańskie, ale stać się to może jeszcze na tym świecie, nie zaś przy końcu dziejów, gdy „rzeczy pierwsze” przeminą, tak bowiem wynika z Pisma świętego i katolickiej Tradycji, przekonanej o najwyższym prawie Chrystusa do panowania. To odwieczne prawo w roku 1925 wyraził papież Pius XI, ale teolodzy w Kościele dzisiejszym o prawie tym zdaje się nie pamiętać, a encyklikę „Quas Primas” wykładowcy pozostawiają w bibliotekach, podczas gdy jest ona żywym dokumentem i programem działania dla pokoleń katolickich świata współczesnego.

Liturgia wyraża prawdę katolicką

Już w słowach Introitu tej ostatniej niedzieli października Kościół w tradycyjnej liturgii wyraża słowami Apokalipsy (5, 12) i Psalmu 71 królewską godność Chrystusa: „Dignus est Agnus, qui occisus est, accipere virtutem, et divinitatem, et sapientiam, et fortitudinem, et honorem” – „Baranek zabity jest godzien wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć”.

Natomiast w Kolekcie zawarte są słowa skierowane do Boga Ojca: „Omnipotens sempiterne Deus, qui in dilecto Filio tuo, universorum Rege, omnia instaurare voluisti: concede propitius; ut cunctae familiae gentium, peccati vulnere disgregatae, eius suavissimo subdantur imperio”. To znaczy: „Wszechmogący, wieczny Boże! Postanowiłeś wszystko odnowić w umiłowanym Synu swoim, Królu Wszechświata: spraw przeto łaskawie, aby narody świata, wskutek ran grzechowych rozdzielone, poddały się pod Jego najsłodsze panowanie”. W tych słowach słyszymy zawołanie pontyfikatu św. Papieża Piusa X czyli słowa: Omnia instaurare in Christo („Odnowić wszystko w Chrystusie”), a obok tego jakże dziś potrzebnego hasła również niepopularne i zapomniane streszczenie żałosnej kondycji, każdego (ale szczególnie współczesnego) człowieka: z jednej strony narody świata, a więc już nie pojedynczy ludzie, ale nawet całe społeczności, są „peccati vulnere disgregatae”, wskutek ran grzechowych rozdzielone, ale z drugiej strony Kościół prosi w tej modlitwie o to, aby dla odnowienia wszystkiego w Chrystusie narody te sięgnęły po jedyne skuteczne rozwiązanie, aby: „eius suavissimo subdantur imperio”, aby „poddały się pod Jego najsłodsze panowanie”. Gdzież teraz taki program? Gdzież teraz takie orędzie?

W ustanawiającej święto encyklice papież Pius XI napisał: „kiedy zastanawialiśmy się nad najważniejszymi przyczynami tych nieszczęść, jakie przygniatają ludzi i z nimi się zmagają, wówczas otwarcie wskazaliśmy, iż tego rodzaju nawałnica zła (…) nawiedziła świat, ponieważ bardzo wielu ludzi usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo z własnych obyczajów i życia prywatnego, rodzinnego i publicznego”. Nieco dalej znajdujemy lekarstwo na ciężkie doświadczenia współczesnego świata: „w przyszłości nie zajaśnieje pewna nadzieja stałego pokoju między narodami, dopóki tak jednostki, jak państwa stronić będą i zaprzeczać panowaniu Zbawcy Naszego”. Papież Pius XI postanowił więc sformułować i zrealizować program odnowy świata katolickiego, a przez niego całej ludzkości: „Przeto wezwaliśmy, by pokoju Chrystusowego szukano w królestwie Chrystusowym i zapowiedzieliśmy, iż to zamierzamy uczynić, o ile nam będzie dane: a mianowicie, iż w królestwie Chrystusa nie można, naszym zdaniem, przyczynić się skuteczniej do przywrócenia i utrwalenia pokoju, jak przywracając panowanie Pana Naszego.”

Ojciec święty, papież Pius XI wyraźnie wskazuje na konieczność panowania Chrystusowego w państwie. Nauka ta jest dziś odrzucana, jest to właściwa droga do przywrócenia pokoju – przez powrót do panowania Chrystusowego. Nie ma szansy na to, aby pokój mógł być zbudowany tylko ludzką ręką, w ludzkich społeczeństwach, które zapominają o Bogu, gdyż przyczyną braku pokoju jest grzech i zło, a człowiek bez Boga jest zdolny tylko do złego. Dzisiejsze posoborowe normy duszpasterskie nie mówią już więcej o tym, jak może i powinien wyglądać prawdziwy pokój Chrystusowy, gdyż świat polityczny, życie publiczne ma być wolne od obiektywnego Bożego prawa, ma stać się świeckie, a jakie są tego skutki, nie trudno przewidzieć. W Asyżu widzieliśmy jak „liberalny katolicyzm” ma wieść do zaprowadzenia pokoju. Oto papież zaprosił pogan do modlitwy o pokój! Jakby modlitwa katolicka, objawiona przez samego Boga nie wystarczała do przebłagania Boga. Czyż bożki czczone przez pogan mogą pomóc w przywróceniu pokoju, skoro nie istnieją, albo są demonami? Czyż obrażające Boga zabobony sekt afrykańskich i indyjskich mają cokolwiek wspólnego z pokojem? Czyżby dopiero kłamstwa fałszywych religii mogły Boga uprosić o pokój? Jaki jest to pokój, o który one proszą? Dlaczego tak daleko prowadzi „szacunek” dla błądzących pogan?

Czy jest choćby cień szansy na to, aby rozsądnie postawić argument, że papież Pius XI źle rozumiał ówczesny świat liberalny? Czy aby dzisiaj świat ten stał się bardziej Boży? O godności Chrystusowej mowa jest w czytaniu z Listu św. Pawła Apostoła do Kolosan (Kol 1, 12-20) przeznaczonym na Święto Chrystusa Króla, a o Jego panowaniu powiada Graduał, ułożony ze słów Psalmu 71: „Dominabitur a mari usque ad mare, et a flumine usque ad terminos orbis terrarum. Et adorabunt eum omnes reges terrae: omnes gentes servient illi” – „Panować będzie od morza do morza, od Rzeki aż po krańce ziemi i cześć mu oddadzą wszyscy władcy świata, wszystkie narody służyć mu będą”.

Czy można wskazać na bardziej konkretny plan do realizacji w świecie doczesnym. Nie chodzi o panowanie tylko w wieczności. Wyraźnie jest mowa o społecznym panowaniu Chrystusa, a jego królestwo ogarnąć ma ziemię. Tak jak poza katolickim, rzymskim Kościołem Chrystusowym nie ma zbawienia, tak samo poza łaską Chrystusową nie ma pokoju. Właśnie dlatego powiada św. Paweł, że Chrystus powinien panować.

