Leon XIII. Providentissimus Deus – O studiach Pisma Świętego

Czcigodnym Braciom, Patriarchom, Prymasom, Arcybiskupom, Biskupom i innym Ordynariuszom w łasce i jedności ze Stolicą Apostolską pozostającym!

Czcigodni Bracia, pozdrowienie i błogosławieństwo apostolskie!

   Wstęp

Bóg, który w Swej najwyższej Opatrzności z pobudek przedziwnej miłości wyniósł zaraz na początku rodzaj ludzki do współudziału w naturze Boskiej, a potem, wydobywszy go z powszechnego upadku i zagłady, przywrócił do dawnego stanu, udzielił mu zarazem w tym celu szczególnej pomocy przez to, że objawił w sposób nadprzyrodzony tajemnice Swej boskości, mądrości i miłosierdzia. Wprawdzie w Objawieniu Bożym zawierają się także prawdy, które są dostępne dla rozumu ludzkiego, ale mimo to ludziom dlatego zostały objawione, „aby mogły być poznane przez wszystkich łatwo, z niezawodną pewnością i bez żadnej domieszki błędu; nie z tego jednak powodu należy mówić, że Objawienie było bezwzględnie konieczne, lecz że Bóg z nieskończonej Swojej dobroci przeznaczył człowieka do celu nadprzyrodzonego” (1). To „nadprzyrodzone Objawienie, według wiary Kościoła powszechnego”, zawiera się w „tradycji niepisanej”, jak również „w księgach pisanych”, które nazywają się świętymi i kanonicznymi dlatego, że „napisane pod natchnieniem Ducha Świętego Boga mają za Autora i jako takie zostały dane samemu Kościołowi” (2).

Taka jest nauka, którą Kościół nieprzerwanie utrzymywał i jawnie wyznawał o Księgach obu Testamentów; takie też było nauczanie, zawarte w dokumentach starożytności chrześcijańskiej, które uczą, że Bóg, który mówił najpierw przez proroków, potem przez Siebie samego, wreszcie przez Apostołów, dał także Pismo św., które nazywa się kanonicznym (3), i że ono jest wyrocznią i mową Bożą (4), że jest listem danym przez Ojca Niebieskiego rodzajowi ludzkiemu, daleko od ojczyzny pielgrzymującemu, a przez świętych autorów przesłanym (5).

Gdy zatem tak wielka jest znamienitość i godność Ksiąg świętych, iż mając samego Boga za Autora, zawierają największe Jego tajemnice, zamiary i dzieła, z tego wynika, że także ta część świętej teologii, która ma za przedmiot te Boskie Księgi bronić i objaśniać, jest największej godności i użyteczności.

Cele encykliki

Dlatego, gdy poprzednio inne gałęzie nauk, które wielce przyczyniają się do większej chwały Bożej i ludzkiego zbawienia, częstymi listami i zachętami staraliśmy się podnieść, nie na próżno zresztą przy pomocy Bożej, oto już od czasu dłuższego rozważaliśmy, aby pobudzić i zachęcić do najszlachetniejszego studium Ksiąg świętych i bardziej dostosować je do warunków dni dzisiejszych. Pobudza Nas mianowicie i prawie zmusza troska Naszego Apostolskiego urzędu, aby nie tylko to przesławne źródło katolickiego Objawienia otworzyć pewniej i obficiej dla pożytku Pańskiej owczarni, ale także, iż nie możemy pozwolić, by ono w najmniejszej nawet części było naruszone bądź przez tych, którzy w bezbożnej zuchwałości otwarcie napadają na Pismo św., bądź też przez tych, którzy do swych studiów usiłują wprowadzać błędne i nierozumne nowości.

Wiemy wprawdzie, Wielebni Bracia, że niemało jest katolików, odznaczających się zdolnościami i wiedzą, którzy gorliwie zajmują się albo obroną Boskich Ksiąg, albo je chcą lepiej poznać i zrozumieć. Ale, pochwalając słusznie ich pracę i wyniki, nie możemy nie zachęcać usilnie do tego świętego studium także innych, których uzdolnienie, nauka i pobożność są jak najwięcej obiecujące dla tej sprawy. Życzymy sobie mianowicie i pragniemy, aby wielu przyjęło na siebie, jak należy, obowiązek starania się o Boskie Księgi i wytrwale je podtrzymywało; aby ci przede wszystkim, których łaska Boża powołała do kapłaństwa, starali się, co jest rzeczą najbardziej słuszną, o większą pilność i gorliwość w rozczytywaniu się, rozmyślaniu i wyjaśnianiu Ksiąg świętych.

   Znaczenie i doniosłość studiów biblijnych – rys historyczny

Istotnie studium to jest bardzo godne polecenia, albowiem, pomijając jego znakomitość i szacunek, należny słowu Bożemu, szczególny powód leży w wielu różnego rodzaju pożytkach, które stąd płyną i o których mamy zapewnienie Ducha Świętego: „Wszelkie Pismo od Boga natchnione jest pożyteczne ku nauczaniu, ku strofowaniu, ku naprawieniu, ku ćwiczeniu w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, ku wszelkiej sprawie dobrej wyćwiczony” (2 Tm 3, 16).

Pismo św. w życiu i nauczaniu Jezusa i Apostołów

Że w takim rzeczywiście celu Pismo św. od Boga zostało dane ludziom, potwierdzają przykłady Chrystusa Pana i Apostołów. Ten bowiem, który „przez cuda zyskał powagę, powagą zasłużył na wiarę i wiarą przyciągnął tłumy” (6), zwykł był, spełniając Boskie posłannictwo, powoływać się na Księgi święte, gdy przy różnych okazjach na ich podstawie dowodził, że jest przez Boga posłany i że jest Bogiem, czerpał z nich argumenty dla pouczenia uczniów i dla potwierdzenia swojej nauki; do ich świadectw się odwoływał, zwalczając oszczerstwa przeciwników, odpowiadając na zarzuty Saduceuszy i Faryzeuszy i odpierając ataki samego szatana, najbezwstydniej go kuszącego; do nich wreszcie pod koniec Swego życia uciekał się, gdy po zmartwychwstaniu wyjaśniał je uczniom aż do chwili, kiedy wstąpił do chwały Ojca.

Apostołowie stosowali się do Jego słów i poleceń i chociaż On sam sprawiał, „iż znaki i cuda działy się przez ich ręce” (Dz 14, 3), wielką skuteczność wydobywali z Boskich Ksiąg, aby przekonywać szeroko pogan o chrześcijańskiej mądrości, aby upór Żydów złamać i aby stłumić powstające herezje. To widoczne jest w ich przemówieniach, przede wszystkim zaś w mowach św. Piotra, które dla wykazania mocy Nowego Prawa składają się prawie ze słów Starego Testamentu; to samo jest widoczne w Ewangelii św. Mateusza i św. Jana i w Listach, zwanych katolickimi; najjaśniej zaś w świadectwach tego, który „chlubi się, że Prawa Mojżeszowego i Proroków nauczył się u stóp Gamaliela, tak że uzbrojony w duchową broń, mógł potem powiedzieć śmiało: „Broń żołnierstwa naszego nie jest cielesna, ale Bogiem mocna” (7).

Pismo św. źródłem nauczania chrześcijańskiego

Na tych przykładach Chrystusa Pana i Apostołów niech wszyscy, a przede wszystkim młodzi żołnierze służby świętej, uczą się, jak należy szanować i cenić Pismo św. i z jaką gorliwością i wiarą powinni do niego przystępować jako do zbrojowni. Ci bowiem, którzy mają wykładać naukę wiary katolickiej uczonym i nieuczonym, nie znajdą nigdzie indziej bogatszego materiału albo obszerniejszej nauki o Bogu, najwyższym i najdoskonalszym Dobru, i o dziełach, głoszących Jego chwałę i dobroć. O Zbawcy zaś rodzaju ludzkiego nic nie ma obfitszego i wyraźniejszego nad to, co znajduje się we wszystkich Księgach świętych, dlatego słusznie mógł twierdzić św. Hieronim, „że nieznajomość Pisma św. jest nieznajomością Chrystusa” (8). Z Pisma św. istotnie wyłania się jakby żywy i promieniujący obraz Chrystusa, z którego to obrazu cudownie spływa ulga w cierpieniach, zachęta do cnót i wzywanie do Bożej miłości.

Co się zaś tyczy Kościoła, to o jego założeniu, charakterze, posłannictwie, przywilejach tak liczne znajdują się tam wzmianki, tak liczne za nim i tak mocne dowody, że ten sam Hieronim najprawdziwiej mógł powiedzieć: „Kto uzbroił się w świadectwa Pisma św., ten jest przedmurzem Kościoła” (9). Jeżeli zaś chodzi o regułę i sposób życia, to mężowie Apostolscy będą mieli w Piśmie św. obfite i najlepsze pomoce: przepisy pełne świętości, upomnienia dane ze słodyczą i mocą, znakomite przykłady wszelkiego rodzaju cnót; do tego zaś dołącza się jak najpoważniejsza, a wypowiedziana w imieniu i słowami samego Boga, obietnica nagród wiecznych i groźba kar.