Po słowach Ewangelii (J 18, 33-37), gdy Chrystus Pan powiada Piłatowi o swym królestwie, które jest nie z tego świata, ale przecież jest zakorzenione również w tym świecie dzięki Kościołowi, jeszcze w Offertorium powracamy do realnego panowania Chrystusa na ziemi: „Postula a me, et dabo tibi gentes hereditatem tuam, et possesionem tuam terminos terrae” – „Żądaj ode Mnie, a dam ci na własność narody i krańce ziemi w twoje posiadanie”.

Państwo katolickie

W jedenastym rozdziale „Quas primas” papież Pius XI pisze, że: błądziłby zresztą bardzo ten, kto by odmawiał Chrystusowi Człowiekowi, władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi” i dalej przypomina jeszcze słowa ojca św. Leona XIII, który wyciąga wnioski z królewskiej godności Naszego Pana: „Panowanie Jego mianowicie rozciąga się nie tylko na ludy katolickie, lub jedynie na tych, którzy obmyci w sakramencie chrztu, w rzeczywistości prawnie należą do Kościoła, chociaż albo błędne mniemania uwiodły ich na bezdroża albo niezgoda rozdziela od miłości: lecz obejmuje ono także wszystkich niechrześcijan, tak, że cały ród ludzki prawdziwie należy do królestwa Jezusa Chrystusa”. To właśnie na takim fundamencie zbudowana była zawsze katolicka nauka o społecznym panowaniu Chrystusowym. Dziś fundament pozostał, ale zmieniła się nauka. Może jednak teraz buduje się na innym fundamencie, którym są prawa człowieka wyprowadzone z jego „godności”? Ale skąd bierze się godność człowieka, jak nie z Boga i z prawdy? Skoro zaś z Boga, to prawa tegoż Boga winny być wpierw zagwarantowane, aby wzrastały prawa człowieka pojmowane w świetle prawdy obiektywnej, prawdy Bożej. Prawa Boga dotyczą każdego człowieka, któremu trzeba prawa te ogłosić, aby poznał i uwielbił Chrystusa. Tylko wtedy człowiek może osiągnąć wolność, wolność bowiem prawdziwą daje Chrystus, a nie świat.

A dalej czytamy słowa, na dźwięk które większość współczesnych katolików ostro odrzuca: „I nie ma tu żadnej różnicy między jednostkami, rodzinami czy państwami, ponieważ ludzie złączeni w społeczeństwie niemniej podlegają władzy Chrystusa, jak jednostki. Zaiste On jest źródłem zbawienia dla pojedynczych ludzi, jak i dla ogółu”. Dziś jednakże w epoce fałszywej filozofii postmodernistycznej, gdzie prawda obiektywna została wzgardzona, wielu nie dostrzega państwa nad głowami pojedynczych ludzi, a ludzie ci są postrzegani jedynie jako podmiot niczym nie skrępowanej wolności. Na takiej koncepcji nie może powstać nic innego jak doktrynalny liberalizm, a liberalizm ten jest śmiertelnym zagrożeniem dla prawdy i przyczynia się do rujnowania Kościoła. W żadnym państwie nie króluje już Chrystus, ale królują ludzkie prawa.

Naukę o tym czym jest państwo potwierdza sam papież Pius XI: „Nie skądinąd bowiem szczęście dla państwa, a skądinąd dla człowieka: ponieważ państwo, to nic innego, jak zgodny zespół ludzi.” Można postawić pytanie czy zmiana podejścia papieży do liberalizmu i współczesnej formy społeczeństwa polega na tym, że zmieniło się coś w państwie, czy to raczej zmiana dokonała się w Kościele? Czy droga do zbawienia nagle przedstawia się inaczej? Czy może liberalne państwo znalazło inną drogę do zbawienia, skoro wedle obecnych norm duszpasterskich nie musi już podlegać władzy Chrystusa?

Liberalizm i laicyzm

Oto jeszcze jeden cytat z tej samej encykliki: „Niechże więc rządcy państw nie wzbraniają się sami i wraz z swoim narodem oddać królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i posłuszeństwa, jeżeli pragną zachować nienaruszoną swą powagę i przyczynić się do pomnożenia pomyślności swej ojczyzny.” Zaś o liberalizmie powiada w tych słowach: „społeczność ludzka musiała doznać wstrząśnięcia, bo nie ma już żadnej trwałej i silnej podstawy.” Słowa te wyrażają realną rzeczywistość, a nie przypadkowe dostosowanie się Kościoła do sytuacji. Czyż w tej wypowiedzi nie ma treści ponadczasowych? Czyż może państwa współczesne są nie z tego świata i zastępują zwykłą drogę do zbawienia, aby mogły gardzić Bogiem? W rozdziale siedemnastym encykliki czytamy słowa, które wyjaśniają motywy ustanowienia święta, a są jakby proroctwem zdarzeń, których dziś doświadczamy ze zdwojoną siłą: „Jeżeli więc teraz nakazaliśmy, aby cały katolicki świat czcił Chrystusa jako Króla, to przez to chcemy zaradzić potrzebom dzisiejszych czasów i podać szczególne lekarstwo na zarazę, jaka nawiedziła społeczeństwo ludzkie. A tą zarazą jest tzw. laicyzm, czyli zeświecczenie, jego błędy i niecne dążenia: a zbrodnia ta, jak Wam wiadomo Czcigodni Bracia, nie naraz dojrzała, lecz od dawna już kryła się wśród państw. Zaczęto bowiem od zaprzeczenia panowania Chrystusa nad wszystkimi narodami; odmówiono Kościołowi władzy nauczania ludzi, ustanawiania praw, rządzenia narodami, którą to władzę otrzymał Kościół od samego Chrystusa, by ludzi prowadzić do szczęśliwości wiekuistej. Zaczęto tedy powoli zrównywać religię Chrystusową z innymi fałszywymi i stawiać ją niegodziwie wprost w tym samym rzędzie; a następnie poddano ją władzy świeckiej i wydano ją prawie na samowolę panujących i rządów; (…) Nie brakło też państw, które uważały, że mogą obejść się bez Boga i że ich religia, to bezbożność i lekceważenie Boga (podkreślenie moje – A. M.)”. Tymczasem dzisiaj Kościół rezygnuje z panowania nad wszystkimi narodami, a nawet nad narodami katolickimi, za sprawą wolności religijnej, która pozwala szerzyć fałszywe kulty religijne i sekty nawet w samym Rzymie.

A dalej papież Pius XI pisze: „Albowiem im więcej niegodnie pomija się milczeniem na międzynarodowych zebraniach i w sejmach najsłodsze Imię Zbawcy Naszego, tym głośniej należy Je wielbić i dobitniej stwierdzać prawa królewskiej godności i władzy Chrystusa”. W ten sposób papież formułuje program na nasze czasy, aby bowiem świat mógł powrócić do Chrystusa, musimy ciągle o Chrystusie przypominać. Przestrogą dla nas może być również upomnienie: „obchodzenie tego święta napomni także państwa, że tak jednostki, jak i władze i rządzący mają obowiązek czcić publicznie Chrystusa i Jego słuchać; przywiedzie im bowiem na myśl ów sąd ostateczny, na którym Chrystus, nie tylko usunięty z życia publicznego, lecz także przez wzgardę zlekceważony i zapoznany, bardzo surowo pomści tak wielkie zniewagi”. Przestroga ta jest w świecie ludzkim zapomniana, ale skoro Chrystus nie zapomina, to każdy z nas będzie kiedyś musiał zdać sprawę ze swego stosunku do prawdy katolickiej, także w życiu rodzinnym i społecznym.

Na zasadnicze pytanie: czy papież Pius XI wyrażał tylko akcydentalne i zmienne normy relacji Kościoła i państwa, czy może wiecznotrwałe zasady relacji tych dwóch rzeczywistości, zasady zapomniane we współczesnym świecie i we współczesnym Kościele, nie trudno dać właściwą odpowiedź. Odejście od niezbywalnej nauki katolickiej, nawet jeśli nie jest wyrażona w formułach dogmatycznych, ale wypływa z ciągłego nauczania Papieży podejmowanego w zgodzie z wszystkimi biskupami Kościoła (powszechne nauczanie zwyczajne) owocuje dramatem akceptacji w Kościele społecznego pluralizmu wedle najgorszych oświeceniowych czyli antykatolickich zasad. W tej sposób dokonuje się dalsza ekspansja liberalizmu we współczesnej cywilizacji, a Kościół nie stawia tamy zalewowi tego zła. Aby lepiej zrozumieć jakie winno być katolickie stanowisko w kwestiach życia publicznego wypada często powracać do zapomnianych dokumentów papieskiego Magisterium, bowiem po to pisma te powstały, aby katolicy mogli wiernie realizować naukę Chrystusową i całe swe życie budować na fundamencie prawdy objawionej (wszystkie cytaty z encykliki Quas primas na podstawie: Pius XI, Quas primas, Jaidhof 1996).

„Satis cognitum” – encyklika papieża Leona XIII o jedności Kościoła

Dnia 29 czerwca 1896 roku, w święto świętych Apostołów Piotra i Pawła Ojciec Święty Leon XIII wydał jedną ze swych najważniejszych encyklik zatytułowaną „Satis cognitum”, a poświęconą problematyce jedności Chrystusowego Kościoła Katolickiego. Wydaje się, że dziś po upływie ponad stu lat, w dobie wszechogarniającego ekumenizmu, który przybiera coraz to bardziej radykalne i nieoczekiwane formy, gdy zwolennicy dialogu akceptują nierzadko nawet religie pogańskie, sięgnięcie do tej encykliki wydaje ze wszech miar wskazane, aby każdy katolik mógł całym sercem jeszcze mocniej przylgnąć do wiecznego Magisterium Kościoła Katolickiego i aby w ten sposób był uodporniony na niebezpieczne nowinki, które różni teolodzy rozsiewają wszędzie pełnymi garściami ku zadowoleniu tych wszystkich, którzy stojąc na krawędzi Kościoła, albo wręcz poza nim i dążą do zmiany jego trwałej istoty. Kościoła zniszczyć nie sposób, ale usiłowania przeciwników mogą wielu ludzi odciągnąć od Chrystusa i Jego owczarni.

Prawda o Kościele

W przeciwieństwie do współczesnych ekumenistów papież Leon XIII już w pierwszych słowach encykliki powiada, że jego troska zmierza ku temu, aby „przywołać zbłąkanych do owczarni powierzonej pieczy najwyższego pasterza dusz Jezusa Chrystusa”. Celem encykliki jest przedstawienie prawdy o Kościele, aby w ten sposób usunąć uprzedzenia tych, którzy „nie z własnej winy tkwią w błędzie”, a chodzi tutaj oczywiście przede wszystkim o błąd dotyczący boskiej natury Kościoła. Chrystus po to bowiem ogłosił Ewangelię, aby „rodzaj ludzki przez wyznanie wiary i posłuszeństwo prawom osiągnął świętość na ziemi i szczęście wieczne w niebie”, a wyznanie to winno być pełne, czyli katolickie.

Papież Leon XIII koryguje błędne mniemania tych, którzy „tworzą sobie Kościół na własną miarę i przedstawiają go jako ukryty i prawie niewidoczny”. Kościół bowiem nie jest „jakąś obumarłą postacią lecz ciałem Chrystusa obdarzonym życiem nadprzyrodzonym”, które nigdy istnieć nie przestanie. Zgodnie z wolą Chrystusa dla realizowania misji Kościoła „najbardziej jest potrzebna Kościołowi jedność”, termin dziś interpretowany na różne fałszywe sposoby, jako pewien punkt dojścia i cel długich dążeń, ale wedle Papieża nie ma wątpliwości, że „Prawowity Kościół Jezusa Chrystusa jest oczywiście jeden”, gdyż jako taki został ustanowiony i jako taki trwa dzięki opiece Ducha Świętego. Natomiast to „heretycy chcą (go) rozbić na wiele innych”, aby w miejsce woli Bożej realizować swe własne pomysły. Dlatego oczywiście „Gdyby więc pomyśleć o innym Kościele oprócz tego, to nie będąc założonym przez Jezusa Chrystusa, nie byłby on prawdziwym Kościołem Chrystusowym”. Na tym polega oczywiście dramat wszystkich wspólnot niekatolickich, które jako twór ludzki nie mogą nosić imienia Kościoła Chrystusowego. Dziś natomiast działacze ekumeniczni porzucają tę prawdę odwieczną i próbują dowodzić, że obok jedynego Kościoła, który jest Rzymski i Katolicki istnieje rzekomo jakiś inny Kościół Chrystusowy, w którym uczestniczy wiele kościołów, a wśród nich także ten katolicki, już nie jedyny, ale jeden z wielu. Należy jednak odróżnić: Kościół Chrystusowy który jest Kościołem Katolickim, oraz inne odłączone wspólnoty, które Kościołem katolickim nie są i być nie mogą, są bowiem tworem ludzkim, chociaż nawet nierzadko zachowują niektóre prawdy katolickie (czy nawet większość tych prawd). Oby te pozostałe wśród heretyków prawdy katolickie nakłoniły ich do powrotu do jedynej Owczarni, gdyż tylko w niej mogą znaleźć całą naukę. Nikt nie może przecież trwać tylko w części nauki, a resztą gardzić, cóż to bowiem za ufność do Boga, która jest tylko częściowa! Cóż to za wierność, która wybiera w czym być wiernym prawdzie objawionej przez Boga.