Ta właściwa i szczególna moc Ksiąg świętych, pochodząca z Boskiego natchnienia Ducha Świętego, jest taka, że kaznodziei dodaje autorytetu, udziela Apostolskiej wolności jego słowu oraz sprawia silną i zwycięską jego wymowę. Każdy bowiem, kto uwzględnia siłę i ducha Boskiego słowa w swym nauczaniu, ten nie mówi „tylko w mowie, ale i w mocy i w Duchu Świętym i w zupełności wielkiej” (1 Tes 1, 5). Dlatego trzeba powiedzieć, że opacznie i nieoględnie postępują ci, którzy, głosząc nauki o religii i przykazaniach Bożych, używają tylko słów wiedzy i mądrości ludzkiej, opierają się raczej na dowodach swoich, a nie Boskich. Oczywiście kazanie ich, chociaż błyszczące ozdobami, musi koniecznie znużyć i działać oziębiająco, gdyż brakuje mu ognia mowy Bożej (Jr 23, 29) i dalekie będzie od tej mocy, którą słowo Boże posiada: „Bo żywa jest mowa Boża i skuteczna i przeraźliwsza, niżeli wszelaki miecz z obu stron ostry, i przenikająca aż do rozdzielenia duszy i ducha” (Hbr 4, 12). Zresztą najlepsi znawcy muszą stwierdzić, że w Piśmie św. znajduje się wymowa dziwnie urozmaicona, bogata i zgodna z wielkością przedmiotu, co też dobrze rozumiał i dowodził wymownie św. Augustyn (10), a potwierdza doświadczenie mężów najwybitniejszych w wymowie świętej, którzy z uczuciem wdzięczności ku Bogu głosili, że sławę swoją zawdzięczali przede wszystkim ustawicznemu obcowaniu z Pismem św. i pobożnemu rozmyślaniu nad znajdującymi się tam słowami.

Zachęty do studium Biblii pozostawione przez Ojców Kościoła

Przekonani o tych wszystkich prawdach, zarówno teoretycznie jak praktycznie, Ojcowie święci nigdy nie przestawali wychwalać Pisma św. i korzyści, jakie z niego można wyciągnąć. W licznych tekstach swych dzieł nazywają je najbogatszym skarbem nauk niebieskich (11), niewyczerpanym źródłem zbawienia (12), albo znowu porównują je do łąk urodzajnych i najpiękniejszych ogrodów, w których trzoda Pańska w cudowny sposób znajduje pokarm i rozkosz (13). Można tu zastosować owe słowa św. Hieronima, zwrócone do kleryka Nepocjana: „Częściej czytaj Pismo Boże, albo raczej niechaj nigdy ta Księga święta nie wysuwa się z rąk twoich; ucz się tego, co masz nauczać… słowo kapłana winno być przepojone czytaniem Pisma św.” (14). Do tego również odnosi się zdanie św. Grzegorza Wielkiego, nad którego nikt nie przedstawił rozumniej obowiązków pasterzy Kościoła: „Konieczną jest rzeczą, powiadał, ażeby ci, którzy chcą sprawować urząd kaznodziejski, nie ustawali w świętej lekturze i studium Pisma św.” (15).

Tu zaś trzeba przytoczyć zdanie św. Augustyna, który upomina, że „próżnym przepowiadaczem słowa Bożego na zewnątrz będzie ten, kto nie słucha go wewnątrz siebie” (16), a także tego samego Grzegorza nakazującego kaznodziejom, „ażeby słowa Bożego, zanim je innym będą głosili, sami się wpierw uczyli, aby troszcząc się o innych, siebie samych nie zaniedbali” (17). Konieczność tę, już stosownie do przykładu i nauki Chrystusa, który „począł czynić i nauczać” (Dz 1, 1), głos Apostoła wyraźnie podkreślał, zwracając się nie do jednego tylko Tymoteusza, lecz do całego stanu kapłańskiego z tą przestrogą: „Pilnuj samego siebie i nauki; trwaj w nich. Bo to czyniąc i samego siebie zbawisz i tych, którzy cię słuchają” (1 Tm 4, 16). Istotnie, w Księgach świętych, a przede wszystkim w Psalmach, znajdują się nadzwyczajne pomoce dla zbawienia i udoskonalenia siebie i innych; ale żeby tak się stało, konieczne jest, aby do studium tych Ksiąg świętych przystępować nie tylko z umysłem pojętnym i uważnym, lecz także z wytrwałym i pełnym religijnego szacunku usposobieniem woli. Bo nie można sądzić, iż Księgi te są podobne do ksiąg zwykłych! Podyktowane przez samego Ducha Świętego zawierają najważniejsze prawdy i w wielu wypadkach mają sens głęboko ukryty i bardzo trudny do zrozumienia, tak że do poznania i wyjaśnienia ich zawsze „potrzebujemy przyjścia” (18) tegoż Ducha, to jest światła i łaski Jego. To zaś, jak często przypomina swą powagą Boski Psalmista, należy wyprosić pokorną modlitwą i strzec następnie przez świętość życia.

Troska Kościoła o czerpanie z Ksiąg świętych

Bardzo zatem pięknie przejawia się troskliwość Kościoła, który zawsze przez najlepsze instytucje i prawa starał się, „aby ów skarb niebieski Ksiąg świętych, dany przez Ducha Świętego ludziom z najwyższej Jego hojności, nie leżał zaniedbany” (19). Nie tylko bowiem zarządził, by większą część Ksiąg świętych wszyscy jego słudzy odmawiali w codziennym oficjum Brewiarza i pobożnie rozważali, lecz także nakazał, by ich wykład i objaśnienie dawali uzdolnieni mężowie w kościołach katedralnych, w klasztorach i konwentach zakonnych zgromadzeń, w których nauki łatwo mogą kwitnąć. Ponadto surowo przepisał, aby przynajmniej w dni niedzielne i uroczyste święta wierni byli karmieni zbawiennymi słowami Ewangelii. Także mądrości i pilności Kościoła należy zawdzięczać ową cześć dla Pisma św., żywą poprzez wszystkie wieki i przynoszącą najobfitsze owoce.

Pismo św. w życiu i nauczaniu Kościoła

 Prace Ojców Kościoła

Aby uzasadnić Nasze nauczanie i zachętę w tej sprawie, należy przypomnieć, jak to od początku chrześcijaństwa ci wszyscy, którzy odznaczali się świętością życia i znajomością rzeczy Bożych, zawsze gorliwie czytali i studiowali Księgi święte. Widzimy, że już najbliżsi czasów Apostolskich, a między nimi Klemens Rzymski, Ignacy Antiocheński, Polikarp, następnie apologeci, a mianowicie Justyn i Ireneusz, gdy w listach i księgach swoich bronili lub wykładali katolickie dogmaty, przede wszystkim z Bożych Ksiąg czerpali wiarę, siłę i wszelką łaskę pobożności. A gdy w wielu siedzibach biskupich powstały szkoły katechetyczne i teologiczne, z najsławniejszymi Aleksandryjską i Antiocheńską na czele, nauczanie w nich opierało się prawie wyłącznie na czytaniu, wyjaśnianiu i obronie pisanego słowa Bożego. Z tych szkół wywodzi się większa część Ojców i Pisarzy, których uczone studia i znakomite dzieła wypełniają blisko trzy wieki. Z tego też powodu słusznie ten okres został nazwany złotym wiekiem egzegezy biblijnej.

Między uczonymi Wschodu naczelne miejsce zajmuje Orygenes, mąż godny podziwu ze względu na bystrość umysłu i wytrwałość w pracy, z jego bardzo licznych pism i ogromnego dzieła zwanego Hexaplą korzystali niemal wszyscy w późniejszych czasach. Dodać tu trzeba również i wielu innych, którzy bardzo rozszerzyli granice tej nauki: i tak spośród znakomitych Aleksandria wydała Klemensa i Cyryla, Palestyna Euzebiusza i drugiego Cyryla, Kapadocja Bazylego Wielkiego i obu Grzegorzów, z Nazjanzu i Nyssy, Antiochia Jana Chryzostoma, u którego znajomość nauki Pisma św. walczy o pierwsze miejsce z najświetniejszą wymową.

Niemniej znakomicie przedstawiała się rzecz u autorów zachodnich. Wśród wielu, którzy się szczególnie odznaczyli, sławne są imiona Tertuliana i Cypriana, Hilarego i Ambrożego, Leona Wielkiego i Grzegorza Wielkiego, najsławniejsze zaś Augustyna i Hieronima, z których pierwszy dał niezwykłe dowody bystrości w wyszukiwaniu znaczenia słowa Bożego, jak też w bardzo szerokim wykorzystaniu go dla obrony prawdy katolickiej, drugi zaś, ze względu na wyjątkową znajomość Pisma św. i wielkie prace, ułatwiające jego rozumienie, został przez Kościół uczczony tytułem Doktora.

Okres od czasu Ojców aż do jedenastego wieku, mimo że nie odznaczał się aż taką jak w starożytności gorliwością i pożytkiem w uprawianiu tego rodzaju prac nad Pismem św., niemniej jednak był okresem ożywionych studiów, przede wszystkim dzięki gorliwości duchownych. Starano się bowiem wtedy, aby to, co poprzednicy zostawili najbardziej pożytecznego w tej materii, zebrać, a po należytym uporządkowaniu i dodaniu swych uwag, oddać do powszechnego użytku, co przede wszystkim czynił Izydor z Sewilli, Będą i Alkuin. Opatrywano również święte teksty glosami, czynili to: Walafryd Strabo i Anzelm Lauduneński. Starano się też zabezpieczyć nieskażoność Pism św. przez nowe zabiegi, co czynili Piotr Damian i Lafrank.

W wieku zaś dwunastym wielu uprawiało w sposób godny pochwały alegoryczne tłumaczenie Pisma św.; pod tym względem św. Bernard z pewnością wszystkich innych przewyższył, mowy zaś jego czerpią urok jedynie z Pisma św.