Na potwierdzenie prawdy o jedynym Kościele papież Leon XIII powiada: „Kościół Chrystusa jest więc jedyny i wieczny; ci którzy chodzą osobno odstępują od woli i przykazania Chrystusa Pana, porzuciwszy zaś drogę zbawienia, idą na zgubę”. W ten sposób papież przypomina katolicki dogmat, że poza Kościołem zbawienia nie ma (Extra Ecclesiam nulla salus). Dogmat ten nie wyklucza niewiedzy „niepokonalnej” u tych, którzy prawdy znać nie mogą, ale aby właśnie nie mogli się wymówić niewiedzą i aby zbawienna prawda mogła stać się ich udziałem, dlatego Kościół zawsze organizował misje, a w XVII wieku, gdy działalność misyjna była szczególnie rozwinięta została nawet powołana Kongregacja Propagandy Wiary troszcząca się o misje katolickie. Dzisiaj ekumeniści chcą o tym dogmacie zapomnieć, albo fałszywie go rozumieć, jakoby Kościół obejmował rzekomo całą ludzkość.

W dalszych rozważaniach na kartach encykliki Satis cognitum papież Leon wskazuje na to, że Chrystus założył Kościół jako jeden i nakazał, aby w Kościele trwała jedność wiary, bowiem tylko jedna wiara wszystkich chrześcijan jest fundamentem tej jedności. Heretycy zaś opierają co prawda swe poglądy na Piśmie Świętym, ale przyczyną ich błędów są niewłaściwe interpretacje, które wiodą do jeszcze większych błędów. Gdy więc ekumeniści powiadają, że aby dokonać „zjednoczenia chrześcijan” wszyscy powinni przylgnąć do Ewangelii to należy zapytać do jakiej Ewangelii mogą dziś przylgnąć odłączeni od Kościoła heretycy, skoro w ich rękach te same natchnione księgi nabierają zupełnie innego sensu. Wiadomo, że heretycy nie mogą przylgnąć do prawdziwej Ewangelii, jeżeli w ich ujęciu nierzadko Ewangelia staje się fałszywa, skoro prawdy natchnione są źle rozumiane. Pięknie brzmiące więc ekumeniczne hasło okazuje się demagogią, gdyż nie może być prawdziwej Ewangelii poza Magisterium Kościoła. To właśnie w Kościele została Ewangelia spisana i tylko Kościół może ją odczytać. Heretycy powinni więc przyjąć katolicką naukę wiary i katolickie rozumienie Ewangelii Chrystusa.

Jedność wiary

Ojciec Święty Leon XIII podejmuje następnie problem zachowania integralności wiary, oto bowiem szczególne zagrożenie pochodzi ze strony tych, który zachowują prawie całą naukę czystą i nieskażoną, ale w jednym choćby sensie zniekształcają prawdę. Ponieważ wiara musi być jednakowym uznaniem dla całego Depozytu Objawionego, dlatego „Gdyby więc coś przekazanego przez Boga było całkiem wyraźne a jednak nie było przyjęte z wiarą, to w ogóle w nic się nie wierzy boską wiarą”. Jak bowiem surowo powiada św. Jakub Apostoł, ten kto „zawinił w jednym, stał się winnym wszystkiego”. Prawda objawiona cała pochodzi przecież od Boga, a gdy ktoś wzgardzi choćby jednym jej artykułem, to w ten sposób niestety gardzi samym Bogiem, który objawia prawdę i cóż stoi na przeszkodzi, aby porzucił całe Objawienie, jeżeli wszystkie prawdy jednakowo pochodzą od Boga?

W tej sprawie poucza nas także historia nowożytna. Chociaż reformatorzy protestanccy, Marcin Luter i Jan Kalwin porzucili w swych herezjach wiele świętych dogmatów wiary, to jednak liczne jeszcze prawdy katolickie zachowali niezmienione. Po kilkudziesięciu latach np. w Holandii w XVII wieku zaczęły powstawać bardziej radykalne sekty, które wzgardziły już wszystkimi dogmatami i nazywane są grupami „chrześcijan bezwyznaniowych”, gdyż porzuciły już całą Tradycję katolicką. Doszło do tego również za sprawą buntu Lutra i Kalwina. Ponieważ niektóre dogmaty objawione zostały odrzucone przez protestantów, to dzieciom urodzonym w rodzinach protestanckich łatwiej było porzucić resztę Wiary, którą jeszcze zachowali ich ojcowie. Któż mógłby przekonać nowych reformatorów, że jeden dogmat można porzucić, a innego nie wolno? Droga była wytyczona, a autorytet Magisterium – odrzucony. W następstwie w kilkadziesiąt lat później, a więc w wieku XVIII zaczął się rozwijać ateizm, zwłaszcza w środowiskach które inspirowały się liberalną literaturą religijną i niszczycielskim „dorobkiem” radykalnych burzycieli Wiary, gdyż sceptyczny duch reformy nie napotykał na wystarczających opór i wielu ludzi dało się skusić tak wielkim błędom.

Papież Leon XIII przywołuje jeszcze słowa św. Augustyna, który na temat heretyków powiadał: „Wy którzy wierzycie w to, co chcecie z Ewangelii a w to, co chcecie, nie wierzycie – wierzycie raczej sobie niż Ewangelii”. Dlatego, jak mówi Leon XIII, obowiązkiem Kościoła jest obrona nauki chrześcijańskiej. Kościół został ustanowiony po to, by bronił wiary i prowadził ludzkość do zbawienia, a do tego celu nie wystarczy wiara, a potrzebny jest także prawdziwy kult Boży w Ofierze Mszy świętej i w sakramentach, oraz prawa i dyscyplina. Spełniając te warunki Kościół realizuje zamysł Zbawiciela i stanowi najdoskonalszą, jedyną prawdziwą religię. Daleko od tej prawdy odeszli dzisiejsi ekumeniści, którzy głoszą, że każda religia stanowi pomoc do świętości, że każda religia jest dobra. W istocie fałszywe religie nie mogą same z siebie człowiekowi w niczym pomóc. To zaś, co w fałszywych religiach jest prawdziwego pochodzi od Boga i nie jest dorobkiem tych religii, ale śladem pierwotnego Objawienia Bożego danego pierwszym rodzicom ludzkości (Adamowi i Ewie) jak uczy teologia katolicka.

Hierarchiczny ustrój Kościoła

Aby ludzkość rzeczywiście mogła zmierzać do wiecznego zbawienia Chrystus ustanowił w Apostołach i ich następcach czyli biskupach pasterzy, aby pełnili władzę rządzenia „całością chrześcijan”. Na czele zaś Kościoła Chrystus postawił swego namiestnika którym jest Piotr i każdy jego następca, Papież Rzymski, który jest fundamentem Kościoła i samodzielnie kieruje wszystkimi. Dlatego papież Leon XIII przywołuje słowa Soboru Laterańskiego, który powiada, że Kościół Rzymski „z postanowienia Pana ma zwierzchnictwo nad wszystkimi innymi zwyczajnymi władzami jako matka i nauczycielka wszystkich wiernych Chrystusowych”, a wiara rzymska jest gwarantem prawdy.

W dzisiejszych czasach ekumeniści próbują (wbrew prawdzie) dowodzić, że Kościół katolicki nie musi wymagać od innych chrześcijan uznania tych wszystkich rozstrzygnięć doktrynalnych, które powstały bez ich udziału, a więc w czasach gdy znaleźli się oni już poza Kościołem. Pogląd ten jest poważnym błędem. Skoro niektórzy chrześcijanie nie chcieli zachować łączności z jedyną owczarnią Chrystusa, to tylko ich bolesna strata, że nie poznali tej prawdy, którą Kościół z woli Bożej w tym czasie dogmatycznie zdefiniował. Teraz mielibyśmy nie głosić już tych prawd? Nie wymagać od naszych braci powrotu do pełnej prawdy i przyjęcia tych darów Bożych, które z pokorą wyznajemy? W taki sposób jaki głoszą ekumeniści można przecież odrzucić wszystkie dogmaty, gdyż zawsze byli jacyś błądzący wyznawcy Chrystusa, którzy sfałszowali rozumienie Ewangelii i nie chcieli trwać w jedności z Kościołem, a więc nie mieli okazji uczestniczyć w tych Soborach, gdzie Duch Boży oświecił Kościół w zrozumieniu Ewangelii, które zaowocowało ujęciami dogmatycznymi i nie słuchali nauczania papieży głoszących naukę ex cathedra.

Prawdziwy Kościół jest jeden

W encyklice Satis cognitum Ojciec Święty Leon XIII jasno wskazał na fundamentalne prawdy o jedności Kościoła, który jest ustanowiony przez samego Chrystusa, od początku jest jeden i pozostanie zawsze jeden, jest katolicki, a prowadzony jest przez Piotra i jego następców oraz przez biskupów, którzy są następcami Apostołów. Ten właśnie rzymski Kościół jest jedyną Arką Zbawienia, a chrześcijanie znajdujący się poza nim powinni jak najszybciej powrócić do jedności. Wtedy spełnią się słowa Chrystusa i nastanie jedna owczarnia i jeden pasterz.

Wedle mniemania ekumenistów ewentualne zjednoczenie chrześcijan ma polegać na zawarciu jakiejś „koalicji religijnej”, w której poszczególne wyznania miałyby zachować swe odrębności, a Kościół Rzymski byłby jednym z równoprawnych elementów. Bardzo to fałszywa nauka, która miesza prawdę z błędem. Co gorsza – ponieważ swobodne dyskusje prawdy i fałszu są często korzystniejsze dla fałszu, gdy nikt już prawdy nie broni, to okazuje się, że nawet sam Kościół rzymski zagrożony jest w swej własnej nauce, bowiem wielu działaczy ekumenicznych nie tylko nie chce prawdy katolickiej głosić heretykom, ale chcą oni nawet heretyckie błędy przeszczepić do Kościoła. Przykładem tej polityki są podnoszone ostatnio żądania, aby z katolickiego wyznania wiary usunąć Filioque, które jest przecież prawdą potwierdzoną i ogłoszoną uroczyście na dwóch Soborach Powszechnych, ale ekumeniści przedkładają nad prawdę katolicką fałszywe ujęcia pewnych teologów greckich, które zapanowały kiedyś w całym prawosławiu.

Lektura encykliki Satis cognitum utwierdza w wierności niezmiennemu nauczaniu katolickiemu w trudnych czasach religijnego zamętu, a do nauczania papieża Leona XIII przyjdzie jeszcze nie raz powracać. Warto w tym miejscu dodać, że Wydawnictwo Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Słupsku dokonało niedawno (1997) edycji w dwóch tomach wszystkich encyklik Leona XIII w przekładzie polskim. Niestety słupscy wydawcy w krótkim wprowadzeniu do swego wydania sformułowali błędne rozumienie dorobku papieża Leona XIII twierdząc jakoby jego celem było podjęcie reform w Kościele i uruchomienie procesu, które już w dzisiejszych czasach ma doprowadzić do powstania tzw. „Kościoła otwartego”. Faktem jest, że niestety wielu teologów zmierza rzeczywiście do stworzenia protestanckiej organizacji religijnej zwanej „Kościołem otwartym”, ale do takiego celu nie dążył sam Leon XIII, a potwierdza to niemal każde słowo z jego encyklik, w których zawsze bronił boskiej istoty Kościoła i ważności jego świętych dogmatów. Celem Leona XIII było przeciwstawienie się tym wszystkim, którzy chcieliby Kościół przemienić w oświeceniowym duchu na liberalną wspólnotę „bezwyznaniową”. Dokumenty wydawane przez papieża Leona w ciągu jego 25-letniego pontyfikatu (1878-1903) wykazują, że przy każdej okazji Leon XIII wiernie bronił Kościoła i jego nauki. Dlatego encykliki tego wybitnego papieża katolicy powinni traktować zawsze z wielkim szacunkiem (wszystkie cytaty z encykliki Satis cognitum na podstawie: Leon XIII, Encykliki Leona XIII, cz. II, Słupsk 1997, s. 315-336).