 Prace Scholastyków

Nowy i bardziej radosny postęp rozpoczął się dzięki badaniom Scholastyków. Ci, chociaż oddawali się badaniu i ustalaniu autentycznego tłumaczenia łacińskiego, o czym doskonale świadczą sporządzone przez nich Correctoria biblica, to jednak więcej wykazali gorliwości i starań do tłumaczenia i wyjaśnieniu tekstu. Metodycznie i w sposób bardzo jasny, jak nigdy dotąd jeszcze nie czyniono, określili różną wartość świętych tekstów, ocenili znaczenie każdego pod względem teologicznym, ustalili podział Ksiąg i przedmiot poszczególnych ich części, zbadali cel przewodni autorów, wyjaśnili następstwo i związek wzajemny myśli, a z tego każdy łatwo może poznać, ile wniesiono światła do najbardziej trudnych fragmentów. Obfitość zaś i bogactwo nauki, czerpanej przez nich z Pisma św., ujawnia się w całej pełni bądź to w pismach teologicznych, bądź też w komentarzach egzegetycznych, a św. Tomasz z Akwinu zajął pod tym względem pierwsze między nimi miejsce.

 Troska Papieży w nowszych czasach

Gdy zaś Klemens V, Nasz poprzednik, utworzył katedry języków wschodnich w Ateneum rzymskim i na najsławniejszych uniwersytetach, żarliwiej nasi uczeni zaczęli pracować nad oryginalnym tekstem Biblii i tłumaczeniem łacińskim. Wkrótce odrodzenie wśród nas nauki greckiej, a więcej jeszcze szczęśliwy wynalazek nowej sztuki drukarskiej, sprawiły, że studia Pisma św. rozwinęły się w bardzo szerokich kołach. Podziwiać nawet trzeba, w jak krótkim czasie zwiększyła się liczba świętych egzemplarzy, szczególnie Wulgaty, tak że zapełniły one niemal świat katolicki. Także w tym czasie, wbrew potwarzom wrogów Kościoła, darzono Boskie Księgi szacunkiem i umiłowaniem.

Nie można też pominąć faktu, iż bardzo wielka liczba mężów uczonych, przede wszystkim ze zgromadzeń zakonnych, od Soboru Wienneńskiego aż do Soboru Trydenckiego, pracowała ku pożytkowi studium biblijnego. Korzystając z nowych źródeł pomocniczych i wnosząc głębokie wykształcenie w różnych kierunkach, a także swój talent, nie tylko powiększyli oni bogactwa zebrane przez poprzedników, lecz przygotowali drogę do wspaniałej następnej epoki, która od tegoż Soboru Trydenckiego wzięła początek, kiedy zdawało się, że niemal odżyła najszlachetniejsza epoka Ojców. Każdy bowiem wie, a Nam miło jest przypomnieć, że Nasi poprzednicy, od Piusa IV do Klemensa VIII, byli twórcami owych sławnych wydań starych przekładów Wulgaty i Septuaginty; wydane z rozkazu i powagą Sykstusa V i tegoż Klemensa VIII są one w powszechnym użyciu. W tym samym czasie – jest rzeczą wiadomą – zostały wydane z największym staraniem jeszcze inne starożytne przekłady Ksiąg świętych, a także wydanie Poliglotty, Biblii Antwerpskiej i Paryskiej, bardzo przydatne do wykrycia prawdziwego sensu; nie było Księgi pierwszego ani drugiego Testamentu, która by nie znalazła więcej niż jednego dobrego komentatora, ani poważniejszej kwestii w sprawach biblijnych, która by nie zajęła umysłu licznych krytyków, których badania przyniosły jak największe owoce. Niemało z tych komentatorów, którzy oddawali się studiom świętych Ojców, zdobyło sławne imię. A nie należy mniemać, że po owej epoce ustała biegła działalność naszych egzegetów. I potem bowiem byli zawsze sławni mężowie, którzy dobrze zasłużyli się dla tych studiów, i gdy następnie racjonalizm zwalczał Pismo św. argumentami, zaczerpniętymi z filozofii i nauk pokrewnych, podobnym rodzajem argumentów odpierali ataki. Ci, którzy to wszystko rzetelnie rozważą, przyznają z pewnością, że Kościołowi nigdy nie brakło środków opatrznościowych, aby źródła Bożego Pisma dochodziły z pożytkiem zbawiennym do jego synów, i że ta warownia, w której Bóg je umieścił dla jej bezpieczeństwa i ozdoby, zawsze podtrzymywała i starań dokładała o wszystkie rodzaje wiedzy, tak że nigdy nie potrzebowała i nie potrzebuje dzisiaj żadnych pobudek ze strony ludzi poza nią będących.

   O metodzie studiów biblijnych

Teraz, stosownie do postanowienia Naszego, wypada, abyśmy przedstawili Warn, Wielebni Bracia, jaką metodę uważamy za najlepszą do należytego urządzenia tych studiów. Lecz najpierw należy koniecznie na tym miejscu rozważyć, jacy to są przeciwnicy, w jakiej sztuce i w jakiej broni pokładają oni swą ufność.

Ataki współczesnej nauki na autorytet Pisma św.

Dawniej walka była prowadzona szczególnie przeciwko tym, którzy, opierając się na prywatnym zdaniu, odrzuciwszy przy tym Boską Tradycję i nauczycielstwo Kościoła, Pismo św. uznali za jedyne źródło Objawienia i za najwyższego sędziego wiary. Teraz zaś ma się rzecz z racjonalistami, którzy są niejako ich synami i dziedzicami; oparłszy się również na własnym zdaniu, odrzucili oni całkowicie te resztki wiary chrześcijańskiej, odziedziczone po swych ojcach. Przeczą oni całkowicie, by istniało Boże Objawienie, natchnienie, Pismo św., utrzymują, że to są tylko ludzkie rzeczy i wymysły; że nie ma tam istotnie prawdziwych opowiadań o rzeczach, które się dokonały, lecz tylko niedorzeczne baśnie albo kłamliwe historie; że nie są to proroctwa albo wyrocznie, lecz albo przepowiednie ułożone po wypadkach, albo przeczucia pochodzące z naturalnego uzdolnienia; że te rzeczy nie są w prawdziwym tego słowa znaczeniu cudami i objawem Bożej mocy, lecz pewnymi, podziwu godnymi zjawiskami, bynajmniej nie przekraczającymi sił natury, albo mamidłami i jakimiś mitami; że wreszcie Ewangelie i pisma Apostolskie należy przypisać innym autorom.

Te potworne błędy, które, według ich mniemań, mają obalić świętą prawdę Boskich Ksiąg, przedkładają jakoby nieomylne wyniki pewnej nowej nauki, zw. nauką wolną; a jednak sami uważają je za tak dalece niepewne, że bardzo często w tych. samych rzeczach zmieniają swe zdanie i je uzupełniają. Chociaż zatem tak bezbożnie o Bogu, o Chrystusie, o Ewangelii i reszcie Pisma św. sądzą i głoszą, nie brakuje wśród nich takich, którzy chcą, by ich miano za teologów i za chrześcijan oraz wyznawców Ewangelii i najczcigodniejszym tym imieniem okrywają zuchwałość pysznego rozumu. Do nich przyłączają się, jako współuczestnicy ich zamysłów i pomocnicy, liczni przedstawiciele innych gałęzi nauki, których ta sama nienawiść do rzeczy objawionych pociąga również do atakowania Biblii.

Nie możemy dość uskarżyć się, jak z dnia na dzień coraz to w szerszym zakresie i coraz ostrzej ponawiają się ataki. Skierowane są one przeciwko uczonym i poważnym mężom, chociaż ci bez wielkiego trudu mogą się obronić; ale przede wszystkim walczą złośliwi wrogowie wszelkimi podstępami i sztuką przeciw masie nieuświadomionych. Zaszczepiają zgubną swą truciznę książkami, broszurami, dziennikami; w przemowach i kazaniach ją podają; wszystko już zagarnęli i mają w swych rękach liczne szkoły dla młodzieży wyłączone spod opieki Kościoła, w których szyderstwem i błazeńskimi dowcipami psują łatwowierne i wrażliwe umysły, by je doprowadzić do pogardy Pisma św.

Konieczność odnowienia studiów biblijnych

Oto są rzeczy, Wielebni Bracia, które winny pobudzać i zapalać gorliwość wszystkich pasterzy tak, aby owej nowej „fałszywie nazwanej umiejętności” (1 Tm 6, 20) została przeciwstawiona owa stara i prawdziwa umiejętność, którą Kościół otrzymał od Chrystusa przez Apostołów, i aby w tak zaciętej walce powstawali godni i dzielni obrońcy Pisma św.

 Wybór i przygotowanie wykładowców Pisma św.

Tak więc o to najpierw powinno się starać, aby w seminariach i uniwersytetach tak wnikliwie było wykładane Pismo św., jak do tego skłaniają zarówno ważność tej nauki jak i wymagania czasu. W tym celu powinno się jak najroztropniej dokonywać doboru nauczycieli: na ten bowiem urząd nie powinno się przyjmować pierwszych lepszych, lecz tych, których wielka miłość i długotrwałe studium Biblii, jako też odpowiednia wiedza czyni godnymi polecenia i zdatnymi na ten urząd. Nie mniej troskliwie należy też dbać o przygotowanie tych, którzy potem mają zająć ich miejsce. Byłoby zaiste rzeczą pożądaną, gdzie to jest możliwe, aby spośród alumnów, rokujących najlepsze nadzieje, którzy ukończyli chwalebne nauki teologiczne, niektórym polecono poświęcić się całkowicie Boskim Księgom, dając im przez pewien czas możność odbywania szerszego studium tegoż przedmiotu. Tak wybranym i wykształconym doktorom będzie można z ufnością powierzyć urząd. Aby go zaś mogli wypełniać jak najlepiej i doczekali się dobrych owoców, uważamy za rzecz odpowiednią udzielić im pewnych wskazówek, szerzej rozwiniętych.