Zapomniany pontyfikat papieża św. Piusa X

Postać świętego Piusa X, papieża (1903-1914) pozostaje ciągle na marginesie zainteresowań współczesnej kultury chrześcijańskiej, pomimo że św. Pius X był jednym z najwybitniejszych pasterzy Kościoła w XX-tym stuleciu, a dorobek jego pontyfikatu posiada szczególne znaczenie z uwagi na wysoką rangę podejmowanych z jego inicjatywy rozstrzygnięć zarówno w sferze dyscyplinarnej, jak również z powodu zaangażowania Papieża w obronę doktryny katolickiej przez błędami współczesnymi. Wydaje się, że przypomnienie postaci i dorobku ostatniego od epoki reformacji kanonizowanego papieża i nawiązanie do jego postawy pasterskiej stanowi szczególne wyzwanie w dobie intelektualnego niepokoju naszych czasów. Warto przypomnieć, że poprzednim kanonizowanym papieżem jest św. Pius V (1566-1572), dominikanin Michele Ghislieri, który położył ogromne zasługi w dziele realizacji postanowień Soboru Trydenckiego (1545-1563) i ogłosił w roku 1566 Katechizm Rzymski, a w roku 1570 Mszał zwany potocznie Trydenckim.

Młodość przyszłego papieża

Przyszły Ojciec święty, Giuseppe (Józef) Sarto, urodził się 2 czerwca 1835 roku we wsi Riese w diecezji Treviso w Górnej Italii, miał trzech braci i sześć sióstr. Jego ojciec, Battista, był właścicielem niewielkiego gospodarstwa rolnego i pracował jako listonosz oraz woźny. Po ukończeniu w roku 1846 szkoły ludowej Józef Sarto wstąpił do gimnazjum, a następnie do seminarium, które ukończył w roku 1858 i został wyświęcony na kapłana. Pełnił obowiązki wikariusza w Tombolo, a następnie proboszcza w Salzano. Zasłużył się na polu pracy kaznodziejskiej i charytatywnej. W roku 1875 został powołany na kanonika w Treviso i objął wykłady w tamtejszym seminarium. W roku 1884 Józef Sarto został biskupem Mantui, gdzie dbał o seminarium duchowne, duszpasterstwo emigrantów i troszczył się o zachowanie czystej nauki katolickiej wobec głosów domagających się niczym nie ograniczonej wolności doktrynalnej. Cel swej pracy biskup Sarto ujął w dewizie Omnia instaurare in Christo („Wszystko odnowić w Chrystusie”), która pozostała jego najważniejszym hasłem również później, już na stolicy św. Piotra. W roku 1893 został kardynałem i patriarchą Wenecji. W roku 1897 zorganizował w Wenecji Kongres Eucharystyczny, a w swych listach pasterskich podejmował ciągle najpoważniejsze problemy współczesnego świata: indyferentyzm religijny, oraz kryzys w życiu rodziny i społeczeństwa.

Dnia 20 lipca 1903 roku w wieku 93 lat, po przeszło 25-cio letnim pontyfikacie zmarł papież Leon XIII i już dnia 1 sierpnia 63 kardynałów rozpoczęło konklawe. W pierwszych głosowaniach największe szanse na elekcję miał kardynał Mariano Rampolla, sekretarz stanu za panowania Leona XIII, ale kardynał Jan Puzyna, biskup krakowski złożył w imieniu cesarza Austro-Węgier Franciszka Józefa weto na tę kandydaturę (zgodnie z starym prawem), które zmusiło elektorów do zmiany stanowiska i poparcia jednego z dalszych w kolejności kardynała Sarto. Dnia 4 sierpnia 1903 roku, w siódmym głosowaniu został on wybrany papieżem i przyjął imię Piusa X. Nowy papież mianował swym sekretarzem stanu hiszpańskiego dyplomatę, Rafaela Merry del Val. Wkrótce papież wydał zakaz ingerencji politycznej w wybór papieża pragnąc na przyszłość uniknąć powtórzenia się sytuacji, „dzięki której” sam trafił na tron św. Piotra. Warto przy tym zauważyć, że w właśnie czasie konklawe kardynał Sarto obawiał się przyjąć na siebie trudną misję najwyższego kapłana Kościoła Chrystusowego.

Obrona prawdy katolickiej

Program nowego pontyfikatu został przez papieża przedstawiony w wydanej dnia 4 października 1903 roku inauguracyjnej encyklice E Supremi Apostolatus, w której naszkicował największe bolączki czasów współczesnych, z którymi przychodzi zmagać się pasterzowi Kościoła. Jako najgorsze zło Papież wymienia apostazję od wiary katolickiej i przystępuje do przedstawienia środków zaradczych wobec postępujących wszędzie procesów laicyzacji świata katolickiego. Program, który winien sprostać tym zagrożeniom daje się wedle Papieża streścić w haśle: Omnia instaurare in Christo, znanym już jako cel posługi biskupiej Józefa Sarto, zaś obecnie na Stolicy Piotrowej winien służyć integralnej i tradycyjnej reformie, aby jak pisze św. Paweł w liście do Kolosan: Chrystus był wszystkim we wszystkich. Można nawet – za jednym ze znawców tego pontyfikatu – powiedzieć, że celem i zamysłem papieża było nie tylko instaurare (odnowienie), ale nawet recapitulare (przywołanie do Niego) wszystkiego w Chrystusie, to znaczy uczynienie z Chrystusa ośrodka historii i remedium na problemy współczesnej ludzkości. W miejsce spodziewanej więc w kręgach liberalnych reformy zmierzającej w kierunku świata oddalającego się od Kościoła Ojciec święty Pius X podjął plan działania zmierzający w przeciwnym kierunku, aby świat skierować ponownie ku Chrystusowi. U podstaw tego myślenia znalazło się głębokie przekonanie Piusa X o niezbywalnym znaczeniu obiektywnego porządku wyznaczonego przez Boga, nie zaś ludzkich roszczeń do samowolnego ustanawiania zasad dobra i zła wedle doraźnych pragnień i liberalnej równowagi sił politycznych czy społecznych. To przekonanie o niesprowadzalności porządku obiektywnego do form subiektywnych stanowi oczywisty wyznacznik nie tylko tego pontyfikatu, ale całej autentycznie katolickiej teologii.

Przechodząc do konkretnych metod realizacji powziętego planu Ojciec święty obficie czerpał z zasad określonych na Soborze Trydenckim, chociażby w dziele umocnienia formacji katolickich kapłanów, w szczególnej mierze odpowiedzialnych za kondycję Kościoła i ludu katolickiego. Ponadto istotne znaczenie przypisywał Papież świeckim wiernym i rozmaitym ich zrzeszeniom w ścisłym wszakże powiązaniu z nadającym kierunek duszpasterzom zgodnie z zasadą hierarchiczności Kościoła. Jednym z najistotniejszych środków działania pozostawała przy tym modlitwa i łaska sakramentalna.

Zatroskany o sprawy wagi najwyższej Papież w życiu osobistym i w swym urzędowym postępowaniu na Stolicy Piotrowej zachowywał skromność i prostotę. Jedną z pierwszych reform (jeżeli słowo to naznaczone w dzisiejszej epoce piętnem nieustannej żądzy nowości może być w tym miejscu użyte) nowego pontyfikatu było podjęte przez Piusa X dzieło zreformowania muzyki kościelnej w duchu chorału gregoriańskiego. Na tym polu Ojciec Św. położył już pewne zasługi jeszcze przed objęciem Stolicy Apostolskiej, w swej pracy biskupiej. W związku z tą reformą w roku 1904 wydane zostały nowe księgi liturgiczne. Warto oczywiście pamiętać, że nie zostały przy dokonane żadne istotne zmiany samych obrzędów mszalnych, bowiem zgodnie z bullą Quo Primum wydaną w roku 1570, wkrótce po Soborze Trydenckim przez św. papieża Piusa V, Ordo Missae, czyli porządek Mszy św. pozostawał trwały i niezmienny. Papieżowi chodziło więc o pełniejsze korzystanie z istniejącej, niezmiernie cenionej liturgii, nie zaś o kształtowanie nowej. Wszelkie w tej materii eksperymenty papież traktował jako wywrotowe działania wywodzące się z inspiracji liberalnej i protestanckiej.

Zdrowe reformy katolickie

W tym samym 1904 roku Papież polecił rozpocząć prace nad skodyfikowaniem prawa kościelnego. Wobec narastających nurtów liberalnych we współczesnym świecie w tej ważnej dziedzinie położony został nacisk na umocnienie centralizacji i utwierdzenie hierarchii, która zdolna jest przeciwdziałać tendencjom odśrodkowym w Kościele. Nowy kodeks prawa kanonicznego, wynik wieloletnich prac i prowadzonych w całym katolickim świecie konsultacji pod kierunkiem Piotra kardynała Gasparriego ukazał się dopiero po śmierci Piusa X, już za pontyfikatu Benedykta XV, w roku 1917.

W roku 1908 papież ogłosił reformę Kurii Rzymskiej (konstytucja Sapienti consilio) wzmacniając zakres swej władzy, co w świetle zamierzeń papieskich odnośnie sprawnego kierowania wszystkimi aspektami życia kościelnego było niezbędnie koniecznym. Na czele wszystkich kongregacji znajdowała się Kongregacja Świętego Oficjum dbająca o czystość nauki wiary, której prefektem był sam Papież. Obok umocnienia kurii dokonano także uproszczenia procedury obowiązującej w jej pracach. Ważne reformy nie przesłoniły papieżowi także innych spraw. W szczególny sposób Ojciec św. zasłużył się na polu pracy charytatywnej i np. w założonych czy też finansowanych przez Piusa X domach dla sierot znalazło miejsce pięć tysięcy dzieci.

Papież Pius X był także opiekunem studiów naukowych, zwracając szczególną uwagę na znaczenie tomizmu w teologii katolickiej, polecając zakonowi benedyktynów dokonanie ulepszonego wydania łacińskiego tekstu Pisma Świętego czyli Wulgaty, czy też zakładając Instytut Biblijny w Rzymie. W dziedzinie życia religijnego szczególne znaczenie dla Papieża miała praktyka regularnej, nawet codziennej, Komunii św. i rozwój kultu eucharystycznego.

Za pontyfikatu Piusa X miało miejsce 48 beatyfikacji. Papież ogłosił m. in. beatyfikację Jana Marii Vianney, proboszcza z Ars czy też Joanny d’Arc, która odbyła się w bazylice św. Piotra w roku 1909 przy licznym udziale 40 tysięcy pielgrzymów z Francji, ale w obliczu otwartej wrogości liberalnych władz Francji. Przy okazji 1300-nej rocznicy śmierci papieża św. Grzegorza Wielkiego w roku 1904 Pius X porównał czasy tego świętego, okres budowania społeczeństw katolickich w Europie z czasami współczesnymi, kiedy dzieło gregoriańskie spotykało się wszędzie ze skutecznie niszczącym wpływem liberalizmu, oddalającego a nawet odrywającego Europę od chrześcijańskich korzeni i od nadprzyrodzonego działania łaski Bożej.

Międzynarodowa sytuacja Kościoła

Szczególnie trudna dla Kościoła sytuacja panowała we Francji. Prześladowania Kościoła francuskiego, np. zakaz nauczania wydany wszystkim katolickim zakonom w roku 1903 przez premiera Emila Combesa doprowadziły wreszcie do zerwania stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską w roku 1904. W roku 1905 parlament francuski przyjął ustawę o rozdziale państwa i Kościoła, który został zepchnięty do roli prywatnego stowarzyszenia. W odpowiedzi na ten krok Pius X wydał dnia 11 lutego 1906 roku encyklikę Vehementer nos, w której ostro potępił antykatolickie regulacje prawne podjęte przez siły politycznej lewicy we Francji.

Dramatyczne zdarzenia rozgrywały się w Hiszpanii, gdy w roku 1910 na czele rządu stanął liberał Jose Canalejas. Rząd wydał wiele ustaw wymierzonych w Kościół, zaś w różnych miejscowościach dochodziło do brutalnych wystąpień antyklerykalnych, zwłaszcza ciągu tak zwanego „krwawego tygodnia” kiedy to wrogowie Kościoła spalili 68 kościołów i zamordowali 138 kapłanów. W lipcu 1910 rząd zerwał stosunki z Watykanem.

Wiele trudności spotkało Ojca świętego także w jego staraniach o Kościół w innych krajach, a liberalna prasa wykorzystywała wszelkie okazje aby zdyskredytować Piusa X i jego konsekwentną postawę. Stało się tak między innymi w roku 1910, kiedy były prezydent Stanów Zjednoczonych Teodor Roosevelt w planie swej wizyty w Rzymie umieścił audiencję u Papieża, ale także odwiedziny w rzymskim zborze metodystycznym. Z racji na relatywistyczny wydźwięk tego programu Pius X (wraz z sekretarzem stanu Rafaelem Merry del Val) odmówił przyjęcia prezydenta Roosevelta w takich okolicznościach.

Walka z modernizmem

Największym doświadczeniem dla Kościoła i samego Papieża Piusa X był jednak modernizm. Tym mianem określa się szereg poglądów rozpowszechniających się w teologii katolickiej na przełomie wieków z niewątpliwej inspiracji liberalno-protestanckiej. Modernizm był zjawiskiem bardzo zróżnicowanym i przybierającym różne nasilenie w różnych aspektach i w różnych dziedzinach nauk teologicznych. Niewątpliwie jednak wspólną cechą tego nurtu było oparte na subiektywistycznych prądach filozofii nowożytnej sprzeczne z nauką katolicką przekonanie o istotnej niepoznawalności świata nadprzyrodzonego, a także o ewolucji dogmatów wiary katolickiej wyrażających rzekomo zmienne „uczucie” ukształtowane w sumieniu „wierzącego”. Liczni moderniści wyrażali sprzeczne z liczącym XIX wieków Magisterium poglądy na dzieje wczesnego Kościoła, którego powstanie i historię pojmowali w kategoriach nierzadko czysto ludzkich, doczesnych i doraźnych.