 Podstawy i początki nauczania – wstęp do Pisma św.

Na samym początku tegoż studium uczący niech się tak starają o wykształcenie uczniów, aby wyrobili należycie i wykształcili w nich sąd, zdolny równie do obrony Ksiąg Boskich, jak i do wydobycia z nich znaczenia. Do tego zmierza traktat, zwany Wstępem do Biblii, w którym uczeń znajdzie dostateczną podstawę do przekonania się o nieskazitelności i powadze Biblii, do wyszukania w niej i zrozumienia właściwego sensu, do poznania fałszywych wniosków i całkowitego ich odrzucenia. Jakie to ma znaczenie, by te rzeczy metodycznie i naukowo od początku byty traktowane, pod przewodnictwem i z pomocą teologii, nie potrzeba wiele mówić, skoro całe studium Pisma św. albo opiera się na jej fundamentach, albo oświeca się jej prawdami.

 Wyjaśnianie tekstu

Następnie niech nauczyciele z gorliwością zajmują się owocniejszą częścią tej nauki, którą jest objaśnianie tekstu; przez nie poznają słuchacze, w jaki sposób będą mogli korzystać z bogactwa słowa Bożego do wzrostu wiary i pobożności. Rozumiemy jednak, że niepodobna wyczerpująco objaśnić w szkołach całe Pismo św., tak z powodu rozległości materiału, jak z powodu krótkości czasu. Niech zatem, gdy trzeba iść pewną drogą w interpretacji, roztropny nauczyciel unika dwóch błędów: zbyt pośpiesznego traktowania poszczególnych Ksiąg, albo też zbyt długiego zatrzymywania się nad pewnymi poszczególnymi kwestiami. Jeżeli bowiem w większości szkół nie można tego osiągnąć, co ma miejsce na uniwersytetach, by ta lub owa Księga w nieprzerwanym ciągu i obszernie była wykładana, to bardzo należy się starać, aby części Ksiąg, wybrane dla objaśnienia, otrzymały odpowiednio pełne omówienie, tak by uczniowie, tym przykładem pociągnięci i pouczeni, inne Księgi sami przeczytali i umiłowali je na całe życie.

 Podstawą wykładu na być Wulgata

Następnie, trzymając się reguł starych pisarzy, nauczyciel weźmie za podstawę wykładu tekst Wulgaty, która według Soboru Trydenckiego ma być uważana „za autentyczną w publicznych czytaniach, dyskusjach, kazaniach i objaśnieniach” (20), co też zresztą poleca codzienna praktyka Kościoła. Nie znaczy to jednak, aby nie trzeba było uwzględniać innych przekładów, które chwaliła i których używała starożytność chrześcijańska, a zwłaszcza tekstów pierwotnych. Chociaż bowiem – zasadniczo mówiąc – tekst Wulgaty dobrze oddaje myśl podaną w tekście hebrajskim i greckim, to jednak, gdyby się w tekście łacińskim znalazło coś dwuznacznego lub mniej jasnego, będzie pożyteczne, za radą św. Augustyna, „uciec się do pierwotnego języka” (21). Jest rzeczą zrozumiałą, że wielka w tym musi być zachowana ostrożność, ponieważ „zadaniem komentatora jest wyłożyć nie to, co sam pragnie, lecz to, co myśli autor, którego on objaśnia” (22).

Zasady interpretacji świętych tekstów – zasady hermeneutyki

 Zasady wynikające z ludzkiego charakteru Biblii

Po ustaleniu z wszelką starannością tekstu, gdzie to jest konieczne, można będzie szukać i wyjaśniać myśl, która się tam zawiera. Pierwszą radą jest ta, by trzymać się z tym większą ścisłością powszechnie przyjętych zasad wyjaśnienia, z im większą zaciekłością nacierają przeciwnicy. Dlatego przy rozważaniu znaczenia wyrazów, kontekstu, ustępów paralelnych i innych podobnych zagadnień, dobrze jest dorzucić zewnętrzne światło, jakie może dać nauka; należy jednak zachować ostrożność, by tego rodzaju sprawom nie poświęcano więcej czasu i starania, aniżeli dokładnemu poznaniu samych Boskich Ksiąg, i aby mnogość wiadomości, zebranych o różnych przedmiotach, umysłom młodzieży nie przyniosła raczej szkody niż pomocy.

 Zasady wynikające z Boskiego charakteru Biblii

Po dokonaniu tego będzie można bezpiecznie korzystać z Pisma św. w nauce teologicznej. W tej sprawie trzeba zauważyć, że do różnych trudności, które zazwyczaj napotyka się w zrozumieniu wszelkich ksiąg pisarzy starożytnych, przyłączają się pewne trudności, właściwe tylko świętym Księgom. W ich bowiem słowach, za sprawą Ducha Świętego, zawierają się liczne prawdy, które siłę i bystrość rozumu ludzkiego znacznie przewyższają, mianowicie Boże tajemnice i wiele innych rzeczy, które się z nimi łączą; często mają one myśl znacznie wyższą i głębiej ukrytą, aniżeli to zdają się wyrażać słowa tekstu i wskazywać zasady hermeneutyki. Dlatego nawet sens literalny dopuszcza inne jeszcze rozumienie, zwłaszcza gdy chodzi o objaśnienie dogmatów lub zalecenie przepisów moralności.

 Wykład Magisterium Kościoła

Stąd też nie da się zaprzeczyć, że Księgi święte osłania pewna religijna tajemniczość, i że bez pomocy przewodnika przeniknąć ich nie można (23). Bóg to w tym celu uczynił (takie jest powszechne zdanie Ojców), ażeby ludzie z większym pragnieniem i pilnością je zgłębiali, i aby stąd prawdy mozolnie zdobyte głębiej w umysłach i duszach utkwiły; szczególnie zaś, aby zrozumieli, że Bóg dał Pismo św. Kościołowi, który dla nich ma być najpewniejszym kierownikiem i nieomylnym nauczycielem przy czytaniu i wyjaśnianiu słów Bożych. Tam bowiem, gdzie są charyzmaty Pańskie, tam należy uczyć się prawdy i tylko od tych, którzy są następcami Apostołów; ci bowiem tylko wyjaśniają Pismo św. bez obawy pobłądzenia, jak już uczył Ireneusz (24). Naukę zaś jego, a także innych Ojców, przyjął Sobór Watykański, gdy, powtarzając dekret Soboru Trydenckiego o tłumaczeniu słowa Bożego pisanego, oświadczył, że taka jest jego wola, aby w rzeczach wiary i obyczajów, należących do zbudowania nauki chrześcijańskiej, ten sens Pisma św. uważać za prawdziwy, który przyjmowała i przyjmuje Święta Matka Kościół, do którego należy sąd o prawdziwym sensie i tłumaczeniu Pisma św., i dlatego nikomu nie wolno tłumaczyć Pisma św. sprzecznie z tym znaczeniem albo z jednomyślnym zdaniem Ojców (25).

 Swoboda badań, zadania, obowiązki i odpowiedzialność biblistów

Przez to prawo, pełne mądrości, Kościół bynajmniej nie opóźnia, ani nie powstrzymuje poszukiwań nauki biblijnej, lecz raczej zabezpiecza ją przed błędem i wielce jej dopomaga do prawdziwego postępu. Przed każdym bowiem prywatnym uczonym otwiera się szerokie pole, po którym, postępując pewnymi krokami, może przez dobre wyjaśnienia wybitnie się odznaczyć i służyć Kościołowi z pożytkiem. Odnośnie do tych fragmentów Boskiego Pisma, które jeszcze wymagają wykładu pewnego i zdefiniowanego, może on sprawić, o ile to jest w planach Opatrzności Bożej, że studiami przygotowawczymi przyspieszy wyrok Kościoła; przy miejscach zaś już zdefiniowanych może prywatny uczony stać się pożyteczny, gdy je będzie tłumaczył bardziej przystępnie dla ludu wiernego lub w sposób bardziej naukowy dla uczonych, albo też będzie je dzielnie bronił przed przeciwnikami.

Za szczególny i święty obowiązek powinien sobie poczytać katolicki komentator, aby te teksty Pisma św., których znaczenie w sposób autentyczny zostało wyjaśnione, albo przez świętych autorów pod natchnieniem Ducha Świętego, jak to jest w wielu miejscach Nowego Testamentu, albo też przez Kościół przy asystencji tegoż Ducha Świętego, bądź „przez orzeczenie uroczyste, bądź też w zwyczajnym i powszechnym nauczaniu” (26), w tym samym sensie tłumaczył, a środkami tej nauki wykazał, że tylko to tłumaczenie jest istotnie uzasadnione, które wskazują zdrowe reguły hermeneutyczne.

 Analogia wiary

W innych miejscach należy iść za analogią wiary i uważać za najwyższą normę naukę katolicką, jaką się otrzymuje od autorytetu Kościoła; albowiem skoro i święte Księgi i nauka, złożona w Kościele, mają tego samego Autora – Boga, dlatego nie może się zdarzyć, by prawowierne wyjaśnienie wydobyło z Ksiąg świętych sens, który by się jakimś sposobem różnił od tej nauki. Stąd wynika, że należy odrzucić, jako niedorzeczne i błędne, takie tłumaczenie, które by przedstawiało natchnionych autorów jako sprzecznych między sobą, albo sprzeciwiało się nauce Kościoła.