Na czele tego kierunku stał z całą pewnością profesor egzegezy biblijnej w Instytucie Katolickim w Paryżu, ks. Alfred Loisy, ekskomunikowany w roku 1908. Obok niego poglądy te głosiła grupa innych autorów, takich jak Auguste Sabatier, Georg Tyrell, czy Friedrich von Hügel, których droga intelektualna wiodła niejednokrotnie od głoszenia nowinek w Kościele aż po otwarte zerwanie z Kościołem i wiarą katolicką. Ojciec św. Pius X dostrzegł grożące niebezpieczeństwo. Aby uchronić Kościół od wpływów tych w swej istocie radykalnie protestanckich, wręcz agnostycznych, poglądów podjął zakrojoną na szeroką skalę akcję przeciwdziałania. Walce tej poświęcił większą część swego pontyfikatu. Już w roku 1903 na indeksie znalazła się książka Loisy’ego Ewangelia i Kościół, a później inne książki tego autora. W roku 1904 Papież powołał specjalną komisję kardynałów w celu stwierdzenia jakie są najgroźniejsze dla nauki katolickiej treści nauczane i głoszone w różnych miejscach i w różnej postaci przez modernistów. W wyniku szczegółowych prac w gronie ekspertów, po kilku latach, dnia 17 lipca roku 1907 wydany został dekret św. Oficjum Lamentabili sane exitu, dokument o pierwszorzędnym znaczeniu doktrynalnym, ogłoszony następnie w zbiorze orzeczeń doktrynalnych Kościoła wśród dekretów Soborów Powszechnych i najważniejszych encyklik. Dekret ten wymienia 65 tez sprzecznych z Magisterium, pochodzących zwłaszcza z pism ks. Loisy’ego. Rangę tego dokumentu potwierdza fakt, iż Papież ogłosił ekskomunikę na każdego akceptującego potępione poglądy. Świadczy to o dogmatycznej randze Lamentabili, gdyż wyłączenie z Kościoła następuje w sytuacji herezji, czyli błędu dogmatycznego. Wśród potępionych błędów znalazły się poglądy dotyczące Objawienia, takie jak: teza o nieustannym trwaniu Objawienia w historii, również po śmierci ostatniego Apostoła (nr 21), o czysto ludzkim pochodzeniu dogmatów (22), czy o tylko prawdopodobnej wartości Objawienia (25); następnie opinie na temat Kościoła i Jego Magisterium: o ustawicznym ewoluowaniu ustroju Kościoła (53), odrzucające prymat Piotra (55), a także o czysto przypadkowym pierwszeństwie stolicy rzymskiej w Kościele (56); ale również błędy odnoszące się do nauk biblijnych, chrystologii i sakramentów.

We wrześniu 1907 roku Papież ogłosił encyklikę Pascendi dominici gregis, w której podjął całościowo problemy modernizmu nazwanego „zlewiskiem wszystkich herezji” wskazując jednocześnie na środki zaradcze, a więc wierne akceptowanie depozytu Wiary oraz troskę o katolickie wykształcenie przede wszystkim w seminariach duchownych.

Ukoronowaniem walki z modernizmem było wydanie przez Papieża w dniu 1 września 1910 motu proprio Sacrorum Antistitum, które ustanawiało przysięgę antymodernistyczną do której składania zobowiązano całe duchowieństwo. Tekst przysięgi opierał się przede wszystkim na nauce trydenckiej, oraz na dekrecie Lamentabibli i na encyklice Pascendi. Szczególnie podkreślone zostały te prawdy, które atakowali moderniści. W ten sposób Papież nie ograniczył się tylko do przypominania doktryny, ale zadbał także o zabezpieczenie przed szerzeniem się błędów. W tym samym bowiem roku 1910 we Włoszech zwolennicy „reform” założyli Międzynarodową ligę modernistyczną. Przysięga wprowadzona przez Piusa X składana była odtąd w Kościele aż do lat 60-tych. W jej ramach zawarte zostało również podporządkowanie najistotniejszym dokumentom antymodernistycznym, jak głosi fragment przysięgi: „Poddaję się też z należytym uszanowaniem i całym sercem wyrokom potępienia, orzeczeniom i wszystkim przepisom zawartym w encyklice «Pascendi» i w dekrecie «Lamentabili»”.

W tym samym okresie kiedy na „lewicy” kwitł modernizm, konserwatywni katolicy stworzyli organizację Sodalitium Pianum („Pobożne Stowarzyszenie”), zwaną także La Sapinière, założoną przez prałata Umberto Begnini, której celem była troska o wierność Rzymowi w całej Europie. Całościową odpowiedź nauki katolickiej podejmującą wszystkie najważniejsze problemy wywołane przez modernizm sformułowali w swych pracach tacy uczeni jak Léonce de Grandmaison, twórca periodyku Recherches de sciences religieuse, czy Ambroise Gardeil OP metodolog apologetyki katolickiej, autor m. in. dzieła La crédibilité et l’apologetique.

Posłanie dla przyszłości

Wiele jeszcze można by powiedzieć o pontyfikacie Ojca św. Piusa X, zwłaszcza w takich dziedzinach jak polityka międzynarodowa, czy studia biblijne. Chociaż pontyfikat ten należał do krótszych w XX wielu, to jednak zapisał się w historii Kościoła trwałym dążeniem, aby rzeczywiście w myśl papieskiej dewizy Omnia instaurare in Christo, odnowić wszystko w Chrystusie w tym świecie, który od Chrystusa coraz bardziej się oddala. Dzieło umacniania Kościoła we współczesnym świecie papież św. Pius X pozostawił swym następcom na Stolicy Piotrowej, gdy 20 sierpnia 1914 roku życie zakończył. Papież Pius XII beatyfikował Piusa X w roku 1951 i kanonizował w roku 1954. W czasach dzisiejszych św. Pius X powinien stanowić symbol wiernego trwania przy prawdzie Objawionej, przy niezmiennym Magisterium Kościoła katolickiego i znak jednoznacznego stanowiska wobec wszystkich błędów, nawet gdy są one głoszone przez teologów katolickich.

Adam Małaszewski