Dlatego nauczyciel tej umiejętności powinien jeszcze posiadać następujące przymioty: doskonałą znajomość całej teologii i oczytanie w komentarzach św. Ojców, Doktorów i najlepszych komentatorów. Na ten obowiązek kładzie nacisk św. Hieronim (27), a jeszcze większy św. Augustyn, który słusznie się uskarża: „Jeżeli każda nauka, nawet błaha i łatwa, aby była zrozumiana, wymaga doktora albo nauczyciela, byłoby wielką lekkomyślnością i zuchwałością nie chcieć poznać Ksiąg Bożych od ich komentatorów” (28). Tak samo byli przekonani i przykładem swym potwierdzili inni Ojcowie, którzy znajomość Pisma św. zdobyli nie przez własne dociekania, lecz z pism i od autorytetu poprzedników, o których było rzeczą pewną, że normę rozumienia otrzymali z następstwa Apostolskiego (29).

 Autorytet Ojców Kościoła

Tak więc Ojcom świętym, „których sadzeniu, podlewaniu, budowaniu, pasterzowaniu i karmieniu zawdzięcza Kościół po Apostołach swój wzrost” (30), należy przyznać najwyższą powagę, ilekroć jakiś tekst biblijny, dotyczący nauki wiary i obyczajów, wszyscy w ten sam sposób wyjaśniają; z samej bowiem ich jednomyślności okazuje się wyraźnie, że począwszy od Apostołów taka była tradycja pod względem wiary katolickiej. Nauczanie tychże Ojców nawet wtedy powinno się mieć w wielkim szacunku, gdy o tych rzeczach powagą doktorów prywatnych rozprawiają; zaleca ich nam nie tylko ich znajomość nauki objawionej i poznanie wielu innych rzeczy, użytecznych do zrozumienia ksiąg Apostolskich, lecz [również to, iż] Bóg wspierał tych mężów większymi pomocami Swego światła i odznaczali się oni świętością życia i umiłowaniem prawdy. Dlatego komentator powinien rozumieć, że do jego obowiązków należy iść z szacunkiem w ślady Ojców i posługiwać się ich pracami, z rozumnym wszakże wyborem.

Niech on [współczesny komentator] jednak z tego powodu nie sądzi, że ma drogę zamkniętą do posuwania się dalej w badaniu i wyjaśnianiu, a tym bardziej, gdy znajdzie się do tego słuszna przyczyna, – byle tylko szedł sumiennie za ową regułą, rozumnie przez św. Augustyna postawioną, a mianowicie, że należy jak najmniej odstępować od sensu literalnego i niejako właściwego, chyba że jakiś powód nie pozwoli go zatrzymać lub konieczność zmusi do opuszczenia go (31). Tej reguły tym mocniej należy się trzymać, im większe jest niebezpieczeństwo pobłądzenia przy tak wielkim pożądaniu nowości i wolności zdań. Komentator winien się również wystrzegać lekceważenia tego, co owi Ojcowie wykładali w alegorycznym lub podobnym sensie, szczególnie, gdy to pochodzi z sensu literalnego i opiera się na powadze wielu autorów. Taki bowiem rodzaj wyjaśniania przyjął Kościół od Apostołów i własnym przykładem uznał za dobry, jak się to okazuje w liturgii; nie dlatego wszakże, żeby Ojcowie starali się przez to dowodzić dogmatów wiary, lecz, jak to z doświadczenia poznali, że ta metoda była dziwnie stosowana do rozbudzenia cnoty i karmienia pobożności.

 Autorytet innych komentatorów

Powaga innych komentatorów katolickich jest wprawdzie mniejsza, jednak, gdy studia biblijne stale w Kościele postępowały naprzód, również należy przyznać znaczenie ich komentarzom, ponieważ można z nich przy sposobności wydobyć wiele argumentów dla obalenia zdań przeciwnych i do wyjaśnienia miejsc trudniejszych. To jednak należy uznać za rzecz bardzo niestosowną, aby ktoś, nie chcąc poznać albo pogardzając wybornymi dziełami, które nasi autorzy obficie zostawili, przedkładał nad nie dzieła innowierców i w nich szukał, z niebezpieczeństwem dla zdrowej nauki, a nierzadko ze szkodą dla wiary, wyjaśnienia fragmentów, którym katolicy już od dawna poświęcili swój talent i siły. Wprawdzie komentator katolicki niekiedy może znaleźć w studiach innowierców pewną pomoc, zwłaszcza gdy posługuje się nimi roztropnie, to jednak winien zawsze pamiętać na podstawie licznych dokumentów starych pisarzy (32), że nieskażonego sensu Pisma św. nie można znaleźć poza Kościołem i że nie mogą go dać ci, którzy, pozbawieni prawdziwej wiary, nie sięgają rdzenia Pisma św., lecz dotykają tylko jego strony zewnętrznej (33).

Studium Biblii duszą teologii

To zaś jest najbardziej pożądane i konieczne, aby znajomość Pisma św. wpływała na wszystkie studia teologiczne i była niemal ich duszą.

Takie, istotnie, zdanie zawsze głosili i w praktyce stosowali Ojcowie, a także najsławniejsi teologowie. Prawdy bowiem, które są przedmiotem wiary lub z nich wypływają jako wniosek przede wszystkim na podstawie Pisma św., usiłowali oni udowodnić i potwierdzić; przy jego też pomocy, jak niemniej przy pomocy Boskiej Tradycji, starali się odrzucić nowe wymysły heretyków, a także wydobyć z niego pojęcie, rozumienie i związek katolickich dogmatów między sobą. Nie wyda się to nikomu dziwne, kto rozważy, jak znakomite miejsce wśród źródeł Objawienia należy się Bożym Księgom, tak że bez ustawicznego ich studiowania i korzystania z nich nie można nauki teologicznej traktować w sposób należyty i godny. Chociaż bowiem jest rzeczą słuszną, by w akademiach i szkołach tak uczono młodzież, aby ona zdobyła zrozumienie i naukę dogmatów i wywody prawd wiary z innych prawd, w których tamte się zawierają, a przy tym według norm wypróbowanej i zdrowej filozofii, to jednak poważny i uczony teolog bynajmniej nie powinien zostawiać na uboczu dowodów dogmatycznych, zaczerpniętych z powagi Biblii. „Albowiem (teologia) nie przyjmuje swoich zasad od innych nauk, lecz bezpośrednio od Boga, przez Objawienie. I dlatego nic nie otrzymuje od innych nauk, jakoby wyższych od niej, lecz posługuje się nimi jako niższymi i służebnicami”. Ten sposób podawania nauki świętej ma za mistrza i poręczyciela księcia teologów, św. Tomasza z Akwinu (34); uczył on prócz tego, w jaki sposób przy takim właściwym pojmowaniu chrześcijańskiej teologii będzie mógł teolog bronić jej własnych zasad, gdyby je niektórzy zwalczali: „Najpierw należy argumentować, jeżeli przeciwnik przyjmuje którąś z tych prawd, które posiadamy przez Boże Objawienie; tak opieramy się na powadze Pisma św., gdy zwalczamy heretyków, jak też opieramy się na jednym artykule, gdy występujemy przeciw zaprzeczającym inne artykuły. Jeżeli zaś przeciwnik nie wierzy w żadną z prawd, które od Boga są objawione, nie da mu się dowieść artykułów wiary przez rozumowanie; trzeba wtedy rozwiązywać trudności, jeżeli jakieś przywodzi przeciwko wierze” (35).

Trzeba więc czuwać, aby młodzi przystępowali do studiów biblijnych należycie przysposobieni i ugruntowani, by nie zawiedli słusznej nadziei w nich pokładanej, a co byłoby gorsze, aby niebacznie nie popadli w błąd, uwiedzeni podstępami i pozorem erudycji racjonalistów. Będą zaś oni doskonale przygotowani, jeżeli, jak tośmy wskazali i polecili, będą sumiennie uprawiali i głęboko studiowali naukę filozofii i teologii, biorąc za przewodnika św. Tomasza. Tak przygotowani będą posuwali się bezpiecznie i w nauce biblijnej, i w tej części teologii, którą nazywają pozytywną, i przyczynią się do pomyślnego postępu obu nauk.

   Obrona Pisma św. przed atakami

Jest wielką rzeczą uzasadniać, wykładać i objaśniać naukę katolicką przez prawowitą i dobrą interpretację Pisma św.; pozostaje jednak druga część pracy, niemniej poważna, choć trudna, ażeby jak najmocniej została udowodniona jego całkowita powaga. To może być osiągnięte w sposób zupełny i uniwersalny przez żywe i nieomylne nauczanie Kościoła, który „sam przez się, to jest przez swój cudowny rozwój, przez niezwykłą świętość i niewyczerpaną obfitość we wszystkie dobra, przez powszechną jedność, niezwyciężoną stałość, jest rzeczywiście wielkim i trwałym motywem wiary i niezniszczalnym świadectwem Boskiego jego posłannictwa” (36). Ponieważ zaś Boska i nieomylna powaga Kościoła opiera się także na Piśmie św., dlatego należy dowieść i wykazać, że należy się mu przynajmniej wiara ludzka; na podstawie pewnych świadków starożytności będzie można potem wykazać pewnie i wyraźnie Bóstwo i posłannictwo Chrystusa Pana, ustanowienie Kościoła hierarchicznego oraz Prymat nadany św. Piotrowi i jego następcom.

Potrzeba nowej apologetyki biblijnej

Dla osiągnięcia tego będzie rzeczą bardzo pożyteczną, jeśli będą przygotowani liczni kapłani, którzy by w tej także dziedzinie walczyli za wiarę i odpierali napaści nieprzyjaciół, przyobleczeni przede wszystkim w „zbroję Bożą”, którą zaleca Apostoł (Ef 6, 13-17), nie będąc jednak nieświadomi nowej broni i taktyki nieprzyjaciół. Pięknie przedstawia to święty Chryzostom: „Trzeba nam się zdobyć na wielką żarliwość, ażeby słowo Chrystusowe mieszkało w nas obficie (por. Kol 3, 16): powinniśmy być przygotowani nie do jednego rodzaju walki, gdyż walka jest różnorodna i rozmaici są wrogowie; nie używają wszyscy tej samej broni, ani też jednym tylko sposobem usiłują nas zwalczać. Dlatego jest rzeczą konieczną, aby ten, kto ma walczyć ze wszystkimi, miał znajomość podstępów i środków używanych przez wszystkich, aby używał strzał i był procarzem, był trybunem i dowódcą oddziału, wodzem i zwykłym żołnierzem, pieszym i jezdnym, i który by znał walkę morską jak również oblężniczą. Gdyby nie posiadł znajomości wszystkich rodzajów walki, potrafi diabeł przez tę jedną zaniedbaną stronę, wpuściwszy swoich łupieżców, rozszarpać owce” (37).

Środki, jakich trzeba używać broniąc Ksiąg świętych

Przedstawiliśmy wyżej w zarysie podstępy nieprzyjaciół i różnorodne sposoby walki w tej dziedzinie; teraz wskażemy, jakich środków trzeba używać do obrony.

 Znajomość starożytnych języków wschodnich

Pierwszy polega na studium starożytnych języków wschodnich oraz sztuki, którą nazywamy krytyką. Ponieważ znajomość obu tych nauk jest dziś w wielkiej cenie i chwale, dlatego kler musi je zdobyć w większym lub mniejszym stopniu, stosownie do potrzeb miejsca i ludzi; będzie mógł wtedy lepiej podtrzymać swój honor i wypełnić obowiązek, albowiem winien się stać „wszystkim dla wszystkich” (1 Kor 9, 22), gotów zawsze „do zadośćuczynienia każdemu domagającemu się od niego sprawy z tej nadziei, która w nim jest” (1 P 3, 15).

Dla profesorów Pisma św. jest rzeczą konieczną, a dla teologów to wypada, aby posiedli znajomość tych języków, w których pisarze święci napisali pierwotne Księgi kanoniczne. Jest także pożądane, by uprawiali je alumni zakładów teologicznych, przede wszystkim ci, którzy pragną zdobyć stopnie akademickie z teologii. Należy się ponadto starać, aby we wszystkich uniwersytetach, czego już w wielu chwalebnie dokonano, znajdowały się także katedry innych języków starożytnych, szczególnie semickich, na których poznawano by również i rzeczy będące w ścisłym związku z tymi językami, a to przede wszystkim dla tych, którzy mają się poświęcić specjalnym studiom Pisma św.

 Odpowiednie stosowanie krytyki zewnętrznej i wewnętrznej

Z tego samego powodu ci mężowie winni być bardziej uczeni i więcej wyćwiczeni w sztuce prawdziwej krytyki, gdyż wprowadzono fałszywą i zgubną dla religii sztukę, zwaną zaszczytnie wyższą krytyką, która z samych, jak powiadają, argumentów wewnętrznych ma wykazywać początek każdej księgi, jej nieskażoność i powagę. Przeciwnie jest rzeczą jasną, że w sprawach historycznych, takich jak początek i nieskażoność ksiąg, świadectwa historyczne mają większą wagę i wartość od wszelkich innych, i dlatego powinno się je badać i roztrząsać z jak największą starannością; dowody zaś wewnętrzne najczęściej nie mają takiego znaczenia i nie mogą być powoływane, chyba tylko dla potwierdzenia innych argumentów. Postępując inaczej, napotkaliby na wielkie niedogodności. Albowiem to dodałoby przeciwnikom religii większej odwagi do atakowania i przeczenia autentyczności Ksiąg świętych; i ten rodzaj krytyki wyższej, tak wynoszonej przez nich, miałby ten skutek, że każdy w swym wykładzie szedłby za własnym smakiem i z góry powziętą opinią. Tym sposobem pożądane światło nie spłynęłoby na Pismo św., nauka nie zyskałaby żadnej korzyści, lecz ujawniałoby się to znamię błędu, którym jest różnorodność i niezgoda poglądów, czego świadectwo dają sami przywódcy tej nowej nauki. Stąd też właśnie, gdy wielu spośród nich jest zarażonych poglądami fałszywej filozofii racjonalizmu, nie lęka się usuwać ze świętych Ksiąg proroctw, cudów i innych rzeczy, które przewyższają porządek natury.

 Zasady interpretacji tekstów, które zawierają materię przyrodniczą

Na drugim miejscu trzeba walczyć z tymi, którzy nadużywając swej znajomości nauk przyrodniczych, wyszukują w Księgach świętych szczegóły, aby autorom wykazać nieznajomość tych rzeczy i pomniejszyć powagę Ksiąg świętych. Te oskarżenia, mające za przedmiot rzeczy podległe zmysłom, stają się szczególnie niebezpieczne, gdy docierają do ludu, a szczególnie do młodzieży oddającej się nauce: straciwszy w jednym jakimś punkcie szacunek dla Boskiego Objawienia, łatwo utraci się całe zaufanie do wszystkich prawd. Jest rzeczą nazbyt pewną, że nauka przyrody, byle tylko była odpowiednio wykładana, może łatwo ujawniać w rzeczach stworzonych chwałę ich Najwyższego Sprawcy; gdy zaś będzie przewrotnie wpajana w młode umysły, jest zdolna tylko do poderwania zasad zdrowej filozofii i do skażenia obyczajów. Stąd też znajomość nauk przyrodniczych będzie wielką pomocą dla profesora Pisma św., aby mógł podobne sofizmaty, zwrócone przeciw Boskim Księgom, łatwiej odkryć i obalić.

Nigdy nie może być prawdziwej niezgody między teologiem a przyrodnikiem, o ile każdy z nich będzie się trzymał swoich granic i przestrzegał za radą św. Augustyna, „aby niczego nie twierdzić lekkomyślnie i gdy coś jest niepewne, nie głosić tego za pewne” (38). Jeżeliby zaś zdarzył się konflikt, to według tego samego doktora, reguła postępowania dla teologa ma być następująca: „Wszystko to, mówił, co by uczeni, posługując się poważnymi dowodami, zdołali wykazać o naturze rzeczy, wykażmy, że nie sprzeciwia się Pismu św.; gdyby zaś przedstawili w swych dziełach rzeczy sprzeczne z Pismem św., to jest z wiarą katolicką, wtedy, jeżeli możemy, udowodnijmy albo wierzmy bez żadnego wahania, że te poglądy są błędne” (39).

Aby uznać słuszność tej zasady, należy najpierw zważyć, że święci pisarze, albo raczej „Duch Boży, który przez nich mówił, nie chciał pouczać ludzi o tych rzeczach (to jest o istotnej naturze świata widzialnego), jako nie mających dla zbawienia żadnego pożytku” (40). Przeto pisarze święci, zamiast dokładnie badać zjawiska przyrody, opisują i przedstawiają niekiedy te rzeczy w sposób przenośny, albo posługują się sposobem wyrażania się powszechnie za ich czasów używanym, co i dziś ma miejsce w życiu codziennym o wielu rzeczach, nawet u ludzi najbardziej uczonych. A jak w mowie popularnej przedstawia się rzeczy tak, jak one okazują się zmysłom, podobnie święty pisarz (jak mówi doktor Anielski) „kierował się tym, co podają zmysły” (41), albo sam Bóg, mówiąc do ludzi, dostosował się, aby być przez nich zrozumianym, do ich sposobu wyrażania się o rzeczach.

 Jak posługiwać się opiniami dawnych komentatorów Biblii?

Lecz z tego, że Pismo św. trzeba bronić energicznie, nie wynika wcale, że należy także podtrzymywać wszystkie opinie, jakie wygłaszali poszczególni Ojcowie albo późniejsi komentatorzy. Ci mężowie podzielali zapatrywania swego czasu i dlatego, wyjaśniając ustępy Pisma św. dotyczące przyrody, nie zawsze wypowiedzieli sąd prawdziwy, tak że dziś wiele ich zapatrywań trzeba odrzucić. Stąd też należy starannie wyodrębnić w ich wyjaśnieniach prawdy, które rzeczywiście podają jako należące do prawd wiary, albo z nią są jak najściślej związane, albo co do których ich zdania są jednomyślne; albowiem „w rzeczach nie należących do dziedziny wiary mogli święci, podobnie jak i my, różne głosić zdania”, jak mówi św. Tomasz (42). Na innym miejscu podaje on mądrą uwagę: „Sądzę, że jest rzeczą roztropniejszą, aby tych prawd, które jednozgodnie przyjmują filozofowie i które nie sprzeciwiają się naszej wierze, zarówno nie uznawać za dogmaty wiary, chociaż niekiedy są prowadzone pod patronatem filozofów, ani także nie odrzucać ich, jako przeciwnych wierze, aby uczonym tego świata nie dawać sposobności do wzgardzenia nauką wiary” (43). Wprawdzie komentator powinien wykazać, że fakty podawane przez badaczy przyrody za pewne, gdy poparte poważnymi dowodami, nie sprzeciwiają się Pismu św. właściwie wyjaśnionemu, to jednak winien pamiętać, że oprócz tego są inne fakty, podawane najpierw jako pewne, a które potem zostały poddane w wątpliwość i odrzucone. Jeżeli zaś autorzy, piszący o rzeczach przyrodniczych, przekraczają granicę swojej nauki i wdzierają się w dziedzinę filozofii, wygłaszając przewrotne zdania, komentator-teolog winien troskę zwalczania ich oddać w ręce filozofów.

 Ogólne zasady interpretacji tekstów, które zawierają materię historyczną

To samo można zastosować do pokrewnych nauk, a przede wszystkim do historii. Ubolewania godny jest fakt, że wielu uczonych z wielkim nakładem pracy oddaje się badaniu pomników starożytnych, obyczajów i instytucji dawnych ludów i innych podobnych dokumentów, i ogłasza je w tym tylko celu, by wykryć w Piśmie św. plamy błędu, przez co osłabiłaby się i zachwiała jego powaga.

Niektórzy kierując się w tym usposobieniem nieprzyjaznym i nader stronniczym sądem, dają wiarę świeckim księgom i dokumentom historii starożytnej, nie podejrzewając ich nawet o błąd; przeciwnie, jeżeli idzie o Pismo św., wystarczy jakiś pozór błędu, by bez należytego zbadania sprawy odmówili mu całkowicie wiary.

 Możliwość błędów popełnionych przez kopistów

Wprawdzie mogły przytrafić się kopistom pewne błędy przy przepisywaniu rękopisów: wszakże tak sądzić można dopiero po dokładnym zbadaniu i przyjmować błędy tylko w tych miejscach, w których ich istnienie zostało należycie udowodnione. Może się też zdarzyć, że właściwy sens jakiegoś fragmentu jest niejasny; w tym wypadku do rozwikłania trudności wiele pomogą dobre reguły interpretacji.

Nauka o natchnieniu Pisma św.

 Nie można ograniczać zakresu natchnienia

Natomiast bezwzględnie nie wolno ograniczać natchnienia do niektórych tylko części Pisma św., albo przyjmować, że pobłądził sam święty autor. Nie można także tolerować zapatrywania tych, którzy, chcąc uniknąć powyższych trudności, nie wahali się wcale przyjąć zdania, że natchnienie Boże rozciąga się jedynie do rzeczy wiary i obyczajów i do niczego poza tym; błędnie bowiem sądzą, że prawdziwości sensu nie tyle należy szukać w tym, co Bóg powiedział, ile raczej w motywach, dla których rzeczy te powiedział. Albowiem wszystkie Księgi, które Kościół przyjął za święte i kanoniczne, tak w całości, jak we wszystkich swych częściach, zostały napisane pod natchnieniem Ducha Świętego.

 Przypomnienie nauki Soborów o natchnieniu i autorytecie Ksiąg biblijnych

Takie jest stare i stałe przekonanie Kościoła, zdefiniowane nadto na Soborze Florenckim i Trydenckim, a ostatnio potwierdzone i wyraźniej sformułowane na Soborze Watykańskim, który orzekł w sposób bezwzględny, że Księgi Starego i Nowego Testamentu w całości i we wszystkich swych częściach, jako zostały wyliczone dekretem tego samego Soboru (Trydenckiego) i jako znajdują się w starych wydaniach Wulgaty łacińskiej, należy przyjmować za święte i kanoniczne. „Kościół zaś uważa je za święte i kanoniczne nie dlatego, iż były ułożone ludzkim tylko staraniem, a potem powagą Jego zostały potwierdzone, ani dlatego tylko, że zawierają Objawienie Boże bez błędu, lecz dlatego, że napisane pod natchnieniem Ducha Świętego Boga mają za Autora” (44).

 Człowiek współpracował z Bogiem w powstaniu Biblii

Choć Duch Święty wziął ludzi za instrumenty do pisania, nie można wszakże przypuścić, że jakiś błąd mogli popełnić nie tyle pierwszorzędny Autor, ile raczej natchnieni autorzy. Albowiem On sam tak ich Swą nadprzyrodzoną mocą pobudził i poruszył do pisania, tak piszącym towarzyszył, że to wszystko i to tylko, co w ten sposób polecił, i dobrze rozumem pojęli i wiernie napisać chcieli, i właściwie z nieomylną prawdą wyrazili; w przeciwnym razie sam Bóg nie byłby Autorem całego Pisma św.

 Boskie autorstwo Biblii zachowuje ją przed błędem

Takie było nauczanie Ojców, które zawsze uważali za rzecz pewną. „Ponieważ, mówi św. Augustyn, oni (tj. święci pisarze) pisali to, co im On sam (tj. Bóg) pokazał i powiedział, nie można powiedzieć, że On sam nie pisał; gdyż członki pisały to, co poznały od dyktującej głowy” (45). A święty Grzegorz Wielki oświadcza: „Jest rzeczą niepotrzebną badać, kto te rzeczy napisał, skoro wierzy, się mocno, że Autorem Księgi jest Duch Święty. Ten bowiem to napisał, kto dyktował rzeczy mające być napisane; ten napisał, kto był inspiratorem całego dzieła” (46). Wynika z tego, że ci, co sądzą, iż w ustępach autentycznych Ksiąg świętych może znajdować się jakiś błąd, ci z pewnością albo zniekształcają katolickie pojęcie Bożego natchnienia, albo samego Boga czynią sprawcą błędu.

Wszyscy Ojcowie i Doktorowie byli jak najmocniej przekonani, że Księgi Boże w tej formie, w jakiej wyszły spod pióra świętych pisarzy, są w zupełności wolne od wszelkiego błędu; i dlatego owe nieliczne ustępy, które zdawały się zawierać pewną sprzeczność lub różnicę (a są to prawie te same, które podnosi się dzisiaj w imię nowej nauki), starali się z nie mniejszą bystrością, jak i religijnym szacunkiem zestawić ze sobą i pogodzić. Wszyscy wyznawali jednomyślnie, że Księgi te, tak w całości jak i w swych częściach, są jednako dziełem natchnienia Bożego, i że sam Bóg, mówiąc przez świętych autorów, nie mógł bezwzględnie powiedzieć niczego, co by odbiegało od prawdy. Powszechne znaczenie ma to, co Augustyn pisał do Hieronima: „Wyznaję Twojej Miłości, że spośród wszystkich pism tylko tym księgom, które się nazywają kanonicznymi, nauczyłem się oddawać taką cześć i szacunek, iż wierzę najmocniej, że żaden z ich autorów w niczym nie pobłądził. A jeślibym w tych pismach spotkał coś, co wydawałoby się być przeciwne prawdzie, nie wątpiłbym, że albo tekst jest skażony, albo tłumacz nie uchwycił sensu, albo ja go nie zrozumiałem” (47).

Współdziałanie wszystkich katolików w obronie Ksiąg świętych

Lecz walczyć w całej pełni i skutecznie o utrzymanie świętości Biblii z pomocą wszelkiego narzędzia poważnych nauk jest dziełem zbyt wielkim, by jego dokonania można się było rozumnie spodziewać od działalności samych egzegetów i teologów. Życzyć sobie należy, żeby dla osiągnięcia tego celu złączyli się i wytężyli swe siły także ci spośród katolików, którzy zdobyli autorytet w naukach świeckich. Zresztą, jak dawniej tak również i teraz, dzięki dobroci Bożej, nie braknie Kościołowi ozdoby takich geniuszów. Życzyć tylko trzeba, by ich liczba bardziej wzrastała dla obrony wiary. Nic też nie uważamy za bardziej potrzebne nad to, by więcej i mocniejszych zjawiało się obrońców prawdy, aniżeli się widzi jej przeciwników. Żadna też rzecz nie zdoła ogółu szerszego tak doprowadzić do uznania prawdy, jak ten widok, że wyznają ją otwarcie ci, którzy się odznaczają w jakiejś sławnej gałęzi wiedzy. A nawet nienawiść nieprzyjaciół łatwo ustanie, albo przynajmniej nie będą mieli zuchwałej odwagi, by ogłaszać wiarę za nieprzyjaciółkę nauki, gdy ujrzą, że mężowie sławni z nauki składają wierze najwyższy hołd i szacunek.

Skoro tak wielką mogą oddać przysługę religii ci, którym Boska dobroć razem z łaską wyznawania wiary katolickiej udzieliła szczęśliwych darów umysłowych, stąd w tym tak żywym rozwoju nauk, które w jakikolwiek sposób dotyczą Pisma św., niech każdy wybierze sobie odpowiedni dla siebie rodzaj studiów, aby wydoskonaliwszy się w nim, mógł, nie bez chwały dla siebie, odtrącić pociski niegodziwej nauki, zwrócone przeciw Biblii.

Miło jest Nam na tym miejscu wyrazić uznanie, na jakie zasługuje zamiar wielu katolików, którzy, aby przyjść uczonym z pomocą, dzięki której ci mogliby owym studiom oddać się głębiej i posunąć je naprzód, łączą się w towarzystwa, mające na celu hojnie ofiarować im zasiłki pieniężne. Nie można rzeczywiście znaleźć lepszego i bardziej odpowiedniego w czasach dzisiejszych użytku z pieniędzy. Im bowiem katolicy mniej mogą liczyć na pomoc urzędową dla swych studiów, tym rychlejsza i bardziej rozległa winna być hojność osób prywatnych, aby ci, którzy otrzymali od Boga bogactwa, obrócili je na zabezpieczenie skarbu samej nauki objawionej.

Ostatnie rady dotyczące obrony Pisma św.

Ale aby te prace stały się naprawdę pożyteczne dla studiów biblijnych, potrzeba, by uczeni przestrzegali zasad, któreśmy wyżej przedłożyli; niech wiernie utrzymują, że Bóg, Stwórca i Rządca wszystkich rzeczy, jest także Autorem Pisma św., i że z tego powodu ani w przyrodzie, ani w dokumentach historycznych niczego nie można znaleźć, co by naprawdę sprzeciwiało się Pismu św. Gdyby zaś coś wydawało się nam sprzeczne, należy to pilnie usunąć, bądź przez szukanie roztropnego zdania teologów i egzegetów, jaki jest bliższy prawdy lub bardziej prawdopodobny sens owego miejsca Pisma św., bądź też przez pilne rozważanie wartości argumentów przeciwko niemu wysuwanych. Nie można ustawać, gdyby nawet pozór sprzeczności w dalszym ciągu występował; skoro bowiem prawda nie może nigdy sprzeciwiać się prawdzie, można na pewno przyjąć, że błąd wślizgnął się albo do tłumaczenia słów świętych, albo jest po drugiej stronie dyskutującej. Gdyby zaś ten błąd nigdzie dostatecznie się nie ujawnił, należy wstrzymać się z wypowiedzeniem własnego sądu.

Rozliczne bowiem zarzuty ze wszystkich gałęzi wiedzy podnoszono przez długi czas i w sposób gwałtowny przeciwko Pismu św., wszystkie one obecnie, jako bezwartościowe, zostały porzucone. Podobnie do pewnych miejsc Pisma św. (które nie dotyczą bezpośrednio zasad wiary i obyczajów) dawano różne tłumaczenia, tymczasem późniejsze głębsze zbadanie wskazało lepsze ich rozumienie. Czas rzeczywiście niszczy błędne opinie, jedynie „prawda zostaje i trwa na wieki” (3 Ezd 4, 38). Gdy nikt nie może rościć sobie pretensji, by całe Pismo św. należycie zrozumiał, skoro sam Augustyn (48) wyznał, że więcej z niego nie znał, niż znał, dlatego gdyby ktoś spotkał trudność, której rozwikłać nie może, niech sobie przyswoi ostrożność i roztropność tegoż Doktora: „Lepiej ugiąć się pod niezrozumianymi, lecz pożytecznymi znakami, niż wykładając je bez pożytku, szyję wyrwaną z jarzma niewoli poddać pod powrozy błędu” (49).

Jeżeli ci, którzy się oddają tym pomocniczym naukom, pójdą szczerze za Naszymi radami i rozkazami, jeżeli w pismach i w nauczaniu będą obracali owoce swych studiów na zwalczanie nieprzyjaciół prawdy, na zabezpieczenie młodzieży przed utratą wiary, wtedy istotnie napełni ich radość, że oddali godne usługi Pismu św., a sprawie katolickiej przynieśli pomoc, której Kościół słusznie się spodziewa od pobożności i nauki swych synów.

   Zakończenie

Troska Biskupów o rozwój studiów biblijnych

Oto są reguły, Wielebni Bracia, w sprawie studiów biblijnych, które za natchnieniem Bożym uznaliśmy za stosowne przypomnieć i polecić. Wy teraz winniście się troszczyć, aby one były dochowane i przestrzegane z uległością, jaka im się należy; należna Bogu wdzięczność za udzielanie rodzajowi ludzkiemu wyroczni Swej mądrości niech się przez to ujawni w sposób bardziej widoczny i niech wypłyną z tego pożądane korzyści, a przede wszystkim co do wykształcenia młodzieży duchownej, która jest przedmiotem wielkiej Naszej troski i nadzieją Kościoła. Zapaleni gorliwością użyjcie Waszej powagi i zachęty, aby w seminariach i uniwersytetach, które podlegają Waszej władzy, studia te miały słuszny szacunek i żywo się rozwijały. Niech się rozwijają w swej całości i szczęśliwie, pod kierownictwem Kościoła, według zbawiennych rad i przykładów świętych Ojców i według chwalebnej praktyki starożytnych, i niech z biegiem czasu dojdą do takiego rozkwitu, że będą rzeczywiście obroną i chwałą dla katolickiej prawdy, która jest dana przez Boga dla wiecznego zbawienia narodów.

Słowa zachęty do młodzieży duchownej

Upominamy wreszcie z ojcowską miłością alumnów i sługi Kościoła, aby studiom Pisma św. oddawali się zawsze z głębokim uczuciem szacunku i pobożności, gdyż poznać i zgłębić je z pożytkiem można tylko wtedy, gdy usunie się zuchwałość wiedzy „ziemskiej”, a wzbudzi w sobie świętą miłość mądrości, „która jest z góry” (Jk 3, 15-17). Czyj umysł raz oddał się tej szkole i nabrał dzięki niej światła i mocy, ten będzie mógł także znakomicie rozpoznać podstępy nauki ludzkiej i uniknąć ich, zebrać obfite owoce i odnieść je do rzeczy wiecznych. Dusza przez to jak najbardziej rozpłomieniona będzie z większym zapałem pożądała pożytków cnoty i miłości Bożej: „Błogosławieni, którzy się pilnie pytają o świadectwa Jego, szukają Go z całego serca” (Ps 118, 2).

A teraz, polegając na Bożej pomocy i ufni w Waszą pasterską gorliwość, z miłością w Panu udzielamy Warn wszystkim, całemu klerowi i ludowi powierzonemu opiece każdego z Was, Apostolskiego błogosławieństwa, jako zapewnienia darów niebieskich i świadectwo szczególnej Naszej życzliwości.

Dan w Rzymie, u św. Piotra, 18 listopada roku 1893, a szesnastego roku Naszego pontyfikatu.

Leon XIII

(1) Conc. Vat. I, sess. III, cap. 2, De revelatione.

(2) Ibidem.

(3) Św. Augustyn, De civ. Dei XI, 3.

(4) Św. Klemens Rzymski, In 1 Cor 45; Św. Polikarp, Ad Phil. 7; Św. Ireneusz, Adv. haer. II, 28, 5.

(5) Św. Jan Chryzostom, In Gen. hom. 2, 2; Św. Augustyn, In Ps. 30, sermo 2, 1; Św. Grzegorz Wielki, Ep. 4, 31 ad Theod.

(6) Św. Augustyn, De util. cred., 32.

(7) Św. Hieronim, Epist. 53 ad Paulinum 3; por. Dz 22, 3; 2 Kor 10, 4.

(8) Św. Hier., In Is. Prol.

(9) Św. Hier., In Is. 54, 12.

(10) Św. Augustyn, De doctr. Christ. IV, 6-7.

(11) Św. Jan Chryzostom, In Gen. hom. 21, 2; hom. 60, 3. Św. Augustyn, De discipl. christ. 2.

(12) Św. Atanazy, Epist. fest. 39.

(13) Św. Augustyn, Sermo 46, 24; Św. Ambroży, In Ps. 118, sermo 14, 2.

(14) Św. Hieronim, Epist. 52 ad Nepotianum 7 s.

(15) Św. Grzegorz Wielki, Regula past. II, 11 (al. 22); Moral. XVIII, 26 (al 14).

(16) Św. Augustyn, Sermo 179, 1.

(17) Św. Grzegorz Wielki, Regul past. III, 24 (al. 48).

(18) Św. Hieronim, In Mich. 1, 10.

(19) Conc. Trid., Sess. 5 decretum… super lectione et praedicatione.

(20) Sess. IV, Decr. de edit. et usu Libr. Sacr.

(21) Św. Augustyn, De doctr. Christ. III, 4.

(22) Św. Hieronim, Epist. 49 (al. 48) ad Pammachium 17.

(23) Św. Hieronim, Epist. 53 ad Paulinum 6.

(24) Św. Ireneusz, Adv. haer. IV, 26, 5.

(25) Conc. Vat. I, Sess. III, cap. 2, De revel. ex Conc. Trid., Sess. IV, Decr. de edit. et usu Lib. Sacr.

(26) Conc. Vat. I, Sess. 3, cap. 3, De fide.

(27) Św. Hieronim, Epist. 53 ad Paulinum 6 ss.

(28) Św. Augustyn, De util. cred. 17, 35.

(29) Rufin, Hist. eccl. II, 9.

(30) Św. Augustyn, C. Julian. II, 10, 37.

(31) Św. Augustyn, De Gen. ad litt. VIII, 7, [13].

(32) Zob. Klemens Aleksandryjski, Strom. VII, 16, 104 ss; Orygenes, De princ. IV, 2, 1 (8); In Lev hom., IV, 8; Tertulian, De praescr. 15 s.; Św. Hilary, In Mt. 13, 1

(33) Św. Grzegorz Wielki, Moral. XX, 9 (al. 11).

(34) Św. Tomasz, S. Th. I, q. 1, a. 5, ad 2.

(35) Św. Tomasz, S. Th. I, q. 1, a. 8

(36) Conc. Vat. I, Sess. III, cap. 3, De fide.

(37) Św. Jan Chryzostom, De sacerd. IV, 4.

(38) Św. Augustyn, De Gen. ad litt. inperfectus liber IX.

(39) Św. Augustyn, De Gen. ad litt. I, 21, 41.

(40) Św. Augustyn, De Gen. ad litt. II 9, 20.

(41) Św. Tomasz, S. Th. I, q. 70, a. 1, ad 3.

(42) Św. Tomasz, In 2 Sent., d. 2 q. 1 a. 3.

(43) Św. Tomasz, Opusc. X.

(44) Conc. Vat. I, Sess. III, cap. 2, De revel.

(45) Św. Augustyn, De cons. Evang. I, 35 [54].

(46) Św. Grzegorz Wielki, Moral. in 1. lob praef. 1, 2.

(47) Św. Augustyn, Epist. 82, 1 i często w innych miejscach.

(48) Św. Augustyn, Epist. 55 ad Ianuar. 21.

(49) Św. Augustyn, De doctr. christ. III, 9, 13.